Kontratak dla daltonistów
Kontratak dla daltonistów
Wolimy termin „sprawiedliwe oburzenie” od „nienawiści”, ponieważ wiemy, że bardzo trudno jest wylać nienawiść na grzech bez spryskania nią grzesznika. Jednak nienawiść jest właściwą reakcją na zło. Słuszne oburzenie może zadać jedynie mocny cios; nienawiść, śmiertelny cios.
Ten cios musi być starannie wymierzony, ale jeśli tak się stanie, w zadaniu go odnajdziemy rodzaj radości: radość z „ odnalezienia w końcu tego, po co stworzono nienawiść ”. Niewielu dobrych ludzi, mówi nam CS Lewis, kiedykolwiek spotkało tę radość. Wymierzają ciosy, bojąc się, że ich nienawiść, przynajmniej w części, jest skierowana nie przeciwko złu, ale przeciwko innej duszy.
Jednakże dwóch mężczyzn piszących dwie książki odkryło tę rzadką i wściekłą radość. W swoich bardzo różnych atakach na tę samą złą ideę Andre Archie ( The Virtue of Color-Blindness ) i Coleman Hughes ( The End of Race Politics: Arguments for a Colorblind America ) odkryli „zgodność pomiędzy [swoimi] emocjami a ich przedmiotem, ” i pada na nie deszcz.
Ich celem jest rasizm, który zatruł Amerykę. Występuje pod różnymi nazwami: krytyczna teoria rasy, antyrasizm i różnorodność, równość i włączenie. Jakkolwiek to się nazywa, utrzymuje, że kolor, a nie charakter, jest miejscem zasługi moralnej; że różnice w wynikach materialnych między grupami kolorystycznymi są głównym złem; że te różnice wynikają z ucisku; i że aby wyleczyć ten ucisk, społeczeństwo musi dyskryminować ciemiężycieli. Krótko mówiąc, utrzymuje, że jednostki określonego koloru skóry powinny zostać poświęcone na rzecz grup innego koloru.
Hughes nazywa tę ideologię „neorasizmem”, a Archie „żrącym barbarzyństwem”.
Każdy przedstawia swoją książkę jako obronę daltonizmu – zasady, według słów Hughesa, że „powinniśmy traktować ludzi bez względu na rasę, zarówno w polityce publicznej, jak i w życiu prywatnym”. Jednak obaj autorzy są sfrustrowani faktem, że ich książki są w ogóle potrzebne. Jak, do cholery, zdaje się zastanawiać Archie, „szlachetna rasowa tradycja daltonizmu” mogła wycofać się w obliczu rasistowskich handlarzy sprzedających „intelektualne bzdury” „pożytecznym idiotom”, którzy zgadzali się z nią, aby się dogadać? Jak, do cholery, zdaje się zastanawiać Hughes, idee Fredericka Douglassa i Martina Luthera Kinga Jr. mogły zostać nazwane „białą supremacją”?
Hughes i Archie otrząsnęli się z szoku i teraz są gotowi do walki. Dlatego ich książki lepiej charakteryzują się kontratakami niż obroną.
Autorzy rzucają ogniem i pogardą na „sofistykę”, „absurd”, „bigoterię”, „defeatyzm” i „nihilizm” związany z „przygnębiającą i wyniszczającą wiarą”, że każdego Amerykanina definiuje jego etykieta rasowa. Obie książki badają pochodzenie tej złej idei, zwracając szczególną uwagę na prominentnych handlarzy rasami, którzy ją spopularyzowali. Potem jednak drogi ataku autorów się rozchodzą.
Hughes atakuje na podstawach logicznych i empirycznych. Twierdzi, że charakterystycznymi cechami rasistowskiego światopoglądu są arbitralność i ślepota na fakty. Argumentują, że handlarze nie mają racji, ponieważ nie mogą osiągnąć ilościowych wyników, jakich chcą. Co gorsza, skrzywdzą właśnie tych ludzi, którym rzekomo chcą pomóc, nie mówiąc już o wszystkich innych.
Rozważmy kategorie rasowe, z którymi wszyscy jesteśmy tak dobrze zaznajomieni. Mogą one działać w zwykłej rozmowie, ale spróbuj użyć ich jako podstawy polityki, a natychmiast zdasz sobie sprawę, że są one spektakularnie arbitralne . Na przykład przyznanie Czarnym odszkodowań za niewolnictwo wiąże się z wieloma problemami, których nie da się naprawić. Jeden na pięciu czarnych Amerykanów to niedawni imigranci, tylko czterech na dziesięciu czarnych Amerykanów twierdzi, że ich przodkowie byli niewolnikami w Stanach Zjednoczonych, a wielu, podobnie jak były prezydent Barack Obama , jest potomkami zarówno niewolników, jak i posiadaczy niewolników. Najbardziej irytujący jest jednak problem określenia, kto jest czarny. Połowa? Jedna ósma ? Jedna kropla ?
Do tego dochodzą empiryczne twierdzenia neorasistów na temat przyczyn i sposobów leczenia dysproporcji rasowych. Tutaj Hughes nawiązuje kontakt z Thomasem Sowellem i rozpoczyna lawinę danych na temat mitów i absurdów swoich przeciwników. Jeśli będziemy dyskryminować ze względu na rasę, tak jak robią to neorasiści, wyniki będą arbitralne , a arbitralna polityka nikomu nie pomoże. Zamiast tego, argumentuje Hughes, „spowodują one „ogromną ilość uzasadnionej niechęci” i rozmnożą „rasowy trybalizm”, który „zeszpecił i zniekształcił społeczeństwa ludzkie na przestrzeni dziejów”.
