Robinson-Patman zasługuje na ostatnie namaszczenie, a nie na zmartwychwstanie
Robinson-Patman zasługuje na ostatnie namaszczenie, a nie na zmartwychwstanie
Ustawa Robinsona-Patmana (RPA) z 1936 r., niegdyś będąca podstawą działań w zakresie egzekwowania przepisów prawa antymonopolowego, ponieważ rząd prawie zawsze wygrywał na jej zawiłych warunkach, została prawie porzucona przez dziesięciolecia. Jak niedawno poinformował Alden Abbott , w raporcie Komisji ds. Modernizacji Prawa Antymonopolowego za rok 2007 zalecono jego uchylenie. Wcześniej ostatnia czynność egzekucyjna RPA miała miejsce w 2000 r., a ostatnia wcześniej miała miejsce w sprawie z 1988 r. oddalonej przez sąd.
Jednak obecnie wzrosło zainteresowanie jego odrodzeniem. Jak donosi The Capitol Forum , obecnie w Izbie trwa „dwustronny nacisk na przeznaczenie 10 milionów dolarów budżetu FTC na wykonanie wyroku Robinsona-Patmana”. Niestety jest to złowieszcza perspektywa dla amerykańskich konsumentów, ponieważ jak zauważył były prezes FTC Timothy J. Muris , wysiłki na rzecz egzekwowania RPA „zostały porzucone nie bez powodu: szkodziły konsumentom”.
Czego zatem zabrania RPA? Wśród innych ograniczeń ograniczających sposoby tworzenia korzyści skali i rozszerzania takich oszczędności na konsumentów (tj. mających na celu powstrzymanie bardziej wydajnych producentów i dostawców od konkurowania z mniej wydajnymi, ze szkodą dla nabywców), zabrania „dyskryminacji cenowej między klientami nieopartej na dające się udowodnić różnice w kosztach, „w przypadku gdy skutkiem takiej dyskryminacji może być znaczne zmniejszenie konkurencji lub stworzenie monopolu”. Jej najważniejszym historycznym zastosowaniem były rabaty wielkoseryjne, zwłaszcza dużych sieci handlowych, które rewolucjonizowały dystrybucję produktów (RPA była powszechnie nazywana „ustawą anty-sieciową”, a A&P, największa sieć sklepów w momencie wprowadzenia RPA, była główny cel).
Choć słowa ustawy brzmią jak obrona konkurencji, skutkiem jej ograniczeń jest ograniczenie konkurencji, ponieważ stawia ona na celowniku organów antymonopolowych rabaty ilościowe i inne mechanizmy zwiększające efektywność, które poprawiają dobrobyt konsumentów poprzez ograniczenie sprzedaży detalicznej ceny.
W jaki sposób rabaty ilościowe pomagają konsumentom? Weź pod uwagę sieci sklepów, które były pierwotnymi celami RPA. Aby uzyskać niższe ceny hurtowe, sieci handlowe musiały znaleźć sposób na skuteczne wprowadzenie na rynek bardzo dużego wolumenu produktów. Co zrobili, aby odnieść sukces w tym wysiłku? Niższe ceny detaliczne, większy wybór i głębszy asortyment, szybsza reakcja na zmiany warunków i gustów konsumentów, więcej sklepów itp. Konsumenci udowodnili, że odnieśli korzyści ze zwiększonego patronatu nad takimi sklepami. Zatem rzekoma obrona konkurencji RPA była w rzeczywistości atakiem na konsumentów polegającym na groźbie ścigania odnoszących sukcesy konkurentów, co było formą protekcjonizmu wobec mniej wydajnych.
Orzeczenia wydane na podstawie tej ustawy często błędnie łączyły szkodę wyrządzoną rywalom, którzy przegrywają z lepszymi ofertami, ze szkodą dla procesu konkurencyjnego. Zasadniczy powód jest prosty. Doskonała oferta konkurentów, co jest celem rywalizacji w obszarze, który Amerykanie łączy najbardziej – czyli naszej roli jako konsumenta – także z konieczności „szkodzi” mniej efektywnym rywalom w procesie przynoszącym korzyści konsumentom.
