Teorie wzrostu gospodarczego lądują na śmietniku historii (i to jest w porządku)
Teorie wzrostu gospodarczego lądują na śmietniku historii (i to jest w porządku)

„Model sowiecki z pewnością pokazał, że gospodarka nakazowa jest w stanie zmobilizować zasoby do szybkiego wzrostu i ogromnej władzy” — napisał Paul Samuelson w 1985 roku w swoim słynnym tekście „Ekonomia”, napisanym wówczas wraz z Williamem Nordhausem . (Zauważył jednak, że liczba ludzi w represjach politycznych była wysoka).
Cztery lata później runął mur berliński, a Związek Radziecki zaczął się rozpadać, głównie z powodu wewnętrznej słabości gospodarczej.
Być może błędne informacje z CIA sprawiły, że Samuelson przeoczył to, co faktycznie działo się w Związku Radzieckim. Ale w tym samym czasie Samuelson i inni wybitni ekonomiści zrobili coś równie smutnego. Nie udało im się ustalić, co powoduje wzrost gospodarczy w słabo rozwiniętych krajach „Trzeciego Świata”.
Przeglądając wybrane wydania podręcznika Samuelsona (wydania z lat 1951-1995) można zobaczyć, co on i czołowi ekonomiści mówili o tym, jak kraje rozwijają się gospodarczo.
Pierwsze wydanie Samuelsona ukazało się w 1948 r. Drugie, w 1951 r., nie odnosiło się do krajów rozwijających się.
Jednak w 1961 roku Samuelson był optymistą. Fantazyjnie stworzył rozwijający się kraj „Alertię” i zalecił jej przestrzeganie podstawowych, głównie keynesowskich zasad. Rząd Alertii powinien udoskonalić system podatkowy, zapewnić „społeczny kapitał ogólny” (infrastrukturę), udzielać rządowych pożyczek sektorowi prywatnemu i spłacić dług publiczny.
Alertia „przedstawia fascynujący spektakl” – napisał. „Nikt nie wie dokładnie, dokąd ona idzie; ale dla wszystkich jedno jest jasne: Ona jest w drodze”.
Nie to, czego sobie życzyliśmy
Ale nie, nie była w drodze. W kolejnej edycji Alertia zniknęła. Wzrost gospodarczy okazał się trudniejszy niż się wydawało.
Z drugiej jednak strony wielu ekonomistów pracowało nad rozwiązaniem tego problemu. „Kluczowym słowem w większości dyskusji ekonomicznych w dzisiejszych czasach jest wzrost”, napisał Samuelson w wydaniu z 1964 roku. Dzielił się ze swoimi czytelnikami ewoluującymi teoriami wzrostu. Kilka:
- Teoria „startu” Waltera Rostowa: Wiodące sektory przemysłu stanowią podstawę szerszego „startu” wzrostu gospodarczego.
- Teoria „zacofania” Alexandra Gerschenkrona: dostępność już wynalezionej technologii powinna skrócić proces uprzemysłowienia.
- „Zrównoważony wzrost”, pomysł, zgodnie z którym rządy powinny inwestować w wiele gałęzi przemysłu w tym samym czasie: zostało to zaproponowane przez kilku ekonomistów (nie wymienianych przez Samuelsona), ale zostało również zatwierdzone przez Simona Kuznetsa.
Pojawiły się też inne modne hasła, takie jak „nowa branża” i „promocja eksportu”. Aby być uczciwym, Samuelson nie zgadzał się ze wszystkimi teoriami i nigdy nie wahał się co do wartości handlu.
Ale przy dwunastym wydaniu, opublikowanym w 1985 roku (z Nordhaus), nawet Samuelson się zniechęcił. Książka omawiała „błędne koło ubóstwa”, sugerując, że dobrobyt może nigdy nie nadejść:
Niskie dochody prowadzą do niskich oszczędności; niskie oszczędności hamują wzrost kapitału; niewystarczający kapitał uniemożliwia szybki wzrost produktywności; niska produktywność prowadzi do niskich dochodów.
