Lalkarze ESG
Lalkarze ESG
Ramy dotyczące środowiska, społeczeństwa i zarządzania (ESG) pozwalają małej grupie dyrektorów korporacji, finansistów, urzędników rządowych i innych elit, „lalkarzy” ESG, zmuszać wszystkich do służenia ich interesom. Polityki, które chcą narzucić społeczeństwu – mandaty dotyczące energii odnawialnej, programy DEI, ograniczanie emisji lub kosztowne ujawnianie przepisów i zgodności – zwiększają koszty życia wszystkich . Ale lalkarze nie martwią się tym, ponieważ mogą zyskać finansowo na „przemianie klimatycznej”.
Weźmy pod uwagę Marka Carneya. Po udanej karierze na Wall Street był gubernatorem dwóch różnych banków centralnych. Obecnie pełni funkcję specjalnego wysłannika ONZ ds. działań klimatycznych i finansów przy ONZ, co oznacza, że jego zadaniem jest przekonywanie, namawianie lub zastraszanie dużych instytucji finansowych, aby podpisały się pod programem zerowej emisji netto.
Ale Carney pracuje także w jednej z największych firm inwestycyjnych forsujących program transformacji energetycznej: Brookfield Asset Management . Nie ma powodów do obaw z powodu niezamierzonych konsekwencji swojego programu klimatycznego, takich jak wyższe ceny energii i żywności. Nie odczuje też ciężaru, jaki jego program nakłada na setki milionów ludzi na całym świecie.
I z pewnością nie jest on jedyny. Al Gore, John Kerry, Klaus Schwab, Larry Fink i tysiące innych liderów zajmujących się ESG i aktywizmem klimatycznym bez problemu przetrwają wyższe ceny. Nie byłoby wielu powodów do sprzeciwu, gdyby ci ludzie po prostu zainwestowali własne zasoby oraz zasoby dobrowolnych inwestorów w swoje projekty związane z agendą klimatyczną. Zamiast tego korzystają z zasobów innych osób, zwykle bez ich wiedzy i zgody, aby osiągnąć swoje osobiste cele.
Co gorsza, regularnie korzystają z przymusu rządowego, aby forsować swój program, co – nawiasem mówiąc? — przynosi korzyści gospodarcze . Brookfield Asset Management, w którym Mark Carney prowadzi własny fundusz klimatyczny o wartości 5 miliardów dolarów, inwestuje w projekty dotyczące energii odnawialnej i transformacji klimatycznej, na które popyt w dużej mierze wynika z mandatów rządowych.
Na przykład Krajowa Konferencja Ustawodawców Stanowych od dawna opowiada się za „ Standardami portfela energii odnawialnej ”, które nakładają na przedsiębiorstwa państwowe obowiązek wytwarzania określonego procentu energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Sojusz Państw Czystej Energii śledzi, które państwa zobowiązały się do przejścia na energię w 100% odnawialną (obecnie 23 stany, Dystrykt Kolumbii i Portoryko). Istnieją także tysiące „ Zachęt państwowych na rzecz energii odnawialnej i efektywności”. ”
Fundusz hedgingowy Behemoth i zarządzający aktywami BlackRock ogłosił , że przejmuje dużą spółkę infrastrukturalną , aby zyskać szansę na udział w transformacji klimatycznej i korzyści finansowe dla swoich klientów. Kierownictwo BlackRock spodziewa się, że popyt na ich projekty będzie napędzany przez rząd, a miliardy dolarów podatników zostaną przeznaczone na finansowanie infrastruktury niezbędnej do „transformacji klimatycznej”.
Dyrektor generalny Larry Fink przyznał : „Wierzymy, że rozwój zarówno infrastruktury fizycznej, jak i cyfrowej będzie w dalszym ciągu przyspieszał, ponieważ rządy priorytetowo traktują samowystarczalność i bezpieczeństwo poprzez zwiększenie krajowego potencjału przemysłowego, niezależność energetyczną oraz przenoszenie lub prawie podpieranie sektorów krytycznych. Decydenci dopiero zaczynają wdrażać zachęty finansowe organizowane raz na pokolenie na rzecz nowych technologii i projektów infrastrukturalnych”. [Podkreślenie dodane.]
Carney, Fink i inni finansiści klimatyczni nie są kapitalistami. Są korporacjonistami i uważają, że rząd powinien kierować przemysłem prywatnym. Chcą współpracować z urzędnikami państwowymi, aby czerpać z nich korzyści i ograniczać konkurencję. Kapitaliści angażują się w prywatne, dobrowolne stowarzyszenia i wymianę. Konkurują z innymi kapitalistami na rynku o dolary konsumenckie. Sukces lub porażka spada bezpośrednio na ich barki i na ramiona ich inwestorów. Podlegają pragnieniom konsumentów i są nagradzani za ulepszanie życia swoich klientów.
Z drugiej strony korporacjoniści są jak lalkarze. Ich darowizny wpływają na urzędników rządowych, a w zamian ich finansowanie pochodzi z wymuszonych podatków, a nie z dobrowolnej wymiany. Ich sukces nie wynika z poprawy życia klientów, ale z manipulacji systemem. Dawali pokaz tworzenia wartości, a nie rzeczywistego tworzenia wartości dla ludzi. W korporacjonizmie „publiczne” cele korporacji są ważniejsze niż dobro obywateli.
Jednak korporacyjni zwolennicy ESG również spotykają się z poważnymi reakcjami. W zeszłym tygodniu Texas Permanent School Fund wycofał z Blackrock 8,5 miliarda dolarów. Dołączają do kilkunastu państwowych emerytur, które w ciągu ostatnich kilku lat wycofały pieniądze z zarządu Blackrock. W zeszłym tygodniu Alabama przyjęła przepisy uniemożliwiające finansowanie publicznych programów DEI. Podążają śladami Florydy, Teksasu, Karoliny Północnej, Utah, Tennessee i innych.
Prokuratorzy generalni stanowi wywierają znaczną presję na firmy, które podpisały zobowiązania dotyczące „zero netto”, popierane przez Carneya, Finka i innych zwolenników ESG. JPMorgan i State Street wycofały się w lutym z inicjatywy Climate Action 100+. Największe firmy ubezpieczeniowe zaczęły wycofywać się z sojuszu Net-Zero Insurance Alliance w 2023 r.
Mimo to większość Amerykanów albo nie wie zbyt wiele o ESG i jego potencjalnych negatywnych konsekwencjach dla ich życia, albo, co gorsza, faktycznie opowiada się za pozwoleniem, aby ESG zakłócało rynek. To musi się zmienić. Nadszedł czas, aby lalkarze ESG odkryli, że „marionetki” mają własne pomysły, cele i plany. Nie należy manipulować inwestorami, podatnikami i wyborcami ani ich wykorzystywać do osiągnięcia celów działaczy klimatycznych.
Muszą ciągle pociągać za sznurki lub, jeszcze lepiej, całkowicie je przeciąć.
Komentarze
Prześlij komentarz