Zdaniem Hughesa sedno problemu polega na tym, że handlarze rasą popadają w pułapkę dysonansu poznawczego. Mówią, że rasa jest konstruktem społecznym, ale egzekwują „zasady rasy” z zapałem, z jakim mogą się równać jedynie „rasiści starej szkoły”. Potępiają stereotypy, ale posługują się nimi. Domagają się sprawiedliwości, ale wymierzają niesprawiedliwość, aby ukarać „rasowo-historyczną winę krwi”.
Argumentacja Hughesa jest dogłębna, jego logika nieugięta, a wykorzystanie danych rygorystyczne. Te mocne strony są jednak jednocześnie słabościami. Argumenty jego przeciwników nie są ani logiczne, ani empiryczne. Mówią językiem moralności wypaczonym emocjami, a Hughes odpowiedział im w innym języku.
Mimo to jest wielu ludzi, którzy nie dają się zwieść błędnej moralności neorasistów. Mówią językiem Hughesa, a jego przesłanie jest potężne.
To prowadzi nas do Andre Archiego.
W przeciwieństwie do Hughesa Archie atakuje rasistowski światopogląd ze względów etycznych. To nie przypadek, że profesor filozofii greckiej nazwał swoją książkę Cnotą ślepoty barw. Argumentuje, że handlarze nie mają racji, ponieważ przedkładają cechy opisowe nad charakter. Przypisują wartość moralną ciału, a nie duszy. Czyniąc to, rozrywają wiarę i kulturę, które podtrzymują Amerykę, a pozostawione temu „całkowicie zniszczą uporządkowaną wolność, która definiowała nasz sposób życia przez prawie trzysta lat”.
Książka Archiego skierowana jest do konserwatystów. Według jego opowieści handlarze rasami skutecznie odeprzeli i stłumili zasadę daltonizmu, głównie dlatego, że konserwatyści nie walczyli. Konserwatyści nie chcieli walczyć, gdy handlarze rasami fałszywie twierdzili, że są moralnie wyżsi. Konserwatyści nie chcieli, żeby nazywano ich rasistami.
Archie nie powiedział, ale prawdą jest, że wielu konserwatystów nie broniło ślepoty barw nie tylko ze strachu przed nazwaniem ich rasistami, ale także dlatego, że zapomnieli, jak formułować argumenty inne niż utylitarne. A to są trudne argumenty; kto ma czas przeczytać całość Thomasa Sowella?
Archie chce jednak – i to jest jego głęboki wkład w gatunek przesycony analizą danych – jest taki, że dane nie mają znaczenia. Nawet gdyby handlarze mieli rację, że „ antyrasistowska dyskryminacja ” zapoczątkuje utopię materialnej równości, Archie i tak sprzeciwiłby się im, ponieważ cele materialne nie mogą usprawiedliwiać niemoralnych środków. W obrębie tych arbitralnych grup rasowych znajdują się dusze, a kiedy w grę wchodzą dusze, „ osądy ilościowe nie mają zastosowania ”.
W tym miejscu dostrzegamy potencjalną słabość książki Archiego: jej najwyższym autorytetem są starożytni Grecy. Sokrates, Platon i Arystoteles byli trzema największymi umysłami w historii. Ich tradycja filozoficzna była kamieniem węgielnym Ameryki. Ale w to, co te wielkie greckie umysły powiedziały o ludzkiej naturze, charakterze i wyborach – o duszy – nie warto wierzyć tylko dlatego, że te wielkie umysły to powiedziały, ale dlatego, że zostało to po raz pierwszy zapisane w ich sercach przez wyższy autorytet, co Archie jedynie napomyka. , pozostawiając czytelnika z pytaniem, czy sama wielkość Greków wystarczy, aby zjednoczyć wahających się konserwatystów.
Jednak w obronie Archiego, ponieważ prawdy odkryte przez Greków są zapisane w naszych sercach, ludzie będą na nie odpowiadać bez względu na to, w co wierzą na temat ich źródła. Prawda nas porusza. Nie możemy nic na to poradzić.
W każdym razie bardzo się cieszę, jeśli to szczęście, że te książki ukazały się w tym samym czasie. Podobnie jak młot i kowadło, oba są potrzebne, aby rozbić to, co jest między nimi. Książka Hughesa jest potrzebna, ponieważ Amerykanie zapomnieli, jak przedstawiać argumenty moralne. Jesteśmy teraz utylitarystami, więc książki empiryczne pozostają niezbędne. Gdyby jednak książki empiryczne wystarczyły, aby pokonać rasizm, Semple, Sowell, Steele, Loury i niezliczeni inni czarodzieje danych rozwiewaliby go wieki temu. Niestety analiza empiryczna nie wystarczy: „Problem rasowy ma charakter moralny” – napisał w 1889 r. Alexander Crummel – „jego rozwiązanie przyjdzie przede wszystkim w dziedzinie zasad”. Konieczne jest zatem odrodzenie rozumowania moralnego. Dzięki Bogu za Archiego.
Być może, jeśli zaatakujemy rasizm z obu stron, ślepota na kolory może wznowić ofensywę i odeprzeć i zadusić wroga. Być może nie zabijemy rasizmu od razu po tej stronie wieczności, ale być może uda nam się uczynić ze ślepoty barw naszą „ Gwiazdę Polarną ”, jak powiedział Hughes w niedawnym wywiadzie . Jeśli to zrobimy, zrobimy sobie i naszemu krajowi wiele dobrego.
Ale tylko, jak przypomina nam Archie, jeśli jesteśmy gotowi wstać i walczyć. A więc w górę i ponad twoimi barykadami. W tej walce można znaleźć radość.
Komentarze
Prześlij komentarz