Potrzebne: więcej osób, które będą pytać dlaczego. Szczególnie w czas wyborów gdzie politycy udają garbusów.
Potrzebne: więcej osób, które będą pytać dlaczego

Mając wnuki, które mają teraz 2, 4 i 6 lat, miałam okazję odpowiedzieć na wiele pytań „dlaczego” (ale na szczęście rzadziej niż moje dzieci). Sądząc po obszernej internetowej dyskusji na temat etapu „dlaczego” dzieci, nie jestem odosobniony.
Jednak czytając część tej dyskusji, jedna uwaga psychiatry Napatii Gettings odsunęła moje myśli od tego, jak przetrwać etap „dlaczego”. Powiedziała : „Próbują zrozumieć świat i to dobry znak”. Przypomniało mi to zdanie, które wielokrotnie czytałem z pewnymi zmianami w pismach Thomasa Sowella , co najmniej od jego Wiedzy i decyzji z 1980 r. poprzez Intelektualiści i społeczeństwo z 2009 r . Wielokrotnie podkreślał, że ważne aspekty wielu poglądów, propozycji i polityk rozbiły się na „pytaniu rzadko zadawanym, a tym bardziej bez odpowiedzi”.
Wydaje się, że przyczyną etapu „dlaczego” u dzieci jest eksplozja zdolności językowych w wieku około trzech lat. Gdy dzieci będą już miały słowa, aby zacząć wyrażać nowe rzeczy, będą próbowały zrozumieć światową kulę śnieżną. To sprawiło, że pomyślałem, że potrzebujemy więcej osób, które w polityce będą naśladować małe dzieci, ponieważ potrzebujemy znacznie więcej osób, które uparcie zadadzą pytania, dlaczego, skoro uzasadnienia wyborów politycznych nie są zadowalające. Oznacza to, że przepraszam doktora Gettingsa, że zbyt wielu dorosłych zrezygnowało z prób zrozumienia świata politycznego, a to zły znak.
Kwestie, o które rzadko się pyta, a tym bardziej nie udziela się na nie odpowiedzi, są tak obficie rozproszone w polityce, że stanowią część wielu ścieżek do niepowodzenia polityki , by zacytować moją najnowszą książkę . Przydałoby się nam zatem znacznie bardziej uporczywe osoby pytające, dlaczego, jak moje wnuki, w obliczu wielu powtórzeń „zamknij się i bądź posłuszny”, które słyszeliśmy od naszych rzekomych urzędników państwowych i osób chcących zdobyć ich przychylność.
Rozważ niektóre pytania dotyczące polityki, które często mi się nasuwają, na które nie udzielają dobrych odpowiedzi aktywiści, politycy i poszukiwacze renty.
Dlaczego politycy wychwalają amerykańskich wyborców przed wyborami, a potem uchylają tak wiele ich wyborów zaraz po zakończeniu wyborów?
Dlaczego wyborcy mieliby oczekiwać, że przeniesienie decyzji do rządu przyniesie lepsze rezultaty, skoro członkowie rządu mają o Tobie mniej informacji i mniej się o Ciebie troszczą niż Ty?
Dlaczego „pomoc” rządową uważa się za moralną lub etyczną, skoro zasoby są odbierane innym, którzy nie zgodzili się za nią zapłacić?
Dlaczego jako przyczynę kryzysów tak często wymienia się przezwyciężanie nieskutecznych lub błędnych przepisów, a wciąż proponuje się nowe regulacje jako „rozwiązania” kryzysów?
Dlaczego rząd twierdzi, że tworzy miejsca pracy dzięki planom stymulacyjnym, skoro tak naprawdę dzieje się tak, że miejsca pracy są po prostu przenoszone z miejsca, skąd zasoby zostały przeniesione, tam, gdzie są następnie wydawane?
Dlaczego rząd podnosząc wpływy podatkowe ignoruje spowodowane tym zniekształcenia (które ekonomiści nazywają kosztami opieki społecznej), skoro są one niezbędnymi konsekwencjami opodatkowania?
Dlaczego kiedy rząd wydaje pieniądze, liczy efekty mnożnikowe jako korzyści, ale kiedy zbiera pieniądze, ignoruje negatywne efekty mnożnikowe po stronie kosztów?
Dlaczego pułapy cenowe uważane są za „rozwiązania” w przypadku niewystarczającej dostępności niektórych towarów, skoro powodują, że dostawcy dostarczają jeszcze mniej danych towarów?
Dlaczego tak niewiele osób zauważa, że zarówno ceny maksymalne, jak i ceny minimalne zmniejszają ilość wymienianych towarów, podważając polityczne obietnice zapewnienia większej ilości towarów, którymi je uzasadniano?
Dlaczego „chciwość” jest używana do opisania odmowy firm świadczenia tego, czego pragną niektórzy, a nie tych, którzy chcą, aby firmy były zmuszane do świadczenia czegoś, czego nie zrobiłyby dobrowolnie?
Dlaczego firmy rzekomo są zbyt chciwe, aby robić to, czego chce wielu aktywistów, ale nie wystarczająco chciwe, aby zatrudniać „niedostatecznie opłacane” kobiety, skoro rzekomo byłaby to ogromna szansa na zysk?
Dlaczego ludzie promujący „jednego płatnika” w opiece zdrowotnej nie zdają sobie sprawy, że jest to po prostu inna nazwa „monopolu rządowego”?
Dlaczego rząd upiera się, że monopol na rynku jest zły, podczas gdy monopol rządowy jest dobry?
Dlaczego politycy nazywają swoje wydatki „inwestycjami”, skoro są one mimowolnie pobierane od jednej grupy, aby przynosić korzyści innym grupom wybranym przez polityków, co znacznie różni się od sytuacji, w której inwestuję?
Takie pytania nachodzą mnie z przygnębiającą częstotliwością. Jeśli zwracasz uwagę na politykę publiczną, prawdopodobnie stworzyłeś własną listę pytań, na które nie zadano pytań, a tym bardziej na które nie ma odpowiedzi, które często Cię zapadają w pamięć, ponieważ niewiele rzeczy jest tak rzadkich jak odpowiedzi zgodne zarówno z logiką, jak i postępem rządu "ogólny dobrobyt." Ale pytania wciąż napływają. Czasami zastanawiałem się, czy istnieje pytanie „rządzić nimi wszystkimi”. Wymyśliłem jednego kandydata do tak dostojnego śledztwa. Dlaczego Thomas Sowell mógł powiedzieć: „Pierwszą lekcją ekonomii jest niedobór: nigdy nie jest wystarczająco dużo, aby w pełni zadowolić wszystkich, którzy tego chcą. Pierwszą lekcją polityki jest zignorowanie pierwszej lekcji ekonomii”?
Komentarze
Prześlij komentarz