Przejdź do głównej zawartości

Wyjście ze złej terapii: droga pokolenia Z do odporności

 Wyjście ze złej terapii: droga pokolenia Z do odporności

Eksperci śledzili kryzys zdrowia psychicznego wśród studentów pokolenia Z, jeszcze zanim zostali oni objęci kwarantanną, nosili maseczki i zachowywali dystans społeczny.

W2018 roku 1200 studentów Yale zgromadziło się w jednej z największych sal uniwersyteckich, Battell Chapel, gotowych słuchać i uczyć się. Jednak studenci siedzący w blasku witraży kaplicy, którzy stanowili prawie jedną czwartą populacji studentów Yale, nie byli tam na nabożeństwie. Byli tam na najpopularniejszym kursie w 316-letniej historii Yale: Psychologia i dobre życie – lub, jak to potocznie nazywano, „kurs szczęścia”.

Studenci pierwszego stopnia uczęszczający do Yale w tym roku urodziliby się między 1996 a 2000 rokiem, byliby wśród pierwszych studentów generacji Z, którzy przekroczyli progi uniwersytetu Ivy League starszego niż same Stany Zjednoczone. Według profesor Laurie Santos , do 2018 roku studenci ci stanęli w obliczu „ kryzysu zdrowia psychicznego ” na Yale i na kampusach w całych Stanach Zjednoczonych. Aby z nim walczyć, Santos stworzyła kurs propagujący pozytywną psychologię i zmianę zachowania. I wyraźnie było na to zapotrzebowanie.

Według Abigail Shrier, która sama spędziła czas jako studentka na Yale (oraz Columbia i Oxford, prawdziwy bukiet prestiżowych uniwersytetów), pokolenie Z jest „najbardziej samotnym, najbardziej niespokojnym, przygnębionym, pesymistycznym, bezradnym i przestraszonym pokoleniem w historii”. I nie jest ona jedyną, która tak twierdzi. Jonathan Haidt, Jean Twenge i inni badający pokolenie Z powiedzieli mniej więcej to samo. Ale nowa książka Shrier Bad Therapy: Why The Kids Aren't Growing Up , przedstawia inną teorię niż pozostałe (znacznie mniej skupioną na wpływie smartfona i mediów społecznościowych): że rodzicielstwo skoncentrowane na szczęściu i mnóstwo terapii sprawiły, że pokolenie Z stało się najbardziej dysfunkcyjnym pokoleniem w historii. Shrier prawdopodobnie uznałaby 1200 studentów Yale szukających szczęścia na zajęciach z psychologii za dowód A (lub Z, jeśli wolisz).

Dla Shrier „zła terapia” opiera się na jatrogenezie , czyli idei, że leczenie mające na celu wyleczenie może wyrządzać krzywdę. Jak zauważa na początku, niektórzy ludzie (w tym dzieci) mają uzasadnione zaburzenia zdrowia psychicznego i potrzebują profesjonalnej pomocy. Ale inni — którzy częściej są w centrum dyskusji na temat „kryzysu zdrowia psychicznego młodzieży” — są po prostu „zmartwieni, przestraszeni, samotni, zagubieni i smutni”. Innymi słowy, są nieszczęśliwymi młodymi ludźmi i szukają pomocy u specjalistów od zdrowia psychicznego, aby pomogli im znaleźć szczęście lub „zdiagnozować”, dlaczego nie mogą.

Shrier przeprowadza wywiad z ekspertem, który zauważa, że ​​„szczęście jest w rzeczywistości bardzo rzadką emocją, statystycznie rzecz biorąc”; im bardziej go szukasz, „tym bardziej prawdopodobne jest, że będziesz rozczarowany”. Trudno je również osiągnąć, skupiając się na sobie. A jednak właśnie to robi terapia. „Zwracanie uwagi na nasze uczucia często powoduje ich nasilenie” — jeśli jeszcze nie jesteś szczęśliwy, skupianie się na swoim nieszczęściu jest mało prawdopodobną drogą do stania się szczęśliwym.

Sedno argumentu Shriera opiera się na twierdzeniu, że taka jatrogenna terapia stała się powszechna w szkołach i podręcznikach dla rodziców w całych Stanach Zjednoczonych. To, co kiedyś było jednym lub dwoma doradcami szkolnymi, jest teraz rozszerzonym zespołem psychologów, który wpaja „edukację uwzględniającą traumę”. Dwa lata temu Kalifornia „ogłosiła plan zatrudnienia dodatkowych dziesięciu tysięcy doradców, aby zająć się złym stanem zdrowia psychicznego młodych ludzi”. 

