Proszę, przestań mi pomagać! Bezdomny ekonomista staje w obliczu niezamierzonych konsekwencji
Proszę, przestań mi pomagać! Bezdomny ekonomista staje w obliczu niezamierzonych konsekwencji

Dobry socjolog powinien zachować ostrożność przy angażowaniu się w jakąś historię, podobnie jak dziennikarz gonzo czy reporter New York Timesa . Nauka powinna być obiektywna. Z drugiej strony według doniesień Murray Rothbard zachęcał innych libertarian, aby ukierunkowali swoje frustracje: „Niech gniew będzie twoją muzą!” I – nawet jeśli na tym się nie skończy – obserwację świata można rozpocząć od pojedynczego człowieka, którego plany działania udaremniają siły zewnętrzne.
Zanim więc przejdę do przepisów i uogólnień, cofnę się. Dorastałem poza Paryżem, we Francji. Kiedy w wieku 14 lat wróciłem do Stanów Zjednoczonych, obiecałem sobie, że pewnego dnia wrócę i zamieszkam w Mieście Świateł. Mogłem tu wracać kilka razy w roku, aby odwiedzić rodzinę lub wziąć udział w konferencjach naukowych i spędziłem tu kilka wspaniałych wakacji. Ale to zawsze było tymczasowe i nigdy nie udało mi się być prawdziwym paryżaninem i wysysać z miasta kulturalnego i kulinarnego szpiku. Wreszcie to się stało. Mimo wszystkich zakłóceń pandemia pozostawiła nas z co najmniej jedną pozytywną zmianą: nowym podejściem do pracy zdalnej i edukacji na odległość. Opuściłem więc wygodne, wyposażone krzesło na przeciętnym uniwersytecie stanowym i znalazłem stanowisko profesora na Universidad de las Hespérides.
Uniwersytet jest nominalnie zlokalizowany na Wyspach Kanaryjskich; jest to w stu procentach zdalne, start-upowe, klasycznie liberalne przedsięwzięcie. Uniwersytet został założony przez Gabriela Calzadę, byłego rektora klasycznie liberalnego Universidad Francisco Marroquin, który prężnie rozwija się od 1971 roku w Gwatemali. Celem uniwersytetu jest nauczanie solidnych nauk ścisłych zakorzenionych w filozofii wolności poprzez ekscytujące połączenie synchronicznych i asynchronicznych zajęć zdalnych. Nie jest to komfort odpowiednio wyposażonego krzesła, przy zmniejszonym obciążeniu dydaktycznym i dużym budżecie na podróż. Ale mieszkam w Paryżu i po dziesięciu latach bez studentów znów mogę uczyć – mówię to celowo: w ciągu ostatniej dekady miałem mnóstwo „CO” (użytkowników klas) i „RG” (generatorów przychodów) ), ale uczeń musi mieć rzeczywistą chęć uczenia się).
Kiedy tego lata przyjechałem do Paryża, stwierdziłem, że rynek wynajmu to bizantyjska czarna skrzynka nieefektywności. Zacząłem szukać w sierpniu. O zmierzchu w końcu – z pomocą koordynatora – odwiedziłem aż cztery mieszkania spośród ponad 50 zapytań i wszystkie cztery mnie odrzuciły, ponieważ nie do końca zaznaczyłem właściwe pola.
Dlaczego tak trudno jest wynająć mieszkanie w Paryżu? Padłem ofiarą rygorystycznych przepisów chroniących konsumentów. Każdy przyzwoity uczeń na zajęciach z mikrozasad może ci powiedzieć, że interwencje mają niezamierzone konsekwencje.
Oto niektóre z „zabezpieczeń”, na które cierpię:
- Eksmisja lokatora, nawet za niepłacenie, jest nielegalna podczas „zimowego rozejmu” trwającego od 1 listopada do 31 marca. Przecież może być tam zimno.
- Procedura eksmisyjna trwa zazwyczaj od czterech do sześciu miesięcy (oczywiście oprócz pięciu miesięcy zimowych). Po wykonaniu wielu kroków wynajmujący musi uzyskać zgodę sędziego na anulowanie umowy najmu i eksmisję najemcy. Sędzia ma miesiąc na podjęcie decyzji; jeżeli sędzia nie wyrazi zgody na wypowiedzenie umowy najmu, najemca może wówczas uzyskać okres karencji wynoszący do trzech lat. Jeżeli sąd rozstrzygnie na korzyść wynajmującego, najemca ma dwa miesiące na opuszczenie lokalu (znowu poza pięcioma miesiącami zimowymi).
