Prawo Goodharta wyjaśnia rozkład szkoły
Prawo Goodharta wyjaśnia rozkład szkoły
Laurę WilliamsLaurę
Wszędzie w edukacji widać zachęty w pracy. Zachęty są jednak tak dalekie od rzeczywistych celów edukacji, że przynoszą przewrotne rezultaty.
Zwykle mówi się o prawie Goodharta: „Kiedy środek staje się celem, przestaje być dobrym środkiem”. W podręcznikach do ekonomii często pojawia się alegoria producenta gwoździ, który otrzymuje wiadomość, że jego sukces w produkcji gwoździ będzie miarą liczby wykonanych gwoździ. Przebudowuje swoją fabrykę, dostosowuje wykorzystanie zasobów i produkuje jak najwięcej gwoździ, mimo że wiele z nich jest zbyt cienkich, małych lub wygiętych, aby ich użyć. Kiedy jego przełożeni decydują się mierzyć produktywność na podstawie wagi gwoździ, zamiast tego wykonuje tylko kilka bardzo dużych gwoździ, zbyt ciężkich, by ich użyć. Innymi słowy, gdy twoje zachęty zostaną dostosowane do określonej miary, ta miara nie jest już obiektywną miarą.
W kontekście edukacji prawo Goodharta przewiduje, że kiedy suche dane, takie jak wyniki testów lub rankingi szkół, stają się głównym lub zastępczym celem edukacji, cierpi na tym jakość rzeczywistej nauki. Uczniowie słusznie wyczuwają, że wysokie wyniki testów mają znacznie większe znaczenie niż uczenie się i zrozumienie materiału. Nauczyciele są zmotywowani do skupienia się na strategiach zdawania testów (które mają ograniczoną wartość w świecie rzeczywistym) i zaniedbywania ważnych, ale trudnych do oszacowania obszarów wiedzy. Inflacja ocen staje się powszechna, ponieważ ocena ma większe znaczenie niż opanowanie materiału. Ocena uczenia się uczniów zostaje oderwana od samej nauki, co daje przewidywalne problematyczne wyniki.
Obserwujemy to wielokrotnie w edukacji. Biurokraci i prawodawcy próbują ustanowić standardy, które z daleka wyglądają na „sukces”, a system szkolnictwa przestawia produkcję w służbie tych środków. Ponieważ rzeczywiste wyniki, jakich oczekujemy od edukacji, są wyidealizowane i trudne do zmierzenia (takie jak populacja z dobrymi umiejętnościami obywatelskimi i zdolnościami krytycznymi), centralni planiści wybierają jeden straszliwy środek po drugim, wypaczając przy tym priorytety całego systemu.
Uniwersytety hakują rankingi
Prywatny Northeastern University z siedzibą w Bostonie dokonał kluczowego odkrycia w latach 90. XX wieku: najważniejszym statystycznie wskaźnikiem długoterminowej rentowności i sukcesu finansowego uniwersytetu jest jego pozycja w corocznym rankingu „Best College” US News & World Report . W tej trzeciorzędnej szkole podmiejskiej walczącej o utrzymanie otwartych drzwi, kierownictwo postanowiło włożyć swoje wysiłki w podniesienie rangi US News . Northeastern złamałby listę 100 najlepszych szkół, przeprowadzając inżynierię wsteczną kryteriów statystycznych, które zasilały rankingi.
Northeastern ograniczył wiele klas do 19 uczniów, ponieważ formuła nagradza klasy poniżej 20 uczniów. Instytucja przyjęła łatwy system składania wniosków online i intensywnie rekrutowała, ponieważ więcej studentów składających wnioski (po 75 USD za sztukę) oznaczało akceptację niższego współczynnika, co przyczyniło się do rankingów pod względem selektywności. Northeastern zaczął również zachęcać uczniów szkół średnich o niższych kwalifikacjach do spędzenia pierwszego semestru za granicą, co wykluczyło ich z obliczeń GPA dla klas przychodzących. To, czy wartość edukacji lub jakość instytucji kiedykolwiek znacząco się poprawiła, jest wątpliwe i do pewnego stopnia nieistotne. Ranking Northeastern wzrósł z 162 do 49 w ciągu zaledwie 17 lat. Ceny czesnego wzrosły prawie trzykrotnie .
Wiele innych szkół przyznało się do gry w formułę w US News , ze szkodą dla doświadczeń uczniów. Inne, w tym George Washington University i Emory University, przyznają się do zwykłego oszukiwania, kłamania lub wyolbrzymiania statystyk zbieranych przez US News .
