Niech rynek, a nie rząd, zadecyduje o losie pojazdów elektrycznych
Niech rynek, a nie rząd, zadecyduje o losie pojazdów elektrycznych

Zwolennicy różnych technologii energetycznych od dawna argumentują, że główne bariery, czy to rządowe, czy rynkowe, hamują rozwój ich ulubionych technologii. Następnie wnioskują, że obecny poziom preferowanej przez nich technologii jest nieoptymalny, co wymaga jakiejś formy interwencji rządu.
Wydaje się, że odnosi się to do gubernator Nowego Meksyku Michelle Lujan Grisham, która chce stanowych ulg podatkowych i mandatów na zakup pojazdów elektrycznych (EV). 16 listopada powołana przez gubernatora Rada ds. Poprawy Środowiska przyjęła rygorystyczne zasady dotyczące czystych samochodów, które wymagają, aby do 2032 r. 82 procent wszystkich nowych pojazdów dostarczanych do stanu było bezemisyjnych.
Program gubernatora to podwójny cios dla pojazdów napędzanych benzyną/dieslem: uczynić pojazdy elektryczne bardziej atrakcyjnymi ekonomicznie dzięki dotacjom finansowanym przez podatników i ograniczyć liczbę pojazdów napędzanych benzyną/dieslem, które mogą kupić Nowi Meksykanie.
Być może najdziwniejszą częścią jej planu jest to, że ma nadzieję zmniejszyć liczbę pojazdów napędzanych benzyną/dieslem w stanie, nie wiedząc, czy tego właśnie chcą obywatele Nowego Meksyku. W końcu właściciele samochodów obawiają się pojazdów elektrycznych z różnych powodów, w tym z wysokich kosztów początkowych, ograniczonego zasięgu i wrodzonego sceptycyzmu ludzi wobec nowych technologii.
Mówi mieszkańcom Nowego Meksyku, że wie lepiej niż oni sami, jakie typy pojazdów powinni kupić, ignorując przy tym życzenia swoich wyborców. Obecnie tylko około 1 procent pojazdów w Nowym Meksyku to pojazdy elektryczne.
Gubernator zamierza zasadniczo przekształcić przemysł samochodowy za pomocą przepisów, mandatów i dotacji. Do zniewagi dochodzi jej wymaganie, aby podatnicy płacili za jej program „w pełni elektryczny”, podczas gdy większość z nich nie przynosi korzyści.
Jak dotąd nabywcy pojazdów elektrycznych należą głównie do osób o wysokich dochodach i prawdopodobnie tak się stanie w najbliższej przyszłości. Oznacza to, że ulgi podatkowe i inne dotacje przyniosą korzyści zamożnym i zostaną opłacone przez osoby mniej zamożne. W jednym z badań zauważono , że „amerykańska literatura akademicka wskazuje, że aż 90 procent zachęt do zakupu pojazdów elektrycznych przyjętych przez rząd federalny trafiło do jednej piątej najbogatszych gospodarstw domowych”. Sugeruje to również, że wielu nabywców kupiłoby pojazd elektryczny, gdyby nie zachęty rządowe. Takie zachowanie oznacza, że redukcja emisji gazów cieplarnianych (GHG) wynikająca z zachęt jest przesadzona i że zachęta ta stanowi zasadniczo nieoczekiwany zysk dla gospodarstw domowych o wyższych dochodach, opłacany przez mniej zamożnych.
Nakaz nakładania wymogu, aby określony procent pojazdów był pojazdami elektrycznymi, stanowi politykę powodującą wewnętrzne zakłócenia. Jest to tępy instrument, drakoński i kosztowny w porównaniu z innymi sposobami ograniczania emisji gazów cieplarnianych (co stanowi uzasadnienie mandatu gubernatora dotyczącego wyłącznie energii elektrycznej).
Zakaz lub sztuczne ograniczanie towarów lub usług nakazuje konsumentom znaleźć substytut, który ich zdaniem jest gorszy od produktu objętego zakazem, w przeciwnym razie takie działanie nie byłoby konieczne. Zakaz zmusza konsumentów do zrobienia czegoś, czego w przeciwnym razie by nie zrobili. Ograniczając opcje dla właścicieli pojazdów, jazda samochodem w Nowym Meksyku stanie się droższa.
Kontrole rządowe nad emisją gazów cieplarnianych mają bezpośredni wpływ na towary i usługi, takie jak energia elektryczna i transport, których koszty prawdopodobnie wzrosną. Jeżeli kontrole obejmą zakaz lub surowe ograniczenia w zakresie paliw kopalnych, takich jak benzyna, koszty mogą być znaczne. Mamy pod dostatkiem paliw kopalnych po przystępnych cenach, co wyjaśnia, dlaczego ponad 80 procent światowej energii nadal pochodzi z paliw kopalnych. Nasuwa się pytanie, czy chcemy lub w ogóle możemy odzwyczaić się od paliw kopalnych w ciągu najbliższych dwóch–trzech dekad bez ponoszenia poważnych konsekwencji gospodarczych.
