Ciekawe czy któryś z naszych Marszałków samorządowych wpadł by na ten pomysł. Zachęty rozwojowe stanu: podatki, inwestycje i aukcje Tullock
Zachęty rozwojowe stanu: podatki, inwestycje i aukcje Tullock
Zgromadzenie Ogólne Karoliny Północnej rozważa przejęcie części obecnej nadwyżki budżetowej i utworzenie „funduszu”, niezależnego funduszu, który będzie uprawniony do pełnienia roli rządowego „anioła” inwestora w celu zachęcania do innowacji w naszym stanie.
Artykuł Raleigh News i Observer z inicjatywy – przynajmniej według stanu na poniedziałek rano 21 sierpnia – zawierał cudowną literówkę, „ irlandzką bullę ”: „W miarę jak Republikanie w Izbie Reprezentantów i Senacie ustalają budżet stanowy, z fragmentem przeznaczonym na jakiś czas po 1 września stawką jest wiara w nową, ambitną organizację non-profit”. (podkreślenie dodane)
Rzeczywiście wiara. Polityka innowacyjna państwa jest doskonałym przykładem wydatków opartych na wierze, wierze wynikającej z bezmyślnego stosowania najgorszego rodzaju politycznego oportunizmu. Autor ma oczywiście na myśli „los”, ale jak w przypadku każdej irlandzkiej byki, literówka sprawia, że stwierdzenie to jest o wiele bardziej wnikliwe, niż mogłoby się wydawać zgodnie z zamierzeniami. Jest to polityka publiczna oparta na wierze, z tą różnicą, że „wiarą” jest „ufanie biurokratom”.
Założeniem proponowanych wydatków – 1,5 miliarda dolarów, przez „b” – pieniędzy podatników ma być zarezerwowane jako fundusz trwały przynoszący dochód, z którego dochód ma być rozdzielany przez 13-osobową radę specjalnych geniuszy – jest że Karolina Północna „pozostaje w tyle” za innymi stanami pod względem innowacji. Ponieważ NC radzi sobie dobrze w zakresie działań badawczo-rozwojowych, pozostaje zagadka: gdzie jest innowacja?
W tej dyskusji istotne są dwa elementy tła. Pierwszą z nich jest rola podatków i wydatków rządowych. Drugim jest rola prywatnych inwestycji i „skóra w grze”. Rozważmy je po kolei.
Sektor Rządowy
Finanse rządowe są kategorią szczątkową , gdyż wydatki państwa muszą z definicji (1) zostać odebrane z rąk prywatnych w formie podatków, (2) przejęte z rąk prywatnych ze sprzedaży długów lub (3) skradzione bogactwo prywatne w postaci inflacji poprzez rozrzutne tworzenie nowej waluty. To wszystko, to są jedyne trzy źródła dochodu rządu: podatki, dług i drukowanie nowych pieniędzy.
Wszelkie wydatki rządowe tych funduszy mają zatem ukryte koszty. Dla biurokratów wszystkie wydatki rządowe są korzyścią. Ale to tylko „mit rozbitego okna”, który dotyczy tylko osób lub organizacji, które otrzymują „nowe” pieniądze, a nie tych, którym odebrano bogactwo . W tym przypadku „nadwyżka” budżetowa oznacza po prostu, że Karolina Północna pobiera znacznie więcej pieniędzy z podatków niż wydaje na programy.
Jeżeli NC wykorzystuje nadwyżkę do sfinansowania dożycia, podstawowe założenia są następujące:
(a) pieniędzy nie można było lepiej wydać na inne programy państwowe oraz
b) pieniądze nie mogłyby zostać lepiej wydane, gdyby zostały zwrócone podatnikom, aby mogli je wydać na co chcą .
Nie jestem anarchistą. Jestem skłonny przyznać, co do zasady, a nawet w praktyce, że niektóre działania prowadzone przez państwo mogą skutkować bardzo wymiernymi korzyściami dla podatników. Naturą dóbr publicznych jest to, że korzyści wykazują ogromne korzyści skali, ale mają tak wysokie koszty stałe, że jest mało prawdopodobne, aby pojedyncza osoba poniosła początkowy wydatek. Jednak proponowane dotacje stanowią przekierowanie środków podatników na „inwestowanie” w prywatne spółki.
Jednak jedynym „publicznym” aspektem tej działalności są (zwykle wyimaginowane) skutki uboczne i mnożnikowe „tworzenia miejsc pracy” i „przyciągania inwestycji”. Twierdzenie, że rząd wyda nasze pieniądze „lepiej”, niż my sami je wydalibyśmy, musi opierać się albo na założeniu, że biurokraci wiedzą więcej o potrzebach każdego z nas – co jest bzdurą i narusza podstawowe założenie liberalizmu – albo że rząd może rozwiązywać problemy związane z działaniami zbiorowymi i zapewniać dobra publiczne. Inwestycje w spółki prywatne nie są dobrem publicznym.
Sektor Inwestycji Prywatnych
Co prowadzi mnie do drugiego punktu. Stany Zjednoczone mają zdecydowanie najlepszy sektor inwestycyjny na świecie. W rzeczywistości, jak argumentowałem trzy lata temu w tym miejscu, „płynność” jest jednym z trzech głównych, podstawowych argumentów prywatnego kapitalizmu. Proces jest szybszy i dokładniejszy, a straty pokrywają ci, którzy mogą zyskać, jeśli inwestycja się opłaci.
