Nasza wolność słowa nigdy się nie odrodziła. FDR i tłumienie wolnego radia

Brendan Carr stanie na czele Federalnej Komisji Łączności, czyli amerykańskiego biura regulującego radio i telewizję w Stanach Zjednoczonych - poinformował Donald Trump. "Trzeba rozmontować kartel cenzury i przywrócić wolność słowa zwykłym Amerykanom", zapowiedział Carr tuż po swojej nominacji.2025 rok.
FDR i tłumienie wolnego radia Roosevelt stosował regulacje i licencje, aby kontrolować głosy sprzeciwu w radiu. Nasza wolność słowa nigdy się nie odrodziła. Dawid Beito • 9 października 2025 r. Żaden prezydent w historii Ameryki nie miał większych umiejętności w politycznym wykorzystaniu radia niż Franklin Delano Roosevelt. Jego ciepły głos , nazywany „szczerym… i dobrodusznym nawet w ataku”, zyskał łatwy dostęp do milionów salonów. Co jednak równie ważne i o wiele trwalsze, Roosevelt dokończył budowę regulacji zapoczątkowanych przez Calvina Coolidge’a i Herberta Hoovera, zmieniając na zawsze amerykańską konsumpcję treści radiowych. Przed utworzeniem Federalnej Komisji Radiowej (poprzedniczki Federalnej Komisji Łączności , FCC) w 1927 roku radio było prawdopodobnie bardziej wolne niż prasa drukarska. Transmisje audio na krótkim zasięgu nie tylko zapewniały słuchaczom masową rozrywkę, ale także umożliwiały dzielenie się i dostęp do różnorodnych opinii : socjalistów, związków zawodowych, ewangelików i populistów politycznych. Nagłośnione problemy interferencji częstotliwości były często wykorzystywane politycznie, aby wzmocnić apele o regulację, ale orzeczenia sądowe rozwiązywały ten problem. Potwierdzając doktrynę wcześniejszego użytkowania, sądy były w stanie ustalić faktyczne prawa własności do pasma elektromagnetycznego. Roosevelt był zdeterminowany , by uciszyć głosy sprzeciwu w radiu. Zręcznie manipulował przepływem regulatorów i dyrektorów branżowych oraz prowadził zakulisowe intrygi, wykorzystując pośredników, by ukryć pozory cenzury, a jednocześnie korzystać z jej skutków. Do 1933 roku duzi nadawcy chętnie przyłączyli się do nowej administracji, a w wielu przypadkach sami stali się regulatorami. Były komisarz FRC – wiceprezes CBS – Henry A. Bellows był demokratą i kolegą Franklina Delano Roosevelta z Harvardu. W swojej oficjalnej roli obiecał odrzucić każdą audycję, „która w jakikolwiek sposób krytykowałaby jakąkolwiek politykę administracji” i ogłosił, że wszystkie stacje są „do dyspozycji prezydenta Roosevelta i jego administracji”. Bellows podkreślił, że CBS ma obowiązek wspierać prezydenta, niezależnie od tego, czy ma rację, czy nie, i prywatnie zapewnił sekretarza prasowego prezydenta Stephena Early’ego, że „bliski kontakt między panem a nadawcami ma ogromne możliwości, które mogą być cenne dla administracji, a jako wieloletni demokrata, chcę zobowiązać się do dołożenia wszelkich starań, aby ta współpraca okazała się sukcesem”. Dzień po objęciu urzędu przez Roosevelta, sieci telewizyjne i Krajowe Stowarzyszenie Nadawców (NAB) wspólnie ogłosiły , że wszystkie urządzenia nadawcze mogą zostać oddane do użytku administracji „w mgnieniu oka”. Przyjęły zasadę „ pierwszego dostępu ”, wymagającą od podmiotów stowarzyszonych włamywania się do regularnych transmisji przemówień prezydenta. Tylko w pierwszym roku sieci telewizyjne wyemitowały 51 przemówień Roosevelta , znacznie więcej niż w podobnym okresie za czasów jego republikańskiego poprzednika Hoovera. Ten niemalże carte blanche dostęp do fal radiowych