Przemytnik alkoholu w masce baptysty
Bootlegger w masce baptysty

Nie ma sensu brać poważnie żadnego z twierdzeń ekonomicznych zawartych w nowej książce Roberta Lighthizera „Żadny handel nie jest wolny”. Byłoby to równoznaczne z poważnym podejściem geografa do pracy zwolennika płaskiej Ziemi. Przez wiele lat większość ekonomistów jasno rozumiała, że wolny handel jest niezwykle korzystny zarówno dla indywidualnych konsumentów, jak i dla gospodarek społeczności każdej wielkości. Jeśli Paul Krugman i Milton Friedman są co do czegoś zgodni, można śmiało powiedzieć, że jest to prawdopodobnie prawda.
Teraz Lighthizer, były przedstawiciel handlowy Stanów Zjednoczonych przy prezydencie Trumpie, napisał książkę polityczną i należy ją analizować jako taką. Na szczęście ekonomia dostarczyła przydatnych narzędzi, które pomagają nam zrozumieć zarówno motywacje autora, gdy napisał tę książkę, jak i konsekwencje prowadzenia polityki, za którą opowiada się. Dziedziną ekonomii, która może to zrobić, jest wybór publiczny. Ekonomia wyboru publicznego to dziedzina badań, która zakłada, że politycy kierują się zasadniczo własnym interesem w swoich działaniach. Zakłada również, że takie egoistyczne jednostki dokonują „handlu” dobrami publicznymi, aby osiągnąć swoje cele. W przypadku osób sprawujących urząd głównym celem jest reelekcja. Kiedy założymy, że politycy kierują się własnym interesem w próbach wygrania wyborów, a nie starają się osiągnąć jakąś idealistyczną wizję dobra publicznego, będziemy mogli zobaczyć, czym jest ta książka.
Sam Lighthizer nie ubiega się o urząd publiczny, ale od razu można zauważyć, że autor nie tylko pisze tę książkę dla masowego odbiorcy, ale pisze także dla jednej konkretnej osoby — byłego prezydenta Trumpa, o którym wcześnie i entuzjastycznie wspomina się często przez autora. Brzmi to bardzo podobnie do rozmowy kwalifikacyjnej na podobne stanowisko podczas drugiej kadencji Trumpa, a niedawny profil autora w „ Wall Street Journal” tylko potwierdza moje podejrzenia.
W jaki więc sposób wybór publiczny pomaga nam przełamać podlizywanie się Trumpowi i jasno zobaczyć, co proponuje Lighthizer? Dwie szczególne innowacje mają kluczowe znaczenie. Pierwsza jest powszechnie znana studentom politologii i jest dziełem Mancura Olsona mającym na celu zrozumienie, dlaczego i w jaki sposób grupy się organizują.
Pierwszą wielką książką Olsona jest Logika działania zbiorowego , w której porusza on zagadkę, która od dziesięcioleci nurtuje uczonych. Kiedy spojrzeć na długą historię intelektualnych dyskusji na temat zagrożeń demokracji, wielu bardzo mądrych ludzi martwiło się masową demokracją i rządami większościowego tłumu, i słusznie. Jednak praca Olsona porusza inne irytujące pytanie dotyczące demokracji – w jaki sposób stosunkowo małe grupy wydają się wywierać nadmierny wpływ na kształtowanie polityki. Dlaczego rolnicy, grupy producentów, osoby starsze utrzymują znaczną część władzy politycznej, nawet jeśli szkodzi to interesom większości pozostałych obywateli w systemie demokratycznym?
Odpowiedzią dla Olsona były koszty organizacji w porównaniu z korzyściami. Tak więc, na przykład, w przypadku ceł na towary zagraniczne, koszty pokrywają konsumenci w formie stosunkowo niewielkiego „podatku” naliczanego przez taryfę i rozkładanego szeroko na ludność kraju. To sprawia, że organizowanie się i przeciwstawianie się taryfom jest nieefektywne ekonomicznie dla dużych grup konsumentów.
Co równie istotne, korzyści wynikające z ceł skupiają się wśród stosunkowo małych grup, na przykład właścicieli producentów stali i ich pracowników, którzy utrzymują miejsca pracy, mimo że nie są konkurencyjni kosztowo. Ponieważ korzyści dla nich są wysokie, a koszty samoorganizacji stosunkowo niższe w porównaniu z korzyściami, istnieją dla nich zachęty do organizowania się i lobbowania. Reakcja polityków na takie naciski polityczne wzrasta, gdy grupy te pełnią rolę wahadłowych wyborców w wysoce konkurencyjnych państwach podczas gorących i zaciętych wyborów prezydenckich, jak to miało miejsce niedawno. Olson wyjaśnia, dlaczego powrót ceł ekonomicznie przypominających zombie wyrósł z politycznego cmentarza pomysłów od wyborów w 2016 r. i jest obecnie akceptowany zarówno przez Demokratów, jak i Republikanów. Cła to jedynie podatki nakładane na konsumentów, które przynoszą korzyści krajowym producentom, egzekwowane przez rząd. Jedynym poważnym sposobem, aby je zrozumieć, jest zjawisko polityczne.
