Tylko w Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii. Czerwona pigułka na bóle głowy związane z reklamą pigułek
Czerwona pigułka na bóle głowy związane z reklamą pigułek

Według Harvard Medical School jedynie Stany Zjednoczone ( od 1997 r. ) i Nowa Zelandia zezwalają producentom farmaceutycznym na reklamowanie leków wydawanych wyłącznie na receptę bezpośrednio potencjalnym klientom. W okresie świątecznym Amerykanie i mieszkańcy Kiwi ponownie będą bombardowani reklamami leków, podczas gdy czytelnicy w innych krajach tego nie zrobią. Chociaż od większości reklam leków ciarki mnie przechodzą, nie nawołuję Ameryki czy Nowej Zelandii, aby przyłączyły się do reszty świata w ich zakazaniu lub ograniczaniu; Wzywam Amerykanów i Kiwi, aby chronili się i nie pytali lekarzy o leki po imieniu.
„Czerwona pigułka” (rzeczywistość) reklam tabletek polega na tym, że stanowią one formę legalnej przekupstwa zwolnionej z podatku, która szkodzi niedoinformowanym konsumentom. Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) monitoruje reklamy kierowane bezpośrednio do konsumentów (DTCA), aby mieć pewność, że reklamy leków nie zawierają fałszywych lub wprowadzających w błąd twierdzeń. Jednak w tej kwestii wykonał notorycznie złą robotę; Wiele niebezpiecznych leków pozostawało na rynku przez lata, a niektóre przez dziesięciolecia, zanim FDA zorientowała się, że nie są one „bezpieczne i skuteczne”. Wiele z nich było szeroko reklamowanych, zanim zostały wyrwane.
Subtelną wskazówką, że Big Pharma wywarła wpływ lub przynajmniej częściowo przejęła FDA, jest fakt, że reklamy leków wspominają o „skutkach ubocznych”, co jest eufemizmem bagatelizującym znaczenie lub nasilenie niepożądanych skutków, jakie może powodować wiele leków. Na przykład powszechny efekt „suchości w ustach” wydaje się nieszkodliwy, ale według Mayo Clinic może prowadzić do próchnicy zębów, chorób dziąseł, owrzodzeń jamy ustnej i pleśniawki (drożdżakowa infekcja jamy ustnej, która może przedostać się do krwioobiegu, zwykle ze skutkiem śmiertelnym) . ) i nieodpowiednie odżywianie, które może być przyczyną wielu innych problemów zdrowotnych. Czasami lek powoduje właśnie taki problem, jak depresja , który rzekomo zmniejsza!
Lekarze z Harvardu twierdzą, że reklamy podnoszą ceny leków , zwiększając koszty producentów, ale nie jest to do końca prawdą. Firmy farmaceutyczne muszą w jakiś sposób skorzystać na DTCA, inaczej nie zawracałyby sobie głowy wydawaniem na to ponad 6 miliardów dolarów rocznie. Nawet jeśli jako quasi-monopoliści będą mogli przerzucić większość kosztów na konsumentów i ich ubezpieczycieli, dyrektorzy Wielkiej Farmy mogliby po prostu płacić sobie więcej. W przeciwieństwie do większości produktów, konsumenci nie mogą sami zamawiać leków. Lekarz musi zgodzić się z tym, że konsument (pacjent) tego potrzebuje. Dolary z marketingu farmaceutycznego kierowane są zarówno do lekarzy, jak i konsumentów.
Badanie przeprowadzone przez Johns Hopkins wykazało, że pacjenci częściej żądają, a lekarze przepisują reklamowane leki niż te, które nie są reklamowane. Ma to sens, ponieważ lekarze chcą uszczęśliwiać swoich pacjentów i ewentualnie uzyskać opłatę za drugą wizytę w gabinecie za leczenie jednego lub większej liczby niepożądanych „skutków ubocznych”.
Największy wzrost sprzedaży DTCA zapewniają jednak leki o najniższej skuteczności . Taki problem niekorzystnej selekcji nie jest zaskakujący, ponieważ lekarze i pacjenci w naturalny sposób rozpowszechniają dobre słowo na temat skutecznych leków. To niezbyt popularne narkotyki, które wymagają powtórzeń, piosenek i innych chwytów reklamowych, zwykle opartych na emocjach, stosowanych w większości DTCA. Opracowanie leków jest kosztowne, dlatego konieczne jest wyciśnięcie z nich każdej możliwej sprzedaży.
Należy jednak zauważyć, że nie jest jasne, czy DTCA opłaca się samo. Prawne łapówki dla lekarzy, które przybierają formę zarówno płatności pieniężnych, jak i rzeczowych, muszą być bardziej opłacalne niż DTCA, ponieważ takie zachęty bezpośrednio wpływają na ostatecznych decydentów: lekarzy. W latach 2015–2017 dwóch na trzech lekarzy w USA otrzymało łapówki od firm farmaceutycznych o wartości ponad 2 miliardów dolarów rocznie w celu promowania określonych leków.
Co więc Big Pharma zyskuje na DTCA? Oczywiście odpisy podatkowe i wpływ na firmy medialne zależne od wydatków na reklamę. Reklamy farmaceutyczne stanowią drugie co do wielkości źródło przychodów reklamowych branży medialnej, a w niektórych placówkach aż trzy czwarte przychodów. Wystarczy, że zwolnią się nawet znane prezenterki wiadomości , jeśli krytykują firmę farmaceutyczną lub produkt. Wyobraź sobie, jaki efekt mrożący wywiera moc torebki z pigułkami na zwykłe stwory!
Około 15 lat temu cierpiałem na łysienie plackowate (utratę płata włosów na głowie). Za radą mojego lekarza zmniejszyłem przyczynę, czyli stres i nałożyłem trochę mazi na dotknięty obszar. Leczenie zadziałało, a nawet nie pamiętam, jak miał na imię ten głupek. Jeśli wystąpi nawrót choroby, ponownie zwrócę się w tej sprawie o poradę lekarską, ale nie poproszę o leczenie farmakologiczne, które ostatnio widziałem w reklamach. Jeśli lekarz mi to przepisze, zapytam, czy jest pewna, że to najlepsze lekarstwo. Jest to przecież reklamowany DTC, co jest przeciwwskazaniem (lekarz mówi nie bez powodu, żeby go nie przepisywać).
Załóżmy, że wszyscy Amerykanie i Kiwi dbają o swój własny interes i unikają narkotyków DTCA, gdy tylko jest to możliwe. W takim przypadku producenci leków mieliby motywację do zaprzestania stosowania DTCA z własnej woli, zwłaszcza gdyby organy podatkowe i/lub członkowie Kongresu zaczęli kwestionować zasadność odliczeń, gdy stało się jasne, że więcej reklam prowadzi do mniejszej sprzedaży. Edukacja konsumencka i eliminacja dotacji rządowych mogą zdziałać tyle samo, co zakaz, nie obciążając przy tym podatników ani nie karmiąc państwa administracyjnego.
Komentarze
Prześlij komentarz