obejmował także politycznych sojuszników prezydenta i członków jego rodziny. Na zaproszenie NBC, kluczowy doradca prezydenta Louis Howe prowadził cotygodniowy cykl programów, w którym często wypuszczano „ użyteczne balony próbne ” dla prezydenta. Zarówno Roosevelt, jak i sieci telewizyjne priorytetowo traktowały prezydenckie pogawędki przy kominku, idealny format, by osobiście przemawiać do wyborców i omijać często krytyczne gazety. Według Betty Houchin Winfield, przedstawiały one FDR (podobnie jak posty w mediach społecznościowych prezydenta Donalda J. Trumpa) jako „zbieracza wiadomości, reportera, a także redaktora… bez żadnego pośredniego filtra dziennikarskiego, który mógłby interpretować lub zmieniać jego słowa”. Kiedy Roosevelt później zaproponował wydawcy J. Davidowi Sternowi tygodnik, by odeprzeć „trującą propagandę konserwatywnej prasy”, Stern zażartował, że nie potrzebuje „takiego narzędzia. Robi się to samemu w radiu”. Radio okazało się niezbędne do promowania Narodowej Administracji Odbudowy, kluczowego elementu Pierwszego Nowego Ładu. W sierpniu 1933 roku komisarz FRC Harold A. Lafount ostrzegał , że stacje mają „patriotyczny… i prawny obowiązek” odrzucania reklam od tych, którzy „skłonni są ignorować lub modyfikować kodeksy ustanowione przez NRA”. Aby konsekwencje nie były wystarczająco oczywiste, wyjaśnił, że „stacje radiowe, wykorzystujące cenne urządzenia tymczasowo wypożyczone im przez rząd”, nie mogą „nieświadomie znaleźć się w kłopotliwej sytuacji z powodu chciwości lub braku patriotyzmu ze strony kilku nieuczciwych reklamodawców”. W swoim badaniu cenzury radiowej z 1937 roku, Not to Be Broadcast , Ruth Brindze zauważyła , że ​​„każda podobna próba kontrolowania prasy [drukowanej] wywołałaby sensację”. Administracja uzyskała pomoc od Federalnej Komisji Łączności również w innym obszarze. Podczas gdy większość prasy drukowanej stanęła przeciwko prezydentowi w kampanii 1936 roku, radio pozostało w jego żelaznym szranki. Z powodu nacisków ze strony FCC, w tym napięcia związanego z oczekiwaniem na sześciomiesięczne odnowienie licencji, nadawcy często w razie wątpliwości faworyzowali administrację. Republikanie narzekali na próżno. Główne sieci telewizyjne miały standardową politykę bezpłatnego prezentowania przemówień Roosevelta jako wiadomości lub „spraw obywatelskich”, omijając w ten sposób przepisy FCC, które miały dać innym kandydatom równy czas . Kategoria ta obejmowała tak wysoce upolitycznione wypowiedzi, jak bezpardonowe orędzie o stanie państwa z 6 stycznia, krytykujące „autokrację gospodarczą”, która „prowadzi szeroko zakrojoną propagandę, by szerzyć strach i niezgodę wśród ludzi”. Kiedy Henry P. Fletcher, szef Komitetu Narodowego Republikanów, próbował odpowiedzieć serią anty-New Dealowych skeczy, prezes NBC Lennox Lohr odrzucił go pod pretekstem, że „tak dramatyczne programy, jak te, które zaoferowałeś, opierałyby dyskusję na istotnych kwestiach politycznych i krajowych na licencji dramatycznej, a nie na odpowiedzialnie przedstawianych faktach lub opiniach”. Fletcher spotkał się również z odmową ze strony prezesa CBS Williama S. Paleya, który, ignorując stronniczy ton niektórych przemówień samego Roosevelta, wyjaśnił, że „apel do elektoratu powinien mieć charakter intelektualny, a nie opierać się na emocjach, namiętnościach czy uprzedzeniach”. Ostatecznie WGN (niezależna stacja należąca do antyrooseveltowskiego Chicago Daily Tribune ) wyemitowała skecze.