On i Nordhaus przyznali, że znalezienie właściwej formuły nie jest łatwe: „Mówienie, że odnoszące sukcesy kraje muszą szybko się rozwijać, jest jak mówienie, że olimpijczyk musi biec jak wiatr”. Nie prowadzi cię to daleko.
Ostatecznie więc ekonomiczne teorie wzrostu ekspertów nie sprawdziły się. Ale zrobiło to coś innego: sam wzrost gospodarczy!
Bez wiedzy prawie każdego z nas kraje słabo rozwinięte rozwijały się. Większość ekspertów tego nie widziała, ale to się działo: innowacje w transporcie i komunikacji radykalnie obniżały koszty handlu, a rosnący handel wyciągał ludzi z biedy.
Dobrobyt krajów rozwiniętych zaczął po cichu przenikać do reszty świata, począwszy od lat pięćdziesiątych.
Zapomniane źródło dobrobytu
Jednym z powodów, dla których tego nie dostrzegaliśmy, było uwiedzenie przez rewolucję przemysłową (1750–1820). Zwykle myślimy, że taki okres wspaniałych innowacji zrobił wszystko. Wprowadzając dobrobyt dzięki swoim fabrykom włókienniczym i produkcji fabrycznej, położył podwaliny pod to samo dla reszty świata. W rzeczywistości jedna z teorii — teoria „zacofania” Aleksandra Gerschenkrona — mówiła o tym wprost. Krajom powinno być łatwiej rozwijać się po rewolucji przemysłowej, ponieważ technologia i metody organizacyjne już tam były.
Ale w rzeczywistości rewolucja przemysłowa ominęła większość świata. Tylko około 15 procent populacji — Stany Zjednoczone, Europa, Japonia i kilka innych obszarów sukcesu — odniosło bezpośrednie korzyści, a ta nierównowaga utrzymywała się przez ponad sto lat.
Wiemy to teraz, ponieważ ekonomiści Joseph Connors, James Gwartney i Hugo Montesinos przyjrzeli się liczbom w artykule z 2020 r. w Cato Journal . Oto kilka z wielu liczb:
- W latach 1820-1950 PKB grupy krajów, które obecnie określamy jako rozwijające się (ale poza Afryką Subsaharyjską), rósł mniej niż pół procenta rocznie, czyli 68 procent do 1950 roku.
- Dla porównania, w latach 1960-2015 PKB per capita tych krajów wzrósł o 549 proc.
- Chociaż kraje Afryki Subsaharyjskiej rozwijały się wolniej, ich gospodarki wzrosły o 65 procent w krótkim okresie między 2000 a 2015 rokiem.
Wydobycie się z biedy nie nastąpiło z powodu „wzrostu” lub „zrównoważonego wzrostu” czy czegoś w tym rodzaju. Connors, Gwartney i Montesinos wyjaśniają, że innowacje obniżające koszty — od kontenerowca po Internet — stworzyły rewolucję transportowo-komunikacyjną, która zwiększyła wielkość i zasięg handlu na całym świecie.
Handel sam w sobie zwiększa bogactwo, ale większy handel miał również inne skutki: doprowadził do większej specjalizacji siły roboczej, nagradzał przedsiębiorczość i dobre zarządzanie biznesem oraz wywierał presję na rządy, aby przyjęły lepszą politykę.
Doprowadziło to nawet do „cnotliwego cyklu rozwoju gospodarczego”. Wraz ze wzrostem płac rodziny miały mniej dzieci (wzrósł koszt alternatywny ich wychowania). Oznaczało to, że wyższy odsetek ludności był w wieku produkcyjnym i był bardziej zainteresowany rozwojem kapitału ludzkiego poprzez edukację i szkolenie umiejętności. Te ulepszenia opierały się na sobie.
Tak więc, podczas gdy wybitni ekonomiści snuli swoje niezadowalające teorie i lamentowali nad błędnym kołem ubóstwa, świat sam się poprawił.
Komentarze
Prześlij komentarz