Jak możemy przestać tak słabo służyć studentom?
Jak możemy przestać tak słabo służyć studentom?

W1942 r. w Stanach Zjednoczonych istniało 108 579 okręgów szkół publicznych. W roku szkolnym 2020–21 było ich zaledwie 13 187 .
Siłą napędową tej masowej konsolidacji okręgów szkolnych było przekonanie, że korzyści skali uzyskane przez większe okręgi szkolne obniżą koszty i będą lepiej służyć uczniom. Te domniemane wydajności nie zostały jednak wykazane w praktyce. Jak podsumował Stephen Coffin: „Duże miejskie okręgi szkolne na ogół nie są odpowiedzialne za poprawę wyników szkół i uczniów… ogranicza je zbyt duża skala… Typowy duży miejski okręg szkolny musi mieć odpowiednią wielkość lub być zdezagregowany”.
Dlaczego konsolidacja okręgów szkolnych nie przyniosła oczekiwanych efektów? Ponieważ scentralizowana administracja stwarza więcej niekorzystnych bodźców, które przytłaczają wszelkie korzyści, jakie mogą mieć.
Jednym z ważnych powodów jest to, że nauczanie jest sztuką specyficzną, praktykowaną w różny sposób przez osoby o różnych zdolnościach i podejściu. Jedną z takich różnic jest to, że młodsi nauczyciele są w wieku bliższym swoim uczniom, ale znają mniej odpowiednich ilustracji niż starsi nauczyciele, którzy z biegiem czasu często gromadzili większe zasoby wiedzy, co stawia ich przed innym problemem: określeniem, co jest najlepsze w przypadku konkretnego ucznia. klasa. Co więcej, niektórzy wydają się być znacznie lepszymi w opowiadaniu historii niż inni.
Podobnie jak w przypadku innych różnic, oznacza to, że nie ma jednego zestawu wytycznych dotyczących nauczania, które mogłyby zostać narzucone odgórnie przez scentralizowaną władzę decyzyjną, a próby narzucenia tego nie przyniosą uczniom korzyści.
Scentralizowane systemy biurokratyczne mają również tendencję do podważania odpowiedzialności nauczycieli przed tymi, dla których jest ona najważniejsza. Sprawiają, że nauczyciele odpowiadają przed administratorami, a nie przed uczniami i ich rodzicami.
Dostrzeżenie zachęt stwarzanych przez duże, scentralizowane okręgi szkolne, nie wspominając o wielu kontrowersjach, jakie pojawiły się w oświacie publicznym, pomaga nam zrozumieć rosnące poparcie dla podziału niektórych z największych okręgów szkolnych, co zmniejszyłoby „władzę monopolistyczną” ich szkoły deski. Sporny? Czego i jak się uczy. Jednak samo rozbicie większych monopoli na mniejsze niekoniecznie oznacza, że rodzice i uczniowie zyskają większą władzę nad polityką.
Ta nieodłączna trudność pomaga wyjaśnić rosnące poparcie dla szkół społecznych, które nie podlegają tym samym zasadom, co tradycyjne szkoły publiczne. Jak jednak dokumentuje Thomas Sowell w książce Charter Schools and They Enemies , nawet znacznie lepsze wyniki szkół społecznych w porównaniach jabłek mogą nie wystarczyć, aby przeciwstawić się rosnącym niebezpieczeństwom politycznym zagrażającym szkołom społecznym pod banderą „reform”, które grożą podważeniem „pilne zadanie kształcenia młodych ludzi w zakresie umiejętności, które zadecydują o ich przyszłości w dorosłym życiu”.
Sowell ilustruje zarówno „niezwykły sukces” szkół społecznych, jak i wrogość, z jaką spotykają się one ze strony nauczycieli i administratorów szkół publicznych, ich związków zawodowych, szkół edukacyjnych i polityków szukających poparcia związkowego. Na to wszystko istnieje jedno proste wyjaśnienie: „To odnoszące sukcesy szkoły społeczne stanowią prawdziwe zagrożenie dla tradycyjnych, uzwiązkowionych szkół publicznych”.
Ponieważ szkoły społeczne tak mocno sprzeciwiają się placówce szkół publicznych i tworzą zbyt mało miejsc dla tych, którzy chcą się do nich zapisać, programy bonów mogą lepiej służyć rodzicom. Możliwość przenoszenia tych zasobów mogłaby znacznie zwiększyć odpowiedzialność, umożliwiając przepływ pieniędzy wraz z uczniami, gdy opuszczają oni kiepskich nauczycieli i szkoły na rzecz lepszych. Kiedy uczniom brakuje zasobów, skuteczniejsze szkoły, które muszą uczyć więcej osób, nie dysponując większymi funduszami, spotykają się z karami finansowymi. Kiedy zasoby rzeczywiście towarzyszą tym uczniom, rodzice mają znacznie większą motywację do zaangażowania, ponieważ ich zdolność do przekierowania zasobów pozwala im czerpać korzyści z doskonałych wyników w nauce dla dobra swoich dzieci.
Bardzo duże okręgi szkolne nie służyły rodzicom i uczniom, ale zwiększyły nagrody przyznawane osobom odpowiedzialnym za to niepowodzenie. Wysiłki mające na celu ich rozbicie napotkały opór, a nawet jeśli rozstanie się udaje, odgórne kształtowanie polityki często podważa potencjalne korzyści. Wysiłki mające na celu poprawę sytuacji w szkołach społecznych przyniosły świetne rezultaty, a bony są atrakcyjnym sposobem na uczynienie nauczycieli bardziej odpowiedzialnymi wobec rodziców niż przed administratorami. Jednak wciąż jesteśmy na wczesnym etapie bardzo długich zmagań i nie ma szybkich, łatwych rozwiązań.
W obliczu potężnej opozycji, na jaką napotykają wszelkie wysiłki na rzecz skutecznej reformy edukacji, potrzebujemy sposobów na zdecydowane odcięcie kontroli nad szkołami z rąk grup specjalnych. Wysiłki te napotykają jednak na ryzyko gwałtownie zmniejszającej się populacji uczniów w wieku szkolnym, co może stanowić kolejny pretekst do dalszej konsolidacji i tak już zbyt scentralizowanej oferty edukacyjnej. Jest to trudne zadanie, ale przyszłość naszych dzieci uzasadnia stawienie mu czoła.
Komentarze
Prześlij komentarz