Rzadkim pozostałym głosem dysydenta w radiu, a tym samym głównym celem wrogości Roosevelta, był szeroko słuchany komentator CBS Boake Carter. W imieniu prezydenta, sekretarz prasowy Białego Domu Stephen Early zaapelował w listopadzie 1937 r. do swojej przyjaciółki, Marjorie Merriweather Post, dyrektor General Foods i weteranki spraw demokratycznych, o powstrzymanie Cartera przed krytycznymi komentarzami na temat FDR. Według dziennika Harolda Ickesa z lutego 1938 r . „Prezydent powiedział pannie Perkins [sekretarz pracy Frances Perkins], że byłby szczęśliwy, gdyby mogła odkryć, że Boake Carter, felietonista i komentator radiowy, który był tak niesprawiedliwy i dokuczliwy, nie miał prawa przebywać w tym kraju. Wygląda na to, że prowadzone jest dochodzenie w sprawie jego przeszłości”. I rzeczywiście tak było. Departament Skarbu analizował przeszłość Cartera i jego zeznania podatkowe, podczas gdy Departament Stanu (bezskutecznie) szukał pretekstu do deportacji go z powrotem do Wielkiej Brytanii. Kiedy wyraźnie zdenerwowany Carter dowiedział się o tych staraniach, zapytał : „Kto powiedział, że mam zostać deportowany? Uważajcie! Zniesławiajcie mnie na własne ryzyko”. Roosevelt ujawnił swoje prawdziwe intencje podczas rozmowy przy kolacji z Jerre Mangione, pracującym wówczas dla Federal Writers' Project w ramach WPA. Mangione wspominał, że w miarę upływu wieczoru prezydent dobrowolnie oświadczył, że zleci Carterowi „dokładne śledztwo”, a jego wyniki, po ich ujawnieniu, „położą kres jego karierze”. Mangione był przygnębiony: „To, że Roosevelt, mąż stanu, którego podziwiałem, przyznał się do takiej mściwości, było dla mnie największym wstrząsem”. W miarę jak administracja wywierała na niego presję, komentarze Cartera stawały się coraz bardziej stonowane . „Oszczędziłem sobie”, przyznał później, i z tego powodu oraz z innych przyczyn, „moja oglądalność w radiu, która była na szczycie, zaczęła spadać”. W sierpniu 1938 roku CBS zakończyło nadawanie programu. Podczas kolejnego tournée wykładów Carter oskarżył „Wielkiego Białego Ojca w Waszyngtonie” (Roosevelta) o zastraszanie właścicieli stacji, którzy martwili się o sześciomiesięczne odnowienia licencji, i o zastraszanie CBS, by go zwolniła. Wolność słowa, o ile była prawdziwa, donosił z żalem, dotyczyła jedynie prasy drukowanej. Pod koniec 1938 roku w głównych sieciach nie pozostał ani jeden komentator radiowy sprzeciwiający się Nowemu Ładowi.
