NAFTA: 30 lat doprowadzania krytyków wolnego handlu do szaleństwa
NAFTA: 30 lat doprowadzania krytyków wolnego handlu do szaleństwa

Niemal od samego początku Północnoamerykańska Umowa o Wolnym Handlu wywołała kontrowersje znacznie nieproporcjonalne do jej konsekwencji gospodarczych. Od ostrzeżenia Rossa Perota z 1992 r., że NAFTA wywoła „gigantyczny odgłos wysysania” miejsc pracy napływających do Meksyku, po groźbę w kampanii Baracka Obamy (i Hillary Clinton) wycofania się z porozumienia, po określenie tego przez Donalda Trumpa jako „katastrofę” w 2016 r. krytyka umowy handlowej jest niemal stałym elementem amerykańskiej polityki.
Pomijając prawdziwość, takie przesunięcia są ciekawe. Porozumienie podpisane między Meksykiem, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi – oparte na istniejącej wcześniej umowie o wolnym handlu między dwoma ostatnimi krajami – nigdy nie miało znacząco zmienić trajektorii gospodarczej Stanów Zjednoczonych. To po prostu nie było możliwe. Wyeliminowanie amerykańskich ceł na import z jednego, stosunkowo mniejszego kraju, który już boryka się z bardzo niskimi cłami – średnio wynoszącymi dwa procent – nie jest tym, co powinno zmienić reguły gry w gospodarce.
Być może zatem NAFTA najlepiej jest rozumieć jako piorunochron służący do szerszej krytyki globalizacji. Gniew skierowany na porozumienie jest w równym stopniu wymierzony w handel pod względem koncepcyjnym, jak i w samą NAFTA, jeśli nie bardziej.
W tym duchu najlepiej można zrozumieć niedawną krytykę NAFTA wystosowaną przez Helen Andrews w The American Conservative z okazji 30. urodzin porozumienia. Choć Andrews, starsza redaktorka „The American Conservative”, rzuca kilka uwag na temat umowy handlowej, jej głównym argumentem jest era globalizacji, za pomoc w jej wprowadzeniu odpowiedzialna jest NAFTA.
Według Andrewsa NAFTA była zaledwie pierwszym z kilku ważnych domino wolnego handlu, które upadło, rozpoczynając „łańcuch wydarzeń, który pozwolił globalizacji na swobodny bieg w taki sposób, w jaki to zrobił”. Zauważa, że wejściu NAFTA w życie 1 stycznia 1994 r. towarzyszyły mniej więcej w tym samym czasie inne ważne kamienie milowe rozszerzonej integracji gospodarczej, w tym porozumienie o utworzeniu Światowej Organizacji Handlu, utworzenie Unii Europejskiej i otwarcie kanału łączącego Chunnel Wielkiej Brytanii i Francji.
Boom, globalizacja wkroczyła na wyścigi.
Jednak pogląd, że rok 1994 był zwiastunem nowej ery gospodarczej, jest napiętą interpretacją wydarzeń. Mówiąc bardziej dosadnie, jest to kłamstwo. Globalizacja – proces zwiększania się międzynarodowej integracji gospodarczej – trwa od stuleci, jeśli nie tysiącleci. (Pierwsze dowody handlu na duże odległości datowane są na rok 3000 p.n.e.) Czasami handel przybierał na sile (wybuch wojen światowych), a innym razem słabł (epoka odkryć i epoka przemysłowa), lecz od dawna kierunek był w kierunku bardziej rozbudowane powiązania. Rzeczywiście, każdy z elementów cytowanych przez Andrewsa nie był wydarzeniem rewolucyjnym, ale dalszą ewolucją wydarzeń, która trwała już od dawna.
Na przykład Unia Europejska była następczynią Wspólnoty Europejskiej, która z kolei wywodzi swoje korzenie z Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Tymczasem Światową Organizację Handlu poprzedziło Układ ogólny w sprawie taryf celnych i handlu (GATT), na mocy którego w drodze serii rund negocjacyjnych trwających wiele dziesięcioleci pomyślnie obniżono cła na całym świecie. Przed otwarciem tunelu pod kanałem handel między Wielką Brytanią a jej europejskimi sąsiadami odbywał się za pośrednictwem transportu morskiego i samolotów (i nadal to się dzieje). A przed NAFTA w 1988 r. podpisano umowę o wolnym handlu między USA a Kanadą. Globalizacja postępuje od dawna w szybkim tempie.
Andrews myli się także w innych elementach swojej narracji na temat postępu globalizacji. Choć uważa neokonserwatystów za odpowiedzialnych za odejście Republikanów w latach 90. od ich tradycyjnego protaryfowego stanowiska oraz za „zniuansowaną i pragmatyczną” politykę handlową Ronalda Reagana, ignoruje fakt, że NAFTA była pod wieloma względami realizacją wizji nakreślonej po raz pierwszy przez Reagana.
