Zasady cywilizacji liberalnej są naprawdę dość proste
Zasady cywilizacji liberalnej są naprawdę dość proste

Podstawowe zasady, których wszyscy dobrzy rodzice uczą swoje dzieci, nie są zawiłe, gęste ani ezoteryczne. Nie są też obce. Są niepodważalne i oczywiste, a w swojej prostocie dostarczają niezbędnych wskazówek w dążeniu do sukcesu i szczęścia w naszym niezwykle złożonym świecie:
- Nie bij innych osób (chyba, że one celowo i bez prowokacji uderzą Cię jako pierwsze).
- Nie zabieraj cudzych rzeczy.
- Dotrzymaj swoich obietnic.
- Bądź szczery.
- Nie zazdroszcz szczęścia innym.
- Nie szukaj wymówek dla swoich błędów i niepowodzeń.
- Szanuj pokojowe nawyki i cechy innych ludzi, nawet jeśli są one nieznane.
- Pracuj ciężko.
- Pilnuj swoich spraw.
- Moc nie daje racji.
- Nie myśl, że masz prawo do zwolnienia z któregokolwiek z tych zasad.
Zasady te są tak naturalne i oczywiście dobre, że odpowiedzialni dorośli uczą ich dzieci jako coś oczywistego. Każdy wie, że ludzie, którzy przestrzegają tych zasad, prawie na pewno będą cieszyć się lepszym życiem niż ludzie, którzy chronicznie łamią jedną lub więcej z nich. A jednak wiele osób bezmyślnie robi ogromny wyjątek od tych zasad, wyobrażając sobie, że jakiś tajemniczy proces czyni te zasady zbędnymi, a nawet szkodliwymi, gdy ludzie działają zbiorowo w ramach procesów politycznych.
Rozważ zasady, aby uniknąć zazdrości i nie zabierać cudzych rzeczy. Zamiast zniechęcać do zazdrości w dialogu politycznym i działaniach, aktywnie zachęca do zabierania cudzych rzeczy. Politycy gorąco nawołują publiczność, aby pożądała bogactwa posiadanego przez innych. W tonach od stentorowego po histeryczny obiecują zabrać (zawsze nieprecyzyjnie zdefiniowanym) „bogatym” i dać łup reszcie z nas.
Czasami mówi się nam, że zasługujemy na to bogactwo po prostu dlatego, że dzisiejsi bogaci ludzie mają go obecnie więcej niż my. W innych przypadkach taką „redystrybucję” usprawiedliwia się bezpodstawnym twierdzeniem, że nikt nie zasługuje na posiadanie wielokrotnie większego bogactwa niż inni.
Czy kiedykolwiek poinstruowałbyś swoje dziecko: „Juniorku, jeśli któryś z twoich kolegów z klasy ma ładniejsze zabawki lub więcej cukierków niż ty, powinieneś pozazdrościć tym kolegom z klasy. Duś się w gniewie i urazie, że niektóre dzieci posiadają obecnie więcej rzeczy materialnych niż ty!”
Oczywiście żaden rodzic nie pomyślałby nawet o karmieniu dziecka tak dysfunkcyjnymi radami. Dlaczego więc tak wielu dorosłych toleruje – a nawet przyklaskuje – identyczne uczucia wyrażane przez polityków i ekspertów propagujących propozycje dotyczące polityki publicznej? Kiedy kandydaci opowiadają się za „redystrybucją” dochodów na tej podstawie, że niektórzy ludzie mają więcej pieniędzy niż inni, grają na zazdrości i podsycają ją – szczególnie brzydkie i antyspołeczne uczucie.
