Naukowcy są kiepskimi przywódcami
Naukowcy są kiepskimi przywódcami
Kiedy przestaniemy wybierać kandydatów politycznych z wieży z kości słoniowej?
Po prawie 15 miesiącach sprawowania urzędu rektora akademickiego Kolumbijczycy zdają sobie sprawę , że powierzenie obowiązków rewolucyjnemu naukowcowi mogło być nierozsądne. Stanowi to ostrzeżenie, że naukowcy zwykle tracą kontakt z wyborcami, są nieudolni w nawiązywaniu materialnego kontaktu z przeciętnym wyborcą, niechętni do negocjacji i kompromisu z innymi partiami oraz zbyt niepewni, aby przedstawić prosty, spójny argument. Niemniej jednak elity polityczne nadal na nich naciskają, a duża część społeczeństwa chętnie wspiera kandydatów technokratycznych.
Niezależnie od tego, jak atrakcyjni mogą się wydawać akademicy jako idealistyczni kandydaci polityczni, po objęciu urzędu zazwyczaj nie są w stanie rządzić.
Niedawny przykład Ameryki Południowej ilustruje tę kwestię. Po atakach Hamasu na Izrael ekonomista Kolumbii, który został prezydentem Gustavo Petro, spędzał dni na Twitterze/X, potępiając izraelskie „ludobójstwo Palestyńczyków”, porównując Izrael do nazistowskich Niemiec, Netanjahu do Adolfa Hitlera, a IDF do Waffen SS. W wywiadzie dla Democracy Now! dr Petro stwierdził, że za migrację na półkuli zachodniej odpowiadają przede wszystkim amerykańskie sankcje, a wszystko to przy jednoczesnej rehabilitacji reżimów w Carácas i Hawanie. W wyniku błędnego intelektualizmu lekarza-prezydenta Kolumbia może stracić swojego najważniejszego sojusznika międzynarodowego: Stany Zjednoczone.
Petro miał trudności z realizacją któregokolwiek ze swoich planów politycznych, w tym reform pracy i emerytur, ze względu na niechęć do współpracy z partiami opozycyjnymi w Kongresie i chęć rozpoczęcia masowych protestów (niektóre skutkujące przemocą) w celu wsparcia tej polityki. Zamiast współpracować z Kongresem, wydał oświadczenia, w których próbował wywrzeć na nich presję, aby przyjęli jego plany, mając nadzieję, że po prostu zapomną o dzielących ich różnicach politycznych, rozpoczną interpretacyjny taniec jedności i przejdą reformy. Jego postawy ukazują fundamentalną niezdolność do rozważenia zawiłych politycznych i międzynarodowych konsekwencji swoich wypowiedzi i działań oraz pogardę dla procesu.
W moim rodzinnym kraju, Kanadzie, Michael Ignatieff wyróżnia się jako kolejny naukowiec, którego kariera polityczna potoczyła się jak szalona. Ignatieff, politolog, który większość życia spędził w elitarnych instytucjach w USA i Europie, zdecydował, że jego niekanadyjskość idealnie sprawdzi się na czele Partii Liberalnej. Po tym jak Ignatieff wielokrotnie nazywał siebie Amerykaninem, Ignatieff spędził trzy lata na stanowisku kierowniczym, wertując kwestie kanadyjskiej polityki zagranicznej i niewłaściwie zarządzając podstawowymi głosami parlamentu. Po spędzeniu pełnych dwóch lat na zbieraniu poparcia przed ubieganiem się o urząd, w 2011 roku w zawstydzający sposób przegrał wybory z notorycznie niepopularnym premierem.
Historia polityczna pełna jest przykładów niepowodzeń naukowców w polityce publicznej. Jedną z najlepszych w USA jest Elizabeth Warren, która była profesorem prawa na Harvardzie, UPenn i UT Austin, a także na innych prestiżowych uniwersytetach. Warren, słynna technokratka, przez dekadę wielokrotnie wkładała jej stopę do ust. Był zabawny incydent z piwem , podczas którego podziękowała mężowi za to, że jest w domu (gdzie indziej miałby być?), po czym niezdarnie wypiła piwo jasne. Twierdziła, że ma rdzenne pochodzenie, aby zdobyć punkty, mimo że jest mniej więcej tak samo rdzenna jak Lindsey Graham. Przeplatana kiepskimi występami w debatach , jej kandydatura na prezydenta również upadła z powodu jej własnych złych, wątpliwych pomysłów, których nie udało jej się wyjaśnić prostym językiem przeciętnym wyborcom.
Były prezydent Woodrow Wilson to kolejny klasyczny przykład tego, jak postrzegana wyższość moralna pracownika akademickiego zamienia się w pychę. Wilson, który przed objęciem funkcji prezydenta Princeton był profesorem, jest pamiętany jako jeden z najgorszych prezydentów w historii Ameryki.
Wilson rozszerzył obecność wojskową USA na Rosję, Meksyk i inne kraje w oparciu o paternalistyczną misję cywilizowania swoich narodów, a wszystkie te kampanie Wilson źle poprowadził w karykaturalny sposób. Wilson był jednym z kluczowych architektów Ligi Narodów, która rozpadła się, zanim została przekształcona w Organizację Narodów Zjednoczonych, instytucję słynącą z licznych wad . Jego pycha, nabyta w świętych salach akademickich, spowodowała, że miał ogromne trudności ze słuchaniem innych i wciągnęła USA w geopolityczne zamieszanie i wewnętrzne zamieszanie. Był także zagorzałym rasistą, eugenikiem i zwolennikiem Ku Klux Klanu .
Główną lekcją, jaką można wyciągnąć z tych niedawnych i historycznych przykładów, jest to, że naukowcy, pomimo posiadania ogromnej wiedzy na określone tematy, nie są w stanie przełożyć tej wiedzy na skuteczne uprawianie polityki. Być może uda im się przetrwać żwawy proces wyborczy, ale w codziennych sprawach i unikaniu skandali prawie zawsze ponoszą porażkę.
Bez względu na to, jak złożone są ich argumenty i jak idealne są ich zasady, naukowcy zrobili z siebie okropnych polityków. Partie polityczne, elity społeczne i naiwni wyborcy powinni przestać naciskać na kandydatów technokratycznych, których idealistyczna polityka kończy się jedynie porażką.
Komentarze
Prześlij komentarz