Ogłaszając w 1979 r. swoją kandydaturę na prezydenta Reagana wzywał do „porozumienia północnoamerykańskiego” – włączonego do platformy GOP z 1980 r. – w celu zacieśnienia więzi między Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Meksykiem. Chociaż dokładny zarys tej propozycji nie został określony, Reagan wspomniał w swoim przemówieniu o swoim marzeniu o przyszłości, w której „mapa świata mogłaby ukazać kontynent północnoamerykański jako taki, na którym bardziej przepływa handel ludowy trzech silnych krajów swobodnie przekraczać swoje obecne granice niż obecnie”.
Jest też taka drobna sprawa, że umowa o wolnym handlu między USA i Kanadą, która posłużyła jako podstawa NAFTA, została podpisana przez Reagana w 1988 roku. Reagan nie był neokonserwatystą, ale był prawdopodobnie intelektualnym ojcem chrzestnym NAFTA.
To błędne przedstawienie historii jest jednak stosunkowo drobnym szczegółem. Bardziej godny uwagi jest wątły charakter krytyki Andrewsa dotyczącej NAFTA, która składa się w równym stopniu z niespełnionych obietnic, jak i z rzeczywistych wyrządzonych szkód. Twierdzi na przykład, że Meksykanie importowali swoje towary z Azji zamiast z USA (w rzeczywistości eksport USA do Meksyku wzrósł ponad dwukrotnie w latach 1994–2000) i zwraca uwagę, że dwustronny bilans handlowy, który utrzymywał się w nadwyżce USA, zmienił się do deficyt (nieistotna miara sukcesu gospodarczego). Bezpośrednim następstwem NAFTA była także „eksplozja” nielegalnej imigracji, za którą „większość” – jak twierdzi Andrews – bezpodstawnie – „bezpośrednio odpowiedzialna była umowa handlowa”.
Tymczasem po stronie Meksyku podpisuje porozumienie w sprawie rosnącego poziomu otyłości w kraju, utraty pracy dwóch milionów campesinos (rolników wiejskich) w wyniku napływu amerykańskiej kukurydzy, która następnie szukała pracy za granicą , oraz rosnącej fali postępowa polityka społeczna, w tym aborcja , równość małżeństw i zezwolenie na adopcję parom tej samej płci (co akurat popiera ten autor).
Pomysł, jakoby sejsmiczne zmiany gospodarcze lub społeczne byłyby skutkiem umowy o wolnym handlu, należy jednak spotkać ze znacznym sceptycyzmem.
Jeśli chodzi na przykład o wzrost nielegalnej imigracji, warto wziąć pod uwagę inne wydarzenia z tamtego okresu. Oprócz NAFTA w 1994 r. doszło także do tzw. „kryzysu tequilowego”, który pogrążył Meksyk w recesji (NAFTA pomogła w późniejszym ożywieniu gospodarczym). Po stronie amerykańskiej gospodarka go-go końca lat 90. odnotowała spadek bezrobocia poniżej 5 procent od maja 1997 r. do sierpnia 2001 r. Wzrost imigracji w takich okolicznościach nie powinien nikogo dziwić.
Przy ocenie umowy o wolnym handlu bardziej istotne są wyniki gospodarcze – i z tej perspektywy NAFTA wygląda całkiem nieźle. Od daty porozumienia do dnia dzisiejszego PKB na mieszkańca wzrósł prawie dwukrotnie w Meksyku i prawie trzykrotnie w Stanach Zjednoczonych, a produkcja przemysłowa w USA , średnie płace i średni dochód gospodarstwa domowego odnotowały znaczny wzrost. Żeby było jasne, błędem jest przypisywanie NAFTA takich wyników – korelacja nie jest związkiem przyczynowym. Ale ta sama zasada dotyczy krytyków NAFTA, którzy często obwiniają porozumienie za wszelkie problemy gospodarcze występujące od 1994 roku.
Co ciekawe, nawet Andrews przyznaje, że liczba stanowisk pracy utraconych na rzecz Meksyku była „stosunkowo niewielka”. Jednak zgodnie ze swoją nadrzędną narracją uważa ona jednak, że NAFTA jest winna rzekomego uwolnienia sił, które doprowadziły do zamieszek w globalizacji, przyczyniając się do różnych problemów gospodarczych, w tym utraty 5 milionów miejsc pracy w przemyśle w latach 1995–2015.