Jednym z powodów, dla których nie chcemy, aby nasze dzieci były zazdrosne, jest to, że zazdrość utrudnia pokojową współpracę. Jeśli Junior zazdrości Billy'emu i Sarze, jest mniej prawdopodobne, że będzie ich szukał jako towarzyszy zabaw lub kolegów z klasy, którzy mogliby mu pomóc w nauce. Innym powodem, dla którego rodzice zniechęcają do okazywania zazdrości, jest to, że zazdrość osłabia chęć dzieci do przyznania się do swoich błędów i wzięcia odpowiedzialności za swoje nieszczęścia. Zazdrośni ludzie zbyt chętnie obwiniają innych. A popadając w nawyk obwiniania innych, ludzie stają się mniej przedsiębiorczy i produktywni. Ich uwaga skupia się coraz bardziej na braniu, a coraz mniej na robieniu. Rzeczywiście, w skrajnych przypadkach zazdrość może zamienić ich w złodziei.
Skoro mowa o kradzieży, który rodzic nie ukarałby surowo dziecka, które faktycznie zabrało koledze pieniądze lub zabawki? Który rodzic usprawiedliwiłby tę obrazę, gdyby dziecko powiedziało: „Wziąłem to, ponieważ Billy jest bogatszy ode mnie”? Albo gdyby dziecko oświadczyło: „Wziąłem to, ponieważ potrafię używać tych rzeczy lepiej niż Sara”? Nie spotkałem jeszcze rodziców, którzy tolerowaliby takie zachowanie lub takie egoistyczne wymówki u swoich dzieci.
Jednak w naszej polityce i dyskursie politycznym regularnie nie tylko tolerujemy takie przestępstwa, ale je celebrujemy. Chwalimy ich jako – nie da się tego zmyślić – „postępowych”. Rząd rutynowo bierze pieniądze od Smitha i przekazuje je Jonesowi. Jednym z uzasadnień „redystrybucji dochodów” jest po prostu fakt, że Smith jest bogatszy od Jonesa, więc rząd przejmuje część tego, co zarobił Smith, i „redystrybuuje” dochody Jonesowi (który oczywiście nie zrobił nic, aby zasłużyć na tę nagrodę). Alternatywnym uzasadnieniem jest to, że Jones rzekomo wykorzysta te pieniądze lepiej niż Smith, na przykład gdy rolnik Jones otrzyma pieniądze Smitha za zaprzestanie uprawy roślin lub gdy Jones Inc. otrzyma część pieniędzy Smitha na dotowanie zakupów zagranicznych nabywców Towary Jonesa.
Niezależnie od zalet tych i niezliczonych innych programów rządowych, wiążą się one z zabieraniem ludziom rzeczy bez ich zgody. Nazywam to kradzieżą. A mojego syna, jak niemal każde dziecko, uczono, że zabieranie cudzych rzeczy bez ich zgody jest kradzieżą.
Tak, wiem, że mamy do czynienia z republiką, w której rzekomo wyrażamy zgodę, na mocy rządów większości, na opodatkowanie w drodze procesu politycznego. Ale nadal jestem niespokojny. Gdyby mój syn, gdy był chłopcem, poinformował mnie, że wraz z kilkoma przyjaciółmi zabrali pieniądze innemu koledze z klasy po głosowaniu za taką decyzją, byłbym na niego wściekły. A moja wściekłość, bynajmniej nie uspokojona, nasiliłaby się, gdyby następnie próbował usprawiedliwić swoje gangsterskie zachowanie zapewnieniem, że wybory były uczciwe, w których nawet ofiara oddała głos, a wszystkie głosy zostały policzone i nadano im równą wagę. Kara, jaką bym wymierzyła mojemu synowi, byłaby surowa.
Nasz świat jest rzeczywiście złożony, jednak podstawowe zasady poruszania się w tej złożoności są proste . Zasady te, których nauczyliśmy się w dzieciństwie, pozostają aktualne i ważne przez całe życie. Znaczenie i znaczenie tych zasad nie znika ani nawet nie zmniejsza się tylko dlatego, że dzisiejsza większość uważa za wygodne odrzucenie jednego lub większej liczby z nich. Powinniśmy przestać usprawiedliwiać wyborców i osoby sprawujące urzędy z łamania tych zasad tylko dlatego, że działają politycznie.
Komentarze
Prześlij komentarz