Czy Ameryka jest dziś mniej zdolna niż w przeszłości do ekonomicznej „absorbcji” imigrantów?
Czy Ameryka jest dziś mniej zdolna niż w przeszłości do ekonomicznej „absorbcji” imigrantów?
Wszyscy o tym wiedzą, ponieważ przez większą część swojej historii Ameryka nie miała prawie żadnych ograniczeń w imigracji , Ameryka jest w przeważającej mierze narodem potomków imigrantów. W tym wypadku wszyscy mają rację. Każdy wie również, że po kilku trudnych latach na początku, gospodarka i populacja Ameryki od założenia osady Jamestown w 1607 roku wzrosły imponująco i dość równomiernie. Również w tej wiedzy wszyscy mają rację.
Oto coś, co wszyscy wiedzą: chociaż system zerowych kwot imigracyjnych był w przeszłości dobrodziejstwem dla amerykańskiej gospodarki, wyeliminowanie obecnie kwot imigracyjnych obowiązujących od lat dwudziestych XX wieku spowodowałoby spustoszenie w amerykańskiej gospodarce. W tej wiedzy jednak uważam, że to co wszyscy wiedzą jest błędne.
Ilekroć omawiam politykę imigracyjną z moimi studentami lub ogółem odbiorców, często zadaję następujące pytanie: „Ponieważ gospodarka amerykańska odniosła bezprecedensowy sukces gospodarczy w ciągu pierwszych 300 lat, kiedy nie było prawie żadnych ograniczeń w imigracji, jaki jest, jeśli w ogóle, powód, aby myślisz, że dzisiejsze wyeliminowanie kwot imigracyjnych zaszkodziłoby amerykańskiej gospodarce w przyszłości?”
Oferowane są trzy różne odpowiedzi. Jedna z odpowiedzi – najrzadsza z trzech – jest taka, że ludzie, którzy dzisiaj wyemigrowaliby do Ameryki, gdyby rząd zniósł kwoty, zasadniczo różnią się od ludzi, którzy napływali do Ameryki w ciągu pierwszych 300 lat jej istnienia. Tę odpowiedź można łatwo odrzucić. Irlandzcy imigranci w XIX wXX wieku byli powszechnie uważani przez rdzennych Amerykanów za leniwych pijaków, beznadziejnie gorszych intelektem i charakterem od Europejczyków, którzy wcześniej wyemigrowali do Ameryki Północnej. Z podobną pogardą spotykali się nieco później imigranci z Włoch, Europy Wschodniej i Chin, którzy przybyli nieco później. Pogarda, z jaką niektórzy rdzenni Amerykanie darzą dziś ludzi, co do których obawiają się, że wyemigrują do Stanów Zjednoczonych w ramach bardziej liberalnego reżimu, ani na jotę nie różni się od pogardy, z jaką wcześniejsze pokolenia rodzimych Amerykanów darzyły przodków tych samych Amerykanów Amerykanie.
Druga odpowiedź jest taka, że w Ameryce państwo opiekuńcze nie istniało aż do końca XX wieku . Twierdzi się, że istnienie państwa opiekuńczego oznacza, że wyeliminowanie kwot imigracyjnych nie będzie już działać na korzyść gospodarczą Ameryki. Niepokój polega na tym, że zbyt wielu imigrantów nie przyjechałoby do pracy, ale po to, by jeździć na gapę na amerykańskich podatnikach. W dalszej części artykułu wyjaśnię, dlaczego uważam to zmartwienie za nieprzekonujący powód, aby sprzeciwić się zniesieniu kwot imigracyjnych.
Trzecia odpowiedź jest taka, że nawet gdyby nie było państwa opiekuńczego, dzisiejsza gospodarka amerykańska – inaczej niż w przeszłości – nie jest już w stanie ekonomicznie „wchłonąć” wielu imigrantów. Panuje pogląd, że Ameryka jest obecnie zatłoczona, ma zbyt mało przestrzeni, szczuplejsze zasoby i zbyt małe możliwości gospodarcze, aby przyjąć stosunkowo dużą liczbę imigrantów.
