Przejdź do głównej zawartości

Bogactwo jest nierównomiernie lub niesprawiedliwie rozdzielone. Kontra obfitość.

 Kontra obfitość

Jeśli jest coś, co oddziela ekonomicznie analfabetów od piśmiennych, jest to podstawowe postrzeganie świata takim, jaki jest. Ta pierwsza ma tendencję do myślenia o tym w kategoriach obfitości, czyli tego, że mamy już to, czego potrzebujemy (i pragniemy), ale jest to rozłożone nierównomiernie.

Z pewnością zasoby i bogactwo nie są równomiernie ani nawet sprawiedliwie rozdzielone . Jednak fakt, że bogactwo jest nierównomiernie lub niesprawiedliwie rozdzielone, sam w sobie nie oznacza, że ​​jesteśmy już wystarczająco bogaci. Oznacza to raczej, że mogą pojawić się problemy, z którymi będziemy musieli się uporać. A to, że są takie problemy, sugeruje, że może ich nie być wystarczająco dużo.

Gdyby było tak, że ten świat już zapewnił wszystko, co potrzebne, aby zadowolić wszystkich, nie byłoby potrzeby niczego produkować. Nie byłoby też szans na innowacje i tworzenie nowej wartości. Przedsiębiorczość byłaby bezskuteczna, jeśli nie kompletna strata czasu i wysiłku, ponieważ nie byłaby w stanie poprawić sytuacji.

To spojrzenie na świat, które czasem porównuje się do biblijnego ogrodu Eden (ale w wersji ziemskiej), jest w istocie perspektywą opartą na beznadziei i karmiącą apatię. Jeśli na świecie jest obfitość, to niczego nie brakuje, a zatem nie ma powodu do działania. Nie ma też powodu stawiać sobie celów ani marzyć o lepszej przyszłości. Z pewnością świat obfity już by nas w miarę możliwości zadowolił. Niezależnie od tego, jaki niepokój możemy odczuwać, dzieje się to pomimo obfitości. Jak zatem moglibyśmy oczekiwać usunięcia tego niepokoju?

Lewicowy pogląd na obfitość często utrzymuje, że świat jest obfity, ale niektórzy wzięli i kontrolują więcej, niż im się należało, i dlatego wykluczają innych z tej obfitości. Innymi słowy, niepokój, który odczuwamy, niezależnie od tego, czy jest to brak podstawowych środków, takich jak żywność i schronienie, czy też możliwości i środków samorealizacji, jest winą kogoś innego. Dlatego możemy (i prawdopodobnie powinniśmy) wskazywać winnych. Biorąc pod uwagę założenie obfitości, intuicyjnym rozwiązaniem jest odzyskanie tego, co nasze – wojna klas . A nie pracować ciężej, mądrzej i skupiać nasze wysiłki na wartościowej produkcji.

Ale obfitość nie jest ani koniecznym, ani wystarczającym warunkiem niesprawiedliwości i niesprawiedliwości. To, że obecnie nie wystarczy, że można stworzyć więcej i że w związku z tym istnieje możliwość poprawy kondycji ludzkiej – jeśli zdecydujemy się na nią pracować – nie czyni automatycznie status quo moralnym i sprawiedliwym. Sugeruje jednak, że nie wszystkie różnice wynikają z niesprawiedliwości. Sugeruje również, że możemy poprawić naszą sytuację, zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo, działając rozważnie, mądrze i produktywnie.

W rzeczywistości świat niedoboru jest światem obietnic i możliwości. To świat, w którym dokonujemy wyborów, wyznaczamy cele i dążymy do ich osiągnięcia. Niektórzy z nas odnoszą większe sukcesy niż inni, a niektórzy osiągają swoje cele wcześniej niż inni, nie wspominając już o tym, że możemy mieć różne cele i priorytety. A moc zmiany świata, zarówno naszego mikrokosmosu, jak i całego społeczeństwa, pozostaje z nami.

Świat niedoboru to świat oszczędności, produkcji i możliwości – ale nie świat bez przestępczości. Jest to jednak świat, w którym musimy powstrzymać się od twierdzenia, że ​​ktoś inny jest zawsze winny wszelkich niepokojów, które możemy czuć lub których możemy doświadczyć. Ponieważ w świecie, który nie jest obfity, ale gdzie obfitość jest celem, do którego osiągnięcia dążymy , kierujemy nasze możliwości na te potrzeby, które najbardziej pragniemy zaspokoić. Działamy również w celu rozszerzenia tych możliwości, aby zapewnić później większą satysfakcję.

Należy się tutaj spodziewać pewnej nierówności jako naturalnego wyniku wyborów jednostek. Nie można obwiniać innych za Twoje wybory ani za to, co z nich wynika. Nie ma zatem żadnej podstawy do wojny klasowej poza działaniami przestępczymi. Nie wystarczy wskazać na nierówny podział majątku jako przejaw niesprawiedliwości, gdyż może on być skutkiem zarówno słusznych wyborów, jak i przestępstwa. To drugie obejmowałoby działania podejmowane w celu ograniczenia, manipulowania lub cofnięcia zdolności innej osoby – lub wydobycia, wymuszenia lub bezprawnego i bez pozwolenia przejęcia kontroli nad owocami jej wysiłków.

Jeśli założymy dostatek, czynimy świat miejscem beznadziejnym, w którym nie ma miejsca na marzenia i możliwości. Narażamy także społeczeństwo na destrukcyjne tendencje. Ponieważ każdy nierówny podział sugerowałby nam, że istnieje niesprawiedliwość, jednostka jest skutecznie pozbawiona prawa do swobodnego i niezależnego dokonywania wyborów – oraz do zbierania owoców swojej pracy; i wykorzystuje zazdrość jako broń jako wystarczającą oznakę przestępstwa, za które inni mogą zostać uznani winnymi.

Z drugiej strony niedobór, choć samo słowo nie jest inspirujący, jest niezbędnym warunkiem świata nadziei – w którym można stworzyć bogactwo, możliwości są ograniczone naszą wyobraźnią, a cele i marzenia można osiągnąć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

DOGE poważnie podchodzi do wojny z państwem administracyjnym