Dowód na to, że neutralność sieci nigdy nie polegała na „ratowaniu Internetu”
Dowód na to, że neutralność sieci nigdy nie polegała na „ratowaniu Internetu”

W 2017 roku gospodarz wieczornego programu Stephen Colbert powiedział swoim słuchaczom, że to „smutny dzień”, ponieważ Federalna Komisja Łączności (FCC) głosowała za uchyleniem zasady neutralności sieci, zasady wprowadzonej za czasów Obamy, która wymagała od dostawców usług internetowych (ISP) oferowania „równy dostęp” i prędkości do wszystkich zgodnych z prawem stron internetowych i treści, niezależnie od ich źródła, oraz zakaz „ szybkich ścieżek ” w przypadku niektórych treści.
„To naprawdę oznacza uchylenie przepisów, które uniemożliwiały Twojemu dostawcy Internetu blokowanie niektórych stron internetowych lub spowalnianie Twoich danych” – powiedział Colbert. „Teraz mogą. I to jest złe.”
Uchylenie tych przepisów nie tylko zwiastowało śmierć Internetu . Oznaczało to triumf Rosji, zasugerował Colbert, odnosząc się do twierdzenia komisarz FCC Jessiki Rosenworcel, że pół miliona publicznych komentarzy pochodziło z „rosyjskich adresów e-mail”.
„No dalej, Rosja” – powiedział Colbert. „Nie możesz po prostu zostawić Ameryki w spokoju?”
Konsekwencja była jasna. Zabicie neutralności sieci zniszczyłoby Internet (i mogło być spiskiem Putina).
Colbert nie był oczywiście jedyną osobą, która wysuwała takie twierdzenia. Senaccy Demokraci powiedzieli , że jeśli nie uda nam się ocalić neutralności sieci, Internet będzie dostępny „jednym słowem na raz”. Aktor Mark Ruffalo powiedział, że uchylenie było „autorytarnym marzeniem”, a aktorka Alyssa Milano nazwała to zagrożeniem dla samej demokracji.
CNN była nieco mniej hiperboliczna, nazywając uchylenie rozporządzenia „końcem Internetu, jaki znamy”.
Sześć lat później
W pewnym sensie CNN miało rację. Uchylenie neutralności sieci – które miało miejsce w 2018 r. wraz z wydaniem przez FCC „ Nakazu przywracania wolności w Internecie ” – faktycznie oznaczało koniec Internetu, jaki znaliśmy.
Każdy, kto czyta ten artykuł, widzi, że Internet nie umarł (hurra!). Jednak niewielu może zdawać sobie sprawę, jak bardzo Internet poprawił się od czasu uchylenia neutralności sieci.
Dane opublikowane przez komisarza FCC Brendana Carra, byłego głównego radcę prawnego organu regulacyjnego, pokazują, że nie tylko Internet nie umarł; prędkości wzrosły wykładniczo. Według danych firmy Ookla, światowego lidera w dziedzinie wskaźników wydajności dostępu do Internetu, mediana prędkości pobierania na stałe wzrosła od 2017 r. o 430 procent. Mediana prędkości pobierania na urządzeniach mobilnych wzrosła jeszcze bardziej – o 647 procent, co stanowi wzrost ponad siedmiokrotny.
Jednak prędkość Internetu nie tylko wzrosła. W realnych dolarach stały się tańsze .
„W ujęciu realnym ceny usług internetowych spadły od początku 2018 roku o ok. 9 proc., jak wynika z danych BLS CPI” – wskazuje Carr. „Tylko po stronie mobilnego Internetu szerokopasmowego rzeczywiste ceny spadły o około 18 procent od 2017 r.… a w przypadku najpopularniejszych poziomów prędkości łączy szerokopasmowych rzeczywiste ceny spadły o 54 procent…”
To tylko jedna część boomu internetowego, który nastąpił po uchyleniu neutralności sieci. Jak niedawno zauważył „ Wall Street Journal” , eksplodował także dostęp do Internetu.
W 2015 r. 77 procent Amerykanów miało dostęp do szybkiego łącza szerokopasmowego. Jak zauważa gazeta, do stycznia 2020 r. odsetek ten wzrósł do 94 procent i na tym nie koniec. W 2022 r. inżynierowie zajmujący się sieciami szerokopasmowymi ułożyli około 700 000 km światłowodów — ponad dwukrotnie więcej niż w 2016 r.
