Państwo, samorządy mogą ingerować w procesy gospodarcze. Zachęty do rozwoju stanu: jedynym rozwiązaniem jest nie grać Michaela MungeraMichaela Mungera – 15 sierpnia 2023 rCzas czytania: 6 minut AIER >> Codzienna ekonomia >> Opodatkowanie >> Polityka >> Wolne rynki >> Rozwój ekonomiczny Przyjazny do druku, PDF i e-mailWydrukowaćFacebookŚwiergotLinkedinPinterestRedditFlipboardE-mailPodziel się Dokładnie 40 lat temu usłyszeliśmy intonację komputerowego głosu: „Dziwna gra. Jedynym zwycięskim posunięciem jest nie grać.” OK, uwaga spoilera: to kulminacyjny moment filmu „Gry wojenne ” z 1983 r., w którym system sztucznej inteligencji „uczy się” koncepcji daremności, a następnie „odgrywa” wszystkie możliwe strategie wywołania wzajemnie gwarantowanej destrukcji w wojnie nuklearnej. Jedynym zwycięskim posunięciem jest uniknięcie gry w strategicznej scenerii, która przede wszystkim odpowiada dylematowi więźnia . Ekonomiści Wyboru Publicznego w latach 70. doszli do ważnego stwierdzenia: Podczas gdy konkurencja jest dobra i może być bardzo dobra, w niektórych układach instytucjonalnych - społeczeństwie komercyjnym, handlu międzynarodowym z podziałem pracy w systemach rynkowych ogólnie - w innych układach konkurencja może być szkodliwa. W rzeczywistości w pewnych okolicznościach rywalizacja może być niszczycielska, aktywnie zużywając lub niszcząc znacznie więcej zasobów, niż zbiera domniemany „zwycięzca” na koniec gry. Problem polega na rozpoznaniu rodzaju otoczenia instytucjonalnego, w którym się znajdujemy, zanim spróbujemy opracować strategię, która pozwoli nam „zwyciężyć”. Wgląd Public Choice polega na tym, że to opracowywanie „reguł gry”, a nie granie w konkretną grę, leży u podstaw dobrej polityki publicznej. W swojej niedocenianej książce – jeśli książkę, która była cytowana prawie 3000 razy, można nazwać „niedocenianą” – Reason of Rules , Geoffrey Brennan i James Buchanan przedstawiają logikę wyboru konstytucyjnego, która może pomóc zapewnić, że społeczeństwa unikają systemów, w których jedynym rozsądnym posunięciem jest przede wszystkim nie konkurowanie („granie”). Konieczne jest oddzielenie procesu ustalania reguł od procesu wyboru określonych działań w ramach tych reguł. Ponownie jednak rozróżnienie to jest nieco trudniejsze do nakreślenia w kontekście społecznym ze względu na złożone współzależności między regułami określającymi ograniczenia prywatnego zachowania a regułami określającymi ograniczenia nałożone na agentów politycznych, którzy mogą angażować się w działania związane ze zmianami pierwszy zestaw zasad. Oznacza to, że większość ustawodawcza może działać w ramach zasad (konstytucji politycznej), które ograniczają ich własne zachowanie przy zmianie zasadktóre ograniczają zachowanie osób w ramach ich prywatnych uprawnień. Trzeba uważać, aby dokonać rozróżnienia między wyborem między regułami a wyborem między strategiami w ramach reguł mających zastosowanie do sytuacji, w obliczu której stoi dobrze zdefiniowana jednostka decyzyjna. Legislatury mają co najmniej dwa zadania. Jednym z nich jest opracowanie zasad, według których odbywa się rywalizacja. Drugim jest wygranie tej rywalizacji, jako indywidualni członkowie, którzy starają się o reelekcję i jako partie, które próbują dowodzić większością i głosować za polityką, którą preferują. Typowa dla „dylematu więźnia” pokusa, by wygrać określoną rundę gry, może przeważyć nad jasną świadomością, że w wielu „dziwnych grach” lepiej, żeby wszyscy w ogóle nie grali. Dziwna gra: zachęty do rozwoju stanu