Polityka przemysłowa nie działa
Polityka przemysłowa nie działa

Jedna z popularnych wersji argumentów na rzecz polityki przemysłowej brzmi następująco: wolny rynek i wolny handel są świetne. Te polityki są najlepszym sposobem promowania wzrostu gospodarczego i powszechnego dobrobytu w kraju, z wyjątkiem sytuacji, gdy rządy zagraniczne nie stosują się do tych polityk. W takim stopniu, w jakim nasi partnerzy handlowi stosują taryfy, subsydia i inne narzędzia polityki przemysłowej, nie możemy już dłużej trzymać się wolnego rynku. Zamiast tego musimy dopasować interwencje gospodarcze rządów zagranicznych do naszych własnych interwencji gospodarczych. Jeśli tego nie zrobimy, pozostaniemy bezbronni wobec agresji gospodarczej innych krajów — agresji, która nas zuboży, jeśli nie odeprzemy jej naszymi własnymi taryfami, subsydiami i innymi narzędziami polityki przemysłowej.
Najbardziej oczywistą wadą w tym przypadku polityki przemysłowej jest jej nielogiczność. Jeśli cła i inne rządowe interwencje w gospodarkę szkodzą ludziom w kraju ojczystym, gdy inne rządy stosują politykę wolnego handlu i wolnego rynku, gdy rząd zagraniczny podnosi cła lub w inny sposób bardziej ingeruje w gospodarkę swojego kraju, skutkiem będzie osłabienie, a nie wzmocnienie gospodarki tego kraju. Dalekie od konieczności odwetowych interwencji gospodarczych ze strony naszego rządu, same interwencje gospodarcze ze strony rządu zagranicznego wyczerpią tę gospodarkę zagraniczną z wydajności i wigoru, czyniąc ją tym samym mniej, a nie bardziej, skuteczną w „konkurowaniu” z naszą gospodarką.
Podobnie, odstępstwa rządów zagranicznych od polityki wolnego rynku nie dają urzędnikom w rządzie krajowym w cudowny sposób wiedzy, którą muszą posiadać, aby prześcignąć rynek w alokacji zasobów. Gdyby urzędnicy rządowi krajowi mieli niezawodny dostęp do takiej wiedzy (i można by im zaufać, że wykorzystają ją w interesie publicznym), powinni praktykować politykę przemysłową niezależnie od polityki gospodarczej prowadzonej za granicą. Głównym argumentem ekonomicznym przeciwko polityce przemysłowej jest to, że urzędnicy rządowi nie mogą wiedzieć wystarczająco dużo, aby prześcignąć rynki i nie można im zaufać, aby nawet próbowali.
Przez lata zadawałem wielu protekcjonistom pytanie: „Jeśli wolny handel jest najlepszą polityką dla naszej gospodarki, gdy inne kraje stosują wolny handel, to dlaczego wolny handel staje się złą polityką dla nas, gdy inne kraje stosują protekcjonizm?” W rzadkich przypadkach odpowiedź będzie taka, że podnosząc nasze taryfy, będziemy naciskać na rządy zagraniczne, aby obniżyły swoje taryfy, co przyniesie korzyści mieszkańcom obu krajów. Ta odpowiedź jest przynajmniej logicznie słuszna, jeśli jej praktyczna wartość jest niewielka. Ale w większości przypadków odpowiedzi są niczym więcej niż słowną salwą nieodpowiednich wojennych i sportowych metafor. „ Jeśli nie odpowiemy naszymi taryfami, pójdziemy do walki nieuzbrojeni! ” „ Jeśli nie zrównoważymy ich subsydiów eksportowych naszymi subsydiami eksportowymi, szanse będą nierówne! ” „ Jeśli nie będziemy realizować polityki przemysłowej tak, jak inne rządy realizują politykę przemysłową, wyślemy naszych producentów na ring bokserski z jedną ręką związaną za plecami! ”
Analogie takie robią dobre wrażenie jedynie na osobach niemających pojęcia o ekonomii, gdyż tylko osoby niemające pojęcia o ekonomii wierzą, że handel jest grą o sumie zerowej (lub nawet ujemnej), w której mieszkańcy jednego kraju mogą zyskać jedynie poprzez zadawanie strat – pokonując gospodarczo – mieszkańców innych krajów.