Cała ta inwestycja nie powstała przypadkowo. Było to spowodowane powrotem do leseferystycznych przepisów dotyczących Internetu, przypominających wcześniejsze dni Internetu, i było przewidywane przez tych, którzy sprzeciwiali się neutralności sieci.
„To podstawy ekonomii” – powiedział były szef FCC Ajit Pai . „Im bardziej coś regulujesz, tym mniej prawdopodobne jest, że to dostaniesz”.
Uwaga Pai zasługuje na uwagę. Zwolennicy neutralności sieci argumentowali, że polityka ta jest konieczna, aby utrzymać dostawców usług internetowych w ryzach, aby nie ustawiali gry przeciwko konsumentom w pogoni za większymi zyskami.
Ale to właśnie brak regulacji (i pogoń za zyskiem) spowodował boom internetowy. Firmy szukające zysku inwestowały kapitał w usługi internetowe, próbując przyciągnąć klientów, oferując lepszy, szybszy i tańszy produkt niż ich konkurenci.
W rezultacie ceny Internetu spadły, a jakość usług uległa poprawie, pomimo powszechnych obaw, że doprowadzi to do „końca Internetu”. Dlaczego tak wielu lewicowców mogło naprawdę wierzyć, że Internet załamie się bez trzymania go za rękę przez federalną biurokrację, można być może znaleźć w poglądach ojca socjalizmu, Karola Marksa.
Marks postrzegał konkurencję – zwłaszcza konkurencję rynkową – jako siłę destrukcyjną:
Konkurencja rodzi nędzę, wznieca wojny domowe, „zmienia strefy naturalne”, miesza narodowości, powoduje kłopoty w rodzinach, psuje sumienie publiczne, „podważa pojęcie słuszności, sprawiedliwości” i moralności, a co gorsza, niszczy wolny, uczciwy handel i nie daje w zamian nawet wartości syntetycznej, stałej, uczciwej ceny. Rozczarowuje to wszystkich, nawet ekonomistów. Popycha wszystko tak daleko, że niszczy samo siebie.
Wielki austriacki ekonomista Ludwig von Mises wiedział lepiej. Postrzegał konkurencję rynkową jako motor produkcji gospodarczej – „im ostrzejsza konkurencja, tym lepiej” – dlatego nie lubił porównań konkurencji do wojny.
„Funkcją bitwy jest zniszczenie; konkurencji, budownictwa” – zauważył w swojej książce Socjalizm z 1922 roku .
Odrodzenie neutralności sieci
Szybki rozwój usług internetowych w ciągu ostatnich sześciu lat pokazuje, że Pai i Mises rozumieją ekonomię lepiej niż zwolennicy neutralności sieci (i Karol Marks). Deregulacja pobudziła inwestycje i konkurencję rynkową , co ostatecznie doprowadziło do lepszego Internetu, a nie jego końca.
Niestety, mimo że apokaliptyczne przepowiednie nigdy się nie spełniły, neutralność sieci powróciła.
W zeszłym miesiącu FCC większością 3 do 2 głosowała za przywróceniem tej polityki, próbując, według słów CNN, „utwierdzić swoją władzę nad branżą, która napędza nowoczesną gospodarkę cyfrową”.
Zadziwiające jest to, że nawet nie znasz tej niesamowitej historii o eksplozji usług internetowych (ani nieudanych prognoz na lata 2017–2018), jeśli czytasz wiadomości o przywróceniu neutralności sieci.
Associated Press nie wspomina ani słowa o nieudanych przewidywaniach ani o zwiększonej szybkości i przystępności cenowej usług internetowych. Zamiast tego otrzymujemy następującą wskazówkę od przewodniczącej FCC Jessiki Rosenworcel: „W naszym postpandemicznym świecie wiemy, że dostęp szerokopasmowy jest koniecznością, a nie luksusem”.
CNN , PBS i wiele innych mediów opublikowało podobne historie, które nie wspomniały ani o przepowiedniach końca świata, ani o eksplozji usług internetowych w ciągu ostatnich sześciu lat.