Jedną z takich dziwnych gier są wojny o rozwój gospodarczy, toczone rutynowo przez władze stanowe i miejskie. Nikt nie cofa się i nie zadaje oczywistych pytań: czy rządy stanowe powinny stosować bodźce ekonomiczne, aby przede wszystkim „konkurować” o nowe inwestycje i budowę zakładów produkcyjnych? Czy wojny przetargowe o „rozwój gospodarczy” przynoszą korzyści, których politycy domagają się dla tych programów? A skąd mielibyśmy wiedzieć? Pokusa polega na tym, aby po prostu grać w grę tak, jak jest dana. Jeżeli zachęty — które byłyby łapówkami lub prowizjami, gdyby zostały podjęte przez podmiot prywatny — są oferowane jako sposób wpływania na wybór lokalizacji nowej fabryki Mercedesa lub nowego zakładu produkującego chipy, jaki jest efekt netto? Wyobraź sobie, że istnieją dwa stany, Mungeria i Salsmania, z zasadniczo identyczną polityką podatkową, jakością siły roboczej i infrastrukturą. Do gubernatorów stanów zwraca się QAI-Marsh, firma produkująca batoniki marshmallow zasilane kwantową sztuczną inteligencją, gorącą nowość wśród influencerów na całym świecie. Teraz QAI-marsh płaci pensje, które są o 25 procent wyższe niż średnia płaca państwowa i spodziewa się stworzenia co najmniej 12 000 nowych miejsc pracy i zbudowania dużej fabryki, która będzie wymagała setek prac budowlanych, które trwałyby przez kilka lat. Jeśli stan może przyciągnąć fabrykę QAI-marsh, prawdopodobnie przyciągnie również inne firmy, a gubernator i partia większościowa w legislaturze stanowej prawdopodobnie wygrają następne wybory w bułka z masłem. Problem dla Mungerii polega na tym, że Salsmania również będzie licytować. Załóżmy, że korzyści dla państwa, w tym zwykłe wymachiwanie ręką na temat „mnożników” i „dobrych miejsc pracy”, to nie tylko dym i lustra (mogą być dymem i lustrami, ale załóżmy, że nie). Ile oba stany „zaoferują” w postaci ulg podatkowych, bezpośrednich dotacji pieniężnych i dotacji na budowę infrastruktury, takiej jak drogi, moc elektryczna i tak dalej? Optymistyczne przypuszczenie jest takie, że „zwycięzca” zalicytuje pełną kwotę szacowanej korzyści dla państwa. Załóżmy, że zsumowanie całego mnożnika, budownictwa i innej zwiększonej aktywności gospodarczej w stanie oznacza „korzyść” w wysokości 320 milionów dolarów. Mungeria i Salsmania będą oferować pakiety – różniące się szczegółami, ale nie wartością – o wartości blisko 320 milionów dolarów. To najlepszy scenariusz, ludzie. I nawet wtedy dosłownie WSZYSTKIE korzyści ekonomiczne, które przyniosłyby państwu, są zwracane korporacji jako łapówka. Oczywiście są (co najmniej) trzy rzeczy, które mogą pójść nie tak: 1. Obietnice QAI-marsh okazują się niewiarygodne, a w połowie zbudowany obiekt zostaje porzucony, marnując dziesiątki milionów dolarów z pieniędzy podatników, ale kosztując bardzo niewiele QAI-marsh. Co więcej, „zachęty” to tak naprawdę pieniądze z podatków pobierane z właściwych powodów od firm już działających w państwie i przekazywane firmom zewnętrznym w ramach pewnego rodzaju politycznej prostytucji. 2. „Szacunki korzyści” okazują się szalenie optymistyczne : mimo że QAI-marsh buduje i obsługuje obiekt, rzeczywiste korzyści wynoszą tylko 200 milionów dolarów. Podatnicy stanowi zmarnowali 120 milionów dolarów, ponieważ jakiś błyskotliwy konsultant nauczył się mówić „mnożnik” w prognozach, które nie miały żadnych faktycznych podstaw ekonomicznych. 