Ale argumenty protekcjonistyczne są nie tylko obarczone błędami logicznymi; również rzeczywiste dane empiryczne nie są przychylne tym argumentom – jak wyraźnie pokazują dwa niedawne raporty.
Jeden z raportów w The Economist dotyczy Chin. Rząd w Pekinie chętnie wybiera przemysłowych „zwycięzców” dla tego kraju, a jednym z takich wybranych zwycięzców w ostatnich latach jest przemysł pojazdów elektrycznych. Korzystając z różnych środków, urzędnicy Komunistycznej Partii Chin i mandaryni w Pekinie skierowali znaczne zasoby do produkcji pojazdów elektrycznych — polityka, która rzekomo uzasadnia równe wsparcie ze strony rządu USA dla amerykańskich producentów pojazdów elektrycznych . Jednak w miarę rozwoju sytuacji ten „zwycięzca” w Chinach staje się przegranym. Według The Economist ,
Co najmniej ośmiu dużych producentów samochodów zamknęło lub wstrzymało produkcję od początku 2023 roku. Fale są widoczne w całym łańcuchu dostaw. Qingdao Hi-Tech Moulds, duży dostawca części samochodowych, ostrzegł w oświadczeniu z początku tego roku, że wstrzymanie produkcji w HiPhi, producencie samochodów, może spowodować spadek jego zysku netto nawet o 60 procent. saic Anji Logistics, dostawca logistyki dla przemysłu samochodowego, poinformował w niedawnym postępowaniu upadłościowym, że upadł głównie dlatego, że Aiways, inny producent samochodów w tarapatach, nie zapłacił swoich rachunków. Upadek Levdeo, kolejnego producenta samochodów, pozostawił 4 miliardy juanów (550 milionów dolarów) niezapłaconych rachunków dla dostawców, agentów i banków. Około 52 000 firm związanych z pojazdami elektrycznymi zostało zamkniętych w Chinach w zeszłym roku, co stanowi wzrost o prawie 90 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, według jednego z szacunków.
Ten rozwój sytuacji nie jest zaskakujący. Bez względu na to, jak inteligentni i sprytni są prezydent Xi i jego zastępcy, nie mogą zdziałać cudów. Jeśli Chińczycy nie mają przewagi komparatywnej w produkcji pojazdów elektrycznych na skalę tak dużą, jak chcą tego urzędnicy rządowi, skierowanie zasobów na taką skalę do produkcji pojazdów elektrycznych prawdopodobnie przyniesie odwrotny skutek — jak to się dzieje teraz. Możliwe, że jeśli Pekin przekieruje jeszcze więcej zasobów do tej branży, ostatecznie Chińczycy uzyskają niezbędną przewagę komparatywną w produkcji pojazdów elektrycznych. Jednak tak jak sprawy wyglądają teraz, ta możliwość jest złym zakładem — chociaż jest dobrym zakładem, że Pekin faktycznie będzie dążył do podtrzymania chińskich producentów pojazdów elektrycznych jeszcze większymi dotacjami i specjalnymi zabezpieczeniami. W końcu pieniądze, które wydają urzędnicy chińskiego rządu, nie są ich własnymi; są to pieniądze siłą odebrane chińskim podatnikom i konsumentom.