Tymczasem administracja Roosevelta rozpoczęła podobną kampanię nacisków przeciwko mniejszym stacjom i sieciom regionalnym. Wiodącym przykładem był głos radiowy, ojciec Charles E. Coughlin, którego początkowo zachęcał FDR. Coughlin zaczął nadawać swoje kazania w 1928 roku i szybko zyskał słuchaczy. Wykupił czas antenowy na dziesiątkach połączeń niezależnych stacji i dotarł do milionów słuchaczy (w tym kandydata na prezydenta Roosevelta), którzy słuchali jego populistycznych jeremiad przeciwko „międzynarodowym bankierom”. Alan Brinkley zauważa , że ​​„gdy Roosevelt zdecydował, że Coughlin będzie przydatny w jego strategii politycznej, obsypał księdza uwagą i komplementami i wkrótce całkowicie go zdobył”. Odwzajemniając się, Coughlin był wylewny w swoich pochwałach, ogłaszając „Roosevelt albo ruina!” i „Nowy Ład to Umowa Chrystusa”, ale był też nieobliczalny. Po miesiącach napięć w 1936 roku całkowicie zerwał stosunki z Rooseveltem. Administracja odpowiedziała cichym, ale zdecydowanym poszukiwaniem sposobów na uciszenie radiowego duchownego. Kiedy pod koniec 1938 roku audycje Coughlina zaczęły zawierać treści antysemickie, liczba wyborców, którzy chcieli go usunąć z anteny, wzrosła w całym spektrum politycznym. Frank R. McNinch, przewodniczący FCC, był tego najbardziej wyrazistym przykładem. Mając jasno sprecyzowane zamiary, Coughlin zobowiązał się do „wykorzystania wszelkich dostępnych środków”, aby radio nie stało się „narzędziem prześladowań rasowych lub religijnych”. Podobnie rzecznik prasowy Franklina Delano Roosevelta, Stephen Early, napomniał nadawców, aby „nie pozwalali osobom lub grupom dysponującym największymi zasobami finansowymi wykorzystywać radia do promowania własnej, specyficznej filozofii społecznej lub ekonomicznej”. Co bardziej złowieszcze, Early ogłosił później, że w razie wojny radio musi udowodnić, że jest „grzecznym dzieckiem”, w przeciwnym razie rząd może być zmuszony uczyć je „manier”. Postrzegana bezskuteczność prób odczytywania przepisów FCC lub administracji skłoniła Narodowe Stowarzyszenie Nadawców (NAB) do przyjęcia przełomowego „dobrowolnego kodeksu” w lipcu 1939 roku. Chociaż najbardziej oczywistym celem było dostosowanie się do rzeczywistego lub domniemanego celu FCC, jakim było usunięcie Coughlina z anteny, służył on również jako klin wejściowy do bardziej kompleksowej cenzury. Na przykład, kodeks nakładał stałe „dobrowolne” zakazy sprzedaży czasu reklamowego za omawianie „kontrowersyjnych kwestii” (z wyjątkiem audycji wyborczych partii), felietonów przez prezenterów wiadomości lub komentatorów oraz „ataki na inną rasę lub religię”. Komisja ds. Przestrzegania Kodeksu wykazała dwulicowość podwójnych standardów, stwierdzając, że nie ma zamiaru nikomu zabraniać „korzystania z radia. Po prostu odmawia prawa do kupowania czasu”. Sztywne przestrzeganie było najbezpieczniejszą reakcją dla zazwyczaj ostrożnych nadawców. „Powołując się na zakaz samosponsorowania kontrowersyjnych poglądów” – zauważa historyk Richard W. Steele – „nadawcy mogliby łatwiej pozbyć się długotrwałej uciążliwości [Coughlina], jednocześnie demonstrując często wyrażane przez branżę zaangażowanie w neutralne programy”. Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU) nie popierała wysiłków zmierzających do zastosowania Pierwszej Poprawki do Konstytucji USA do radia. Organizacja ta podzielała powszechny pogląd, że widmo elektromagnetyczne jest wyjątkowo rzadkie, a zatem niemożliwe jest zastosowanie do radia względnego podejścia „laissez-faire” stosowanego w stosunku do prasy drukowanej. Na przykład w 1935 roku, dyrektor ds. reklamy ACLU, Clifton Reed, rzeczowo opisał „wątpliwą zasadność społeczną” stosowania wolności słowa do radia, ponieważ stacje miały „lukratywny monopol” i że ich „jedynym obowiązkiem jest prezentowanie programów w interesie publicznym, dla