Przejdź do głównej zawartości

Ani demokracja, ani „demokracja unijna” nie są ideałami

 Ani demokracja, ani „demokracja unijna” nie są ideałami 

Obecnie możesz uzyskać wiele trafień, jeśli wpiszesz „co jest nie tak z polityką”. Wiele sugerowanych odpowiedzi odzwierciedla od dawna główną zasadę progresywizmu, że rozwiązaniem jest większa demokracja. Jak napisał Woodrow Wilson , kiedy „coś interweniuje między ludźmi a rządem… odrzuć na bok coś, co staje na drodze”. Doprowadziło to do tego, że termin „demokratyczny” odnosi się do wszystkiego, co jest politycznie akceptowane, a termin „niedemokratyczny” do czegoś, czemu się sprzeciwia. 

Niestety, determinacja większości jest całkowicie zgodna z wyborami, które niszczą wolność. Założyciele Ameryki powiedzieli to wyraźnie. A kurczenie się wolności jednostki, które towarzyszyło „postępowemu” rozszerzaniu się demokracji w Ameryce, pokazuje tę lekcję każdemu, kto chce zwrócić na to uwagę.

John Adams powiedział , że prawa naturalne Amerykanów „nie mogą zostać uchylone ani ograniczone przez prawa ludzkie”. James Madison zauważył , że demokracja „nie zapewnia niczego, co mogłoby powstrzymać zachętę do poświęcenia słabszej partii”. Alexander Hamilton napisał : „Prawdziwej wolności nigdy nie można znaleźć w despotyzmie ani w skrajnościach demokracji”. Thomas Jefferson zapewnił , że „wybiórczy despotyzm nie był rządem, o który walczyliśmy; ale jeden… oparty na wolnych zasadach.” Dalej napisał , że „mniejszość posiada swoje równe prawa, które równe prawa muszą chronić, a ich naruszenie byłoby uciskiem. ” 

Tak naprawdę słowo demokracja nie pojawia się nigdzie w Deklaracji Niepodległości ani w Konstytucji. A konstytucja o ograniczonych, wyliczonych uprawnieniach, która zawierała Kartę Praw chroniącą przed nadmiernym wysiłkiem rządu, jest wyraźnie niezgodna z nieograniczoną demokracją. Nie byłoby sensu stawiać pewnych praw poza naruszeniem przez rząd, nawet jeśli ma to demokratyczne poparcie, gdyby cokolwiek zdecydowała jakaś większość, zawsze stanowiło prawo. 

Niestety demokracja polityczna jako ideał ma poważne wady. W rzeczywistości, jak zauważył Friedrich Hayek , często stanowi to problem, ponieważ „wszystkie odziedziczone ograniczenia władzy rządu załamują się przed… nieograniczoną demokracją”.

Ideał unikałby naruszania ustalonych praw jednostek. Jednak polityka, która w jakiś sposób udaje się uzyskać 50 procent plus jeden głosów, często sprzyja stosowaniu środków przymusu, które wymagają od jednych, aby dać je innym. Ideałem byłby responsywny; wybory ludzi musiałyby mieć znaczenie. Stanowiłoby to zachętę dla ludzi, aby zdobywali dobre informacje i dokładnie zastanawiali się nad polityką. Wymagałoby to silnych zachęt, aby powstrzymać nieuczciwość i składanie fałszywych informacji. Musiałby mieć ograniczony zakres, ponieważ nikt nie chce, aby każdy wybór dotyczący jego życia podlegał determinacji większości. Jeśli uważasz inaczej, zapytaj ludzi, czego chcą w życiu, aby decydować o tym rządy większości, a nie ich własne wybory.

Jednak „demokratyczne” łamanie praw człowieka jest dziś domyślnym ustawieniem prawodawstwa i regulacji, a nie rzadkim wyjątkiem. Praktycznie niczyj głos nie zmienia ważnych wyników wyborów, co nie daje ludziom możliwości skutecznego realizowania swoich pragnień. Polityka nie tylko nakłada niewiele skutecznych ograniczeń na nieuczciwość i składanie fałszywych informacji, ale także wyborcy mają bardzo ograniczone zachęty, aby dokładnie przemyśleć takie nadużycia. 

Natomiast system dobrowolnej współpracy oparty na samowłasności wymaga poszanowania praw własności; żadna większość nie może naruszać praw właścicieli. Głosy dolarowe poszczególnych osób zmieniają ich wyniki, nawet jeśli ich preferencje nie są preferencjami większości, co czyni ich znacznie lepiej poinformowanymi o polityce niż oni. Istnieje również więcej mechanizmów zapewniających uczciwość i odpowiedzialność. 

Podsumowując, „demokracja” rynkowa, a nie demokracja polityczna, która często koncentruje się na ograniczaniu lub przezwyciężaniu demokracji rynkowej, lepiej służyłaby Amerykanom w wielu obszarach. A te obszary obejmują praktycznie wszystkie decyzje i polityki, których nie potrzebujemy wspólnie (czyli prawie wszystkie, poza wzajemną ochroną naszych praw własności). Lepiej byłoby, gdyby w takich obszarach pozwoliliśmy ludziom na samostanowienie w drodze ich własnych, dobrowolnych porozumień, chronionych ich niezbywalnymi prawami.  

