Reminiscencje Łódzkiego Sejmiku Samorządowego, czyli wesoły dymek z niedziałającego włókienniczego komina.
Reminiscencje Łódzkiego Sejmiku Samorządowego, czyli wesoły dymek z niedziałającego włókienniczego komina.
Samorządy wielokrotnie udowodniły swoją skuteczność i realizację potrzeb naszych mieszkańców. Praca blisko ludzi, angażowanie mieszkańców do współdecydowania o sprawach publicznych to najlepsza metoda budowania społeczeństwa obywatelskiego.
Jednak nie może być dłużej przywilejów urzędu marszałkowskiego dla swoich. (czytaj dbaj o swoje króliczki).
Powinny zostać zdefiniowane obszary dla rozwoju naszego województwa i ma to być z korzyścią dla mieszkańców. Powinny zostać zwiększone możliwości oraz zmniejszone koszty, zamiast polityki układów aktualnie panującej w zarządzie naszego województwa. Budujemy dalej betonozę, a na zahamowanie tego zjawiska nie ma co liczyć. Olbrzymie środki wydawane jak to w piosence na nowy dom, ale już nie na schron i zabawa trwa.
Odpowiednio przygotowana i skoordynowana dyplomacja samorządowa powinna być jak najczęściej wykorzystywana jako narzędzie promocji gospodarczej, kulturalnej, naukowej, sportowej, czy turystycznej. Reasumując, polska marka powinna zdecydowanie sięgać do dorobku lokalnego i regionalnego, ale tego się wstydzimy. Umiejętna współpraca między samorządem a administracją rządową w tej materii pozwoli podnieść polską dyplomację samorządową na wyższy poziom skuteczności i atrakcyjności, na czym zyskają regiony i ich mieszkańcy.
O istocie samorządu terytorialnego przesądza usytuowanie jego podstawowej jednostki, czyli gminy względem państwa.
Dzięki pierwszym wolnym wyborom w 1990 roku udało się wreszcie przełamać monopol dotychczasowej władzy, zastąpić jednolitą administrację państwową modelem dualistycznym, nadać gminom osobowość prawną i usamodzielnić je finansowo, znosząc poprzednie całkowite uzależnienie od budżetu państwa. Jednak to wahadło powoli się przechyla w drugą stronę, a samorząd zamiast być wolny od polityki, to kwestie polityczne będą decydować o sprawach naszego województwa. Nic dziwnego, że nasz kraj znalazł się na 41. miejscu, tym samym co Indie, w rankingu Democracy Index, jako tzw. demokracja wadliwa, daleko za krajami europejskimi. Słuchając naszych kandydatów-polityków to lepiej już być nie może. A przecież rozwiązywanie problemów lokalnej społeczności powinno wykraczać poza spory ideologiczne, typowe dla polityki krajowej i skupiać się na właściwie rozumianej polityce lokalnej, polegającej na działaniu na rzecz dobra wspólnoty.
Lecz powoli zapominamy o tej najważniejszej zasadzie w Gminie Łódź, o współpracy. Jednostki pomocnicze naszego miasta skupiają po kilkadziesiąt tysięcy obywateli uważam, że wielkość takiej jednostki nie powinna przekraczać wielkości parafii i powinno być ich co najmniej 131. To jednostki pomocnicze powinny komunikować jakie problemy powinny być likwidowane, jakie działania wziąć pod uwagę, a na razie najważniejszy jest Urząd Miasta Łodzi i jego sztandarowy produkt - Budżet Obywatelski. Łódź ma dużo wspaniałych instytucji kultury, lecz współpraca regionalna istnieje incydentalnie jako taki swoisty kwiatek do kożucha. A jest obowiązkiem rządzących, żeby taką współpracę zainicjować i jest przywilejem obywateli, żeby w tym uczestniczyć w sprawach naszego województwa. Na razie jest mamy „strasznie zarobionych” urzędników i radnych, a jeszcze zły lud się pyta: „jakie konsultacje”? Nie wiem czy jest przesadą choćby wspieranie regionalnych ośrodków kultury.
