Przejdź do głównej zawartości

Rozwój gospodarczy nie jest grą o sumie zerowej

 Rozwój gospodarczy nie jest grą o sumie zerowej 

Herb Watykanu na witrażu w Saint-Pierre de Miniac-Morvan. CC-BY-SA-4.0 . 2017.

Zniedawnego sondażu przeprowadzonego przez Izbę Handlową Stanów Zjednoczonych wynika, że ​​„91 procent małych firm uważa, że ​​powinny odwdzięczyć się swoim lokalnym społecznościom”. Nie jest jasne, co niesprawiedliwie zabrali swoim społecznościom, a co teraz należy zwrócić. Biznesmeni powinni lepiej niż większość wiedzieć, jakie dobro przynosi biznes. To samo powinni zrobić także przywódcy religijni, właśnie dlatego, że oczekuje się od nich szczególnej troski o biednych i wyzyskiwanych.  

Niestety, twierdzenie, że dochodowe przedsiębiorstwa w jakiś sposób szkodzą dobru wspólnemu, zostało niedawno wykazane w niesławnym już karykaturze przedstawiającej papieża Franciszka na rowerze, opublikowanej przez watykańską Dykasterię ds. Integralnego Rozwoju Człowieka (IHD). Dobre intencje nie zastąpią zdrowego myślenia ekonomicznego, zwłaszcza że pogmatwane myślenie ekonomiczne wciąga ludzi w pułapkę biedy, zamiast ją wyciągać. 

W pewnym niezbędnym kontekście dykasteria jest departamentem watykańskim, częścią aparatu biurokratycznego Stolicy Apostolskiej (tj. „Watykanu”). Watykan jest w dużym stopniu zależny od obecnych osobistości zajmujących te urzędy, a personel jest zależny od papieży, którzy jako władcy mogą przekształcać i ponownie zapełniać departamenty według własnego uznania. Obecna dykasteria IHD została utworzona przez papieża Franciszka w 2016 r. poprzez połączenie kilku papieskich rad, z których każda mogła wywodzić swoje bezpośrednie korzenie od Jana Pawła II, Pawła VI lub Piusa X.   

Dykasteria IHD stwierdza, że ​​jej misją jest promowanie „walki z ubóstwem” poprzez współpracę „z instytucjami krajowymi i międzynarodowymi na rzecz dążenia do integralnego rozwoju człowieka”. Dykasteria „promuje i broni sprawiedliwych modeli gospodarczych i trzeźwego stylu życia, zwłaszcza poprzez promowanie inicjatyw przeciwko gospodarczemu i społecznemu wyzyskowi biednych krajów, asymetrycznym stosunkom handlowym, spekulacjom finansowym i modelom rozwoju powodującym wykluczenie”. 

W tym krótkim eseju nie ma miejsca na analizowanie wszystkiego, co to oznacza, ani na rozpakowywanie obciążonych terminów, takich jak „asymetryczne stosunki handlowe” i „sprawiedliwe modele gospodarcze”. Naszym skromnym zadaniem jest zajęcie się niebezpiecznym błędnym przekonaniem, że zysk i dobro wspólne stanowią sobie przeciwstawienie o sumie zerowej.    

Na szczęście dykasteria, choć ramię Stolicy Apostolskiej, nie reprezentuje jedynego katolickiego rozumienia roli i celu biznesu w społeczeństwie. Rzeczywiście, na ilustracji IHD faktycznie zaprzecza Kościołowi Kompendium Katolickiej Doktryny Społecznej , które zostało pierwotnie opublikowane przez poprzedniczkę IHD, Papieską Radę ds. Sprawiedliwości i Pokoju. Kompendium jest oficjalnym, dostępnym dla katolików źródłem informacji na temat kwestii moralnych związanych z życiem gospodarczym, politycznym i społecznym  .

Kościół katolicki od dawna potępia niesprawiedliwe praktyki biznesowe i wyzysk, i słusznie. „Uzasadniona pogoń za zyskiem powinna pozostawać w harmonii z niezbywalną ochroną” godności ludzkiej. Już samo sformułowanie „uprawniona pogoń za zyskiem” sugeruje, że istnieje zarówno uprawniona, jak i nielegalna pogoń za zyskiem. Legitymizacja wynika z działania w ramach praworządności, poszanowania własności prywatnej i podporządkowania się instytucjom wymiaru sprawiedliwości. Przede wszystkim wymaga uwzględnienia godności osób, którym służą przedsiębiorstwa, w tym także ich własnych pracowników. Co więcej, powinniśmy myśleć o sposobach solidarnego istnienia z innymi w coraz szerszych kręgach wymiany. Przedsiębiorstwa, będąc przedsiębiorstwami, już promują dobro wspólne „poprzez produkcję użytecznych towarów i usług”, a czyniąc to, „przedsiębiorstwa tworzą bogactwo dla całego społeczeństwa”.  