3. Co najgorsze, nie ma powodu, by oczekiwać, że górna granica stawek będzie ograniczona rzeczywistą wartością ekonomiczną (patrz punkt 2 powyżej, ponieważ „rzeczywista” wartość ekonomiczna jest prawdopodobnie fikcją!) . Ale załóżmy, że korzyść dla państwa naprawdę wyniosłaby 320 milionów dolarów. To nie są pieniądze gubernatora i nie są to pieniądze podatników. Pamiętaj, że celem przyciągnięcia obiektu jest cel polityczny, a nie ekonomiczny; jeśli Mungeria zaoferuje 450 milionów dolarów, wówczas QAI-marsh powie „Tak!”, zbuduje obiekt i zapewni sobie polityczny cel, jakim jest sukces wyborczy. Daleko od bycia krzywdą , przelicytowanie jest w rzeczywistości korzyścią dla przywódców politycznych, którzy rozdają pieniądze innych ludzi. Wszystko to oznacza, że z punktu widzenia podatników państwowych lepiej „nie grać w ogóle”. Ale jak można to osiągnąć, skoro politycy uwielbiają grać w tę grę, nawet jeśli szkodzi ona interesom obywateli, którym zobowiązali się służyć? Wydaje się, że są trzy możliwości. Pierwsza to ustawa, która zabrania wypłacania stypendiów i ulg podatkowych w ramach strategii rekrutacyjnej. Ale jak zauważyli Brennan i Buchanan we wcześniejszym cytacie w tym artykule, jest to jednocześnie zmiana reguł gry – „żadnych zachęt, nie graj w ogóle” – i gra w grę – apel do wyborców, aby wygrać następne wybory. Wygląda na to, że wyborcy lubią, a przynajmniej nagradzają polityków, którzy grają w grę motywacyjną, więc to porażka. Drugi to ograniczenie definicji „celu publicznego” lub wartości dla obywateli. Mogłaby pójść drogą równej ochrony, wymagając, aby państwa nie mogły dyskryminować w polityce podatkowej, ale musiały traktować wszystkie korporacje w ten sam sposób. Lub może to być jakiś inny ogólny wymóg, który uniemożliwia konkretne, ukierunkowane korzyści prywatne przy użyciu środków publicznych. Mój rodzinny stan Karolina Północna miał taki zestaw precedensów i wydawało się, że zasady się trzymają, aż do katastrofalnej sprawy stanowego sądu najwyższego w sprawie Marready przeciwko miastu Winston Salem w 1996 r.. Decyzja ta na nowo zdefiniowała „cel publiczny”, odchodząc od obiektywnych, szeroko podzielanych celów i zmierzając w kierunku czegoś, co od tego czasu nazywa się zasadą „racjonalnej podstawy”, co oznacza, że prawie wszystko, co chce zrobić legislatura stanowa, może to zrobić, ponieważ ustawodawca decyduje o tym, co jest dobre dla ogółu. Problem, jak przekonywali Brennan i Buchanan blisko 40 lat temu, polega na tym, że motywacje polityków i cele obywateli mogą się różnić, a rozbieżność ta nigdzie nie jest bardziej oczywista niż w przypadku ukierunkowanych, prywatnych korzyści dla konkretnych korporacji opłacanych z publicznych pieniędzy. koszt. Trzecią możliwością są ograniczenia konstytucyjne, z państwowym przepisem konstytucyjnym zakazującym nadmiernego wykorzystywania bodźców ekonomicznych do celów politycznych. Chociaż istnieją przykłady takich ograniczeń , są one coraz częściej postrzegane jako archaiczne wśród analityków politycznych i niepopularne wśród elit politycznych w stolicach stanów, które chcą poprawić swój ranking jako „państwo przyjazne biznesowi ”. Nie sądzę, żeby to było beznadziejne, ale trudno mieć nadzieję w obecnym środowisku korporacyjnego kumoterstwa i propagandy państwowej. Pomysł, że ustawodawca jest zasadniczo odpowiedzialny za przekształcenie zasad, aby systemy działały lepiej, a nie za manipulowanie obecnym systemem w celu uzyskania krótkoterminowych korzyści politycznych i zwycięstw wyborczych, wydaje się niemodny. Niemniej jednak dla obywateli jedynym korzystnym posunięciem jest niegranie w ogóle i nie nagradzanie polityków, którzy to robią.