wygody i z konieczności”. David Lawrence, wydawca „ US News” , był niemal jedynym, który opowiedział się za wolnością słowa w tym nowym medium. Argumentował, że radio „nie jest bardziej »zainteresowane interesem publicznym« niż branża prasowa”. Odnosząc się do zarzutów o niedobór, Lawrence zauważył, że „zdecydowana większość” społeczności ma tylko jedną gazetę, a ciągłe udoskonalenia techniczne zapowiadają szybki wzrost liczby stacji, które mogłyby obsługiwać istniejące fale. Przewidywał, że przyszłość oferuje jeszcze większy potencjał konkurencji, w tym innowacje takie jak „«radio przewodowe», [które] umożliwi powstanie milionów gniazdek w amerykańskich domach i umożliwi budowę nieograniczonej liczby nadajników w tym celu”. Ale Lawrence toczył przegraną walkę. Powołując się na Kodeks NAB jako uzasadnienie, sieci Yankee i Colonial wkrótce porzuciły Coughlina i inne stacje na kluczowych rynkach lokalnych. We wrześniu 1940 roku Coughlin, dając upust swojej frustracji, opuścił radio. Kodeks przyniósł inne istotne zmiany w treściach radiowych. Jak wspomniano we wcześniejszym artykule, przyczynił się do podważenia popularności „Robinsona z Ameryki”, popularnej opery mydlanej anty-New Dealu. Odegrał również kluczową rolę w ukształtowaniu, a właściwie stłumieniu, wielkiej debaty na temat interwencji USA przed II wojną światową. W listopadzie 1941 roku, pisząc do swojego sojusznika z antywojennego Komitetu America First, John T. Flynn, lider Partii Socjalistycznej i obrońca praw obywatelskich Norman Thomas, doniósł, że nowojorska stacja radiowa wycofała się (za radą NAB) z kontraktu na serię przemówień przeciwko interwencji USA. Thomas sam zebrał pieniądze na pokrycie kosztów przemówień. (Coughlin oczywiście zrobił to samo!) Thomas zgodził się, że „przemówienia są kontrowersyjne i rzeczywiście naruszają ścisłą interpretację Kodeksu, ale nie naruszają go ani bardziej, ani mniej niż ciągłe [proadministracyjne] uwagi Waltera Winchella i Eleanor Roosevelt na temat programów sponsorowanych”. Jak na ironię, Thomas energicznie popierał pierwotne stworzenie Kodeksu. Jego faktyczne egzekwowanie wyniosło go na manowce i prawdopodobnie zdawał sobie z tego sprawę. Skarżył się Flynnowi, „że mamy do czynienia z sytuacją w radiu, w której praktycznie wszyscy komentatorzy są po jednej stronie, w której osoby wypowiadające się na tematy publiczne w programach sponsorowanych są niemal bez wyjątku interwencjonistami”. Kodeks NAB był również prekursorem znacznie bardziej znanej doktryny Mayflower z 1941 roku, zgodnie z którą FCC nakazała „pełne i równe możliwości przedstawienia opinii publicznej wszystkich aspektów spraw publicznych”. Radio, aby było prawdziwie wolne, jak kontynuowano w oświadczeniu, nigdy nie może „być wykorzystywane do promowania interesów licencjobiorcy… Interes publiczny – a nie prywatny – jest najważniejszy”. Skutkiem tej doktryny było często zniechęcanie zarządców stacji do unikania wszelkich kontrowersyjnych kwestii, zamiast podejmowania ryzyka. Z perspektywy czasu, doktryna Mayflower stanowiła przykład ciągłości wcześniejszej polityki Roosevelta wobec radia, a nie zerwania z przeszłością. Odzwierciedlała również długoletnią praktykę zarówno FCC, jak i późniejszego kodeksu nadawczego NAB. O ile wysiłki mające na celu ograniczenie wolności słowa niekiedy przybierały formę formalnych regulacji, Roosevelt częściej stosował metody pośrednie. Do II wojny światowej swobodny dyskurs radiowy, który panował przed utworzeniem Federalnej Komisji Radiowej, stawał się odległym wspomnieniem. W jego miejsce pojawiło się odkażone medium, które pozostawiało niewiele miejsca dla głosów dysydentów, zwłaszcza tych kwestionujących władzę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Keynes kontra Hayek – spór, który wraca w kryzysach

Bohdan Wroński Wspomnienia płyną jak okręty