Ankiety dotyczące zdrowia psychicznego, często przeprowadzane przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), według Shriera, mają na celu jedynie utrzymanie psychologów szkolnych w biznesie, zadawanie uczniom pytań naprowadzających w szczytowym okresie dojrzewania, podatności hormonalnej: „Czy w ciągu ostatniego roku zrobiłeś coś, aby celowo zrobić sobie krzywdę, nie chcąc umrzeć, na przykład celowo się pociąć lub przypalić?”; „Czy kiedykolwiek brałeś udział w grze lub wyzwaniu, sam lub z innymi, które wiązało się z celowym odczuwaniem zawrotów głowy lub omdleniem z powodu uczucia, które to powodowało? (Ta gra lub wyzwanie jest również nazywana Choking Game, the Fainting Game, Pass Out, Knock Out, Tap Out lub Black Out.)”?; Czy kiedykolwiek próbowałeś schudnąć poprzez „post lub nadużywanie środków przeczyszczających?” Ta specyfika, mimo że samobójstwo i samookaleczenie są niezwykle zaraźliwymi zachowaniami, które – jeśli chodzi o inne formy relacjonowania , takie jak dziennikarstwo – podlegają wytycznym mającym na celu zminimalizowanie możliwości zachowań naśladowczych.

W domu Shrier maluje podobny obraz. Rodzice przyjęli strategie „łagodnego rodzicielstwa”, aby utrzymać swoje dzieci w emocjonalnym dostrojeniu i szczęściu, myśląc, że potrzebują „wyrafinowanej wiedzy o ludzkim mózgu i jego nieskończenie złożonych systemach, aby odkryć, co trapi [ich] własne dzieci”. Rodzice żyją w strachu przed nieumyślnym zadawaniem „traumy z dzieciństwa” lub „ negatywnych doświadczeń z dzieciństwa ” (ACE) swoim dzieciom, które rzekomo negatywnie wpływają na dziecko przez całe życie. Jednak próbując uniknąć takich doświadczeń, Shrier mówi, że rodzice zbyt mocno odchylają się w drugą stronę, skutecznie utrudniając życie swoim dzieciom. „Dzieci przychodzą do szkoły, nigdy nie słysząc słowa „nie”, przepis na katastrofę w klasie z dwudziestoma innymi przedszkolakami, które również nigdy nie słyszały tego słowa. Połącz to ze statystyką , że „nauczyciele byli najbardziej skłonni jako pierwsi sugerować diagnozę ADHD u dzieci”, a dzieci są na ścieżce leków psychotropowych i terapii od momentu, gdy w wieku pięciu lat idą do przedszkola .

Podczas gdy trendy edukacyjne i rodzicielskie, które powiązała Shrier, były odkrywcze, być może najbardziej przenikliwym spostrzeżeniem, którego Shrier nie rozlewa zbyt wiele atramentu, jest to, którego nie wyjaśnia: jeśli chodzi o wychowywanie i kształtowanie naszych dzieci, język moralny został zastąpiony językiem terapeutycznym. Ale co się dzieje, gdy, jak pisze Jessica Grose dla Slate, „niewłaściwe zachowanie w dzieciństwie jest o wiele bardziej prawdopodobne do opisania w kategoriach objawów terapeutycznych niż wad charakteru”? Gdy niezdolność do przezwyciężenia swoich wad jest przeformułowywana nie jako wada moralna, ale jako „choroba psychiczna”? Gdy każdy powiew negatywności jest określany jako „trauma”, a ci, którzy ją wywołują, są „toksyczni”, należy ich unikać? Cóż, jak pisze Shrier: „agencja [wymyka się] tylnymi drzwiami”. 

Jedno z pytań, jakie nasuwa książka Shriera, to co dzieje się z moralnym kształtowaniem dzieci, gdy religia i instytucje religijne , które historycznie zapewniały wiele korzyści, jakie terapia rzekomo osiąga bez niektórych z jej bardziej oczywistych wad, z czasem ulegają erozji, tak jak miało to miejsce w ostatnich dekadach w Ameryce. Książka Shriera pokazuje niektóre skutki tego zastąpienia w pokoleniu Z, które jest najmniej religijnym pokoleniem odnotowanym w Stanach Zjednoczonych. Terapia stała się świeckim zamiennikiem religii w sferze publicznej, a Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM) jest jego świętym tekstem.

