Techno-tyrania filmu Gilliama „Brazil” to „1984” na rok 2024
Techno-tyrania filmu Gilliama „Brazil” to „1984” na rok 2024

Kiedy po raz pierwszy obejrzałem film Brazil (1985) dekadę po premierze, byłem zdecydowanie rozczarowany. Tempo było powolne, symbolika zawiła, a humor zbyt brytyjski dla moich dwudziestoośmioletnich amerykańskich gustów. Ale po niedawnym obejrzeniu ten film, który regularnie pojawia się na listach „najlepszych brytyjskich filmów”, zrobił na mnie wrażenie swoją wartością rozrywkową, ale jeszcze bardziej tym, jak istotne stało się jego przesłanie w 2024 roku.
Fabuła zaczyna się od dosłownego huku, gdy bomba terrorystyczna eksploduje podczas reklamy telewizyjnej emitowanej przez Central Services, ramię rządowej biurokracji, która wraz z Ministerstwem Informacji (MOI) reprezentuje kontrolę państwa rozdmuchaną ponad wszelką miarę. Na ścianie za biurkiem jednego z urzędników wisi plakat przedstawiający kłódkę krępującą usta kobiety. „Luźne gadanie to gadanie na uwięzi” – głosi podpis plakatu. Anulowanie filmu w tej dystopii to poważna sprawa, jak odkrywa główny bohater filmu, Sam Lowry.
Młody funkcjonariusz w dziale dokumentacji MOI, w nocy śni o innym życiu, w którym szybuje po niebie na skrzydłach, podczas gdy w tle gra piosenka Brazil (jedyna podstawa tytułu filmu). Skrzydła Sama są skutecznym symbolem nadanych przez Boga praw jednostki, zapisanych w dokumentach założycielskich Stanów Zjednoczonych. Korzystanie z takich praw w społeczeństwie nastawionym na ich tłumienie może wymagać walki, a w snach Sama czasami musi walczyć z robotami-potworami.
Życie na jawie Sama jest mniej gloryfikowane. Polega na szukaniu okruchów szczęścia w wąskiej przestrzeni między zamachami terrorystycznymi a tyranami — małymi i dużymi — których autorytarny reżim naturalnie tworzy. Para opryskliwych pracowników HVAC, wściekła z powodu papierkowej roboty i nieoficjalnej naprawy klimatyzacji Sama, przywłaszcza sobie i niszczy jego mieszkanie. A pan Helpmann — wiceminister, który awansuje Sama do działu wyszukiwania informacji — później kieruje jego torturami za majstrowanie przy dokumentach rządowych. Absurdalny humor jest wpleciony w całą sprawę. Kiedy Sam jest przykuty do krzesła w celu tortur, funkcjonariusz usilnie błaga go, aby się przyznał. „Jeśli będziesz trzymał zbyt długo, możesz narazić na szwank swoją ocenę kredytową”.
Łatwo znaleźć analogie do Stanów Zjednoczonych w 2024 r. Jeden z wszechobecnych rządowych plakatów w filmie przedstawia uśmiechniętą rodzinę w podróży samochodem z podpisem: „Szczęście, jesteśmy w tym razem”. Usuń pierwsze słowo i załóż rodzinie maski chirurgiczne, a może to być ogłoszenie publiczne wydane przez CDC dotyczące pandemii COVID-19.
Brazylia była pod silnym wpływem powieści George'a Orwella 1984 i została sfilmowana z kompozytowym wyglądem przyszłości i przeszłości, który ilustruje ponadczasowe zagrożenie zbiorowej tyranii. Ponieważ miejsce akcji filmu nigdy nie jest określone, może się wydarzyć gdziekolwiek. Piosenka, która dała filmowi tytuł, łączy oniryczny tekst ze zmysłowym rytmem samby, aby przekazać poczucie tropikalnej wolności. Jednak dzisiejszy naród Brazylii nie inspiruje tego samego uczucia, a jego Sąd Najwyższy obecnie ściśle nadzoruje mowę online . Jak ilustrują zarówno naród, jak i film, kontrola informacji jest ostateczną władzą.
Sprawy nie są dużo lepsze dla Ameryki Południowej jako całości. The Economist donosi, że region ten doświadczył największej recesji demokracji „ wśród wszystkich regionów w ciągu ostatnich 20 lat ”, a jedynie Chile, Kostaryka i Urugwaj zostały sklasyfikowane jako „pełne demokracje”. Nasz południowy sąsiad Meksyk jest „reżimem hybrydowym”. A cztery państwa — Kuba, Haiti, Nikaragua i Wenezuela — są klasyfikowane jako „reżimy autorytarne”.
Powinniśmy potraktować ten trend i film jako przestrogę przed samozadowoleniem. Spokojny, zinstytucjonalizowany szacunek dla niezbywalnych praw, skrzydeł, o których Sam marzy, by latać w Brazylii , dominował tylko w mniejszości świata i to tylko przez wąski wycinek historii ludzkości. Jakikolwiek powrót wolności jednostki do historycznej średniej byłby niezwykle niefortunny i moglibyśmy znaleźć się w rzeczywistości, która niepokojąco przypomina Brazylię .
Komentarze
Prześlij komentarz