Wniosek ten jest nie tylko niezgodny z róg obfitości dzisiejszych działań rządu, ale także z uzasadnieniem „demokracji robotniczej”, tak często przytaczanym dla związków zawodowych i ich przyznanej przez rząd monopolistycznej władzy wyłącznej reprezentacji, która zapewniła Amerykanom „gorące lato pracy” strajków i żądań związkowych.

Związki zawodowe uzasadniają swoje roszczenia do wyłącznej reprezentacji pracowników analogią do demokracji politycznej, jakby była to ideał. Tak jak demokracja oznacza, że ​​ci, którzy nie głosowali na zwycięskiego kandydata, muszą zaakceptować swoją reprezentację polityczną, tak twierdzą, że wszyscy pracownicy muszą zaakceptować usługi reprezentacji związkowej wybrane przez większość pracowników w wyborach. Ale ta analogia zawodzi, ponieważ, jak to ujął Charles Baird , „związki zawodowe to nie rządy”.    

Demokratyczne „obowiązkowe poddanie liczebnej mniejszości woli liczebnej większości” ma sens jedynie w bardzo ograniczonych okolicznościach – gdzie „różne indywidualne wyniki nie mogą pokojowo współistnieć – np. zasady i budżety obrony narodowej, policji i sądów”. Rządy są jednak monopolistami w zakresie legalnego użycia siły i zawsze stają w obliczu pokusy użycia tej siły przeciwko swoim obywatelom. Co więcej, demokrację nie wspierano po to, aby umożliwiać, ale ograniczać tych, którzy sprawują nad nią władzę rządową. W konsekwencji „Przymusowe poddanie się jednostki woli większości jest uzasadnione jedynie w konstytucyjnie dozwolonych działaniach rządu”.   

[Ale] kupno i sprzedaż usług pracy jest sprawą prywatną. Różne wyniki mogą pokojowo współistnieć. Kiedy pracownik zdecyduje się przyjąć lub odrzucić warunki oferty pracy, inny pracownik może podjąć inną decyzję. Złożenie i przyjęcie oferty pracy jest kwestią wzajemnej, dobrowolnej zgody pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Inni mogą sami decydować spośród dostępnych alternatyw. Każdy może w spokoju iść swoją drogą.

Baird podsumował swoje wnioski w innym miejscu, pisząc : 

Twórcy Konstytucji narysowali jasną linię oddzielającą zasady podejmowania decyzji w rządzie od zasad podejmowania decyzji w prywatnej sferze ludzkiego działania… ograniczone uprawnienia rządu federalnego. O wszystkim innym należy decydować indywidualnie – niezależnie od tego, co preferuje większość innych. Jednostka nie jest zmuszana do podporządkowania się woli większości.

Wyłączna reprezentacja stanowi naruszenie dobrowolnej wymiany. Oznacza to, że jednostka nie jest właścicielem swojej pracy. Raczej większość jego kolegów jest jego właścicielem. Stanowi to naruszenie wolności zrzeszania się pracownika wyrażającego sprzeciw. Wolność zrzeszania się w sprawach prywatnych wymaga, aby każda jednostka miała swobodę wyboru, czy zrzeszać się z innymi osobami lub grupami osób, które pragną się z nią utrzymywać. Wolność zrzeszania się zabrania wszelkich form stowarzyszania się na siłę, nawet większością głosów. Sprzedaż usług pracy zainteresowanemu nabywcy jest czynnością typowo prywatną.

Unijną analogię do demokracji podważa także fakt, że zwycięzcy polityczni muszą regularnie ubiegać się o reelekcję. Dla kontrastu, gdy związek zawodowy uzyska certyfikat w pojedynczych wyborach, jego uprawnienia do reprezentowania tego miejsca pracy pozostają bez konieczności przeprowadzania dalszych wyborów. W związku z tym ci, którzy głosowali w tych wyborach, nie będą musieli już nigdy otrzymywać kolejnej szansy głosowania, a żaden nowy pracownik nie będzie musiał nigdy otrzymywać szansy głosowania. „Ostateczny rezultat, podobnie jak w przypadku United Auto Workers, jest taki, że żaden z [obecnych] uzwiązkowionych pracowników nigdy nie oddał głosu na korzyść związku”.

Demokracja jako idealny sposób na uporządkowanie społeczeństwa ma wiele wad. Natomiast wyłączną władzę reprezentacyjną związków zawodowych uzasadnia niewłaściwa analogia do demokracji. To złożone nieporozumienie nie służy dobrze Amerykanom. W obu przypadkach byłoby lepiej, gdybyśmy zamiast tego polegali na własności prywatnej i dobrowolnych porozumieniach w szerokim zakresie tego, co nie wymaga wspólnych decyzji. Postępowanie odwrotne – ciągłe podwajanie tego, do czego „demokracja” może nas zmusić wbrew naszej woli – nie może przybliżyć nas do równych praw i równego traktowania w świetle prawa, które jest prawdziwym ideałem dla społeczeństwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

Bohdan Wroński Wspomnienia płyną jak okręty