Choć na pierwszy rzut oka twierdzenie to wydaje się mocne, po sprawdzeniu znacznie osłabnie.
Rozważmy siłę nabywczą pierwszych Amerykanów – nasz dostęp do towarów i usług. W dolarach skorygowanych o inflację PKB na mieszkańca w USA w 2023 r. jest ponad ośmiokrotnie wyższy niż w 1920 r., ostatnim roku spisowym przed wprowadzeniem kwot imigracyjnych. Zdolność Amerykanów do poradzenia sobie dzisiaj (co nie znaczy, że są skłonni do płacenia) z wszelkimi problemami, jakie mogą powstać lub zaostrzyć napływ imigrantów, jest wielokrotnie większa niż sto lat temu.
Przyjrzyjmy się teraz pewnym szczegółom.
Populacja Stanów Zjednoczonych w 1920 roku wynosiła 106 milionów. Dziś populacja kraju wynosi prawie 340 milionów, co oznacza wzrost o 221 procent. Chociaż od 1920 roku Stany Zjednoczone dodały Alaskę i Hawaje jako stany, wynikający z tego wzrost powierzchni kraju wyniósł tylko około 20 procent. Jednak pomimo rosnącej populacji Ameryki, wśród narodów świata Stany Zjednoczone zajmują obecnie 148 miejsce na 199 pod względem gęstości zaludnienia . Z zaledwie 91 osobami na milę kwadratową Ameryka jest znacznie mniej zaludniona niż na przykład Dania (360 osób na milę kwadratową), Niemcy (600 osób na milę kwadratową), Wielka Brytania (720 osób na milę kwadratową), Japonia (840/mila kwadratowa), Holandia (1100/mila kwadratowa) i Tajwan (1750/mila kwadratowa) – wszystkie kraje bogate. Pod względem geograficznym Stany Zjednoczone nie są zbyt zatłoczone.
Ponieważ jednak nasza gospodarka nie jest już gospodarką rolniczą i ponieważ większość ludzi najwyraźniej woli mieszkać w gęsto zaludnionych miastach i na przedmieściach, gęstość zaludnienia na milę kwadratową przestrzeni geograficznej jest mniej znacząca, niż się początkowo wydawało. Bardziej odpowiednią statystyką jest przestrzeń mieszkalna. Tutaj także nasza zdolność do „absorpcji” imigrantów jest znacznie większa niż w 1920 r. W 1920 r. powierzchnia mieszkalna na osobę w USA wynosiła 242 stopy kwadratowe; dzisiaj (2014) każdy Amerykanin ma średnio 1046 stóp kwadratowych – ponad cztery razy więcej niż sto lat temu.
A co z jedzeniem? Plony plonów są obecnie znacznie wyższe niż w 1920 r . Na przykład plony pszenicy wzrosły trzykrotnie, a plony kukurydzy pięciokrotnie. Ten wzrost produktywności rolnictwa obniżył realną cenę żywności . Z kolei drastycznie spadł odsetek całkowitych dochodów osobistych Amerykanów wydawanych na żywność .
Przyjrzyjmy się innym towarom i usługom, które mogą być istotne dla oceny obecnej zdolności Ameryki do „absorbowania” imigrantów w porównaniu z jej zdolnością do „absorbowania” imigrantów tuż przed wprowadzeniem kwot.
- Ropa naftowa W 1920 r. Ameryka miała 7,5 miliarda baryłek potwierdzonych zasobów; dzisiaj (2023) Ameryka ma 68,8 miliardów baryłek . W przeliczeniu na mieszkańca w 1920 r. na każdego Amerykanina przypadało 71 baryłek potwierdzonych zasobów ropy naftowej, podczas gdy w 2023 r. liczba potwierdzonych zasobów na Amerykanina wyniosła 202.
- Nauczyciele w szkołach podstawowych i średnich W 1920 r. w Ameryce na 32 uczniów przypadał 1 nauczyciel ; dziś w Ameryce 1 nauczyciel przypada na około 15,5 uczniów .
