Przejdź do głównej zawartości

Przymusowe nawrócenie na „starą religię fiskalną”

 Przymusowe nawrócenie na „starą religię fiskalną”

Greg Ip, główny komentator ds. ekonomii w „ Wall Street Journal” , napisał niedawno interesującą kolumnę na temat deficytów budżetu państwa i stóp procentowych. Kluczowym twierdzeniem Ip, które moim zdaniem jest słuszne, jest to, że duże deficyty strukturalne (tj. rutynowe wydatki znacznie przekraczające dochody) częściowo wyjaśniają niedawny wzrost rentowności obligacji. „Nagle polityka fiskalna znów nabiera znaczenia” – pisze Ip, nie w zwykłym sensie stabilizacji gospodarczej, ale w kontekście podstawowej zdolności rządu do łączenia zasobów.

Jeśli interesujesz się polityką fiskalną i monetarną, przeczytaj artykuł. To dobry przegląd współczesnych wyzwań stojących przed urzędnikami skarbu i bankierami centralnymi. W tym miejscu chciałbym zaproponować kilka łagodnych poprawek do niektórych drugorzędnych argumentów artykułu.

Ip pisze, że banki centralne „zaniepokojone zbyt niską inflacją i stagnacją wzrostu gospodarczego” przez długi czas utrzymywały stopy procentowe w pobliżu zera. Jest to wspólny punkt komentatorów na temat polityki pieniężnej po 2008 roku. Ale powinniśmy zachować ostrożność. Tak, Fed ma większy wpływ administracyjny na stopy procentowe od czasu przejścia z systemu korytarzowego na system dolny . Nie oznacza to jednak, że banki centralne mogą tłumić rynki kapitałowe przez dekadę lub dłużej. Połączenie powolnego wzrostu dochodów realnych (strona podaży) i przekonfigurowanej ścieżki nominalnego wzrostu wydatków (strona popytu) w przekonujący sposób wyjaśnia lata po kryzysie finansowym. Dlatego też przyczyną niskich stóp procentowych była słaba dynamika gospodarki przez większą część okresu pokryzysowego.

Druga kwestia – i jest to wina bankierów centralnych, a nie Ip – polega na tym, że nie ma nieodłącznego związku pomiędzy „zbyt niską inflacją” a „stagnacją wzrostu”. Jestem pewien, że wielu bankierów centralnych martwi się, że z konieczności są one zbieżne, ale dzieje się tak dlatego, że w głębi serca są oni naiwnymi fundamentalistami po stronie popytu . Gospodarki mogą rosnąć szybko przy niskiej inflacji, mogą rosnąć powoli przy wysokiej inflacji lub cokolwiek pomiędzy. Tempo wzrostu nominalnych wydatków (zagregowany popyt) w porównaniu do tempa wzrostu gospodarki realnej (zagregowana podaż) determinuje inflację. Jednak tempo wzrostu gospodarki realnej jest w dużej mierze niezależne od polityki pieniężnej.

Ip zauważa, że ​​niedawne deficyty są dość duże, jak na standardy historyczne. W roku budżetowym 2023 wyniósł on 7 procent, „więcej niż jakikolwiek deficyt od 1930 r. poza wojnami i recesjami”. Jednak to oszacowanie punktowe nie docenia problemu. Dług federalny ogółu społeczeństwa wynosi prawie 25,5 biliona dolarów. To przekracza 90 procent PKB . Problem jest jeszcze większy: jak przyznaje Vero De Rugy , 67 procent amerykańskiego długu ma termin zapadalności w ciągu najbliższych pięciu lat. Duża część tego długu została wyemitowana, gdy stopy procentowe były dość niskie. Koszty refinansowania będą ogromne, co spowoduje większe obciążenie skarbu państwa.

Okoliczności poza naszą kontrolą prawdopodobnie zmuszą nas do powrotu do czegoś w rodzaju „ starej religii fiskalnej ” polegającej na zrównoważonych budżetach w zwyczajnych czasach i rezerwowaniu deficytów na nadzwyczajne czasy. Amerykanie po prostu nie będą tolerować stawek podatkowych niezbędnych do rozwiązania problemu deficytów wyłącznie po stronie dochodów. Biorąc pod uwagę utrzymujący się (uzasadniony) gniew z powodu inflacji, banki centralne prawdopodobnie nie będą w stanie wiele zrobić, aby sfinansować koszty pożyczek rządowych. Im dłużej odmawiamy uznania rzeczywistości i dostosowania się do niej – i tak, to z konieczności obejmuje reformy ubezpieczeń społecznych, Medicare i Medicaid, które są głównymi czynnikami powodującymi deficyty strukturalne – tym bardziej bolesne będzie ostateczne dostosowanie.

Jednym ze sposobów na przyszłość byłby powrót do linii trendu fiskalnego, która istniała przez cały 2019 rok, ostatni rok budżetowy przed pandemią. Nie powinniśmy traktować rozrzutności fiskalnej wywołanej przez Covid-19 jako faktu dokonanego . Możemy stopniowo zmniejszać ciężar wydatków rządowych, ograniczając wzrost przychodów do sumy wzrostu populacji plus inflacja . Dzięki temu wydatki na osobę skorygowane o inflację utrzymają się na stałym poziomie, co umożliwi wzrostowi gospodarczemu zmniejszenie kosztów nadmiernego zadłużenia. Reguła fiskalna będzie ograniczać polityków i administratorów, dając bankom centralnym swobodę i niezależność, których potrzebują do stabilizacji zagregowanego popytu. Mogliśmy zrobić znacznie gorzej – i po części obawiam się, że tak się stanie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

DOGE poważnie podchodzi do wojny z państwem administracyjnym