Uwolnić dzieci z ich cel
Uwolnić dzieci z ich cel

Kilka recenzji tej książki porównywało psychologa i profesora szkoły biznesu z NYU Jonathana Haidta do nowego Williama F. Buckleya, stojącego naprzeciw iPhone'a i krzyczącego „STOP!”. Choć takie porównanie nie jest błędne, jest ono mylące. Znam Jonathana trochę osobiście; ma telefon komórkowy i z niego korzysta. Jest daleki od luddyzmu.
Haidt martwi się o konstytutywną rolę uzależnienia od telefonu komórkowego w kształtowaniu umysłów i nawyków dzieci i młodych dorosłych. W szczególności ta jeremiada jest ostrzeżeniem przed postrzeganiem korzystania przez dzieci z telefonów komórkowych i mediów społecznościowych jako nieuniknionych. Rodzice, którzy wzruszają ramionami i mówią: „Co możesz zrobić? Wszyscy ich znajomi mają telefony”, popełniają błąd i powinni przeczytać tę książkę, póki jeszcze jest czas.
Haidt jest rodzajem lewicowo-centrowego postępowego, który kiedyś dominował na lepszych wydziałach nauk społecznych, przynajmniej na głównych uniwersytetach z prawdziwymi aspiracjami badawczymi. Gatunek ten łączy podstawową wiarę w dobroć i potencjał działań państwa ze zdrowym i świadomym sceptycyzmem co do pułapek rzeczywistego procesu politycznego. Podobnie jak wiele osób, które poważnie podchodziły do zbierania danych jako sposobu na poznanie społeczeństwa, Haidt został sprowadzony na ziemię przez krzykliwość i okazjonalną histerię lewicy akademickiej tożsamościowej po około 2012 roku. Pierwsza szeroko znana książka Haidta, The Righteous Mind , została opublikowana akurat w tym momencie, najgorszym (lub może najlepszym) możliwym czasie. Teza książki — ludzie, którzy się z tobą nie zgadzają, są nadal dobrymi ludźmi i mają dobre powody, aby się nie zgadzać, biorąc pod uwagę ich podstawowe założenia dotyczące świata — stała się dosłownie nie do przyjęcia, a nawet niewypowiedziana, dla lewicy akademickiej. Jedynym akceptowalnym wyjaśnieniem niezgody na skrajne stwierdzenia [ pusta tożsamość, wpisz cokolwiek innego niż „konserwatywny”] było to, że ty , krytyk, miałeś świadome lub podświadome uprzedzenia do [ pusta tożsamość]. Żadna dyskusja nie była konieczna, ani nawet możliwa. Ty, rasista/seksista/homofob/bigot, musisz zostać anulowany i publicznie upokorzony, wrzucony w zewnętrzne ciemności społeczności intelektualnej.
„To nie może być prawda” – myślało wielu lewicowo-centrowych postępowców, w tym Haidt. Pracował nad założeniem The Heterodox Academy, organizacji, która według jej strony internetowej dąży do „promowania zasad otwartego dochodzenia, różnorodności punktów widzenia i konstruktywnej niezgody w celu poprawy szkolnictwa wyższego i badań naukowych”. Na uznanie Haidta i ku rozczarowaniu niektórych bardziej powierzchownych identytarian po lewej stronie, Haidt realizował kontrowersyjny program intelektualny, odwracając to, co ożywiało Righteous Mind. Podczas gdy pierwsza książka uważała niezgodę za produktywną, jego następna książka — z Gregiem Lukianoffem z FIRE — była The Coddling of the American Mind , która pokazywała, jak zgoda może być destrukcyjna.
Dokładniej rzecz ujmując, teza COTAM głosiła, że brak niezgody, a nawet poważnych dyskusji w szkołach średnich — nawet, a może zwłaszcza w elitarnych szkołach średnich — stworzył emocjonalną i intelektualną kruchość, która sprawiła, że studenci college'ów dosłownie bali się myśli, że mogliby myśleć samodzielnie. Wymaganie powszechnej zgody co do znaczenia wątpliwych twierdzeń dotyczących sprawiedliwości społecznej i centralnej roli stronniczości i bigoterii w wyjaśnianiu różnic w bogactwie i władzy przekształciło się w pseudoreligijne przekonanie.