Zachęty do rozwoju stanu: jedynym rozwiązaniem jest nie grać

Dokładnie 40 lat temu usłyszeliśmy intonację komputerowego głosu: „Dziwna gra. Jedynym zwycięskim posunięciem jest nie grać.”
OK, uwaga spoilera: to kulminacyjny moment filmu „Gry wojenne ” z 1983 r., w którym system sztucznej inteligencji „uczy się” koncepcji daremności, a następnie „odgrywa” wszystkie możliwe strategie wywołania wzajemnie gwarantowanej destrukcji w wojnie nuklearnej. Jedynym zwycięskim posunięciem jest uniknięcie gry w strategicznej scenerii, która przede wszystkim odpowiada dylematowi więźnia .
Ekonomiści Wyboru Publicznego w latach 70. doszli do ważnego stwierdzenia: Podczas gdy konkurencja jest dobra i może być bardzo dobra, w niektórych układach instytucjonalnych - społeczeństwie komercyjnym, handlu międzynarodowym z podziałem pracy w systemach rynkowych ogólnie - w innych układach konkurencja może być szkodliwa. W rzeczywistości w pewnych okolicznościach rywalizacja może być niszczycielska, aktywnie zużywając lub niszcząc znacznie więcej zasobów, niż zbiera domniemany „zwycięzca” na koniec gry.
Problem polega na rozpoznaniu rodzaju otoczenia instytucjonalnego, w którym się znajdujemy, zanim spróbujemy opracować strategię, która pozwoli nam „zwyciężyć”. Wgląd Public Choice polega na tym, że to opracowywanie „reguł gry”, a nie granie w konkretną grę, leży u podstaw dobrej polityki publicznej. W swojej niedocenianej książce – jeśli książkę, która była cytowana prawie 3000 razy, można nazwać „niedocenianą” – Reason of Rules , Geoffrey Brennan i James Buchanan przedstawiają logikę wyboru konstytucyjnego, która może pomóc zapewnić, że społeczeństwa unikają systemów, w których jedynym rozsądnym posunięciem jest przede wszystkim nie konkurowanie („granie”).
Konieczne jest oddzielenie procesu ustalania reguł od procesu wyboru określonych działań w ramach tych reguł. Ponownie jednak rozróżnienie to jest nieco trudniejsze do nakreślenia w kontekście społecznym ze względu na złożone współzależności między regułami określającymi ograniczenia prywatnego zachowania a regułami określającymi ograniczenia nałożone na agentów politycznych, którzy mogą angażować się w działania związane ze zmianami pierwszy zestaw zasad. Oznacza to, że większość ustawodawcza może działać w ramach zasad (konstytucji politycznej), które ograniczają ich własne zachowanie przy zmianie zasadktóre ograniczają zachowanie osób w ramach ich prywatnych uprawnień. Trzeba uważać, aby dokonać rozróżnienia między wyborem między regułami a wyborem między strategiami w ramach reguł mających zastosowanie do sytuacji, w obliczu której stoi dobrze zdefiniowana jednostka decyzyjna.
Legislatury mają co najmniej dwa zadania. Jednym z nich jest opracowanie zasad, według których odbywa się rywalizacja. Drugim jest wygranie tej rywalizacji, jako indywidualni członkowie, którzy starają się o reelekcję i jako partie, które próbują dowodzić większością i głosować za polityką, którą preferują. Typowa dla „dylematu więźnia” pokusa, by wygrać określoną rundę gry, może przeważyć nad jasną świadomością, że w wielu „dziwnych grach” lepiej, żeby wszyscy w ogóle nie grali.
Dziwna gra: zachęty do rozwoju stanu
Jedną z takich dziwnych gier są wojny o rozwój gospodarczy, toczone rutynowo przez władze stanowe i miejskie. Nikt nie cofa się i nie zadaje oczywistych pytań: czy rządy stanowe powinny stosować bodźce ekonomiczne, aby przede wszystkim „konkurować” o nowe inwestycje i budowę zakładów produkcyjnych? Czy wojny przetargowe o „rozwój gospodarczy” przynoszą korzyści, których politycy domagają się dla tych programów? A skąd mielibyśmy wiedzieć?
