Prawa własności zaczynają się od posiadania samego siebie. Adam Smith zapewnił moralną podstawę swobód pracowniczych.
Adam Smith zapewnił moralną podstawę swobód pracowniczych

Wymagania dotyczące licencji zawodowych są skrajnie głupie. Niektórzy ludzie przedstawiają kolorowe ( choć nie bezdyskusyjne) argumenty za licencjonowaniem zawodów wymagających wysokich umiejętności i wysokiego ryzyka, takich jak lekarze. Jednak większość ograniczeń niewiele robi poza korzyścią dla ustalonych interesów pracowniczych kosztem pracowników i konsumentów. Po zniesieniu wymogów licencyjnych dla kosmetyczek , barmanów, „ tymczasowych zapaśników ” ani wielu innych zawodów regulowanych nie nastąpi żadna katastrofa społeczna ani gospodarcza.
Bogactwo narodów Adama Smitha elokwentnie porusza kwestię ograniczeń siły roboczej, co oddaje istotę ekonomii wolnorynkowej i teorii praw naturalnych. „Własność, którą każdy człowiek posiada w swojej własnej pracy, ponieważ jest pierwotną podstawą wszystkich innych własności, jest więc najświętsza i nienaruszalna” – argumentuje Smith. „Dziedzictwo biedaka leży w sile i zręczności jego rąk; ale przeszkadzać mu w używaniu tej siły i zręczności w sposób, jaki uważa za właściwy, bez szkody dla bliźniego, jest jawnym pogwałceniem tej najświętszej własności”.
Prawa własności zaczynają się od posiadania samego siebie. Fizyczna i umysłowa autonomia jednostki (jeżeli nie jest nękana przez państwo) umożliwia jej, poprzez swoją pracę, tworzenie wartości ekonomicznej dla innych. Sygnały cenowe – pisane niewidzialną ręką rynku – pomagają przedsiębiorcy lub robotnikowi zmaksymalizować jego użyteczność dla innych (i zyski).
W koncepcji Smitha specjalizacja siły roboczej rodzi wydajność i dobrobyt. Każdy wyspecjalizowany robotnik wymienia swoje własne produkty na te, których sam nie jest w stanie stworzyć. Jednostki „uważają za swój interes wykorzystanie całego swojego przemysłu w sposób, który daje im jakąś przewagę nad sąsiadami, i kupowanie za część jego produktu lub, co na jedno wychodzi, za cenę jego części” , bez względu na to, do czego mają okazję”. W ten sposób wolne, złożone i rozległe rynki – połączone sieciami handlu – wytwarzają między swoimi uczestnikami wzajemne zaufanie, współpracę i bogactwo.
Co więcej, ponieważ prawa do swobodnego zrzeszania się i zawierania umów z konieczności obejmują co najmniej dwie strony, ograniczenia siły roboczej naruszają również „słuszną wolność” potencjalnych pracodawców, napisał Smith. Pracodawcy – „których to tak bardzo dotyczy” – mogą skutecznie weryfikować kwalifikacje swoich kandydatów. Nie wymagają ochrony rządu. Pretensje ustawodawców, by twierdzić inaczej, są „najwyraźniej tak samo impertynenckie, jak [są] uciążliwe”.
Bezczelność i ucisk takiego paternalizmu wydaje się dziś jeszcze bardziej jaskrawy, ponieważ wielu współczesnych regulatorów uważa, że sami pracownicy wymagają od rządu ograniczenia ich wolności pracy, kiedy i jak uznają to za stosowne. Pojęcia te stały się widoczne w przepisach, takich jak niesławny kalifornijski AB 5, co uniemożliwia wielu potencjalnym pracownikom zawieranie elastycznych i niezależnych umów z potencjalnymi pracodawcami. Ale te represje wobec niezależnych kontrahentów służą jedynie specjalnym interesom. Na przykład taksówkarze, którym zagrażają rebelianci z branży transportowej, Uber i Lyft, mocno naciskają na takie przepisy. Rzeczywiście, większość niezależnych pracowników woli swój los od tradycyjnego zatrudnienia. Ankieta Pew Research Center z 2021 r. wykazała na przykład, że około czterech na pięciu pracowników „pozytywnie ocenia swoje doświadczenia na tych stanowiskach”.
Smith rozumiał szczególny charakter relacji interesów pracowniczych z rządem. Zauważył, że „władza miast korporacyjnych była całkowicie w rękach kupców i rzemieślników”.
Na przykład „zawody zarejestrowane” często uzależniały członkostwo od ukończenia długiego stażu. Zawody dodatkowo ograniczyłyby dozwoloną liczbę uczniów, których mógłby uczyć każdy mistrz. „Tkacze jedwabiu w Londynie ledwie zostali zarejestrowani w ciągu roku, kiedy uchwalili regulamin powstrzymujący każdego mistrza przed zatrudnianiem więcej niż dwóch uczniów na raz” — pisze Smith. Ten protekcjonizm pracy zmniejszył podaż handlarzy w danej dziedzinie, sztucznie zawyżając w ten sposób ich zyski.
Wyłaniające się z średniowiecza Europy gildie nadzorowały i utrzymywały sponsorowane przez państwo monopole w swoich branżach. Wielka Partia Pracy wymusiła kontrolę cen, limity produkcji, wyznaczone łańcuchy dostaw i wiele więcej. Gildie często tłumiły innowacje technologiczne lub metodologiczne, których wynikająca z nich wydajność mogła obniżyć ceny konsumpcyjne. Jednak przez obalanie sił rynkowych branże cechowe często osiągały gorsze wyniki niż ich nieoznakowana konkurencja. W końcu wzbierające fale kapitalizmu i demokratycznych instytucji politycznych podniosły łodzie przedsiębiorców i konsumentów – ale zatopiły system cechowy.
Współczesne pogoń za rentą przez Wielką Partię Robotniczą – między innymi licencje zawodowe i środki przeciwko wykonawcom – ma te same wady moralne, co dawne starania cechów. „Gildie zapewniły grupom biznesmenów mechanizm organizacyjny do negocjowania z elitami politycznymi wyłącznych przywilejów prawnych, które pozwalały im czerpać rentę monopolistyczną” — pisze Sheilagh Ogilvie, profesor historii gospodarczej na Uniwersytecie w Cambridge. „Członkowie gildii wykorzystali następnie swoje gildie do przekierowania części tych czynszów do elit politycznych w zamian za wsparcie i egzekwowanie prawa”. Takie kumoterstwo odzwierciedla działalność wielu współczesnych związków zawodowych, zwłaszcza w sektorze publicznym.
Smith przedstawia parę propozycji. Wniosek moralny jest taki, że dobrze jest, aby jednostki miały swobodę pracy i zawierania umów według własnego uznania. Propozycja ekonomiczna jest taka, że taka wolność generuje spektakularne bogactwo. Stanowią one podstawę całego napędzanego przez rynek dobrobytu, od najprostszych codziennych transakcji po najbardziej bizantyjskie, nieprzejrzyste rynki finansowe. Aby ukształtować bardziej moralną, bogatszą i doskonalszą Amerykę, decydenci polityczni muszą odrzucić regresywne, średniowieczne pragnienia Wielkiej Partii Pracy.
Komentarze
Prześlij komentarz