Być może nie jest to zaskakujące; w końcu, jak zauważył David Foster Wallace, „Wszyscy czczą ”. Niedawny esej niezastąpionego Nathana Cofnasa omawia problemy, które uniemożliwiły Heterodox Academy osiągnięcie wielu rzeczy, pomimo jej wzniosłej retoryki i ambitnych celów. Duża część wyjaśnień Cofnasa dotyczy pozbawienia wszelkich religijnych ograniczeń i wskazówek, co paradoksalnie (biorąc pod uwagę rzekomo naukowe cele pozbycia się Boga) uwolniło intelektualistów, aby mogli tworzyć coraz bardziej fantazyjne i bezpodstawne świeckie przekonania, które miały zastąpić dyskusję akademicką. Wiele uniwersytetów zostało założonych na wąskich zasadach religijnych i przez większą część swojej wczesnej historii gorliwie wykorzeniało błędy i herezje. Nowe akademie XXI wieku nie mają żadnego związku z Bogiem, ale wykorzenianie błędów i herezji powróciło ze zdwojoną siłą. Trudno nie pamiętać, co Nietzsche — sam niebędący fanem religii — powiedział o przekonaniach, z niezwykłą przenikliwością:
Dawno temu zasugerowałem, że przekonania mogą być groźniejszymi wrogami prawdy niż kłamstwa. Tym razem chciałbym postawić decydujące pytanie: czy istnieje jakaś różnica między kłamstwem a przekonaniem? – Cały świat wierzy, że istnieje, ale w co cały świat nie wierzy! – Każde przekonanie ma swoją historię, swoje wstępne formy, swoje tymczasowe kształty, swoje błędy: staje się przekonaniem po długim czasie nim nie będąc, po jeszcze dłuższym czasie ledwie nim będąc. Co? Czy kłamstwo nie mogłoby być jedną z tych embrionalnych form przekonania? – Czasami wymaga jedynie zmiany u osób: u syna staje się przekonaniem, które u ojca było jeszcze kłamstwem. – Nazywam kłamstwem: chęć nie widzenia czegoś, co się widzi, chęć nie widzenia czegoś tak, jak się to widzi: nie ma znaczenia, czy kłamstwo ma miejsce w obecności świadków, czy bez świadków. Najczęstszym kłamstwem jest kłamstwo, które mówi się samemu sobie; kłamstwo wobec innych jest względnie wyjątkiem. (Friedrich Nietzsche, Antychryst )
Stwierdzenie, które zaznaczyłem kursywą, spostrzeżenie Nietzschego, że dziecko ma przekonanie, które dla rodziców było nadal kłamstwem, a każde nowe pokolenie jest podatne na fałszywe przekonania w sposób, który zaskakuje poprzednie, jest dobrym punktem wyjścia dla The Anxious Generation . Jednak przedmiot analizy jest tutaj zupełnie inny i znacznie szerszy niż w poprzednich pracach Haidta. Do tej pory zajmował się głównie problemami wynikającymi z niepowodzenia nauk społecznych i humanistycznych w wywiązywaniu się z ich obowiązków zachęcania do nauki i odkrywania poprzez różnorodność punktów widzenia i otwartą dyskusję. Anxious Generation cofa się o krok i pyta, czy proces, który wybraliśmy, a może po prostu pozwoliliśmy, na kształtowanie światopoglądu obecnego pokolenia, zmieni znaczną część ludzkości na gorsze i w przewidywalnej przyszłości.
Moje podsumowanie/karykatura argumentacji Haidta (jest w niej o wiele więcej treści, więc nie wyciągaj żadnych wniosków, jeśli nie zgadzasz się z moją wersją) przedstawia się następująco:
1. Architektura mózgu dzieci jest bardzo plastyczna. Tak naprawdę każdy jest, ale dzieci są szczególnie podatne na „przeprogramowanie”. To cecha, a nie błąd, ponieważ to właśnie ona pozwala dzieciom uczyć się wielu języków zasadniczo bez wysiłku lub świadomej intencji, do pewnego wieku. Nawet w okresie dojrzewania stopień plastyczności neuronowej i synaptycznej jest niezwykły.
2. Mało prawdopodobne jest, aby rodzice dobrowolnie wysłali swoje dziecko w nieznane i potencjalnie niebezpieczne środowisko — Haidt podaje przykład spędzenia dziesięcioleci na Marsie, gdzie wychowywali je inni — bez dogłębnego zastanowienia się i szczegółowej wiedzy na temat prawdopodobnych konsekwencji dla rozwoju dziecka.