- Lekarze W 1920 roku liczba lekarzy praktykujących w Ameryce wynosiła 144 977 , co oznacza jednego lekarza na 731 Amerykanów. Liczba lekarzy praktykujących obecnie w Ameryce wynosi 1 077 115 , co oznacza jednego lekarza na 316 Amerykanów.
- Dentyści . W 1920 r. liczba dentystów praktykujących w Ameryce wynosiła 52 152 , co oznacza jednego dentystę na 1888 Amerykanów. Liczba dentystów praktykujących obecnie w Ameryce wynosi 202 536 , co oznacza jednego dentystę na 1679 Amerykanów.
- Funkcjonariusze policji W 1920 r. w USA było 82 120 funkcjonariuszy policji , czyli jeden policjant na 1291 Amerykanów. Obecnie (2021 r.) w USA jest 660 288 funkcjonariuszy policji , czyli jeden policjant na 515 Amerykanów.
- Strażacy W 1920 roku w USA było 50 771 strażaków , czyli jeden strażak na 2088 Amerykanów. Obecnie (2020) w USA jest 1 041 200 strażaków , czyli jeden strażak na 327 Amerykanów.
- Kapitał na pracownika Być może najważniejszy dla tych ludzi, którzy martwią się zdolnością Ameryki do „wchłonięcia” imigrantów, jest kapitał na pracownika. Powodem jest to, że płace realne zależą od produktywności pracownika, a produktywność pracownika zależy głównie od ilości kapitału, z jakim pracują pracownicy. Nie mogę znaleźć żadnych dobrych danych za rok 1920, ale w roku 1950 całkowity zasób kapitału (nieludzkiego) w Ameryce wynosił (w dolarach z 2017 roku) 10,6 biliona dolarów , a wielkość siły roboczej wynosiła 62,2 miliona. Kwota kapitału przypadająca na jednego pracownika wynosiła wówczas średnio 169 806 dolarów. (Z pewnością był niższy w 1920 r.) Obecnie (2019 r.) całkowity zasób kapitału (nieludzkiego) Ameryki (w dolarach z 2017 r.) wynosi 69,1 biliona dolarówa wielkość siły roboczej wynosi 167,8 mln. Kwota kapitału na pracownika wynosi obecnie średnio 411 460 dolarów. Amerykański robotnik pracuje dziś przeciętnie, dysponując o 142 procent większym kapitałem niż jego odpowiednik w 1950 r.
To oszacowanie – i tutaj spekuluję – wzrostu kapitału na pracownika jest prawie na pewno niskie, wręcz ogromnie. Nie tylko wyklucza kapitał ludzki, ale prawdopodobnie nie uwzględnia poprawy jakościdóbr kapitałowych. Mocnym dowodem na to, że szacunki dotyczące wzrostu kapitału na pracownika są zbyt niskie, jest fakt, że w 2023 r. średnia godzinna płaca w przemyśle w USA w 1920 r. wynosiła 8,27 dolara; dzisiaj ta płaca wynosi 32,61 dolara (nie licząc świadczeń dodatkowych). Ten znaczny wzrost płac realnych sugeruje, że w ciągu ostatniego stulecia ilość kapitału przypadająca na pracownika produkcyjnego wzrosła co najmniej czterokrotnie. Ponieważ realny dochód na mieszkańca w USA jest dziś ponad ośmiokrotnie większy niż sto lat temu, jest prawdopodobne, że ilość kapitału na pracownika w sektorze usług (w którym pracuje większość Amerykanów) wzrosła ponad czterokrotnie.
Powyższe miary są jedynie przykładami, ale dotyczą czynników ekonomicznych, szczególnie istotnych dla kwestii zdolności kraju do „wchłonięcia” większej liczby mieszkańców. Środki te podają w poważne wątpliwości twierdzenie, że zdolność Ameryki do „absorbowania” imigrantów jest obecnie mniejsza niż w przeszłości. Wydaje się, że jest wręcz przeciwnie.
Komentarze
Prześlij komentarz