Nasze wnuki mogłyby słusznie zapytać, jak mogliśmy nie dostrzec, że istnieje lepszy sposób na zorganizowanie współpracy gospodarczej, jakim są pieniądze. O premiach pieniężnych
O premiach pieniężnych
Wszóstym rozdziale wspaniałej książki Paula Seabrighta Company of Strangers: A Natural History of Economic Life mamy do czynienia z opisem kłopotów monetarnych postkomunistycznej Rosji. W sytuacji, gdy inflacja sięgała tysięcy procent i nikt nie mógł ufać cudzym (papierowym) obietnicom, duże firmy przemysłowe zwróciły się w stronę wymiany żywności, skór zwierzęcych i wszystkiego, co wpadło im w ręce. Brak realnych pieniędzy po prostu nie pozostawił innego wyboru. Aby prowadzić swoją główną działalność, firmy te musiały dokonywać inwestycji pomocniczych w magazyny i pozyskiwać ludzi do pozyskiwania trwałych produktów, które wymieniali na potrzebne im narzędzia od dostawców. Uciekali się do płacenia swoim pracownikom „pensji” w postaci wszelkich odpowiednich towarów, jakie tylko wpadły im w ręce. Jak podaje Seabright, duża partia ziemniaków została ciepło przyjęta; „Gdyby utrzymał swoją wartość, przechowywanie pieniędzy byłoby znacznie tańsze”.
Zamiast tego osoby i firmy marnowały zasoby, wykonując coś w rodzaju tańca psów i kucyków, aby rozwiązać swój problem finansowy. Czytając to w zaciszu gospodarki monetarnej trzydzieści lat później, okres ten wydaje się komiczny. Czy nie zdawali sobie sprawy, że zamiast tego mogli po prostu mieć dobrze funkcjonujący system monetarny…?
Cud pieniądza polega właśnie na tym, że pozwala na tę wielką ludzką współpracę , jaką jest światowa gospodarka. Pisze Seabright:
Pieniądz jest jednym z wielkich wynalazków ludzkich właśnie dlatego, że pomaga zawęzić przepaść pomiędzy pomysłowością każdego człowieka a interesem innych; pomaga naszej inwencji służyć celom innym niż wzajemna kradzież […]. Uwalnia producentów obuwia od robienia tego, w czym są dobrzy (szycia butów), zamiast zmuszać ich do zostania handlarzami porcelany, producentami skórek do kiełbasy lub sprzedawcami ziemniaków po prostu po to, aby utrzymać swój biznes obuwniczy na rynku.
Pieniądze to technologia, dzięki której organizujemy podział pracy; to sposób, w jaki przenosimy wartość ekonomiczną w czasie i przestrzeni, pomiędzy czasami produkcji i konsumpcji . Obiekt, który wybieramy do tych celów, zyskuje zatem ponadprzeciętną rolę gospodarczą. Będzie go posiadać i będzie na nie popyt więcej ludzi, a zatem będzie sprzedawany po wyższej względnej cenie, niż gwarantuje to jego niepieniężne wykorzystanie. Różnicę nazywamy „premią pieniężną”.
W przypadku każdego przedmiotu o przeznaczeniu niepieniężnym, nawet jeśli funkcjonuje on w akceptowalny sposób jako pieniądz, oczywiste jest, w jaki sposób staje się on marnotrawstwem dla społeczeństwa: kupcy, konsumenci i producenci muszą oddzielić skórki kiełbasy, ziemniaki i błyszczące żółte kamienie od ich rzeczywistych zastosowań gospodarczych. Niektóre zastosowania niepieniężne stają się zbyt kosztowne, aby je realizować, ponieważ wykorzystanie przedmiotu jako pieniądza „wypiera” jego rzeczywiste wykorzystanie.