Nie dziwota, że po reformach samorządowych nie ma już słuchanego głosu mieszkańców naszego województwa; są tyko prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, kto bogatemu zabroni. Kiedyś miasto Łódź konsultowało się z mieszkańcami przez ankietujących w bramach urzędników i pytano mieszkańców, co myślą. Teraz demokracja lokalna poszła znacznie dalej, teraz trzeba będzie tylko wysłać SMS. Niezbędna jest integracja przestrzenna poszczególnych rodzajów transportu publicznego pod kątem możliwości stworzenia węzłów przesiadkowych łączących różnego typu transport publiczny oraz indywidualny. Na chwilę obecną deweloperzy ponoszą bardzo ograniczone koszty budowy lub dostosowania infrastruktury do potrzeb nowych inwestycji. Skutkiem tego jest chroniczna niewydolność sieci transportowych przedmieść dużych miast. Naganną praktyką jest, iż najpierw powstaje osiedle, a dopiero później jego mieszkańcy muszą zabiegać o powstanie przyzwoitej drogi.
Miasto Łódź jest enklawą ekskluzywnego
bogactwa. Można to prześledzić na wielkiej łódzkiej rewitalizacji. Tysiące prostych mieszkańców miasta nie miało z tego kompletnie nic, mimo że transformacji województwa łódzkiego nikt nie pomógł po zniszczeniu przemysłu włókienniczego. A sami mieszkańcy zaczęli bez niczyjej pomocy wytwarzać dochód, który pozwolił im przeżyć tak ciężkie warunki. Miasto wydało miliardy na rewitalizację nie znając nawet przepisów ustawy, no bo kto bogatemu zabroni. Budowano, odnawiano, a zarabiali na tym tylko deweloperzy. Standardem społecznym naszego województwa była babcia emerytka, która pomogła przeżyć kilku pokoleniom mieszkańców naszego województwa. Dwa razy Expo, gdzie wydano miliony złotych i nikt tego nie widział. Po prostu czarodzieje.
Żadnych pieniędzy nie wywalczyli urzędnicy miasta, którzy wykazali się kompletną ignorancją. Jedyne środki, jakie wpływały pochodziły z Funduszy Spójności Unii Europejskiej, aczkolwiek pamiętajmy, że to z powodu otwarcia rynku polskiego upadł łódzki przemysł włókienniczy. I tutaj wychodzi kwestia, że nie słuchamy się ekspertów, którzy nam doradzają, ale liczy się wola polityczna kilku dygnitarzy miasta. Demokracja? Ale o co chodzi?
Jednak taka konstrukcja ustrojowa samorządu, choć znajduje umocowanie w Konstytucji RP, nie ma pełnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. W efekcie nie udało się w pełni dokończyć procesu transformacji – w szczególności urzędy wojewódzkie zachowały znaczną część kompetencji, które zgodnie z pierwotnym założeniem przejąć miały urzędy marszałkowskie. Wybory samorządowe 2018 roku pokazały bez cienia wątpliwości, że używana w Polsce metoda ustalania podziału mandatów — metoda D'Hondta – krzywdzi samorządy. W tych szczególnych wyborach powinniśmy stawiać na większe odzwierciedlenie preferencji wyborczych i myślę, że Konwenty Marszałkowskie powinny zgodzić się z tą opinia i wniosą projekt wypracowania nowych możliwości w kwestii ordynacji wyborów samorządowych.
Najważniejsza dla naszego województwa miejsko-wiejskiego jest efektywność instrumentów sprawczych dla rozwoju centrów gospodarczych. W naszym województwie powinniśmy wyodrębnić rejony, które powinny ulec wzmocnieniu i wsparcia. Musimy się wsłuchać w głos ekspertów, którzy wymieniają wzmocnienie takich regionalnych centrów którymi są: Skierniewice – Łowicz, Piotrków – Bełchatów, Zduńska Wola – Sieradz, Złoczew – Wieluń. Łódź niekoniecznie musi być miastem wszystkich instytucji.
