Ekspertów denerwuje fakt, że w każdej branży dominuje garstka firm. Zasada jednego procenta.
Zasada jednego procenta

Aspekt „zwycięzca bierze wszystko” rządzi większą częścią współczesnego świata.
Ekspertów denerwuje fakt, że w każdej branży dominuje garstka firm. Organy regulacyjne ds. technologii denerwują fakt, że Google i Facebook na całym świecie stają się niekwestionowanymi gigantami , których w najbliższym czasie nie zostaną obalone przez nowicjuszy. Bitcoinerów denerwuje to, że dolar amerykański raczej się centralizuje, a nie rozprasza, i że zastąpienie go wyraźnie lepszym pieniądzem to żmudna walka – pieniądze chcą nim być .
Powód jest ten sam we wszystkich tych obszarach: efekty sieciowe. Łatwiej jest handlować z ludźmi, którzy korzystają z tych samych pieniędzy co Ty; łatwiej jest rozmawiać z ludźmi, którzy mówią tym samym językiem co ty; łatwiej jest wysyłać wiadomości do osób korzystających z tej samej platformy technologicznej co Ty.
Chociaż często patrzymy na szczyt tej konkurencyjnej piramidy efektów sieciowych, dół przyciąga mniej uwagi, ale za to zawiera jeszcze więcej informacji. Sverker Johansson, szwedzki fizyk, który stał się lingwistą, przypomniał mi o tym w niedawnym wywiadzie . Powiedział, że umiera tak wiele języków, a to kolosalna strata dla ludzkości. Podobnie jak utrata różnorodności biologicznej w przyrodzie, utrata różnorodności językowej jest tragedią.
Ponad 8 miliardów ludzi na świecie łącznie posługuje się około 7000 językami — większość z nich uważa się za krytycznie zagrożone i posługuje się nimi jedynie niewielka liczba ludzi. W całej historii ludzkości mogło istnieć aż 31 000 języków . Lingwiści dramatycznie opisują współczesne wymieranie jako „ śmierć języka ” i podobnie jak Johansson są przerażeni tą stratą.
Ale czy naprawdę jest tak tragicznie?
Język ludzki jest instytucją i jak wszystkie instytucje społeczne, języki służą celowi, zaspokajają potrzebę. Ludzkość, mówiąc ewolucyjnie, jeszcze dwie sekundy temu składała się z małych i odizolowanych plemion. Potrzeby komunikacyjne zaspokajane przez język ograniczały się do najbliższych sąsiadów, rodziny i przyjaciół. Jeśli cofniemy się o kilkaset pokoleń, nic dziwnego, że otrzymamy wzajemnie niezrozumiałe języki, dostosowane do potrzeb językowych tej konkretnej populacji, zawierające słowa obowiązujące w tej konkretnej lokalizacji geograficznej. Nowa Gwinea, druga co do wielkości wyspa na świecie, jest zawsze dobrym przykładem. W artykule z 2017 roku The Economist wskazał przekonujący powód, dla którego PNG ma około 800 języków w dziesięciomilionowej populacji:
Tak wiele z tych języków przetrwało dzięki dzikiej topografii Papui-Nowej Gwinei. Góry, dżungle i bagna izolują mieszkańców wsi, chroniąc ich języki… Rozdzielenie jednego języka na dwie części zajmuje około tysiąca lat, mówi William Foley, lingwista. Języki papuaskie miały przed sobą 40 000 lat ewolucji i miały mnóstwo czasu na naturalną zmianę.
Dla kontrastu, zaledwie trzy języki (angielski, hiszpański, portugalski) w przeważającej mierze tworzą tkankę językową miliarda mieszkańców obu Ameryk.
Pomijając kwestię unikalnych, nieprzetłumaczalnych wyrażeń rodzimych dla niektórych języków – temat, nad którym jury wciąż się zastanawia – czy naprawdę ma znaczenie, że połowa światowej populacji posługuje się jednym z 30 największych języków jako swoim pierwszym językiem?