Filozof Alasdair MacIntyre przewidział to dekady temu. Jego przełomowa praca z 1981 r., After Virtue , potępiła wady „emotywizmu” lub „doktryny, że wszystkie osądy oceniające, a dokładniej wszystkie osądy moralne są niczym innym, jak wyrazami preferencji, wyrazami postawy lub uczuć”. Stwierdza, że ​​Zachód Oświecenia nie ma sposobu na ocenę rywalizujących teorii moralności względem siebie. MacIntyre wyróżnia trzy główne postacie na scenie kulturalnej, które ucieleśniają „emotywistyczne tryby manipulacyjnego zachowania”: jedną z nich jest po prostu „terapeuta”. Według MacIntyre’a terapeuci nie mogą angażować się w debatę moralną, ale „rzekomo ograniczają się do sfer, w których możliwe jest racjonalne porozumienie — to znaczy… do sfery faktów, sfery środków, sfery mierzalnej skuteczności”.

Ale w zdezorientowanym społeczeństwie, które nie potrafi się porozumieć co do tego, czym jest „fakt” , a tym bardziej wspólna wizja dobra (lub wspólne prawo ją wzmacniające), główne jednostki kształtujące charakter dzieci (rodzice i wychowawcy) zmagają się z decyzją, jakie wartości normatywne wpoić i przekazać dalej. Wartości, które w minionych dekadach zawsze były dostarczane w Ameryce przez realizm moralny , czyli połączenie religii i cnót, takich jak uczciwość, odwaga, mądrość i odpowiedzialność, między innymi. Ameryka w przeważającej mierze połączyła biblijne dziedzictwo Zachodu i cnoty komercyjne , podejście, które wielu naszych założycieli dobrze rozumiało. Niezrobienie tego prowadzi w wielu kierunkach, z których jednym jest najmniejszy wspólny mianownik: terapia – tani, emocjonalny substytut cnoty i obiektywnego poczucia dobra i zła.           

Aby odzyskać to, co Shrier przedstawia jako utracone w Bad Therapy , potrzebujemy nie tylko silniejszego poczucia odporności, jak proponuje Shrier, ale czegoś bardziej zbliżonego do realizmu moralnego jako lekarstwa na nasz terapeutyczny wiek: powrotu do cnoty i instytucji, które ją promują i szerzą. 

Ten powrót wzmocniłby poczucie wspólnoty i przynależności, pobudziłby rozwój charakteru wraz z nauką, że istnieje coś o wiele większego niż my sami, dałby wyjaśnienie ludzkich niedoskonałości i promował odpowiedzialność, gdy porażka jest twoja. Ukształtowałoby to młodych ludzi na lepszych uczestników rynku pracy, gdy zmagają się z wyzwaniami budowania umiejętności i karier w dynamicznym środowisku. Zamiast egocentrycznej troski o siebie, podejście to promuje troskę o bliźniego jak o siebie samego. Zamiast gonić za szczęściem i unikać cierpienia, realizm moralny uczy rzeczywistości, że w niedoskonałym świecie cierpienie jest czymś oczekiwanym – ale najważniejsze jest to, jak na nie reagujemy. Nawet najlepsza indywidualnie dostosowana terapia i leki nie mogą tego zrobić.

Pomimo skrajnie polaryzującego tonu książki, szersze tezy Shrier są aktualne i bardzo potrzebne: terapia nie leczy wszystkich naszych dolegliwości, a może nawet je pogarsza; jeśli wszystko jest traumą, to nic nią nie jest; ludzie są odporni i tak było od tysiącleci; że możemy tacy pozostać, jeśli tylko zechcemy.

„Klasa szczęścia” na Uniwersytecie Yale przeniosła się do uniwersyteckiego miejsca koncertowego, Woolsey Hall, aby pomieścić dużą liczbę studentów zainteresowanych nauką psychologii stojącej za byciem szczęśliwym. To prawie tak, jakby klasa reprezentowała mikrokosmos zachodniego społeczeństwa, symbol podejścia terapeutycznego zastępującego realizm moralny w przestrzeni publicznej. Shrier odkrywa patos terapii, ale kolejnym krokiem dla młodych ludzi jest zrozumienie i uwierzenie, że ich wolność i cnota są darami, dzięki którym można żyć doskonałym życiem.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

DOGE poważnie podchodzi do wojny z państwem administracyjnym