Czy jesteś sługą tyranii czy wolności?
Czy jesteś sługą tyranii czy wolności?

W 1788 roku George Washington napisał listy do markiza de Lafayette w trakcie ratyfikacji proponowanej konstytucji przez stany.
Waszyngton wyjaśnił generałowi Lafayette’owi najważniejsze elementy, które mają zapobiec popadnięciu nowej republiki amerykańskiej w „formę despotyczną lub opresyjną”: ograniczone uprawnienia przekazane rządowi, mechanizmy kontroli i równowagi oraz „cnota w ciele ludu”.
Często pomija się „cnotę w społeczeństwie ludowym”. Waszyngton napisał, że „zepsucie moralności, rozrzutność obyczajów i apatia w obronie naturalnych i niezbywalnych praw ludzkości” doprowadzą do „tyranii”.
Waszyngton wierzył , że „szczęście społeczeństwa przez długie kolejne wieki” zależy od ratyfikacji Konstytucji. Jego zdaniem do ratyfikacji przyczynił się „postęp w kierunku prawości myślenia”. Prawość oznacza „słuszność zasad lub postępowania; cnota moralna”. W użyciu tego słowa przez Waszyngton widzimy wagę, jaką przywiązywał do zasad i cnót w celu utrzymania wolności.
George Washington był sługą wolności.
Niekończące się przykłady historyczne ostrzegają nas przed konsekwencjami braku kontroli i równowagi w społeczeństwie oraz ograniczeń władzy rządu. Co dzieje się z krajem bez konstytucji i głęboko zakorzenionego zaangażowania w ograniczanie użycia władzy? Bez tych ograniczeń cnota zanika i ludziom łatwo stać się sługami tyranii. Konsekwencje zasługują na dokładne zbadanie, nawet te, które wynikają z szalonej ideologii nastawionej na niszczenie życia ludzkiego.
Strefa zainteresowań to niedawno nagrodzony film, który zwrócił uwagę opinii publicznej na życie komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa i jego rodziny.
Polska Komisja ds. Zbrodni Wojennych zezwoliła Hössowi na spisanie wspomnień przed egzekucją w 1947 r. Höss zdawał sobie sprawę, że nie otrzyma łaski, a jego pisma nie przybierają pozy. W przeciwieństwie do innych nazistów bierze na siebie część odpowiedzialności i nie próbuje zaprzeczać swoim zbrodniom.
W swoich wspomnieniach Höss przyznał, że „historia naznaczy mnie jako największego masowego mordercę wszechczasów”.
On i jego rodzina mieszkali tuż za murami obozu koncentracyjnego. Pozornie nieświadoma horroru rozgrywającego się za ścianą, dla żony Hössa, Hedwigi, ich dom był „rajem” i miejscem, w którym „chciała żyć i umrzeć”. Jego córka zapamiętała Hössa jako „absolutnie cudowną osobę”.
W 1941 r. Himmler zlecił Hössowi zadanie przeprowadzenia „ostatecznego rozwiązania” Hitlera. Himmler powiedział Hössowi: „Żydzi są odwiecznymi wrogami narodu niemieckiego i muszą zostać wytępieni”.
Höss opisał swój sposób myślenia sługi tyranii: „Otrzymałem rozkaz, musiałem go wykonać. Nie mogłem sobie pozwolić na wyrobienie sobie opinii, czy ta masowa eksterminacja Żydów była konieczna, czy nie.”
Höss często wyjaśniał, że wierność Hitlerowi i partii przewyższa wszelkie poczucie moralności i zasad. O swoim posłuszeństwie i pewności Höss wielokrotnie pisał: „Każdy rozkaz należało uważać za święty i nawet najtrudniejszy i najtrudniejszy trzeba było bez wahania wykonać”.
Czasami zmartwieni żołnierze prosili go o zapewnienie, pytając: „Czy to, co musimy tu zrobić [w Auschwitz] jest konieczne? Czy konieczne jest unicestwienie setek tysięcy kobiet i dzieci?” Höss powrócił do stwierdzenia, że „był to rozkaz Hitlera” i „konieczne”, aby „uwolnić Niemcy… od naszego najtwardszego wroga”.
Postrzegał siebie jako humanitarnego zabójcę, dla którego gaz był lepszy od plutonu egzekucyjnego: „Zawsze bałem się śmierci spowodowanej przez pluton egzekucyjny, zwłaszcza gdy myślałem o ogromnej liczbie kobiet i dzieci, które trzeba było zabić… Teraz byłem spokojny . Wszyscy zostaliśmy uratowani z tych krwawych rzezi, a ofiary zostaną oszczędzone aż do ostatniej chwili”. Höss miał na myśli pluton egzekucyjny mobilnych jednostek SS, który zabił miliony ludzi na Ukrainie i w innych miejscach w Europie Wschodniej. Wśród żołnierzy SS byli tacy, którzy „oszaleli” od udziału w tych rzeziach.