Pomyśl o tym jak o zasadzie kapitału wysokiego ryzyka zastosowanej do języków. Spółki venture capital słyną z szerokiego inwestowania w dużą liczbę obiecujących start-upów, gdzie zwroty z jednej lub dwóch trafnych inwestycji rekompensują wiele innych, które ponoszą porażkę. Średnie podniesienie kapitału wysokiego ryzyka kończy się całkowitym niepowodzeniem, a mimo to poszczególne fundusze i cała branża mogą prosperować. Większość nowych książek nie jest bestsellerami, ale za wszystko inne w wydawnictwie płacą wsadzy. Umierające porażki nie mają znaczenia.
Zrób kolejną ilustrację. Muzyka jest nieocenionym wyrazem ludzkiej sztuki i emocji. Spotify oferuje obecnie 100 milionów utworów; szacunki dotyczące całkowitej liczby piosenek, jakie kiedykolwiek stworzyli ludzie, sięgają połowy stu milionów. Większość z nich zaginęła, nie została nagrana lub ich notatki gromadzą się gdzieś w archiwum. Spośród tych, do których mamy łatwy dostęp, większość z nich co roku przyciąga zaledwie niewielką część słuchaczy.
Czy ludzkość jest w gorszej sytuacji, ponieważ słuchamy Piosenki A zamiast Piosenki B, czytamy tę wspaniałą książkę zamiast tamtej? Czy tragicznie straciliśmy jakieś wielkie ludzkie doświadczenie? Prawdopodobnie nie.
U2, jeden z najbardziej znanych zespołów rockowych wszechczasów, wydał 436 piosenek. Wiele z nich to śmieci i tylko zagorzali fani słyszeli o więcej niż tuzinie z nich. Wiele ich piosenek ma „tylko” setki tysięcy odtworzeń w Spotify , co jest całkowicie przyćmione przez 900 milionów odtworzeń „With Or Without You” i 500 milionów odtworzeń „Beautiful Day”. Nie umniejsza to doskonałości tego irlandzkiego zespołu rockowego, że większość ich piosenek to niewypały.
Z góry przepraszam wszystkich Swifties, ale Queen Taylor wydała 234 piosenki . Świadectwem jej sukcesu jako artystki jest to, że warto zatrzymać ich aż 20–30.
To samo dotyczy długiego ogona ruchu w witrynie i podcastów. Największy ruch ma 100 najczęściej odwiedzanych stron internetowych . Około 500 milionów ludzi słucha podcastów, często codziennie, ale większość ogląda tylko 1–5% najlepszych podcastów. Żart jest taki, że średni podcaster ma jednego słuchacza – siebie samego.
Instytucje ludzkie, takie jak języki, lub sztuka ludzka, jak opowiadanie historii, poezja czy muzyka, służą ludzkim funkcjom. Nie mają one, używając terminu z ekonomii monetarnej, „wewnętrznej wartości”. Nie ma w nich nic poza ich obecnym przeznaczeniem. Ich indywidualne istnienie nic nie znaczy. Jeśli nie mówimy w tym języku, możemy mówić w innym. Czy w ten sposób pogorszylibyśmy się pod względem naszej zdolności do przekazywania znaczeń, współistnienia i współpracy? Mało prawdopodobny. Jeśli nie posłuchamy tej wspaniałej piosenki, możemy posłuchać innej, równie wspaniałej piosenki, bez większej (jakiejkolwiek?) straty dla społeczeństwa.
Nikt nie lamentuje nad niespotykanymi startupami, którym się nie udało, ciągłym napływem innowacji, które prowadzą donikąd, książkami, o których nikt nie słyszał. Po co lamentować nad językami, o których istnieniu nie miałeś pojęcia? Ekonomiści nazywają to zasadą Pareto (lub rozkładem „80/20”) na cześć neoklasycznego ekonomisty Vilfredo Pareto. Jak większość rzeczy, współczesny świat doprowadził istniejące struktury rzeczywistości do ich najbardziej ekstremalnej formy; może powinniśmy zmienić jego nazwę na zasadę Occupy Wall Street. My, mieszkańcy współczesnego świata, żyjemy w 1 proc., gdzie znajduje się cała nasza sztuka, nasze książki, nasza wartość ekonomiczna, nasze pieniądze i nasze języki.
Komentarze
Prześlij komentarz