Chociaż waluty fiducjarne nie mają zastosowania pozapieniężnego, nadal w okrężny sposób wypierają ich użycie w świecie rzeczywistym. Ich niestabilny, nieprzewidywalny poziom cen i ciągła erozja powodują, że oszczędzający jest zmuszony do inwestowania w inne aktywa, aby chronić swoją siłę nabywczą. Poza tym musi badać te aktywa, zarządzać nimi i kontrolować je, tworząc usługi pomocnicze podobne do magazynów skór do kiełbas. Kiedy pieniądz (fiducjarny) nie funkcjonuje dobrze, konkluduje Lyn Alden w swojej doskonałej książce Broken Money (którą, jak ujawnię, pomagałem redagować i badać), „ludzie woleliby trzymać prawie wszystko inne niż gotówkę, niezależnie od tego, czy będą to akcje, czy nieruchomości lub kolektywy, nawet przy zawyżonych wycenach. […] Te rzeczy zyskują premię pieniężną.”
Możemy śmiać się z tego niepotrzebnie skomplikowanego tańca w opowieściach z postkomunistycznej Rosji, podczas gdy pilnie maksymalizujemy nasze składki 401(k), kupujemy drugie domy i wypełniamy je drogimi dziełami sztuki, badamy, jaki fundusz inwestycyjny lub akcje powierzą nam nadwyżki gotówki, i zatrudniajcie menedżerów, aby dbali o wszystko – jednym słowem przechowując wartość ekonomiczną we wszystkim oprócz pieniędzy. Mój przyjaciel niedawno zaproponował mi whisky jako fajną rzecz, w którą możemy „inwestować” zamiast pić (mówimy o zmarnowanej szansie!).
Ceny domów, skorygowane o ceny konsumpcyjne, utrzymywały się na mniej więcej stałym poziomie przez setki lat . Były to trwałe materiały eksploatacyjne, a nie aktywa inwestycyjne; w żadnym rozsądnym i dynamicznie spójnym sensie domy i ich posiadanie nie są zaprojektowane w celu „budowania kapitału”, jak często żartuje mój osiemdziesięcioletni dziadek – jego duży dom z widokiem na morze dosłownie przesłania mu wizję w tym temacie. Ale oczywiście, jak mógł myśleć inaczej? Przez całe jego życie ceny domów nie robiły nic innego, jak tylko zwiększały (rzeczywistą) wartość, dając mu nieuczciwą premię majątkową za to, że po prostu jako pierwszy podjął się przedsięwzięć typu Ponzi, które charakteryzują rynki mieszkaniowe XXI wieku.
Czasami musimy wyjść poza system, aby wyraźnie dostrzec zawarte w nim absurdy. Jak pisze Parker Lewis dla Unchained Capital, firmy świadczącej usługi finansowe za pomocą bitcoinów: „Wiara w to, że inżynieria finansowa jest niezbędną drogą do szczęśliwej emerytury, może brakować zdrowego rozsądku, ale jest to powszechna mądrość ”. Alden donosi, że w przypadku dolara fiducjarnego długoterminowe zmiany cen powodują wyciśnięcie wartości z posiadaczy pieniędzy na rzecz posiadaczy aktywów — im mniej, tym lepiej: „Cena najrzadszych rzeczy […] zwykle rośnie tak szybko, jak podaż pieniądza . Dzieje się tak dlatego, że te rzeczy są naprawdę skończone, a my nie jesteśmy bardziej skuteczni w ich tworzeniu.
Wartość nieruchomości przy plaży w Miami wzrosła o 6,4% w ciągu 92 lat, co odzwierciedla wzrost podaży pieniądza w tym samym okresie. „W przypadku braku dobrych pieniędzy” – pisze Alden – „zamiast tego monetyzuje się wszystko inne, co charakteryzuje się pewnym stopniem niedoboru”:
Ceny dóbr półrzadkich, takich jak złoto, ropa naftowa, wołowina i średnie domy, rosną w tempie 4-5 procent rocznie, jeśli wzrost podaży pieniądza wynosi 6-7%, ponieważ z biegiem czasu jesteśmy umiarkowanie lepsi w ich produkcji, dzięki lepszej technologii. Na przykład baryłka ropy wzrosła ze średnio 0,95 dolara w 1913 r. do średnio 94 dolarów w 2022 r., co stanowi zaledwie 100-krotny wzrost, czyli 4,3% skumulowane rocznie. Cena wołowiny wzrosła podobnie w latach 30. XX w. do 2022 r. w łącznym tempie 4,1% rocznie.