Obecnie jesteśmy w przygotowaniu strategii na 2030 rok. Jednak należy skończyć z taką tradycją, że w nieskończoność przekazujemy ponadnormatywne środki, zamiast zmniejszać obciążenia dla mieszkańców województwa. Nie może być tak, co jest nagminne w strategii, że tworzymy dokument, który na okrągło będzie opisywał, jak to dążymy do bezpieczeństwa naszych mieszkańców, a nie będzie on instrumentem sprawczym przedsięwzięć społeczno-gospodarczych w naszym regionie. Warto podkreślić, że struktury funkcjonalno-przestrzenne muszą być wartością dodaną w danym projekcie, należy natomiast skończyć z patologią, że budujemy nową fontannę i nowy zabetonowany plac, aby znajomy królika mógł zarobić.
Na pewno będziemy dążyli do uporządkowania prawnego powiatów, lecz nie można wylewać dziecka z kąpielą, gminy wiejskie są za słabe żeby powiat nie był dla nich koordynatorem rozwoju. Natomiast gminy miejskie z jakichś powodów, nie lubią współpracować z powiatami, za dużo ich włodarze chyba naczytali się o kolonializmie. Jest to kwestia nader istotna z uwagi na kosztochłonność powiatów i fakt częstego, niepotrzebnego powielania przez nie kompetencji innych szczebli administracyjnych samorządu, które przez to doznają istotnego osłabienia.
Należy zdywersyfikować i zdecentralizować źródła energii. Trzeba odejść od monopolu państwowego i przeniesienie części działań na poziom samorządów lokalnych. Możliwość budowania i instalowania elektrowni powinna być w kompetencjach gmin, klastrów, firm oraz prywatnych osób. Należy zwiększyć możliwości efektywności energetycznej. Tworzenie magazynów energii pozwala na gromadzenie energii w okresach, gdy jest jej nadmiar, a następnie wykorzystywanie jej w okresach, gdy zapotrzebowanie na nią wzrasta.
Na pewno w naszym województwie należy położyć nacisk na możliwość rozbudowy małej retencji. W tym roku mieliśmy podtopienia, to politycy szybko zapomną o stepowieniu naszego województwa. Były już różne wynalazki, jednym z ciekawszych są studnie głębinowe, które doprowadziły do jeszcze większego niedoboru wody. Jako Bezpartyjni Samorządowcy będziemy się starać o MOP-y dla rolników żeby mogli sprzedawać swoje produkty dla kierowców korzystających z autostrad. Umożliwią one skrócenie drogi sprzedaży między producentem a nabywcą i pobudzą sprzedaż produktów rolnych.
Wprowadzenie programów rządowych wspierających budowę mieszkań oraz rozszerzenie programów mieszkań socjalnych przyciągnie osoby zainteresowane powrotem do kraju, pytanie tylko kto się tego podejmie, gdyż obecny system daje tym, co w nim działają coraz więcej pieniędzy. Można zadać sobie pytanie, czy łódzki obszar metropolitalny, który ciągle zgłaszamy aby został uchwalony przez rząd, czy wreszcie powstanie oraz czy coś z tego będą miały miasta ościenne.
Należy zadbać o poprawę poziomu edukacji i kultury. Wprowadzenie reform edukacyjnych, które poprawią jakość edukacji oraz promowanie kultury, przyczyni się do przyciągania ludzi do Polski oraz zatrzymania emigracji ludzi wykształconych. Łódź ma dużo wspaniałych instytucji kultury, lecz współpraca regionalna istnieje incydentalnie, taki swoisty kwiatek do kożucha. Nie wiem czy to przesada, aby wspierać regionalne ośrodki kultury.