Druga innowacja wynikająca z wyboru publicznego, która może pomóc nam zrozumieć list miłosny Lighthizera do jego byłego szefa, pochodzi od wielkiego ekonomisty politycznego Bruce'a Yandle'a. Yandle pochodzi z południa, w szczególności z Gruzji, i większość swojej kariery spędził w Clemson w Południowej Karolinie. Doświadczenia pomogły mu w zrozumieniu, w jaki sposób bodźce ekonomiczne można zamaskować pod przykrywką roszczeń moralnych.
Dzieciństwo na południu Yandle było zamieszkane przez przemytników, którzy produkowali i rozprowadzali nielegalny alkohol w społecznościach, które zabraniały spożywania alkoholu. Zorganizowana religia również odgrywała znaczącą rolę w życiu społeczności i Yandle zauważył, że obie grupy mają wspólny interes w utrzymaniu nielegalnego alkoholu, choć z różnych powodów. Handlarze chcieli nie dopuszczać do obrotu legalnego alkoholu, aby utrzymać wysokie zyski, podczas gdy przywódcy religijni mieli moralne powody, aby sprzeciwiać się sprzedaży legalnego alkoholu. Pomimo tych różnic ich interesy polityczne były zbieżne.
Ukuł określenie „baptyści i przemytnicy” i rozwinął prawdziwy chałupniczy przemysł w badaniach ekonomicznych tego zjawiska. Wyjaśniło to różne sojusze bardzo dziwnych partnerów w świecie politycznym, ale także pomogło poszerzyć nasze zrozumienie tego, że polityka w dużej mierze opiera się na własnym interesie, a małe grupy mogą sprawować nadmierną władzę, nawet jeśli konsekwencje dla społeczeństwa są kosztowne i nieefektywne.
Jeśli jest jedna dobra rzecz, jaką mogę powiedzieć o tej książce, to to, że Lighthizer nie ukrywa, a może nie może, przyćmić faktu, że większość jego kariery zawodowej związana była z pracą lobbysty na rzecz przemysłu stalowego, który ma długą historię ochrony taryfowej. Pomija część o pobieraniu gigantycznych opłat od firm stalowych na rzecz swojej kancelarii prawnej w DC i czerpaniu z tego dużych korzyści. Zamiast tego zdecydował się powiedzieć czytelnikowi, że chociaż dorastał w Ohio jako chłopak pomagający „naszemu” lokalnemu klubowi wiejskiemu (w ten sposób nie jest jasne, czy był członkiem, czy był to jedynie lokalny klub lokalnej społeczności, można wywnioskować z rzeczywistości ) obserwując, jak jego ukochane miasto powoli podupada wraz ze zmianą charakteru produkcji na Środkowym Zachodzie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Stanowi to moralnie prawą iskrę dla jego baptystycznego zapału do ceł.
W miarę upływu czasu cła są ukryte i nieuniknione, co czyni je niebezpiecznymi dla wolności i mienia. Historia jest pełna wojen handlowych, które nie kończą się dobrze. I nawet gdyby rząd zamiast cła mógł zaoferować konsumentom możliwość „napiwku” przedsiębiorstwu wytwarzającemu towary wytwarzane w kraju po wyższych kosztach, mógłby to być jeden ze sposobów poradzenia sobie z oczywistym narzuceniem nieuczciwej i nieefektywnej ekonomicznie polityki na wszystkich Amerykanów. A jeśli niektórzy z moich rodaków chcieli dobrowolnie pomóc swoim współobywatelom w Youngstown w stanie Ohio i Gary w stanie Indianas, niech tak będzie. Jednak zmuszanie nas wszystkich, w tym wielu z nas, którzy nie czerpią korzyści z takich przepisów, do ponoszenia kosztów utrzymania tych ekonomicznie niekonkurencyjnych i przegrywających gałęzi przemysłu, to nic innego jak transfer motywowany politycznie, mający na celu zachwianie wyborcami mieszkającymi w konkurencyjnych państwach. To czysta polityka motywowana przez wyjątkową instytucję polityczną Kolegium Elektorów. Fakt, że administracja Bidena zdecydowała się w tym roku wyborczym nałożyć wysokie cła na importowane towary, obnaża czystą kalkulację polityczną.
Bob Lighthizer chce, abyś przyłączył się do niego w – jego zdaniem – moralnej krucjacie mającej na celu uratowanie kilku amerykańskich miejsc pracy. Nie wspomina, że ostatecznie wszyscy zapłacimy za to znacznie wyższe koszty i że on, jego przyjaciele i byli klienci oraz bardzo wąski wycinek narodu na tym skorzystają. To najrzadsza z osób, prawnik przemytnika, stojący za kazalnicą baptystów i mający nadzieję, że nie zauważycie, kto w niedziele wrzuca pieniądze do koszyka.
Komentarze
Prześlij komentarz