Niezależność mediów tak naprawdę nie oznacza niezależności mediów
Niezależność mediów tak naprawdę nie oznacza niezależności mediów

Niewielki skandal wywołał oburzenie w mediach społecznościowych po tym, jak Twitter dodał wzmiankę o „mediach finansowanych ze środków publicznych” pod szyldem British Broadcasting Corporation (BBC) i National Public Radio (NPR). W Kanadzie konserwatywny przywódca oficjalnej opozycji skorzystał z okazji i poprosił o oznaczenie Canadian Broadcasting Corporation (CBC) podobną etykietą.
Reakcją takich mediów i ich obrońców było zwrócenie uwagi, że jest to niesprawiedliwa próba piętnowania ich poprzez porównywanie ich do prawdziwych państwowych placówek propagandowych w krajach takich jak Rosja czy Chiny. Z pewnością podmioty te mają wysoki stopień autonomii redakcyjnej i niezależności. Nazywanie ich „miejscami propagandy” (wyraźnie lub pośrednio) jest nieprawdziwe.
Nie oznacza to jednak, że państwowe finansowanie mediów jest dobre dla demokracji. W rzeczywistości wiele osób po prostu zakłada, że niezależność redakcyjna jest wystarczającym dowodem braku ingerencji politycznej. W rzeczywistości samo istnienie tych redakcyjnie niezależnych organizacji i subsydiów dla mediów jest dowodem na ingerencję aktorów politycznych, którzy niewłaściwie wykorzystują uprawnienia państwa.
Aby zobaczyć, jak to możliwe, trzeba zrozumieć podstawową ekonomię mediów . Każde media mają różne rodzaje struktur kosztów ze względu na sposób, w jaki świadczą swoje usługi – gazety, nadawcy radiowi, nadawcy telewizyjni itp. Każdy rodzaj mediów ma „koszty stałe”, które są ponoszone podczas zakładania. Jednak gdy zaczynają produkować, średnie koszty zaczynają spadać. Są to korzyści skali, które chcą wykorzystać różne media, a tym samym chcą mieć dużą masę klientów.
Problem polega na tym, że przychody, jakie uzyskuje media, rządzą się nieco innymi prawami. Tak, przychody z reklam zależą od liczby osób, do których docierają. Ale tylko częściowo. Zależą one również od liczby osób, do których docierają treści reklamowe. Oznacza to, że media muszą znaleźć treści przemawiające do bardzo małych grup klientów, którzy prawdopodobnie kupią reklamowane towary i usługi. Jako takie, media nie mogą po prostu dbać o dotarcie do większej liczby osób, muszą dbać o dotarcie do intensywnych klientów.
Może się to wydawać trywialnym niuansem, ale tak nie jest. To jest ważne. Oznacza to, że każde medium będzie miało uprzedzenia w kwestii tego, co zdecyduje się wydrukować lub wyemitować. Reklamodawcy i politycy są świadomi tych uprzedzeń. Reklamodawcy wiedzą, kim są ich potencjalni klienci, więc wybierają najlepsze miejsce do reklamowania się. Politycy wiedzą, jakiego typu wyborcy będą słuchać konkretnego kanału, więc starannie wybierają tych, z którymi chcą rozmawiać o swoich obietnicach wyborczych. Dlatego na przykład prawicowi politycy faworyzują stacje radiowe , podczas gdy politycy lewicowi preferują prasę .
Zdolność polityków do identyfikowania tych istniejących wcześniej uprzedzeń jest powodem, dla którego powinniśmy uważać na finansowanie publiczne. Polityk sprawujący władzę może kształtować finansowanie państwowe w celu zwiększenia przewagi określonego rodzaju mediów, których uprzedzenia są dla niego politycznie korzystne, jeśli chodzi o dotarcie do wyborców. W podobny sposób mógłby kształtować warunki finansowania, aby trafiać do określonych punktów sprzedaży, które następnie mogą zwiększać swoje udziały w rynku kosztem swoich konkurentów (których uprzedzenia faworyzują jego przeciwników politycznych). W obu przypadkach rezultatem jest polityczna ingerencja tych sprawujących władzę, którzy nadużywają władzy państwa dla własnych interesów.
Zauważ, że nie trzeba wykręcać rąk, aby dojść do utraty niezależności mediów. Żaden polityk nie musi wchodzić do redakcji, żeby zmusić prezentera. Żaden polityk nie musi przekupywać dziennikarza. Wszystko, czego potrzeba, to siła polityka do kształtowania rynku wiadomości w sposób, który jest dla niego korzystny.
W końcu niebezpieczeństwem finansowania przez państwo nie jest utrata niezależności redakcyjnej, która mogłaby zamienić CBC, BBC czy NPR w broń państwa, jak w Rosji i Chinach. Niebezpieczeństwo polega na tym, że władza państwa jest subtelnie wykorzystywana do faworyzowania określonego zestawu interesów politycznych poprzez kształtowanie struktury rynku. To niebezpieczeństwo jest znacznie trudniejsze do zidentyfikowania. Jest to jednak niebezpieczeństwo, które dostrzega zbyt niewielu.
Komentarze
Prześlij komentarz