Jednak rzekoma rola NAFTA jest ahistoryczna, a obwinianie globalizacji za utratę miejsc pracy w przemyśle jest błędne. Spadek liczby miejsc pracy w przemyśle wytwórczym w USA – obserwowany od 1979 r. – to bardziej kwestia technologii (roboty, komputery itp.) i zmieniających się gustów amerykańskich konsumentów niż handlu. Wiemy o tym, ponieważ choć liczba miejsc pracy w przemyśle spadła, produkcja wzrosła. Liczba miejsc pracy w sektorze produkcyjnym spadła także za granicą, nawet w Chinach. Tymczasem niedawnemu wzrostowi liczby miejsc pracy w przemyśle wytwórczym w USA towarzyszyła stagnacja produktywności w przemyśle. Większość utraconych miejsc pracy w przemyśle została przejęta przez automatyzację i rozwój gospodarczy, a nie Meksyk i Chiny.
Jaki jest zatem prawdziwy rekord NAFTA? Literatura przedmiotu ukazuje spójny obraz: porozumienie znacznie rozszerzyło handel trójstronny, ale miało jedynie skromny – i korzystny – wpływ gospodarczy. Przegląd literatury OECD dotyczący badań NAFTA z 2012 r. zasadniczo wykazał niewielkie, ale pozytywne wyniki, podobnie jak przegląd literatury amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego (USITC) z 2013 r. PKB, produktywność i płace wzrosły w umiarkowanych ilościach – wzrósł dobrobyt gospodarczy. W innym artykule z 2014 r. analizującym skutki NAFTA uzyskano podobne wyniki. Biorąc pod uwagę zakres NAFTA i ugruntowane od dawna korzyści wynikające z wolnego handlu, mniej więcej tego należy się spodziewać.
Należy również wspomnieć, że niektórych korzyści wynikających z umowy nie da się łatwo wyliczyć. Umowa handlowa oznacza na przykład, że Amerykanie mają teraz łatwiejszy dostęp do pozasezonowych owoców i warzyw, które można uprawiać w sprzyjającym klimacie Meksyku. Od końca lat 90. ilość świeżych warzyw importowanych do Stanów Zjednoczonych – głównie z Meksyku i Kanady – wzrosła prawie dwukrotnie.
NAFTA odegrała także rolę we wzmocnieniu odporności amerykańskiego przemysłu samochodowego w czasie rosnącej światowej konkurencji, zwłaszcza ze strony Azji. Zniesienie ceł między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem zapewniło dodatkowe możliwości eksportowe zarówno amerykańskim producentom samochodów, jak i producentom części samochodowych, a także stworzyło bardziej konkurencyjne źródło kluczowych surowców. Rezultat: bardziej konkurencyjny przemysł samochodowy w Ameryce Północnej, ze Stanami Zjednoczonymi w centrum. Rzeczywiście z tego powodu Centrum Badań nad Motoryzacją ostrzegło w 2017 r. , że Detroit zostanie mocno dotknięte wycofaniem się Stanów Zjednoczonych z NAFTA.
Trzeba przyznać, że usunięcie barier handlowych rzeczywiście powoduje pewne zakłócenia, szczególnie dla pracowników wcześniej odizolowanych od konkurencji importowej. Ale pewien kontekst jest w porządku. Dynamiczna gospodarka USA każdego roku niszczy i tworzy miliony miejsc pracy ze względu na technologię, handel (zarówno międzynarodowy, jak i międzystanowy), innowacje i inne czynniki. Jednak według analizy Peterson Institute for International Economics z 2014 r . tylko 5 procent zwolnień można przypisać handlowi z Meksykiem. Gospodarka bez utraty miejsc pracy, bez względu na przyczynę, to gospodarka pogrążona w stagnacji i cierpieniu.
Jeśli NAFTA wyrządziła krzywdę Stanom Zjednoczonym, być może można to dostrzec w niewłaściwie skupionej na nich uwadze. Energia poświęcona rzekomym szkodom wynikającym z umowy handlowej jest odwracana od faktycznych błędów politycznych. Jest to przydatne dla polityków i innych osób, dla których NAFTA (i inne kwestie handlowe) stanowią użyteczną odskocznię od rzeczywistych źródeł szkód gospodarczych, takich jak przesadne regulacje dotyczące ochrony środowiska, zawyżanie kosztów infrastruktury i polityka protekcjonistyczna podważająca konkurencyjność USA, taka jak cła na importowane metale i Ustawa Jonesa .
Koncentrowanie się na tak realistycznych zagrożeniach może zachwiać wpływami potężnych grup interesów, dlatego winę zrzuca się na NAFTA i zagraniczną konkurencję.
Ogólnie rzecz biorąc, NAFTA przyniosła Stanom Zjednoczonym ograniczone, ale niewielkie korzyści, a 30 lat później należy uznać za skromny sukces polityczny. Jej uczestnicy w internecie skorzystali na transakcji. Trzy dekady później jego krytycy powinni wreszcie schować retoryczne miecze i zająć się rzeczywistymi wyzwaniami gospodarczymi stojącymi przed krajem.
Komentarze
Prześlij komentarz