Przejdź do głównej zawartości

Lobby nawozów: Furia rolników w Europie

 Lobby nawozów: Furia rolników w Europie

Demonstranci rolników w Dolnej Saksonii w Niemczech. styczeń 2024 r.

Zaczęło się na dobre w zeszłym roku w Holandii . Teraz tysiące rolników blokuje ulice Paryża, a tysiące kolejnych podpalają opony w Brukseli. Ruch, który można słusznie nazwać powstaniem ludowym, rozprzestrzenił się w całej Europie, od granic Ukrainy po wybrzeża wysp greckich. W miarę trwania powstań jest to dość eleganckie — wydaje się, że głównym celem jest wygenerowanie wystarczającej relacji w mediach, aby przyciągnąć uwagę parlamentów. Niemniej jednak niepokój jest prawdziwy i wynika zasadniczo z nadmiernej ingerencji rządu.

Chociaż istnieje wiele skarg, wspólnym elementem ich wszystkich jest stłumiona frustracja związana z poziomem scentralizowanych przepisów wpływających na codzienne życie w gospodarstwie. Według holenderskiego rolnika, z którym rozmawiałem, „z powodu żądań rządu rolnicy wpadają w kłopoty. Nigdzie nie jest tak głupio jak w Holandii. Być może ma rację, ale takie zdanie podziela cały kontynent. Rolnicy w całej UE są zirytowani przepisami, które arbitralnie wymagają odłogowania 4% ich gruntów, sfrustrowani bawieniem się rządu cenami oleju napędowego, złym zarządzaniem płatnościami w ramach wspólnej polityki rolnej (WPR) i surowymi przepisami środowiskowymi, takimi jak obowiązkowe redukcje azotu. Wszystko to można zrzucić na kolana wścibskich biurokratów , którzy od dziesięcioleci próbują mikrozarządzać sektorem rolniczym. Krajowe Radio Publiczne donosi, że francuscy rolnicy uważają, że „zbyt duże regulacje obniżyły zyski” i że znajdują się w „niekorzystnej sytuacji w porównaniu z innymi rolnikami w UE”. Ciągle zmieniające się przepisy dotyczące certyfikacji produktów ekologicznych i zmian klimatycznych doprowadzają przeciętnych rolników do szaleństwa.

W Niemczech rolnicy wyrzucali obornik na ulice Berlina, rozpoczynając trend, który sprawił, że wyrzucanie i opryskiwanie nawozu stało się przejmującym (i bez wątpienia ostrym) posunięciem reklamowym. Protestujący w Brukseli podwoili siłę reklamy, dodając tysiące stron unijnych przepisów rolnych do rozdrabniaczy słomy i rozrzutników obornika, aby zakopać ogrodzenia budynków administracyjnych UE. Zmęczeni regulacyjnymi bzdurami, odpowiadają w naturze masą bzdur, krowim gównem, świńskim gównem i nie tylko. Thomas Jefferson, który „lubił od czasu do czasu mały bunt”, uważał, że krew patriotów i tyranów jest „naturalnym nawozem” dla Drzewa Wolności. Oczywiście lepiej, że europejscy rolnicy do przedstawienia swoich racji używają prawdziwego obornika, ale okaże się, czy tego rodzaju forma reklamy doprowadzi do istotnej zmiany kierunku nadmiernej regulacji.

Regulacje nakładane na rolników stale rosną od 1962 r., kiedy wprowadzono WPR . Cele tego programu wydawały się wówczas dość rozsądne (jak niezmiennie czynią to programy) i zostały wymienione w następujący sposób: 

  •     zwiększenie produktywności rolnictwa 
  •     zapewnienie rolnikom godziwego poziomu życia 
  •      gwarantując dostępność dostaw 
  •     stabilizacja rynków
  •     ustanowienie bezpiecznego łańcucha dostaw po rozsądnych cenach 
  •      harmonizacja reguł konkurencji we wszystkich krajach

Jednak jak zwykle w przypadku niewinnie brzmiących programów rządowych, zbadaniu podlega sposób, w jaki te ambicje miały zostać osiągnięte. I faktycznie UE podjęła szeroko zakrojony program państwowej kontroli rolnictwa: „aby osiągnąć te cele, wprowadzono ekonomiczny system wsparcia cen i rynku. Mechanizm ten zapewnił rolnikom gwarancję ceny na ich produkty, wprowadził cła na produkty zagraniczne oraz wprowadził interwencję państwa w przypadku spadku cen rynkowych. Rolnicy otrzymywali wsparcie na podstawie całkowitego poziomu produkcji”.

Krótko mówiąc, WPR odcięła sektor rolny od sygnałów otwartego rynku, skutecznie czyniąc rolników podopiecznymi państwa. Rzeczywiście, jeśli zastosujemy tradycyjną definicję socjalizmu jako państwowej własności środków produkcji, ingerencja UE w rolnictwo będzie największym eksperymentem w socjalistycznym zarządzaniu, jakiego Lenin kiedykolwiek był w stanie dokonać. 

Biorąc pod uwagę przewidywalną niezdolność UE do osiągnięcia niemożliwych do osiągnięcia biurokratycznych mandatów gwarantujących niejasne cele, takie jak „godziwy poziom życia”, „rozsądne ceny” czy „dostępność dostaw”, nie jest zaskoczeniem, że rolnicy wychodzą na ulice. Co więcej, jak pokazuje harmonogram WPR , od lat 60. XX w. XX w. można zaobserwować stały zwrot w kierunku nowszych, bardziej seksownych i „zielonych” inicjatyw, które stale dusiły rolników uzależnionych od dopłat UE. Frustracja związana z przepisami dotyczącymi ochrony środowiska znajduje się na szczycie listy skarg, od Hiszpanii po Szwecję.

Pod wieloma względami obecne protesty stanowią wyśmienitą ironię losu. Rolnicy korzystają z technik reklamowych udoskonalonych przez lobby Zielonych, aby walczyć z przepisami wprowadzonymi przez działaczy na rzecz ochrony środowiska w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Wygląda na to, że polityka specjalnych interesów działa w obie strony. Kiedy zmotywowana i odpowiednio zorganizowana grupa łączy siły, aby skoncentrować swoją siłę lobbującą na rządzie, generuje to przewidywalne zachęty dla rządzących organów ustawodawczych. 

Grupy specjalnego interesu, ponieważ są stosunkowo małe, mogą wiele zyskać na skutecznym lobbowaniu, w ramach którego mogą uzyskać duże ustępstwa kosztem szerszego społeczeństwa. Skoncentruj zyski, rozprosz ból – to najważniejsza zasada. Zieloni robili to z powodzeniem przez całe pokolenie, a teraz to rolnicy czerpią przykład z podręcznika. Uznają teraz, że są w dużej mierze zobowiązani do regulowania płatności podatników, że hałaśliwa koncentracja nacisków politycznych jest najlepszym sposobem na utrzymanie płynności euro. Przedkładanie wąskich interesów nad szersze dobro publiczne to stary i znany refren – protesty są godne uwagi tylko dlatego, że zmuszają grupę interesu, która wcześniej odnosiła sukcesy, do ustąpienia woli nowo dominującej.

I na tym właśnie, nie warto powtarzać, polega właśnie problem nadmiernego zaangażowania rządu w wolne rynki. Próbując wspierać cele jednej grupy, nieuchronnie wkracza w ambicje innej, inicjując szczególną spiralę interesów, w której jedynym przegranym jest szersza, bezinteresowna opinia publiczna. Obornik, jak powie każdy polityk, rzadko spływa pod górę…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

Bohdan Wroński Wspomnienia płyną jak okręty