Wyłaniający się porządek w przestrzeni wewnętrznej
Wyłaniający się porządek w przestrzeni wewnętrznej

Koncepcja wyłaniającego się porządku – złożonych systemów układających się z powietrza – jest, zapewniam, dość sprzeczna z intuicją. Pomimo faktu, że jego skutki są widoczne niemal wszędzie , gdzie spojrzymy, wiele osób uważa ten pomysł za mniej lub bardziej absurdalny. Wydaje się, że myślenie magiczne . Szczególnie jeśli chodzi o organizację działalności ludzkiej, wizja nieuregulowanego, wolnego dla wszystkich może być wręcz niepokojąca. Po prostu lepiej jest wierzyć, że ktoś siedzi za kierownicą i że istnieje jakaś niezawodna konstrukcja, która zapobiegnie wypadkom. „Potrzebujemy konduktora, do cholery!”
Ta instynktowna nieufność wobec wyłaniającego się, spontanicznego porządku jest dziwna, ponieważ nie tylko istnieją przytłaczające dowody na to, że można polegać na wyłaniającym się porządku (od rynków po Internet ) , ale także dlatego, że pojawia się on, całkiem dosłownie, w naszym DNA. Najnowsze osiągnięcia biologii pokazują, że zjawisko porządku wyłaniającego się występuje na przykład w najbardziej podstawowym funkcjonowaniu konwersji gen-białko. Aby zapoznać się z zachwycającym wyjaśnieniem tej historii, zapoznaj się z podcastem Radia Lab „ Stochasticity ” (minuta 42 lub więcej), ale krótka wersja jest następująca: Biolodzy „zaobserwowali” wyłaniający się porządek w czasie rzeczywistym na poziomie molekularnym. Obecnie istnieje metoda powodująca świecenie białek podczas ich transkrypcji przez geny, co ujawnia jedną z najbardziej podstawowych czynności życia organicznego — transkrypcję gen-białko. Przed przystąpieniem do dalszych obserwacji biolodzy zakładali, że proces ten będzie przebiegał w sposób mechaniczny, uporządkowany i podobny do mechanizmu zegarowego. Ale nie.
Zamiast tego, gdy geny dokonują transkrypcji poszczególnych białek, odkryto, że wykonują one swoją pracę w sposób losowy, rozproszony, a nawet „niechlujny”, jak twierdzi pisarz naukowy Carl Zimmer. Żadnej dobrej orkiestracji, tylko kakofonia indywidualnych działań maszerujących w rytm własnego bębna. Zimmer zauważa z pewnym przerażeniem, że nasze dobrze funkcjonujące, wspaniałe ciała są „zbudowane na fundamencie chaosu”.
Jednak „trzeba w jakiś sposób okiełznać całe to niechlujstwo” – mówi, jeśli mamy funkcjonować jako żywe, oddychające i czujące istoty. I rzeczywiście jest oswojony. W jakiś sposób, w sposób, który wciąż nie jest do końca zrozumiały, z kakofonii wyłania się „pieśń jak widmo”. I nie, uwaga, przez jakiś starannie skalibrowany mechanizm filtrujący, taki jak przewodnik kierujący elementy szumu w ustalony porządek. Nie, to tak, jakby hałas sam się filtrował.
Ekonomiści opisują tego typu zjawiska od wieków, przynajmniej w sferze handlu. Adam Smith wyjaśnił porządek wyłaniający się jako taki, w którym „każda jednostka ma na celu wyłącznie swój własny zysk i w tym przypadku, podobnie jak w wielu innych przypadkach, jest prowadzona przez niewidzialną rękę, aby osiągnąć cel, który nie był częścią jego intencji”. Robert Nozick w State of Nature wyjaśnia dalej, mówiąc, że „wyjaśnienie niewidzialnej ręki wyjaśnia to, co wygląda na produkt czyjegoś zamierzonego projektu, a nie jest spowodowane niczyimi intencjami”. Innymi słowy, dłoń jest niewidoczna nie dlatego, że zręcznie chowa się w cieniu, ale dlatego, że w ogóle jej nie ma . To jest jak ta widmowa piosenka, która pojawia się znikąd.
Nozick mówi dalej: „Wyjaśnienia tego rodzaju mają pewną uroczą cechę. Pokazują, jak pewien ogólny wzór lub projekt, który, jak można by sądzić, powinien zostać stworzony przez osoby lub grupy, które z powodzeniem próbowały go zrealizować, został zamiast tego wytworzony i utrzymywany w procesie, który w żaden sposób nie miał na myśli ogólnego wzoru lub projektu .'”
Jednak Nozick podkreśla ważne rozróżnienie dotyczące różnych rodzajów samoorganizacji, które rzuca światło (że tak powiem) na niechlujną, chaotyczną aktywność świecącego genu. Procesy filtrowania to jeden ze sposobów, w jaki chaotyczna aktywność jest kierowana lub ujarzmiana w jakiś wyraźny wzór, ale drugi typ, znany jako proces równowagi, jest w tym przypadku bardziej odpowiedni. W procesie równowagi, mówi Nozick, „każda część składowa reaguje lub dostosowuje się do „lokalnych” warunków, przy czym każda regulacja zmienia lokalne środowiska innych znajdujących się w pobliżu, tak że suma fal lokalnych dostosowań tworzy lub realizuje [wzorzec ].”
Ten rodzaj naturalnej harmonizacji odpowiada nie tylko za rozwój i funkcjonowanie ludzkiej gospodarki, ale także ekologii, w tym bardzo małych ekologii na poziomie subkomórkowym. Czy zatem naprawdę tak zaskakującą niespodzianką jest dostrzeżenie zjawiska wyłaniającego się porządku u samych korzeni aktywności genetycznej? Cóż, w pewnym sensie tak.
Dzieje się tak dlatego, że pokolenia ekonomistów pracowały nad otwarciem nam oczu na rzeczywistość spontanicznego porządku w sprawach ludzkich. Dlatego większość ludzi zdaje sobie sprawę z istnienia „niewidzialnej ręki”, nawet jeśli z natury nie są skłonni jej ufać. Jednak kojarząc zjawisko wyłaniającego się porządku z wolą i ambicjami Rzeźnika, Piwowara i Piekarza, ma tendencję do izolowania go w powszechnej świadomości wyłącznie od działalności ludzkiej. Kończy się to wrażeniem swego rodzaju ludzkiego wynalazku (choć oczywiście tak nie jest).
Ponieważ ekonomiści odnieśli stosunkowo niewielki sukces w przekonywaniu nawet swoich przedstawicieli ( w ogóle neokeynesistów i „planistów”) o wiarygodności wyłaniającego się porządku, warto podkreślić, jak głęboko sięga ta zasada. Zamiast działać wyłącznie w sferze rynków ludzkich, wyłaniający się porządek ma fundamentalne znaczenie dla biologicznych podstaw życia. Dla tych, którzy są skłonni odruchowo faworyzować „rozkazy nadzwyczajne” wydane przez centralne dowództwo nad wyłaniającym się porządkiem bulgoczącym z dołu, być może świadomość, że porządek powstaje w wyniku chaosu w naszych genach, może otworzyć umysł. Potencjał poprawy kondycji ludzkiej w nieplanowany sposób jest po prostu zbyt ogromny, aby go zignorować.
Komentarze
Prześlij komentarz