Język RPA rzekomo pozwala firmom bronić swoich rabatów ilościowych, pokazując, że określone oszczędności kosztów uzasadniają różne ceny. Jednak takie oszczędności to raczej chimera niż rzeczywistość, ponieważ z punktu widzenia sądu, jak to ujął Richard Posner , „nie można wykazać oszczędności kosztów ponoszonych przez producenta z wymaganą precyzją”.
Dlaczego tak było? Ponieważ, jak mówią ekonomiści, koszty (wartość dla decydentów rezygnacji z najlepszych możliwości), które są istotne dla dokonywanych wyborów, są subiektywne. Nie można też uczynić ich obiektywnymi w obliczu wyzwania. Rozważ tylko niektóre z nich. Dane księgowe patrzą wstecz, ale odpowiednie koszty patrzą w przyszłość. Jeśli masz firmę oferującą wiele produktów, nawet więcej niż jedną, która oferuje jeden produkt, nie ma ostatecznego „właściwego” sposobu alokacji kosztów ogólnych, amortyzacji, kosztów reklamy, kosztów przechowywania lub kosztów marketingu, żeby wymienić tylko kilka. Jak wynika z analizy Hamiltona Waltona : „Żaden księgowy nie był w stanie opracować metody dającej… liczby, która nie odzwierciedlałaby dominacji arbitralności i domysłów”.
To z kolei może w dużym stopniu wyjaśniać odradzające się zainteresowanie wznowieniem RPA. Jeżeli rządowi uda się nakłonić sądy do ponownego zaakceptowania fałszywego twierdzenia, że duzi, odnoszący sukcesy konkurenci szkodzą konkurencji, konkurując z klientami z dala od konkurentów, wówczas producenci odnoszący większe sukcesy w oczach klientów będą musieli powrócić do obrony kosztów. Biorąc pod uwagę historyczną odmowę sądu przyjęcia obrony kosztowej, nie ze względu na logikę tej obrony, ale dlatego, że dane księgowe są niewystarczające, aby „udowodnić” dokładnie, jakie istnieją wybiegające w przyszłość oszczędności, docelowe firmy straciłyby, nawet gdy konsumenci zyskaliby. Świadczy o tym fakt, że „udane” sprawy RPA prawie zawsze kończyły się wyższymi cenami konsumenckimi, co jest celem gorszych konkurentów, którzy forsują takie pozwy.
Wyprowadzenie RPA również nie pozwala na lepszą interpretację. Wyrosła z odrzucenia przez Sąd Najwyższy ustawy Roosevelta National Industrial Recovery Administration, która zasadniczo kartelowała większość amerykańskiego przemysłu ze szkodą dla każdego konsumenta, jako niezgodną z konstytucją. RPA próbowała odtworzyć kody NIRA, ale nie udało jej się uzyskać wystarczającej liczby głosów. Dopiero wtedy zwolennicy zwrócili się ku RPA i jej językowi, który Timothy Muris określił jako „niejasny, często wewnętrznie sprzeczny i podlegający różnym interpretacjom”. Jednak praw, które są niejasne do tego stopnia, że są nieczytelne, nie można poważnie bronić jako podstawy postępu tego, co Konstytucja nazywała naszym „ogólnym dobrobytem”.
W rzeczywistości RPA było – i wysiłki mające na celu przywrócenie jego stosowania obecnie – próbą naruszenia tego, czym powinno być prawo. Pozbawia konsumentów swobody wyboru w obszarze, w którym są o wiele bardziej kompetentni niż rządowe „organy egzekwowania prawa”, w połączeniu z bezczelnością twierdzenia, że jego celem jest przynoszenie korzyści konkurencji. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na czyje skargi doprowadziły do wniesienia oskarżenia przez RPA. To nie konsumenci wiedzieli, że zyskają na tych doskonałych ofertach. To była konkurencja dla konkurencyjnych sprzedawców. Właśnie dlatego wskrzeszenie RPA spowodowałoby odrodzenie uznania dla tego, co Ronald Reagan miał na myśli, gdy zażartował, że dziewięć najbardziej przerażających słów w języku angielskim brzmiało: „Jestem z rządu i jestem tu, aby pomóc”. Amerykanie odnieśliby korzyść, gdyby zakopali taką pomoc, zamiast dawać jej nowe życie.
Komentarze
Prześlij komentarz