Wskaźnik cen towarów i usług konsumenckich od 1913 r. wzrósł do 3,2% – w obliczu niektórych burzliwych wojen, kryzysów i zmian reżimów monetarnych. Płace wzrosły o 4,6–4,9 procent , co wprawdzie czyni nas nieco lepszymi pod względem ( niskiej jakości ?) materiałów eksploatacyjnych, ale gdy ceny domów rosną coraz wyżej, tworzy się luka, którą możemy pokryć jedynie długiem.
Z biegiem czasu struktura staje się jasna. Trzymając gotówkę, powtarzając słowa prezesa wykonawczego MicroStrategy i byka Bitcoina Michaela Saylora, jesteś „ po złej stronie wojny gospodarczej ”. Nie możesz przeboleć bycia po złej stronie ekstrakcji pieniężnej. Przewrotnym wnioskiem jest to, że nigdy, przenigdy nie należy trzymać pieniędzy – przedmiotu, którego funkcją społeczno-ekonomiczną jest przenoszenie wartości ekonomicznej. Zamiast tego trzymaj wysoce lewarowane aktywa, aby uzyskać maksymalną efektywność podatkową.
Na dobrze funkcjonującym wolnym rynku wszystkie te ceny towarów, akcji i domów wraz z premią pieniężną powinny skutkować wydobyciem większej liczby surowców, utworzeniem większej liczby firm i wybudowaniem większej liczby domów – podobnie jak wysokie ceny innych towarów w gospodarce (pomarańcze, papier toaletowy) dają producentom mocne powody, aby produkować więcej takich rzeczy. Z różnych powodów tak się nie dzieje. Nie możemy zwiększyć liczby plaż w Miami, a domy są mocno ograniczone pod względem tego, gdzie i w jaki sposób przedsiębiorcy mogą pokonać ograniczenia dotyczące zagospodarowania przestrzennego. Wyższa wycena akcji oznacza po prostu, że inwestorzy (przepraszam, „oszczędzający”) po prostu płacą więcej za przyszłe strumienie dochodów, a era wolnego pieniądza w 2010 r., kiedy wskaźniki P/E sięgały nieba, zakończyła się kilkoma spektakularnie głupimi błędnymi inwestycjami – pomyśl o WeWork , BeyondMeat , czyli, wiadomo, obligacje rządowe, których upadek doprowadził do upadku banków w marcu tego roku.
Jesteśmy bliżej handlu skórkami kiełbasek w Rosji lat 90., niż chcielibyśmy przyznać. Pewnego dnia będziemy mogli spojrzeć wstecz na naszą chałupniczą branżę zdywersyfikowanych funduszy, preferowanych podatkowo kont emerytalnych, podatków od zysków kapitałowych, sprytnych księgowych, zarządzających funduszami hedgingowymi, obserwatorów Fed i armii ekonomistów banków centralnych jako zdecydowanie średniowiecznych – niepotrzebnych bzdur, istniejących tylko dlatego, że pieniądze są zepsute. Któregoś dnia mogą się one wydawać równie osobliwe i dosłownie niewiarygodne, jak nam dzisiaj wydają się systemy barterowe w postkomunistycznej Rosji. Jak Lewis pyta retorycznie : „może po prostu potrzebujesz lepszej formy pieniądza?”
Nasze wnuki mogłyby słusznie zapytać, jak mogliśmy nie dostrzec, że istnieje lepszy sposób na zorganizowanie współpracy gospodarczej, jakim są pieniądze.
To dobre pytanie. Zastanawiam się, czy będziemy mieli dla nich godną szacunku odpowiedź.
Komentarze
Prześlij komentarz