DNC świętuje „wolność”, ale nie swobodę
DNC świętuje „wolność”, ale nie swobodę

Na Krajowej Konwencji Demokratów słowo wolność pojawiało się w kółko. Wykorzystano piosenkę Beyonce „Freedom”. Kamala Harris powiedziała, że Demokraci „wybierają wolność” i zdefiniowała swoją kampanię jako „walkę o wolność”, aby stworzyć „kraj wolności, współczucia i rządów prawa”, który oferowałby wolność nie tylko do przetrwania, ale i do przodu”. Media również grały w to samo. Jeden z nagłówków Los Angeles Times, który widziałem, głosił, że „Harris oferuje wolność”.
Pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi na myśl po całej tej agresywnej sprzedaży, było: „Dlaczego ktoś z administracji, która sprawuje urząd od trzech i pół roku, miałby teraz obiecać taką rewolucję wolności, skoro miał już mnóstwo czasu, żeby to zrobić, albo żeby to zrobić teraz?” Czy to była tylko nadzieja, że Will Rogers był prorokiem, kiedy powiedział : „Krótka pamięć amerykańskich wyborców utrzymuje naszych polityków przy władzy”?
Moją drugą myślą było to, że to, co w Chicago zdefiniowano jako wolność, było z pewnością „interesujące”, aby użyć słowa, którego kazała mi używać moja mama, gdy nie mogła powiedzieć nic dobrego o czymś. Naciskanie na coraz bardziej rygorystyczną kontrolę broni i ignorowanie jej wysoce wątpliwej skuteczności oraz tego, że narusza wolność określoną w Drugiej Poprawce, zostało zdefiniowane na nowo jako „wolność życia bez strachu przed przemocą z użyciem broni”. Obietnica współczucia i „wolność nie tylko radzenia sobie, ale wychodzenia naprzód” ignorowały wszystkie wolności, które zostałyby naruszone, aby uzyskać biliony dolarów na sfinansowanie ich planów promowania takich wolności. Obietnica zapewnienia „rządów prawa” ignorowała nie tylko uderzającą różnicę w stosunku do zachowania administracji Bidena-Harrisa, ale także to, że prawa, które przytłaczająco faworyzowali, obejmowały masowe specjalne traktowanie faworytów kosztem innych Amerykanów, co jest dalekie od wezwania Konstytucji do rządu federalnego do promowania naszego „Ogólnego Dobrobytu”. Gubernator Shapiro nawet stwierdził, że to, co zachwalali Demokraci, było „prawdziwą wolnością”.
Wtedy to, co naprawdę mnie uderzyło, to jak, pomimo całej tej gadaniny o wolności, w Chicago było bardzo mało wolności. I to rozróżnienie było ważne, wyjaśniając między innymi, dlaczego zawsze bardziej lubiłem słowo wolność niż słowo wolność.
„Wolność” wydaje mi się bardziej jasna w kwestii tego, czym jest wolność od przymusu narzuconego przez człowieka — podczas gdy „wolność” jest bardziej agnostyczna w kwestii tego, od czego jest wolnością. Na przykład mogę wziąć twoje pieniądze i nazwać to zwiększeniem mojej wolności. Być może Ludwig von Mises wyraził to, co stało się moim poglądem najwyraźniej, gdy napisał w Liberty and Property : „Rząd jest zasadniczo negacją wolności. Wolność jest zawsze wolnością od rządu. Jest ograniczeniem ingerencji rządu”. A jeśli jest coś, czego Demokraci nie oferowali, to mniej ingerencji i narzucania przez rząd.
Ten odcinek przypomina mi przemówienie Franklina Delano Roosevelta „Cztery wolności”, w którym jego dwie pierwsze wymienione wolności — wolność słowa i wolność wyznania — były zgodne z wolnością, ponieważ te wolności dla ciebie nie odbierają tej samej wolności dla mnie. Jedyną stworzoną rolą rządu jest zapobieganie naruszaniu przez innych naszych równych praw. Są to aspekty wolności dla wszystkich, obrona praw obywateli przed przymusem narzuconym przez człowieka
Jednakże trzecia i czwarta wolność FDR-a były sprzeczne z wolnością, ponieważ zapewniały to, co on sam nazywał wolnościami, a odbierały wolności innym.
Jego „wolność od niedostatku” („współczucie”, w języku używanym w Chicago) nie może być równie uniwersalna. Zobowiązuje rząd do zapewnienia niektórym ludziom więcej dóbr i usług, niż mogliby uzyskać poprzez dobrowolne interakcje (w tym dobrowolną dobroczynność) z innymi. Jednak rozszerzenie „wolności” odbiorcy w tym sensie koniecznie ogranicza równą wolność innych do osiągania pożądanych dóbr i usług za pomocą ich zasobów. To znaczy, musi naruszać wolność.
A jego „wolność od strachu” była również niewystarczająco uogólniona. Proponowała ochronę przed międzynarodową agresją. Ale nic nie mówiła o ograniczaniu wolności narodu do agresji przeciwko własnym obywatelom. A trzecia wolność FDR wymaga agresji rządu krajowego, aby uzyskać wymagane zasoby dla swojego „współczucia”, więc jego wolności pomijają najważniejszą agencję, której większość ludzi musi się obawiać, jeśli chodzi o ich wolność, zupełnie inną niż wolność dla wszystkich.
Od dziesięcioleci piszę w obronie wolności Amerykanów. W wielu konkretnych przypadkach zastępuję słowo wolność słowem wolność. Zacząłem jednak wyraźniej rozróżniać między konkretną wolnością lub przywilejem dla niektórych a wolnością jako powszechnie dostępną wolnością od przymusu rządowego. „Wolność” może być używana w znaczeniu „wolności”, ale może być również używana w znaczeniu wolności dla niektórych, która odmawia tej samej wolności innym, egzekwowanej poprzez przymus rządowy. Jak właśnie dobrze wykazał DNC, wiele nadużyć retorycznych może znaleźć oparcie w oferowaniu tak wielu wolności, ale tak małej wolności.
Wpisanie w Google słowa „wolność” dało podobne rozróżnienia. Wolność została zdefiniowana jako „stan bycia wolnym w społeczeństwie od uciskających ograniczeń narzucanych przez władzę na czyjś sposób życia, zachowanie lub poglądy polityczne”. Niezależność, autonomia, suwerenność, samorządność, samorządność i samostanowienie były powszechnymi synonimami, a ograniczenie było cytowane jako antonim. To jest uogólniona wolność. I nic dziwnego, że odegrała tak centralną rolę dla założycieli Ameryki, jak wtedy, gdy John Dickinson stwierdził, że „wolność… jej święta sprawa powinna być popierana przez każdego człowieka przy każdej okazji, w miarę jego możliwości”, a Patrick Henry argumentował, że „wolność jest największym ze wszystkich ziemskich błogosławieństw”. Ale to nie jest to, co oferują Demokraci.
Komentarze
Prześlij komentarz