Czy powinniśmy wpadać w panikę z powodu zbyt niskich temperatur na świecie?
Czy powinniśmy wpadać w panikę z powodu zbyt niskich temperatur na świecie?

Wpiątym wydaniu (2020) swojej niezwykłej książki Free Trade Under Fire ekonomista z Dartmouth Douglas Irwin podsumowuje jedno z ustaleń artykułu z 2018 roku opublikowanego w Economic Journal autorstwa Eddy'ego Bekkersa, Josepha Francois i Hugo Rojas-Romagosa:
Jednak nowe szlaki żeglugowe między Azją Wschodnią a Europą Zachodnią zostały otwarte z powodu topnienia czap lodowych Arktyki, będącego produktem ubocznym globalnego ocieplenia. Statki płynące z Jokohamy w Japonii do Rotterdamu w Holandii pokonywały 20 900 kilometrów, płynąc Morzem Południowochińskim, przez Ocean Indyjski, a następnie przez Kanał Sueski do Europy. Podróżując przez Biegun Północny, odległość ta zostanie skrócona o 13 700 kilometrów. Oczekuje się, że zmniejszenie odległości zwiększy przepływy handlowe między obydwoma regionami o 10 procent.
Chociaż protekcjoniści nadal zaprzeczają, zwiększone przepływy handlowe sprzyjają wzrostowi gospodarczemu w krajach prowadzących handel i wzbogacają tamtejszą ludność. Większy dobrobyt zapewnia nie tylko większy dostęp do towarów i usług, ale także zdrowsze i dłuższe życie . Wynika z tego, że obniżając koszty handlu, globalne ocieplenie poprawia życie ludzi.
Globalne ocieplenie przyczynia się także w jeszcze bardziej bezpośredni sposób do poprawy jakości życia ludzkiego. Powodem jest to, że zimno powoduje śmierć około dziesięciokrotnie większej liczby ludzi niż upały , więc cieplejsza pogoda zmniejsza zabójcze zimno, na które narażeni są ludzie. Nie da się zaprzeczyć korzyściom, jakie dla ludzkości przyniesie podniesienie globalnej temperatury.
Niestety, emisja gazów cieplarnianych powodujących globalne ocieplenie jest (jak nazywają to ekonomiści) „pozytywnym efektem zewnętrznym”.
Z powodów podanych powyżej emisje gazów cieplarnianych, które ogrzewają świat, są oczywiście pozytywne; sprzyjają poprawie dobrobytu materialnego, a nawet ratują życie. Jednak są one także czymś zewnętrznym; emitenci dwutlenku węgla, nieotrzymujący żadnej rekompensaty za swój wkład w globalne ocieplenie, mają niewystarczające zachęty do emisji dwutlenku węgla. Ponieważ wartość społeczna korzyści wynikających z tych emisji nie jest „internalizowana” przez emitentów dwutlenku węgla, prowadząc samochód nie bierzesz pod uwagę korzystnego wpływu jazdy na topnienie pokryw lodowych, więc jeździsz za mało. To samo dotyczy twojego sąsiada, który prowadzi fabrykę; ponieważ nie otrzymuje wynagrodzenia za wkład, jaki jej emisje dwutlenku węgla wnoszą do globalnego ocieplenia, emituje mniej dwutlenku węgla, niż emitowałaby, gdyby płacono jej za ten wkład. Niefortunnym skutkiem faktu, że korzyści wynikające z emisji dwutlenku węgla nie są w pełni „zinternalizowane” przez kierowców i właścicieli fabryk, jest to, że emitowana jest zbyt mała ilość dwutlenku węgla. Na szczęście dostępne jest proste, podręcznikowe rozwiązanie, które zmotywuje osoby i firmy do większej emisji dwutlenku węgla. Rozwiązaniem tym jest oczywiście interwencja rządu.
Rząd mógłby po prostu nakazać kierowcom i właścicielom fabryk zwiększenie emisji dwutlenku węgla. Jednak wyrafinowanym i znacznie preferowanym rozwiązaniem gospodarczym jest subsydiowanie przez rząd emisji gazów cieplarnianych. Rząd musi jedynie określić społecznie optymalną wielkość, o którą należy zwiększyć emisję dwutlenku węgla, a następnie przyznać dotacje w ilościach niezbędnych do doprowadzenia do wyższych emisji. Problem rozwiązany. Można go znaleźć w podręcznikach do ekonomii – w łatwej do zrozumienia formie graficznej w tekstach ECON 101 oraz na stronach trudnych i gęstych równań w tekstach ECON 999.
Uzbrojony w moją wiedzę z zakresu ekonomii – dla przypomnienia, mogę pochwalić się doktoratem w tej dziedzinie – napiszę do członków Kongresu, a także do kadry kierowniczej najwyższego szczebla w EPA, aby ostrzec ich o konieczności skorygowania niedoskonałości rynku generują optymalnie dużą ilość emisji gazów cieplarnianych. I w imię dobra publicznego nawołuję Was, abyście zrobili to samo. Oczywiście urzędnicy rządowi mają do realizacji sprzeczne programy polityczne i ograniczenia wyborcze do rozważenia, a wszystko to prawdopodobnie uniemożliwi tym urzędnikom zwiększenie emisji dwutlenku węgla aż do optymalnego poziomu. Ale każda drobnostka pomaga. Jeżeli uda nam się zwiększyć emisję dwutlenku węgla nieco bardziej niż w innym przypadku, wyświadczymy ludzkości dobrą przysługę, pomagając w ograniczeniu skutków oczywistej niedoskonałości rynku.