Höss często obserwował, jak Żydów ładowano do komór gazowych i wspominał, jak przerażone matki przemawiały „z miłością” do swoich dzieci. Wspomina: „Pewnego razu kobieta z czwórką dzieci, trzymając się za ręce… podeszła bardzo blisko mnie i szepnęła, wskazując na czwórkę swoich dzieci: «Jak możecie mordować te piękne, kochane dzieci? Czy nie masz serca?”
Próbując wzbudzić dla siebie współczucie, Höss napisał, że „miał serce” i wyjaśnił, że „musiał sprawiać wrażenie zimnego i pozbawionego serca podczas tych wydarzeń, które rozdzierają serce każdego, kto żywi jakiekolwiek ludzkie uczucia. Nie mogłem się nawet odwrócić, gdy wzruszyły mnie głębokie ludzkie emocje.
„Szczęśliwych” więźniów, których nie zagazowano, kierowano do ciężkiej pracy w fabrykach zbrojeniowych. Höss przypomniał sobie, że był świadkiem ataków bombowych aliantów, „jak więźniowie nawet pomagali rannym strażnikom… Nie było już strażników ani więźniów; byli to tylko ludzie próbujący uciec przed gradem bomb”. Pomimo tego, że był świadkiem człowieczeństwa głodujących więźniów, Höss nadal wykonywał polecenia.
Po wojnie Höss napisał, że nadal jest zagorzałym narodowym socjalistą, przyznał jednak, że przywódcy nazistowscy „poprzez użycie niezwykle skutecznej propagandy i nieograniczonego terroru uczynili cały naród uległym do tego stopnia, że przy kilku z wyjątkami ludzie podążali każdą drogą, dokądkolwiek ich prowadzono, bez krytyki i bez własnej woli.
Höss nie był pozbawiony testamentu; wcześniej przypomniał sobie, że zdecydował się poddać swą wolę „rozkazom”. Ilu innych zdecydowało się nie okazywać swojej woli?
W swoim ostatnim liście do rodziny Höss pisze, że „to tragiczne”, że „z natury łagodny, dobroduszny i bardzo pomocny, stałem się największym niszczycielem ludzi, który wykonywał każdy rozkaz eksterminacji ludzi bez względu na wszystko” .”
Zgodnie z doniesieniami o powszechnym żalu osób, którym pozostało niewiele życia, Höss „głęboko i boleśnie” żałował, że nie spędza więcej czasu z żoną i dziećmi ze względu na swoje „obowiązki”.
Wreszcie w ostatnich dniach nastąpiła pewna skrucha: „Widzę dziś wyraźnie, dotkliwie i gorzko dla mnie, że cała ideologia dotycząca świata, w którą tak mocno i niezachwianie wierzyłem, opierała się na całkowicie błędnych przesłankach”.
Widząc swoje błędy w niezachwianym posłuszeństwie, ale było już za późno, aby pomóc tym, których zamordował, poradził swojemu synowi: „Naucz się myśleć i osądzać samodzielnie, odpowiedzialnie. Nie przyjmuj wszystkiego, co zostanie Ci zwrócone, bez krytyki i jako absolutnie prawdziwe. Ucz się od życia.”
W przejmujący sposób powiedział swojemu synowi: „Słuchaj przede wszystkim głosu w swoim sercu”. Przyznał: „Największym błędem mojego życia było to, że wiernie wierzyłem we wszystko, co pochodziło z góry i nie śmiałem mieć najmniejszych wątpliwości co do prawdziwości tego, co zostało mi przedstawione”.
Jeśli spodziewasz się przeczytać bredzenia psychopaty, wspomnienia Hössa cię rozczarują.
Lektura będzie bardzo pouczająca, jeśli chcesz zobaczyć, co dzieje się ze zwykłym człowiekiem, który porzuca cnotę i decyduje się poddać rządowi posiadającemu władzę absolutną. Höss odpowiedział na wezwanie zdeprawowanego społeczeństwa.
Dzięki triadzie najważniejszych elementów Waszyngtonu, mających na celu utrzymanie wspierającej ich republiki, słudzy wolności mogą blokować zdeprawowane plany tyranów. Kiedy uprawnienia rządu zostaną ograniczone, wpływ tych, którzy chcą porzucić moralność, będzie ograniczony.
Oto co mnie prześladuje. Dzisiejsza Ameryka ma mniej ograniczeń władzy rządu – zarządzenia wykonawcze, lojalność partyjna ponad zasady i państwo administracyjne wpadły w szał.
Do czego w takim świecie będzie zdolny sługa tyranii w niedalekiej przyszłości? Czy będzie wystarczająco dużo sług wolności, aby odwrócić falę tyranii?
Komentarze
Prześlij komentarz