Pokusa polega na tym, aby po prostu grać w grę tak, jak jest dana. Jeżeli zachęty — które byłyby łapówkami lub prowizjami, gdyby zostały podjęte przez podmiot prywatny — są oferowane jako sposób wpływania na wybór lokalizacji nowej fabryki Mercedesa lub nowego zakładu produkującego chipy, jaki jest efekt netto? Wyobraź sobie, że istnieją dwa stany, Mungeria i Salsmania, z zasadniczo identyczną polityką podatkową, jakością siły roboczej i infrastrukturą. Do gubernatorów stanów zwraca się QAI-Marsh, firma produkująca batoniki marshmallow zasilane kwantową sztuczną inteligencją, gorącą nowość wśród influencerów na całym świecie.
Teraz QAI-marsh płaci pensje, które są o 25 procent wyższe niż średnia płaca państwowa i spodziewa się stworzenia co najmniej 12 000 nowych miejsc pracy i zbudowania dużej fabryki, która będzie wymagała setek prac budowlanych, które trwałyby przez kilka lat. Jeśli stan może przyciągnąć fabrykę QAI-marsh, prawdopodobnie przyciągnie również inne firmy, a gubernator i partia większościowa w legislaturze stanowej prawdopodobnie wygrają następne wybory w bułka z masłem.
Problem dla Mungerii polega na tym, że Salsmania również będzie licytować. Załóżmy, że korzyści dla państwa, w tym zwykłe wymachiwanie ręką na temat „mnożników” i „dobrych miejsc pracy”, to nie tylko dym i lustra (mogą być dymem i lustrami, ale załóżmy, że nie). Ile oba stany „zaoferują” w postaci ulg podatkowych, bezpośrednich dotacji pieniężnych i dotacji na budowę infrastruktury, takiej jak drogi, moc elektryczna i tak dalej?
Optymistyczne przypuszczenie jest takie, że „zwycięzca” zalicytuje pełną kwotę szacowanej korzyści dla państwa. Załóżmy, że zsumowanie całego mnożnika, budownictwa i innej zwiększonej aktywności gospodarczej w stanie oznacza „korzyść” w wysokości 320 milionów dolarów. Mungeria i Salsmania będą oferować pakiety – różniące się szczegółami, ale nie wartością – o wartości blisko 320 milionów dolarów.
To najlepszy scenariusz, ludzie. I nawet wtedy dosłownie WSZYSTKIE korzyści ekonomiczne, które przyniosłyby państwu, są zwracane korporacji jako łapówka. Oczywiście są (co najmniej) trzy rzeczy, które mogą pójść nie tak:
1. Obietnice QAI-marsh okazują się niewiarygodne, a w połowie zbudowany obiekt zostaje porzucony, marnując dziesiątki milionów dolarów z pieniędzy podatników, ale kosztując bardzo niewiele QAI-marsh. Co więcej, „zachęty” to tak naprawdę pieniądze z podatków pobierane z właściwych powodów od firm już działających w państwie i przekazywane firmom zewnętrznym w ramach pewnego rodzaju politycznej prostytucji.
2. „Szacunki korzyści” okazują się szalenie optymistyczne : mimo że QAI-marsh buduje i obsługuje obiekt, rzeczywiste korzyści wynoszą tylko 200 milionów dolarów. Podatnicy stanowi zmarnowali 120 milionów dolarów, ponieważ jakiś błyskotliwy konsultant nauczył się mówić „mnożnik” w prognozach, które nie miały żadnych faktycznych podstaw ekonomicznych.