Ale nawet jeśli zdarzy się coś mało prawdopodobnego i Chińczycy ostatecznie staną się wydajni w produkcji pojazdów elektrycznych na skalę, jaką wyobraża sobie prezydent Xi, za jaką cenę dla Chińczyków? Nie tylko będą zmuszeni do subsydiowania strat w okresie, gdy chińscy producenci pojazdów elektrycznych nie będą mieli żadnej przewagi komparatywnej w produkcji pojazdów elektrycznych na taką skalę, to ta wyreżyserowana przez rząd kreacja chińskiej przewagi komparatywnej w produkcji pojazdów elektrycznych koniecznie — zgodnie z nieuniknioną logiką przewagi komparatywnej — odbierze Chińczykom przewagę komparatywną w produkcji niektórych innych produktów.
Urzędnicy w Pekinie nie mogą wiedzieć, które chińskie gałęzie przemysłu niszczą ich dotacje na pojazdy elektryczne. Nie mogą też wiedzieć, czy przewaga, jaką Chiny uzyskają, jeśli i kiedy uzyskają przewagę komparatywną w produkcji pojazdów elektrycznych, będzie warta kosztów. Rzeczywiście, ponieważ pieniądze wydawane przez urzędników rządowych nie są ich własnością, a urzędnicy ci nie kierują się w swoich decyzjach ekonomicznych cenami rynkowymi, jest niemal pewne, że wyniki ekonomiczne zaprojektowane przez rząd są gorsze niż wyniki generowane przez bardziej wolne rynki.
Dlaczego my, Amerykanie, powinniśmy drżeć ze strachu na myśl o tych autodestrukcyjnych chińskich intrygach gospodarczych, pozostaje zagadką.
Drugi raport, w Financial Times , dotyczy USA . Pierwsze wersy tego raportu mówią same za siebie:
Według dochodzenia Financial Times około 40 proc. największych amerykańskich inwestycji produkcyjnych ogłoszonych w pierwszym roku flagowej polityki przemysłowej i klimatycznej Joe Bidena zostało opóźnionych lub wstrzymanych.
Ustawa prezydenta USA o redukcji inflacji oraz ustawa o chipach i nauce przewidziały ulgi podatkowe, pożyczki i dotacje o łącznej wartości 400 mld dolarów, które mają pobudzić rozwój amerykańskiego łańcucha dostaw w zakresie czystych technologii i półprzewodników.
Jak jednak wynika ze sprawozdania FT, realizacja projektów wartych ponad 100 mln USD łącznie 84 mld USD została opóźniona na okres od dwóch miesięcy do kilku lat lub wstrzymana na czas nieokreślony.
Te same przeszkody ekonomiczne i polityczne, które uniemożliwiają urzędnikom rządu USA prześcignięcie sektora prywatnego w alokacji zasobów, gdy Pekin i inne rządy liberalizują swoje gospodarki, uniemożliwiają rządowi USA prześcignięcie sektora prywatnego w alokacji zasobów, gdy Pekin i inne rządy zaczynają bardziej ingerować w ich gospodarki. A czas, wysiłek i zasoby poświęcone przez amerykańskich producentów lobbujących na rzecz specjalnych przywilejów nie są mniej marnotrawne tylko dlatego, że rządy zagraniczne angażują się w orgie rozdawnictwa specjalnych przywilejów.
Jeśli my, Amerykanie, chcemy, aby nasza gospodarka była jak najbardziej produktywna i aby zapewnić jak najlepszy i rosnący standard życia dla jak największej liczby Amerykanów, musimy utrzymać naszą gospodarkę tak konkurencyjną, jak to możliwe. Ten warunek oznacza brak taryf ochronnych i subsydiów. Jeśli inne rządy upierają się przy szkodzeniu gospodarkom swoich krajów takimi interwencjami, to ich sprawa. Możemy współczuć obywatelom tych krajów. Ale zarówno logika ekonomiczna, jak i dane empiryczne jasno wskazują, że najlepszym rozwiązaniem dla nas jest wolność gospodarcza bez specjalnych przywilejów lub kar.
Komentarze
Prześlij komentarz