I tutaj wychodzi w samej Łodzi, że nie słuchamy się ekspertów, którzy nam doradzają, ale liczy się wola polityczna kilku dygnitarzy miasta. Samorządność, obywatelskość, zapomnijmy o tych pojęciach i wracamy do normalnej rzeczywistości. Podobnie jest w urzędzie marszałkowskim. Inne figury grają na tej szachownicy.
Naczelna zasada powinna wyglądać tak, że władza terenowa samorządowa ma być wysłuchana na poziomie województwa samorządowego i jej kierunki działań powinny być wdrożone. Plany zagospodarowania przestrzennego powinny utrzymywać i rewitalizować możliwą substancję przestrzeni oraz realizację uzgodnionych zamierzeń i potrzeb układów nadrzędnych, w tym makroregionu oraz naszego kraju. Problemem jest jednak to, że w planowanie przestrzenne, a także w wiele innych aspektów, które są uprawnieniami samorządu terytorialnego, może wkroczyć wojewoda. Jest wiedzą powszechnie wiadomą, że urzędy wojewódzkie są otoczone różnymi lobbystami, a zarządzenia wojewody zmieniające postanowienia Marszałka i Sejmiku są postkomunistycznym reliktem zasady, że ważniejsze jest to, co uważa Warszawa, centralizm, a nie wola mieszkańców danego terenu. W Polsce mamy do czynienia z hierarchizacją w zakresie planowania przestrzennego, która wiąże się z hierarchicznością władzy. Jest to kwestia niezwykle istotna, gdyż spójność tego systemu ma zagwarantować ład przestrzenny i realizację podstawowych celów polityki przestrzennej. Decyzje podejmowane na każdym ze szczebli muszą wspierać decyzje szczebla nadrzędnego, które mają również pierwszeństwo realizacji. Schemat postępowania w tym przypadku określić można więc jako pionowy lub "od ogółu do szczegółu". Nie mniej ważna jest jednak współpraca pozioma, a więc między jednostkami na jednakowym poziomie władzy i kompetencji planistycznych. Brak współpracy na tej osi skutkować może ostatecznie nawet odwrotnym niż zakładany skutkiem - a więc pozornym ładem przestrzennym lub też chaosem. Przepisy prawne nie pozwalają jednak na samowolę i zawsze podejmowanie decyzji planistycznych należy konsultować z odpowiednimi władzami sąsiednich gmin i województw. Powinniśmy dążyć do ograniczenia roli tych zarządzeń w myśl zasady pomocniczości. Myśl wachmistrza Kality z serialu „Czterej Pancerni i Pies” „Przed gospodarza nie wychodź” nie powinna obowiązywać w dzisiejszych czasach, pani wojewoda nie może stać ponad prawem.
Nadzorowane przez wojewodów przedsiębiorstwa terenowe powinny zostać sprywatyzowane lub przekazane samorządom. Spory o finanse i majątek między administracją samorządową a rządową powinny być rozstrzygane na korzyść tej pierwszej, niemniej wiadomo kto w tej naszej demokracji jest silniejszy.
Wiele niezależnych instytucji od lat domaga się o praworządność samorządu lokalnego. Niestety, już od wielu lat można obserwować postępującą degradację samorządności. Zwracano na to uwagę w licznych opracowaniach eksperckich i raportach organizacji międzynarodowych. Kolejne rządy ignorowały zasadę pomocniczości, co skutkowało ograniczaniem kompetencji samorządów dotyczących wybranych obszarów życia publicznego. Zapominano o prawie społeczności do kształtowania polityk publicznych zgodnie z samodzielnie definiowanymi potrzebami i w sposób dostosowany do specyfiki lokalnych warunków społecznych, ekonomicznych i środowiskowych.
Opracował:
Ryszard Stangreciak
Kandydat na Radnego do Sejmiku Województwa Łódzkiego, Bezpartyjni Samorządowcy, lista nr 6, pozycja nr 2 w okręgu nr 5, który obejmuje: Skierniewice, powiat skierniewicki, powiat brzeziński, powiat opoczyński, powiat rawski, powiat tomaszowski.
Komentarze
Prześlij komentarz