3. Co najgorsze, nie ma powodu, by oczekiwać, że górna granica stawek będzie ograniczona rzeczywistą wartością ekonomiczną (patrz punkt 2 powyżej, ponieważ „rzeczywista” wartość ekonomiczna jest prawdopodobnie fikcją!) . Ale załóżmy, że korzyść dla państwa naprawdę wyniosłaby 320 milionów dolarów. To nie są pieniądze gubernatora i nie są to pieniądze podatników. Pamiętaj, że celem przyciągnięcia obiektu jest cel polityczny, a nie ekonomiczny; jeśli Mungeria zaoferuje 450 milionów dolarów, wówczas QAI-marsh powie „Tak!”, zbuduje obiekt i zapewni sobie polityczny cel, jakim jest sukces wyborczy. Daleko od bycia krzywdą , przelicytowanie jest w rzeczywistości korzyścią dla przywódców politycznych, którzy rozdają pieniądze innych ludzi.
Wszystko to oznacza, że z punktu widzenia podatników państwowych lepiej „nie grać w ogóle”. Ale jak można to osiągnąć, skoro politycy uwielbiają grać w tę grę, nawet jeśli szkodzi ona interesom obywateli, którym zobowiązali się służyć?
Wydaje się, że są trzy możliwości. Pierwsza to ustawa, która zabrania wypłacania stypendiów i ulg podatkowych w ramach strategii rekrutacyjnej. Ale jak zauważyli Brennan i Buchanan we wcześniejszym cytacie w tym artykule, jest to jednocześnie zmiana reguł gry – „żadnych zachęt, nie graj w ogóle” – i gra w grę – apel do wyborców, aby wygrać następne wybory. Wygląda na to, że wyborcy lubią, a przynajmniej nagradzają polityków, którzy grają w grę motywacyjną, więc to porażka.
Drugi to ograniczenie definicji „celu publicznego” lub wartości dla obywateli. Mogłaby pójść drogą równej ochrony, wymagając, aby państwa nie mogły dyskryminować w polityce podatkowej, ale musiały traktować wszystkie korporacje w ten sam sposób. Lub może to być jakiś inny ogólny wymóg, który uniemożliwia konkretne, ukierunkowane korzyści prywatne przy użyciu środków publicznych. Mój rodzinny stan Karolina Północna miał taki zestaw precedensów i wydawało się, że zasady się trzymają, aż do katastrofalnej sprawy stanowego sądu najwyższego w sprawie Marready przeciwko miastu Winston Salem w 1996 r.. Decyzja ta na nowo zdefiniowała „cel publiczny”, odchodząc od obiektywnych, szeroko podzielanych celów i zmierzając w kierunku czegoś, co od tego czasu nazywa się zasadą „racjonalnej podstawy”, co oznacza, że prawie wszystko, co chce zrobić legislatura stanowa, może to zrobić, ponieważ ustawodawca decyduje o tym, co jest dobre dla ogółu. Problem, jak przekonywali Brennan i Buchanan blisko 40 lat temu, polega na tym, że motywacje polityków i cele obywateli mogą się różnić, a rozbieżność ta nigdzie nie jest bardziej oczywista niż w przypadku ukierunkowanych, prywatnych korzyści dla konkretnych korporacji opłacanych z publicznych pieniędzy. koszt.
Trzecią możliwością są ograniczenia konstytucyjne, z państwowym przepisem konstytucyjnym zakazującym nadmiernego wykorzystywania bodźców ekonomicznych do celów politycznych. Chociaż istnieją przykłady takich ograniczeń , są one coraz częściej postrzegane jako archaiczne wśród analityków politycznych i niepopularne wśród elit politycznych w stolicach stanów, które chcą poprawić swój ranking jako „państwo przyjazne biznesowi ”.
Nie sądzę, żeby to było beznadziejne, ale trudno mieć nadzieję w obecnym środowisku korporacyjnego kumoterstwa i propagandy państwowej. Pomysł, że ustawodawca jest zasadniczo odpowiedzialny za przekształcenie zasad, aby systemy działały lepiej, a nie za manipulowanie obecnym systemem w celu uzyskania krótkoterminowych korzyści politycznych i zwycięstw wyborczych, wydaje się niemodny. Niemniej jednak dla obywateli jedynym korzystnym posunięciem jest niegranie w ogóle i nie nagradzanie polityków, którzy to robią.
Komentarze
Prześlij komentarz