Żadne z tych względów moralnych nie zmuszają nas do wniosku, że osiąganie zysku niezmiennie szkodzi dobru wspólnemu. Jak napisał Jan Paweł II w Centesimus Annus , którego znaczna część stanowi obecnie sekcje Kompendium dotyczące biznesu, zysku i ekonomii, „kiedy firma osiąga zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne zostały właściwie wykorzystane”. Zysk to wskaźnik, o czym wie każdy dobry ekonomista, który mówi nam, że firma dobrze funkcjonuje.  

Dykasteria IHD, ignorując mądrość Jana Pawła II w tej kwestii, promuje ten rodzaj ignorancji ekonomicznej, która szkodzi ludziom, którym chce pomóc. Zamiast tego powinna wskazywać, że przedsiębiorstwa mają moralny cel do odegrania w społeczeństwie i mogą przyczyniać się do dobra wspólnego. Poważnym błędem jest ignorowanie solidniejszego i bardziej złożonego nauczania katolickiego na rzecz uproszczonego potępienia zysku (a zatem i biznesu). Utożsamiając czerpanie zysków jako takie z przejawami chciwości i niemoralności, IHD utrwala szkodliwą mentalność sumy zerowej, wynikającą z merkantylizmu i socjalizmu.   

Etyka chrześcijańska wymaga, aby chrześcijanie zwracali uwagę na potrzeby ubogich. Jednak sposób, w jaki to robimy, wymaga stosowania cnót takich jak roztropność i wstrzemięźliwość, jeśli chodzi o regulacje i interwencję rządu w dążeniu do sprawiedliwości. Jak Samuel Gregg pisze w „ For God and Profit” : „Pomiędzy tymi biegunami braku regulacji i niekończących się regulacji. . . chrześcijanie mają duże pole do debaty między sobą i z niechrześcijanami na temat zakresu, charakteru i uczciwości różnych form regulacji gospodarczych”.  

Arbitralne definicje „nadmiernego” zysku prowadzą do tego rodzaju biurokratycznych regulacji i faworyzowania rządu, które opóźniają rozwój gospodarczy, a zamiast tego zachęcają do korupcji i faworyzowania rządu. „Założenie o sumie zerowej” – ks. Robert Sirico twierdzi, że „powstrzymuje ludzi od zadawania sobie pytania, czy rozwiązaniem problemu ubóstwa mogłoby być jeszcze większe wyrośnięcie ciasta”. W ostatecznym rozrachunku raczej szkodzi to biednym, niż pomaga, szczególnie w krajach rozwijających się, gdzie przede wszystkim zniechęca przedsiębiorców do zakładania firm.   

Z kolei wolna gospodarka oparta na instytucjach wymiaru sprawiedliwości i praworządności umożliwia przedsiębiorczość i prowadzenie udanego biznesu. Opierając się na systemie cen oraz sygnałach zysków i strat w celu najlepszego wykorzystania naszych zasobów, wolna gospodarka zmusza nas do myślenia o innych i o tym, co możemy dla nich zrobić. Tak naprawdę to faworyzowanie i kumoterstwo rządu, a nie wolna gospodarka, generuje długoterminowe, nadmierne zyski potępiane przez katolickich bojowników o sprawiedliwość społeczną. Adam Smith zauważył wartość własnego interesu, nieobciążonego planami rządowymi 250 lat temu: „Realizując swój własny interes” – Smith napisał o biznesmenie, „często promuje interes społeczeństwa skuteczniej, niż wtedy, gdy naprawdę miał zamiar go promować. ” 

Przeciwieństwem zysku nie jest dobro wspólne, lecz strata. Strata ma miejsce, gdy firma wydaje więcej, niż przynosi. Zyski i straty to ważne sygnały, ponieważ każdy z nich mówi nam o względnej kondycji danej firmy i o tym, czy ludzie, którzy ją prowadzą, podejmują dobre, czy złe decyzje. Zysk sygnalizuje efektywność i realizację potrzeb klientów. 

A dla przedsiębiorcy, który swoją twórczą pracę rozumie jako powołanie, zysk najlepiej postrzegać nie jako coś, do czego dąży, ale raczej jako szczęśliwy produkt uboczny jego twórczej doskonałości. Zysk jest wskaźnikiem dla ekonomistów i sygnałem dla inwestorów. Ale co najważniejsze, potwierdza przedsiębiorcy, że wypełnia on to, co powinno być jasną misją Watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka: podnoszenie godności osoby ludzkiej poprzez zaspokajanie potrzeb i wzrost gospodarczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

Bohdan Wroński Wspomnienia płyną jak okręty