W swoich działaniach gubernator zakłada, że pojazdy elektryczne są zwycięską technologią, ale jest to arogancja, ponieważ przyszłość pojazdów elektrycznych jest bardzo niepewna. Mandaty niosą ze sobą ryzyko. Mandaty wymagają od decydentów wybrania zwycięzców i przegranych, co jest zadaniem prawie niemożliwym do wykonania i często kończy się niepowodzeniem, biorąc pod uwagę ograniczoną wiedzę decydentów i ich skłonność do służenia partykularnym interesom. Problem jest szczególnie dotkliwy w przypadku nowych technologii, w których występuje wysoki poziom niepewności co do kosztów i wydajności. Lepszym sposobem na zwiększenie atrakcyjności pojazdów elektrycznych w oczach konsumentów jest umożliwienie im konkurowania z pojazdami napędzanymi benzyną/dieslem. Regulując lub ustanawiając przepisy, eliminując ich główną konkurencję, staje się bardziej prawdopodobne, że pojazdy elektryczne nadal będą gorsze od pojazdów napędzanych benzyną/dieslem.
Szczególnie kłopotliwe jest uzasadnienie zamiaru gubernatora przyspieszenia zakupu pojazdów elektrycznych przez mieszkańców Nowego Meksyku poprzez ulgi podatkowe i mandaty. Jej zdaniem ulgi podatkowe sprawią, że pojazdy elektryczne staną się bardziej przystępne dla gospodarstw domowych o średnich i niskich dochodach. Nie można jednak ignorować dowodów wskazujących, że dotacje przyniosą nieproporcjonalne korzyści bogatym kosztem mniej zamożnych. Jak dotąd 90 procent pojazdów elektrycznych w USA zostało zakupionych jako drugi lub trzeci samochód przez gospodarstwa domowe o wysokich dochodach.
Nie jest nawet jasne, czy zastąpienie pojazdów napędzanych benzyną/dieslem pojazdami elektrycznymi będzie miało pozytywny wpływ na środowisko. Podobnie jak wiele innych akumulatorów, ogniwa litowo-jonowe napędzające większość pojazdów elektrycznych opierają się na surowcach (takich jak kobalt, lit i pierwiastki ziem rzadkich), które wzbudziły poważne obawy dotyczące środowiska i praw człowieka. Szczególnie problematyczny jest kobalt. Efekt ekologiczny zależy oczywiście również od tego, jakie źródła energii wykorzystuje się do produkcji energii elektrycznej. Obecnie znaczna część energii elektrycznej wytwarzanej w nocy (w przypadku większości pojazdów elektrycznych podczas ładowania) pochodzi z paliw kopalnych.
Nawet jeśli pojazdy elektryczne obniżają emisję gazów cieplarnianych, badania wykazały, że są one nieefektywne pod względem kosztu na jednostkę unikniętej emisji. Inne alternatywy, takie jak energia jądrowa i gaz ziemny, są bardziej opłacalne. Jedno z badań wykazało , że pojazdy elektryczne należą do najdroższych narzędzi, jakie rząd może zastosować w celu obniżenia emisji gazów cieplarnianych, mierząc liczbę dolarów wydanych na osiągnięcie określonego poziomu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Lepszą polityką byłoby nałożenie skutecznego podatku na emisje gazów cieplarnianych i rur wydechowych.
Rzeczywiście większość działaczy klimatycznych postrzega paliwa kopalne jako przeszkodę w osiągnięciu celów głębokiej dekarbonizacji uznawanych za niezbędne do ochrony przed rzekomymi katastrofalnymi zmianami klimatycznymi. Uznają elektryfikację budynków i transport za pomocą źródeł czystej energii za część portfela polityk mających na celu osiągnięcie tych celów. Nie mówią jednak, że ich propozycje interwencji rządu przyniosą korzyści mniejsze niż koszty i w rzeczywistości stanowią dotację dla bogatych.
Pojazdy elektryczne to niezwykła technologia, która, mam nadzieję, odniesie sukces bez pomocy rządu. Zarówno ze względu na sprawiedliwość, jak i efektywność ekonomiczną zachęty rządowe w postaci przyspieszenia liczby pojazdów elektrycznych lub stacji ładowania są złym pomysłem. Rządy mogą lepiej wydawać pieniądze podatników. Pojazdy elektryczne mają obiecującą przyszłość. Postęp technologiczny w zakresie akumulatorów, innych aspektów produkcji i stacji ładowania będzie determinował popyt konsumentów na pojazdy elektryczne i zyski producentów z pojazdów elektrycznych, ostatecznie decydując o losie produktu. Ich sukces będzie bardziej prawdopodobny, jeśli rząd zejdzie z drogi i umożliwi dostawcom pojazdów elektrycznych zaspokojenie potrzeb rynku, aby zwabić konsumentów obniżkami cen i lepszymi osiągami pojazdów – a nie dotacjami i mandatami.
Komentarze
Prześlij komentarz