Innym znanym przykładem zapotrzebowania na dane zastępujące cele edukacyjne jest oficjalna liczba absolwentów szkół wyższych. Odsetek absolwentów studiów „czteroletnich”, jak pokazują statystyki rządowe, wynosi zaledwie 33,3 procent. Nie chcąc publikować tej niepokojącej liczby, osoby prowadzące rejestry zaczęły śledzić wskaźnik ukończenia studiów po sześciu latach, z grubsza podwajając wskaźnik do 64 procent. Dla rodziny planującej przyszłość dziecka to rozróżnienie może mieć kluczowe znaczenie, nawet jeśli jest aktywnie zaciemniane przez „przejrzyste” dane.
Szkoły podstawowe i podstawowe gubią wątek
W edukacji K-12 szkoły są znacznie mniej zależne od jakiegokolwiek prywatnego systemu rankingowego, ale w rzeczywistości są bardziej zobowiązane do dostarczania pozytywnych danych (jeśli niekoniecznie rzeczywistych wyników na ich poparcie) dzięki federalnemu nadzorowi.
Standaryzowane testy, oceny okresowe, rejestry obecności, wskaźniki ukończenia szkoły: strumienie danych gromadzonych przez nauczycieli i administratorów powinny dać nam wgląd w rodzaj edukacji dzieci w każdej szkole. Ale czy oni?
Ustawodawstwo federalne „No Child Left Behind”, a później „Race to the Top” wymagało „solidnych danych” do mierzenia sukcesów uczniów, wpływu nauczycieli i skuteczności instytucjonalnej. Wymierne testy stały się ważniejsze niż dobre samopoczucie uczniów. Docelowe cele zostały zredukowane do linii na arkuszu statystyk. Nauczyciele stali się narzędziami, ucząc pod test i ignorując resztę. Lekcje muzyki, wychowanie fizyczne, przerwy, zajęcia plastyczne i inne zajęcia mniej ustrukturyzowane zanikły, ponieważ administratorzy nie dostrzegali wyraźnej wartości kreatywności i zabawy w zwiększaniu wyników testów (choć dowody sugerują , że tak ).
Nasza obsesja na punkcie danych przejęła wszelkie pozory edukacji w ciągu roku szkolnego. Administratorzy zlecają, a nauczyciele uczestniczą w szkoleniach ukierunkowanych na testowanie podczas dni programistycznych. Dni testowe stały się tygodniami testowymi. Użyteczność danych blednie w porównaniu z kosztami ich gromadzenia. Cena polegania na nim może być jeszcze wyższa. Poszerzanie kolekcji, częstsze, bardziej szczegółowe służy jedynie odwróceniu uwagi od prawdziwych celów edukacji. Nauczyciele, administratorzy i uczniowie zmieniają się, aby zaspokoić potrzeby zbieraczy danych, zamiast robić to, co robią (uczyć się, nauczać) i pozwalać na bierny pomiar.
W ramach takich błędnych zachęt chęć fałszowania liczb (być może w celu uczynienia ich bardziej reprezentatywnymi dla doświadczeń w terenie) jest bardzo silna. Nauczyciele oszukują i zachęcają uczniów do ściągania, czego pamiętnym przykładem jest „ skandal ze ściąganiem ” w szkołach publicznych w Atlancie, w którym 35 nauczycieli zostało oskarżonych o zmianę łącznie ćwierć miliona odpowiedzi testowych ze złych na dobre. Chociaż zrobili coś złego, ci nauczyciele działali w ramach struktur motywacyjnych, które sprawiły, że arkusze wyników Scantron były miarą tego, ile funduszy i lokalna kontrola nauczyciele mogą potrzebować, aby służyć dzieciom. W obliczu irracjonalnych środków i niewiarygodnie wysokich stawek grali z systemem. Federalne organy regulacyjne uczyniły z danych panów wyników, a nie ich sług.
Gdziekolwiek i kiedykolwiek mierzymy wartości niematerialne, ryzykujemy wypaczenie dostosowanych zachęt. W przypadku czegoś tak głęboko ludzkiego i wyraźnie nieuchwytnego, jak efekty uczenia się, pokusa konkretnych danych może z łatwością zastąpić to, co wiemy, że jest wartościowe i znaczące. Odrywając się od miar i rankingów, możemy powrócić do skupienia się na tym, co edukacja robi dla ludzkiego umysłu, a nie tylko na arkuszach danych.
Komentarze
Prześlij komentarz