Dylemat offsetu węgla
Dylemat offsetu węgla

Zeszłoroczną Konferencję Klimatyczną ONZ (COP28) opisano jako „ bazar na świeżym powietrzu ”, na którym firmy i kraje sprzedają swoje modne towary – kompensację emisji dwutlenku węgla. Nawet ikona kultury Taylor Swift regularnie korzysta z kompensacji emisji dwutlenku węgla. Jednak skuteczność wielu rodzajów kompensacji emisji dwutlenku węgla jest wysoce wątpliwa .
Istnieje wiele niejasności i konfliktów, jeśli chodzi o to, co liczy się jako kompensacja emisji dwutlenku węgla i kto może ją sprzedać. Tych problemów nie da się łatwo rozwiązać. Zamiast tego ujawniają głębokie problemy nieodłącznie związane z projektem kompensacji emisji dwutlenku węgla.
Rozważmy „prosty” projekt redukcji emisji dwutlenku węgla polegający na utrzymaniu jednej mili kwadratowej lasu deszczowego. W prostym świecie niemiecka lub francuska firma energetyczna dążąca do zerowej emisji netto mogłaby zbudować nową rafinerię opalaną gazem zamiast farmy wiatrowej, ponieważ jest to tańsze i bardziej niezawodne. Jednak nowoczesne elektrownie gazowe, choć według historycznych standardów charakteryzują się niską emisją, nadal będą emitować znaczne ilości CO 2 .
Wprowadź kompensację emisji dwutlenku węgla przez las.
Być może jedna mila kwadratowa lasu wyciągnęłaby z atmosfery taką samą ilość CO 2 , jaką wprowadza do niej elektrownia. Gdyby przedsiębiorstwo energetyczne posadziło jedną milę kwadratową lasu lub zapłaciło za to komuś innemu, teoretycznie mogłoby zbudować nową elektrownię, nie przyczyniając się do emisji CO 2 netto .
A co, jeśli las już istnieje, a przedsiębiorstwo energetyczne płaci po prostu za jego zachowanie? Gdybyśmy wiedzieli na pewno, że kilometr kwadratowy lasu zostanie wycięty, a płatność ze strony przedsiębiorstwa energetycznego zapobiegnie jego wycięciu, wówczas moglibyśmy rozsądnie powiedzieć, że przedsiębiorstwo energetyczne „równoważy” swoją nową emisję dwutlenku węgla poprzez utrzymanie równoważnej ilości wychwytywania dwutlenku węgla, która w przeciwnym razie nie istniałaby.
A teraz problemy.
Co by było, gdyby las w ogóle nie miał zostać wycięty? W takim przypadku „kompensacja emisji dwutlenku węgla” nie kompensuje w znaczący sposób dodatkowych emisji dwutlenku węgla. Wiele osób niepokoi się właśnie tego rodzaju oszustwami , przede wszystkim dlatego, że nie pomagają one środowisku. W rzeczywistości szkodzi to środowisku, ponieważ firmy mogą usprawiedliwić wytwarzanie większej emisji CO 2 , twierdząc, że nie mają żadnego wpływu netto.
Należy jednak wziąć pod uwagę zachęty i czynniki zniechęcające, jakie stwarza takie podejście. Kraje mogą celowo „zagrażać” swoim lasom, aby móc wiarygodnie argumentować, że kompensacja emisji dwutlenku węgla naprawdę ma znaczenie w zapobieganiu wylesianiu. Podobnie zakaz krajom lub przedsiębiorstwom sprzedaży kredytów na istniejące lasy karze je za niepozwalanie na wylesianie w przeszłości. Jeśli kraj A zezwolił na masowe wylesianie, podczas gdy kraj B tego nie zrobił, kraj A może teraz znajdować się w lepszej pozycji, jeśli chodzi o oferowanie znaczących kompensacji emisji gazów cieplarnianych w lasach, ponieważ może zasadzić o wiele więcej drzew.
Nie trzeba naukowca zajmującego się rakietami ani ekonomisty, aby zobaczyć, że kraj B może chcieć zmniejszyć rozmiar swoich lasów, aby móc przystąpić do gry w zakresie kompensacji emisji dwutlenku węgla – zwłaszcza, że na ten rynek wrzucane są coraz większe sumy pieniędzy.
Zachęcanie krajów do wycinania lasów w celu uzyskania miliardów dolarów z pieniędzy na łagodzenie zmiany klimatu wydaje się przynosić efekt przeciwny do zamierzonego. Podobnie jest z pozwalaniem przedsiębiorstwom na zwiększanie emisji, udając, że tak nie jest. Kierownicy sygnalizujący cnoty, tacy jak ci w firmie Hess , stają przed poważnym dylematem, wydając setki milionów dolarów udziałowców, aby „zapobiec” wycinaniu gruntów leśnych.
Taki dylemat sugeruje, że powinniśmy poszukać zupełnie innego podejścia.
CO 2 Emisje w Stanach Zjednoczonych spadają od ponad dziesięciu lat, a nie dzięki kompensacjom emisji dwutlenku węgla. Choć można by pokusić się o przypisanie tego spadku większej produkcji energii słonecznej i wiatrowej, prawdziwa historia jest taka, że zaczęliśmy wykorzystywać więcej gazu ziemnego do wytwarzania energii, co powoduje mniej emisji.
Powinniśmy kibicować szerszemu wykorzystaniu gazu ziemnego, a nie go zabijać . Podobnie powinniśmy zachęcać do rozwoju innego ważnego źródła energii, energii jądrowej, w celu ograniczenia emisji. Nie potrzeba do tego miliardowych dotacji podatników. Wymaga to wyeliminowania labiryntu niepotrzebnej biurokracji regulacyjnej.
Obydwa te podejścia będą lepsze dla środowiska bez tworzenia szkodliwych zachęt i marnowania zasobów na kompensację emisji dwutlenku węgla. Otrzymujemy również korzyści w postaci dużej ilości taniej energii. Czego nie lubić?
Naprawdę należy zakwestionować motywy działaczy klimatycznych, którzy sprzeciwiają się ekspansji gazu ziemnego i energii jądrowej. Czy chcą realistycznej i zrównoważonej poprawy stanu środowiska, czy też oczekują innego rodzaju zapłaty ?
Jeśli chcemy wspierać rozwój gospodarczy biedniejszych krajów, lepszym podejściem byłoby zmniejszenie naszych barier handlowych i ceł. Zachęcanie do reform instytucjonalnych prowadzących do jaśniejszych praw własności, praworządności i ograniczonego rządu to najpewniejszy sposób na poprawę życia ludzi w krajach rozwijających się w dłuższej perspektywie.
A dla tych, którzy chcą, aby kraje rozwijające się zachowały i ulepszyły dziś swoje lokalne ekosystemy, wniesienie własnego czasu i zasobów finansowych jest znacznie lepszym podejściem niż okradanie inwestorów z wątpliwym skutkiem. Jednak na dłuższą metę najlepsze osiągnięcia w zakresie poprawy środowiska mają tworzenie bogactwa, prawa własności i praworządność.
Komentarze
Prześlij komentarz