3. Ale jest to analogiczne, na mniej ekstremalną skalę, do tego, co zrobiliśmy „my”, rodzice dzieci i społeczeństwo, które od nich zależy. Telefony komórkowe, aplikacje cyfrowe, które mogą uruchamiać, i serwisy społecznościowe w Internecie, z którymi mogą się łączyć, przeprogramowują młode mózgi w sposób, który jeszcze nie jest zrozumiały, a tym bardziej przewidywalny w przyszłości, jeśli proces ten będzie się nadal rozwijał.
4. Teraz, jeśli brzmi to tak, jakby był tu element zapierającej dech w piersiach histerii i przesadnej sprzedaży książek, to nie jest źle. Nie jestem pewien, czy ton Haidta musi być tak konsekwentnie apokaliptyczny. W końcu, wydaje się, że przetrwaliśmy eschaton wywołany przez fast food, pomimo oburzenia Fast Food Nation i jego twierdzeń, że korporacje celowo uczyniły jedzenie tak pysznym, że uzależnia. Jasne, rozdają małe zabawki i tworzą postacie z kreskówek związane ze swoimi produktami, ale ludzie muszą być w stanie kontrolować siebie.
5. Czyż nie? Cóż, do pewnego stopnia. Ale wyobraź sobie, że wszystko, co złego słyszałeś o McDonald's, jest prawdą: jedzenie jest chemicznie skalibrowane i przyrządzone tak, aby naśladować autentyczne źródła przyjemności ze smaku i zapachu, a jedzenie takiego posiłku pełnego węglowodanów zmienia twój metabolizm i skład chemiczny krwi, tak że im więcej jesz, tym więcej chcesz jeść, w niekończącym się cyklu. Nie twierdzę, że to prawda, ale załóżmy, że tak jest. Czy byłbyś wtedy skłonny włożyć to jedzenie do torby, zawiązanej wokół szyi twojego dziecka, aby aromat stale rozpraszał dzieciaka? Załóżmy, że torba jest magiczną torbą, w której jedzenie jest zawsze całkowicie świeże i w rzeczywistości stale zmienia się na nowe, różne i niepokojąco interesujące sposoby? Cóż, ta „magiczna torba na jedzenie” już tam jest, w kieszeni twojego dziecka. Tylko że to telefon komórkowy, a zamiast jedzenia i zapachów dostarcza tekst, dźwięk i obrazy.
To jest moje podsumowanie, a nie argument Haidta. Ale zaniepokoiło mnie, że argument ten jest o wiele bardziej przekonujący w przypadku telefonów komórkowych i mediów społecznościowych niż w przypadku fast foodów. Telefony komórkowe i tworzone przez nie połączenia mogą być zarówno satysfakcjonujące, jak i zwiększające produktywność, ale posiadanie jednego With. You. Always. ma implikacje, których nie rozumiemy.
Haidt proponuje, abyśmy wzięli pod uwagę pokolenie Z: osoby urodzone po 1995 r. Prowokacyjnie argumentuje: „Nie sądzę, aby pokolenie Z — pokolenie lękliwe — miało datę końca, dopóki nie zmienimy warunków dzieciństwa, które sprawiają, że młodzi ludzie są tak lękliwi”. „Pokolenie” jest czasami ujmowane w nawiasy wydarzeń, ale lepiej definiuje je etos, który te wydarzenia wywołują w kulturze. W takim przypadku, według Haidta, każdy z pokolenia Z dzieli więcej z innymi pokoleniami Z niż z kimkolwiek, kto urodził się wcześniej.
Oczywiście, „niespokojna” część tytułu książki wymaga większego uzasadnienia. Haidt już oficjalnie dołączył do innych myślicieli na temat nadmiernej opiekuńczości i nadmiernie ustrukturyzowanego środowiska współczesnego dzieciństwa. Powiedziano, że tam, gdzie kiedyś patrzyliśmy na wydarzenia w naszym sąsiedztwie lub mieście, teraz patrzymy na histeryczne internetowe relacje, aby dowiedzieć się o ryzyku świata. Kiedyś trzeba było czekać tygodnie, aby dowiedzieć się o porwaniach lub morderstwach nawet w moim własnym stanie, teraz słyszę o „ryzyku” dla moich dzieci, jeśli w Nowej Zelandii dochodzi do porwania dziecka. Wraz ze wzrostem bezpieczeństwa świata dostrzegliśmy, że stał się on bardziej niebezpieczny.