Oczywiście, że żartuję
Pomimo faktu, że topnienie czap lodowych Arktyki spowodowało niezaprzeczalnie korzystne otwarcie krótszych i szybszych szlaków handlowych – i pomimo tego, że zimna pogoda jest bardziej zabójcza niż upał – tak naprawdę nie chcę zachęcać rządu do dotowania emisji dwutlenku węgla emisje. Po pierwsze, martwię się, że urzędnicy rządowi nadużyją władzy w zakresie dotowania. Jednak o wiele większym problemem jest to, że tak naprawdę nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, czy korzyści wynikające z zaprojektowanego przez rząd zwiększenia emisji gazów cieplarnianych będą warte poniesionych kosztów.
Choć wspomniane powyżej dowody na korzyści płynące z wyższych temperatur na świecie są autentyczne i znaczące, nie wystarczą, aby poprzeć rządowe subsydiowanie dotacji do emisji dwutlenku węgla. W końcu konsekwencje skutecznego spowodowania wzrostu globalnych temperatur, w przeciwieństwie do tego, co można wywnioskować z „nauki”, jak to pojawia się w podręcznikach i artykułach akademickich, nie byłyby pozytywne. Niektóre konsekwencje – a być może wiele – byłyby negatywne. Zatem roztropność każe zadać sobie pytanie: jakie mogą być te negatywne konsekwencje i jak wypadają w porównaniu z pozytywnymi? Jeśli nasza obsesja na punkcie zwiększania emisji gazów cieplarnianych miałaby spowodować, powiedzmy, stopienie kolejnych 60 000 mil kwadratowych lodu Arktyki, czy realna korzyść, którą przewidujemy, zauważamy i świętujemy – a mianowicie dalsze poszerzanie oceanicznych szlaków żeglugowych – nie mogłaby zostać przeważona? przez jakiś nieprzewidziany i niezauważony koszt gdzie indziej na ziemi? Możliwe, że tak. Możliwość ta wystarczy, aby odradzać zbyt szybkie przeskakiwanie od podręcznikowej wiedzy do wniosku, że rząd powinien dotować emisję gazów cieplarnianych.
Złożoność gospodarcza jest ogromna
Głównym problemem nie jest złożoność środowiska naturalnego. Głównym problemem jest złożoność gospodarki globalnej – złożoność o wiele większa niż złożoność środowiska naturalnego. Po prostu nie jesteśmy w stanie prześledzić więcej niż maleńkiego ułamka konsekwencji gospodarczych, pozytywnych i negatywnych, wysiłków rządu mających na celu zmianę zjawiska tak ogromnego jak środowisko ziemskie. Subsydiowanie emisji dwutlenku węgla wymaga zasobów. Skąd będą pochodzić te zasoby? Złożoność gospodarki globalnej praktycznie uniemożliwia szczegółową odpowiedź na to pytanie. Ten brak wiedzy oznacza, że nie możemy być pewni, że jakiekolwiek korzyści wynikające z zaprojektowanego przez nas wzrostu globalnej temperatury przekroczą koszty powstałe w wyniku opodatkowania niezbędnego do zabezpieczenia środków wykorzystanych jako dotacje.
Nie wiemy też, jak ludzie zareagowaliby na środowisko naturalne pozostawione bez inżynierii przez rząd. Prawdą jest, że nadmiernie niskie temperatury na świecie, które panują bez działań rządu, uniemożliwią topnienie optymalnej ilości lodu polarnego, a także spowodują inne niefortunne konsekwencje, takie jak większe ryzyko dla upraw cytrusów. Ale jednostki są kreatywne. W przyszłości w sposób przedsiębiorczy odkryją i wdrożą sposoby zmniejszenia kosztów zbyt niskich temperatur. Nie mamy możliwości sprawdzenia, czy podjęcie dziś działań mających na celu ogrzanie Ziemi za pomocą dotacji do emisji dwutlenku węgla będzie kosztować więcej czy mniej niż zwykłe poleganie na ludziach w przyszłości, którzy poradzą sobie z konsekwencjami nieoptymalnych temperatur na świecie.
Wreszcie wiele rządów już skutecznie dotuje emisję gazów cieplarnianych. Budowa rozległych sieci ogólnodostępnych dróg zachęca do jazdy, a tym samym do emisji gazów cieplarnianych. Ponadto rutynowa obecnie praktyka rządu USA polegająca na uwalnianiu ropy ze Strategicznej Rezerwy Ropy Naftowej w celu złagodzenia gwałtownych wzrostów cen benzyny również zachęca do większej emisji dwutlenku węgla. Być może, ale może, rząd już optymalnie – a może nawet superoptymalnie – dotuje emisję gazów cieplarnianych.
Konkluzja jest jasna: choć z naszego zrozumienia ekonomii wydaje się oczywiste, że ludzkość emituje obecnie do atmosfery zbyt mało węgla, tak naprawdę nie możemy być w tej kwestii pewni. Co ważniejsze, ponieważ nie możemy zacząć rozumieć pełnych konsekwencji gospodarczych większego subsydiowania emisji gazów cieplarnianych, najmądrzejszym rozwiązaniem byłoby, gdyby rządy nie podejmowały żadnych działań i polegały na pojedynczych osobach na miejscu, korzystających z ich własnej, unikalnej wiedzy i kreatywności, w celu uporania się z problemem skutki zbyt niskich temperatur.
Komentarze
Prześlij komentarz