Jedno z mediów przyznało, że niebo nie spadło po uchyleniu rozporządzenia, ale argumentowało, że dzieje się tak dlatego, że neutralność sieci tak naprawdę nigdy nie zniknęła, ponieważ kontrola publiczna i rządy stanowe utrzymywały dostawców usług internetowych w ryzach po uchyleniu.
„Dlatego można śmiało powiedzieć, że nie widzieliśmy świata bez neutralności sieci” – powiedziała NPR profesor prawa na Uniwersytecie Stanforda Barbara van Schewick, zwolenniczka neutralności sieci.
„Cyberlibertarianizm” i Internet
Miło jest widzieć, że NPR uznaje wartość federalizmu , jednego z najważniejszych mechanizmów kontroli scentralizowanej władzy w systemie amerykańskim. Jednak co ciekawe, w kampaniach #savetheinternet prowadzonych w latach 2017–2018 zabrakło uwagi Schewicka, że państwa mają władzę regulowania dostawców usług internetowych. I jest ku temu powód.
Prawda jest taka, że neutralność sieci nigdy tak naprawdę nie polegała na „ratowaniu” Internetu. (Gdyby tak było, nie bylibyśmy świadkami nowych prób narzucenia go, mimo że w przypadku jego braku Internet stał się znacznie bardziej dostępny i przystępny cenowo).
Neutralność sieci polega na kontrolowaniu Internetu.
Od początku komercjalizacji Internetu w latach 90. XX w. Stany Zjednoczone przyjęły w dużej mierze leseferystyczne podejście do Internetu, co było standardem ustalonym za rządów Clintona.
John Palfrey, profesor prawa, który kierował Berkman Center for Internet & Society na Harvardzie , powiedział, że istnieje termin określający takie „podejście regulacyjne bez użycia rąk”: cyberlibertarianizm .
Cyberlibertarianizm rozpętał falę innowacji w handlu elektronicznym i mediach społecznościowych, powiedział, co doprowadziło do eksplozji bogactwa niespotykanej w historii Stanów Zjednoczonych, być może z wyjątkiem epoki pozłacanej. I chociaż inne kraje, takie jak Chiny, również poczyniłyby postępy, Palfrey stwierdził, że rezultaty podejścia leseferystycznego są oczywiste.
„Stany Zjednoczone pozostają niekwestionowanym liderem praktycznie we wszystkich aspektach Internetu, mediów cyfrowych i informatyki na początku nowego tysiąclecia” – wyjaśnił w wywiadzie dla Harvard Law School w 2021 r .
Jednak Palfrey nie postrzega „cyberlibertarianizmu” jako sukcesu. Uważa to za zagrożenie i porażkę.
„Dzięki temu niewielka liczba ludzi – głównie mężczyzn, w większości z wyższym wykształceniem, głównie rasy białej i Azjatów – stała się bajecznie bogata” – powiedział Palfrey. „Potrzebujemy dziś systemu regulacyjnego dla technologii, który stawia interes publiczny na pierwszym miejscu, a równość i włączenie społeczne stanowią zasadę projektowania, a nie refleksję”.
Podobnie jak wielu innych, Palfrey uważa, że Internet powinien zostać uregulowany jako narzędzie użyteczności publicznej. Uważa, że obecny system daje zbyt wiele garstce miliarderów, „z których wszyscy są białymi i białymi mężczyznami”.
Neutralność sieci została sprzedana opinii publicznej jako polityka, która uniemożliwia dostawcom Internetu „blokowanie niektórych stron internetowych lub spowalnianie danych”.
To nie jest władza, której politycy i biurokraci obawiają się tak bardzo, jak zazdroszczą, i dlatego starają się poluzować prywatną kontrolę nad najpotężniejszym systemem komunikacji na świecie „w interesie bardziej sprawiedliwej i włączającej gospodarki oraz naszego bardzo demokracja."
Gdy zdamy sobie sprawę, że neutralność sieci nie tyle polega na stworzeniu lepszego Internetu, ile na kluczowym kroku w kierunku Internetu pod kontrolą rządu, dążenie do ożywienia tej polityki nabiera o wiele większego sensu.
Komentarze
Prześlij komentarz