Polityka odwraca tę kalkulację: prawie wszystko, co prywatni inwestorzy uznają za „koszt”, trafia do księgi „korzyści”. Zatrudnić grupę pracowników budowlanych do realizacji projektu na odludziu, bez połączenia z infrastrukturą i rynkami? Oczywiście bardzo kosztowna i słaba inwestycja pod względem ekonomicznym. Ale takie „projekty publiczne” są ogromną korzyścią dla polityków, którzy za pieniądze podatników z innych części stanu mogą kupować głosy z tych obszarów wiejskich. Jeśli mój okręg wiejski na tym skorzysta, zostanę wybrany ponownie, niezależnie od faktu, że takie wydawanie beczek wieprzowych jest stratą zasobów netto. (Patrzę na ciebie, Global Trans Park , ojczyznę gigantycznych wydatków na „rozwój” obszarów wiejskich w Północnej Karolinie.)
A co powiesz na „przyciągnięcie firmy do lokalizacji, która nie ma ekonomicznego sensu”? Koszt dla państwa i narodu, ale korzyść dla lokalnych polityków, którzy są w stanie przekierować publiczne pieniądze na kupowanie głosów i wzbogacać się dzięki poufnym transakcjom na rynku nieruchomości. Spójrz, fakt, że prywatne firmy inwestycyjne nie są skłonne stawiać na te firmy, rozważając przeprowadzkę na obszary wiejskie, oznacza, że takie przesunięcie jest bardziej kosztowne, niż wymagałby tego system zysków i strat. Dodatkowe koszty ponoszone przez firmę ponoszą podatnicy. Fakt, że prywatni inwestorzy nie wzięliby pod uwagę takiego ryzyka, mówi nam wszystko, co powinniśmy wiedzieć: to zły zakład.
Dolna linia
Niestety problemy nie kończą się na (1) niewłaściwym wykorzystaniu pieniędzy podatników (2) na „inwestowaniu” w projekty, które nie przyciągnęłyby wsparcia inwestorów prywatnych, chociaż te dwa problemy są istotne. Jak argumentowałem na początku tego miesiąca , państwowe pakiety „motywacyjne” przynoszą więcej korzyści niż tylko płacenie firmom różnicy w kosztach. Politycy mają wszelkie powody, aby płacić państwu aż do całych korzyści ekonomicznych i poza nimi, ponieważ w ich kalkulacjach koszty zaliczają się do korzyści. „Dodatkowe” miejsca pracy, niepotrzebne drogi i przyłącza mediów oraz duże płatności na rzecz powiązanych politycznie firm konsultingowych szkodzą podatnikom, ale pomagają politykom uzyskać reelekcję.
Używanie motywowanych politycznie „zachęt” jako sposobu na przyciągnięcie biznesu do swojego stanu to gra oszustów. Podatnicy płacą więcej, niż firma otrzymuje, ponieważ większość kosztów wynika z uczynienia nieodpowiednich obszarów „bardziej konkurencyjnymi” pod kątem rozwoju. I przede wszystkim korzyści , jakie państwo czerpie z nowych miejsc pracy w przemyśle, wydawane są przez polityków, którzy wykorzystują fundusze podatników do kupowania głosów. To „ Aukcja Tullock ” i przykład pokazuje, dlaczego to zły pomysł.
Załóżmy, że firma chce wystawić na aukcji banknot 100 dolarów, a licytantami są legislatorzy stanowi. „Zwycięzca” będzie mógł wręczyć wyborcom banknot 100 dolarów podczas wielkiej publicznej ceremonii, podczas której wiele mediów będzie wychwalać polityka, który sprowadził do domu Benjamina. Ile ustawodawca zapłaciłby za taką możliwość zablokowania głosów?
Kuszące jest stwierdzenie, że licytacja szybko zbliżyłaby się do pełnej wartości tego, co jest „sprzedawane”, w tym przypadku 100 dolarów. Ale to błędne; nic nie ogranicza licytacji do tego poziomu. Pamiętajcie, że „przetargi” to pieniądze zabrane podatnikom, całemu państwu. Ustawodawca wycenia nowy projekt na 100 dolarów, ale jej okręg zapłaci tylko niewielką część tej kwoty (Karolina Północna ma 120 okręgów, więc korzyść wynosi 100 dolarów, a koszt dla jednego ustawodawcy to 100/120 dolarów, czyli 0,83 dolara. płacisz 0,83 dolara, aby przynieść 100 dolarów? Ja bym to zrobił!) Ustawodawca byłby szczęśliwy, gdyby stan zaoferował 200 lub 500 dolarów — nawet przy kosztach wynoszących 500 dolarów udział w kosztach dla jednego okręgu wynosi tylko 4,20 dolara!! — za korzyść w wysokości 100 dolarów, która trafia przede wszystkim do jej dzielnicy.
Po prostu nie ma koniecznego związku pomiędzy całkowitymi kosztami a „korzyściami”, jakich poszukują politycy licytujący cudzymi pieniędzmi. O wiele lepiej zostawić pieniądze podatnikom, którzy mają inne zajęcia z zasobami i są uzależnieni od rynków kapitałowych w zakresie inwestycji, ponieważ w przypadku prywatnych przedsięwzięć musi istnieć jakaś szansa na wytworzenie wartości netto.
Komentarze
Prześlij komentarz