- Miasto Paryż wprowadziło kontrolę czynszów – różnią się one w zależności od dzielnicy, dlatego rynkom udziela się frazesów … ale rynki nie mogą funkcjonować.
- Od 1997 do 2010 i ponownie od 2023 roku nowa konstrukcja została ograniczona do 12 pięter (37 metrów lub około 120 stóp). W latach 2010–2013 limit został tymczasowo podniesiony do 50 metrów (164 stóp) dla bloków mieszkalnych (czyli około 16 pięter). Krajobraz miejski jest z pewnością przyjemniejszy, ale koszt alternatywny jest oczywisty.
- Nielegalne będzie , począwszy od 2025 r., wynajmowanie nieruchomości o najniższym wskaźniku wpływu na środowisko (ponad 420 kWH na metr kwadratowy rocznego zużycia energii lub ponad 100 kg emisji CO2 na metr kwadratowy rocznie). Tak mi się kręci w głowie, że nawet nie zawracam sobie głowy konwersją ich na imperialne. Oznacza to oczywiście: (1) dalszy spadek zasobu mieszkaniowego; lub (2) obowiązkowe wydatki dla wynajmujących, z zachętą do zajmowania własnej nieruchomości w celu uniknięcia kosztownych remontów.
Istnieją oczywiście inne przyczyny, takie jak niedawna podwyżka europejskich stóp procentowych (która wywarła presję na zakup mieszkań, a tym samym czynsze) oraz zbliżająca się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu (które stanowią dodatkową zachętę do kupowania już teraz, w celu podnajmu apartamenty w okresie letnim lub wynająć je na AirBNB).
Ale najciekawsza jest francuska obsesja na punkcie własnego „statusu społeczno-ekonomicznego”. Tak, Francja, kraj wolności, równości, fraternité i zniesienia przywilejów po Ancien Régime , nadaje każdemu oficjalny status społeczno-ekonomiczny. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie IRS łaskawie opodatkowuje wszystkie formy dochodu (choć według różnych stawek), każdy obywatel Francji ma oficjalny status: student, umowa tymczasowa, umowa na czas nieokreślony, emeryt, wolny strzelec i tym podobne. Mimo że mam podwójne obywatelstwo we Francji, nie posiadam formalnego statusu, dopóki nie złożę wniosku o formalne uznanie mnie za przedsiębiorcę. Zastanawiam się, co powiedziałby Jean-Baptiste Say, który ukuł to słowo i był jednym z pierwszych teoretyków przedsiębiorczości. Oczywiście nie mogę uzyskać tego formalnego statusu, dopóki nie będę miał adresu. Tak więc w międzyczasie moja zdolność kredytowa w USA, moje dochody, oszczędności i dwanaście różnych umów najmu na przestrzeni 32 lat, ze znakomitą historią płacenia czynszu, a także kupno i sprzedaż trzech różnych nieruchomości w USA – wszystko to oznacza, że nic dla wynajmującego lub agenta nieruchomości, który nie wie, do którego pudełka należę. Byłoby mi znacznie łatwiej być francuskim pracownikiem państwowym, którego nie da się zwolnić, mając połowę moich dochodów.
Jako ekonomista próbowałem różnych środków rynkowych, od oferowania wyższego czynszu po oferowanie znacznie wyższej kaucji. To wszystko było na marne, a ja wciąż szukam.
Jestem sfrustrowany, ale wszystko będzie dobrze: mam hojnych krewnych i mogę sobie pozwolić na hotele i AirBNB, kiedy tego potrzebuję. Jako weteran amerykańskich uniwersytetów publicznych potrafię poruszać się po pozornej biurokracji. Żal mi tych, którym brakuje środków i doświadczenia, gdyż regulacje zazwyczaj mają skutki regresywne . Wystarczy spojrzeć na smutny przypadek San Francisco. Chciałbym tylko, żeby rząd francuski przestał nam pomagać!
Komentarze
Prześlij komentarz