Kiedyś jeździłem rowerem do szkoły, dwie mile wąską i ruchliwą wiejską drogą. W każdym razie, nawet jeśli pogoda była zła, zamierzałem jechać autobusem. Jeśli mama musiała mnie zabrać samochodem, jechaliśmy do lekarza, bo musiałem być chory, skoro potrzebowałem takiego rozpieszczania. Ale dzisiaj wiele szkół nie korzysta z autobusów, ponieważ rodzice odbierają i odwożą swoje dzieci, pozbawiając je jakiegokolwiek poczucia osobistej skuteczności w organizowaniu transportu. Co prawda znalezienie właściwego autobusu i wskoczenie do niego przed odjazdem nie jest trudne, ale to wciąż za dużo dla wielu rodziców, którzy parkują i szukają swoich dzieci, aby nie sprawiać im niedogodności.
I tu jest związek: rodzice chcą, aby ich dzieci były w domu i bezpieczne. Nie jeździły na rowerach, nie grały w koszykówkę lub piłkę nożną na ulicy, nie szły nad jezioro, żeby popływać. (Tutaj Haidt wyraźnie zgadza się z takimi krytykami jak Lenore Skenazy i innymi). Chcemy, aby te małe, kochane dzieciaki były bezpieczne w swoich pokojach. I jakby cudem, otrzymujemy magiczną torbę na jedzenie, a raczej torbę na doświadczenia, którą można przymocować do dzieci, aby były zadowolone z pozostania w swoim pokoju, zamiast... cóż, zamiast robić cokolwiek innego. Magiczna torba na doświadczenia, która jest dołączona do smartfona, zapewnia intensywność, różnorodność i czas trwania ekscytujących doświadczeń, do których nikt nie miał dostępu 100 lat temu, a prawdopodobnie nawet 30 lat temu.
Innymi słowy, zawarliśmy pakt z diabłem. Aby utrzymać nasze dzieci w domu, sprawiliśmy, że boją się świata. Aby uchronić nasze dzieci przed krzywdą, naraziliśmy je na zmieniające mózg nawyki, internetowych drapieżników i uzależniające rozrywki, które nie tylko niosą ze sobą ryzyko , ale niemal pewność , że te obecne dzieci staną się niespokojnymi i dysfunkcyjnymi dorosłymi.
Haidt oferuje szereg recept i częściowych rozwiązań, w tym to, czego dzieci muszą się nauczyć, czego szkoły muszą nauczyć dzieci i co rodzice powinni próbować robić. Jego sugestie dotyczące grup wsparcia dla rodziców — być może online, ale może… osobiście? — wszystkie wydają się rozsądne, choć to trochę za dużo na raz. Ale jako punkt wyjścia, podstawowe potrzeby, Haidt proponuje, że istnieją cztery „podstawowe reformy”:
A. Żadnych smartfonów przed liceum. (Telefony komórkowe mogą być w porządku do komunikacji, ale smartfony to po prostu inna sprawa.)
B. Żadnego korzystania z mediów społecznościowych przed ukończeniem 16 roku życia.
C. Szkoły bez telefonów
D. Więcej — znacznie więcej — samodzielnej zabawy i niezależności dzieci.
Oczywiste jest, że rodzice sami mogliby nakazać A i spróbować samodzielnie zarządzać D. C jest kwestią polityki publicznej, ale pomogłoby to wyegzekwować zarówno A, jak i B. Tylko te cztery rzeczy, realizowane zdecydowanie i na szeroką skalę, mogłyby mieć duże znaczenie i dać nam „wydarzenie końcowe” dla pokolenia Z, czas, w którym perspektywy prawdziwego dzieciństwa znów się otworzą, a osobliwości rozwoju mózgu zostaną określone przez to, czego ludzie chcą się nauczyć i co chcą robić.
Choć Anxious Generation jest często bardziej kaznodziejski i krzykliwy, niż jest to konieczne do przekazania przesłania, argumentacja jest ogólnie przekonująca i aktualna.
Komentarze
Prześlij komentarz