Epidemia samotności?
Epidemia samotności?

Najwyraźniej Ameryka cierpi na nową epidemię. Generalny chirurg USA Vivek Murthy nazwał wpływ samotności i izolacji „niszczycielskim”. Jego 83-stronicowy raport dołączony do poradnika definiuje samotność jako „subiektywne, przygnębiające doświadczenie, które wynika z postrzeganej izolacji lub nieodpowiednich, znaczących powiązań”.
Zainteresowanie rządu USA tym zjawiskiem nie jest wyjątkowe; Kilka innych krajów wprowadziło niedawno ministrów samotności . Dlaczego więc rząd angażuje się w tę sferę życia? Ostatnie badania wskazują na autentyczny problem społeczny, jakim jest izolacja i samotność. Jedno z badań wykazało, że 58 procent pracujących dorosłych przyznało, że czuje się samotne. Co zaskakujące, liczby przed pandemią były jeszcze wyższe (61 procent).
Z powiązanego badania wynika, że 36 procent wszystkich dorosłych Amerykanów przyznało, że czuje się samotnie „często” lub „prawie przez cały czas lub przez cały czas”. Skutki tego problemu wahają się od fizycznych po ekonomiczne. Weźmy jedno badanie miejsc pracy, w którym Anne Bowers, Joshua Wu, Stuart Lustig i Douglas Nemecek odkryli, że samotni pracownicy opuszczają pracę średnio o pięć dni więcej niż ich niesamotni koledzy. Szacuje się, że skumulowany wpływ absencji kosztuje pracodawców ponad 154 miliardy dolarów rocznie. Jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, samotność może być tak samo szkodliwa jak palenie 15 papierosów dziennie. W najgorszych przypadkach samotność jest silnie powiązana z samobójstwem.
Nawet jeśli istnieje problem społeczny, czy zaangażowanie rządu jest uzasadnione? Raport naczelnego chirurga sugeruje „zwiększenie polityki propołączeniowej na poziomie lokalnym, wzmocnienie infrastruktury społecznej i zreformowanie środowisk cyfrowych”. Co to oznacza, mówiąc praktycznie, jest niejasne; W raporcie nie ma żadnych wyjaśnień. Ta niejasność jest niepokojąca, ponieważ faktyczna forma, jaką może to przyjąć, może zagrozić naszej wolności. Weźmy jako przykład „reformę środowisk cyfrowych”. Niektóre badania wykazały wymierne szkody mediów społecznościowych. Ta rzeczywistość jest głównym gruntem dla rządowego uzasadnienia cenzury mediów społecznościowych. Na dostawców takich jak Instagram można wywierać presję, aby na przykład usunęli filtry fotograficzne, aby zapobiec szkodom wynikającym z porównywania się ludzi z modelkami i przystojniejszymi rówieśnikami. Takie ustawodawstwo już istnieje .
Oprócz przekraczania swoich granic poprzez potencjalne regulacje, cenzurę i zakazy, rząd sam przyczynił się do problemu samotności. Najnowszym i namacalnym dowodem na to mogą być blokady w odpowiedzi na Covid-19, które uniemożliwiają nawet zgromadzenia wyraźnie chronione przez Konstytucję. Inne wynalazki rządowe osłabiły lub zaszkodziły głównym instytucjom wspierającym więzi społeczne i społeczne. Życie na wsi , edukacja obywatelska , małżeństwo , przedszkola oparte na wierze , polityka rodzinna i społeczność w ogóle ulegają powoli erozji, gdy rząd stara się je zastąpić.
Pisarzom, którzy krytykują zamiary rządów wnikania tak głęboko w nasze życie, często brakuje przekonujących alternatyw. Jak trafnie zauważył Michael D. Tanner z Instytutu Cato , interwencja rządu w tę sferę życia prawdopodobnie zakończyłaby się niepowodzeniem, a w międzyczasie zdeptałaby wszelkie prawa jednostki. Nie proponuje jednak żadnych alternatyw ani rozwiązań.
Tanner cytuje Charlesa Murraya, który napisał: „Jeśli rząd nie będzie postrzegany jako uzasadnione źródło interwencji, [zamiast tego] zareagują jednostki i stowarzyszenia”. Ten zwrot akcji nie jest jednak przekonujący. Jeżeli pojedyncze osoby i stowarzyszenia mogą i powinny oferować rozwiązanie, dlaczego problem utrzymuje się i narasta? Kilka badań wykazało , że ta luka utrzymuje się po części z powodu wypierania przez rząd organizacji charytatywnych . Na poparcie tej hipotezy Robert Wright z AIER w swojej książce Liberty Lost obszernie udokumentował rolę rządu w wypieraniu i degradowaniu stowarzyszeń wolontariackich .
Co więc powinniśmy zrobić z tym zniechęcającym problemem? Nie jesteśmy bez wyjścia. Na przestrzeni dziejów organizacje filantropijne i stowarzyszenia charytatywne świadczyły usługi, które rozwiązują sedno problemu: izolację jednostek od zdrowych środowisk społecznych, interakcji i instytucji. Leżenie było praktyką kobiet opiekujących się młodymi matkami w społeczności, co czyniło poród wydarzeniem społecznym. Takie praktyki mogą zostać wskrzeszone przez jednostki i organizacje wolontariackie, jeśli nauczymy się polegać na sobie nawzajem, a nie na państwie.
Towarzystwa wzajemnej pomocy są kolejnym przykładem praktyki, którą można wskrzesić . Ich celem było połączenie ludzi z zasobami, jednocześnie wyobrażając sobie kapitał ludzki i zasoby interakcji twarzą w twarz same w sobie.
Wreszcie moglibyśmy ożywić ruch liceów i wykładów publicznych , które były stowarzyszeniami edukacyjnymi i łączącymi dorosłych. Wspólną cechą tych projektów jest ich wspólny charakter. Mają władzę angażowania odizolowanych osób w sposób nieprzymusowy.
Problem rzeczywiście jest poważny. „Rozwiązania” proponowane przez rząd budziłyby co najmniej wątpliwości, ale tak samo jest z milczeniem status quo. Ciężką pracę muszą włożyć jednostki, na przykład zakładając i przyłączając się do nowoczesnych towarzystw wzajemnej pomocy, stowarzyszeń wolontariackich i organizacji charytatywnych. Rząd będzie barierą, jednakże szkody wyrządzone prawom jednostki, nie wspominając o wynikającym z tego marnotrawstwie gospodarczym, które prawdopodobnie wynikałoby z wkroczenia rządu w tę pustkę, mogą służyć jako nasza motywacja do pokonania centralnych planistów.
Kryzys samotności może być kolejnym, który znacznie się pogłębia w wyniku interwencji państwa. Moglibyśmy też wspierać powrót oddolnej społeczności amerykańskiej, służąc popchnięciu sąsiadów w stronę dobrowolnych więzi i przynależności.
Komentarze
Prześlij komentarz