Przejdź do głównej zawartości

Mit amerykańskiej nierówności i stagnacji

 Mit amerykańskiej nierówności i stagnacji

W2023 r. nie jest niczym nadzwyczajnym odnotowanie, że intelektualiści i urzędnicy rządowi z politycznej prawicy coraz częściej łączą siły z intelektualistami i urzędnikami rządowymi z lewicy politycznej, domagając się większej kontroli rządu nad gospodarką. Oczywiście wiele szczegółów interwencji proponowanych przez konserwatystów różni się od tych proponowanych przez postępowców. Na przykład konserwatyści w swoich ulubionych interwencjach rzadziej niż postępowcy uwzględniają polityki mające na celu walkę ze zmianami klimatycznymi. Również nazwy, jakie konserwatyści przypisują swoim interwencjonistycznym planom, różnią się od etykiet preferowanych przez postępowców. Wielu konserwatystów reklamuje dziś swoje interwencje pod banalną etykietką „ kapitalizm dobra wspólnego”.”, podczas gdy postępowcy skłaniają się ku znakowaniu swoich projektów pewną odmianą słowa „ sprawiedliwy ”.

Ale u podstaw zarówno konserwatywnego, jak i postępowego pragnienia nadania państwu jeszcze większej władzy nad gospodarką leży przekonanie, że przez dziesięciolecia gospodarka amerykańska służyła tylko superbogatym, pozostawiając zwykłych Amerykanów „w tyle  . Twierdzenie, że biedni Amerykanie z klasy średniej przez dziesięciolecia tkwili w ekonomicznej stagnacji, podczas gdy chciwi, oderwani od świata bogaci żerowali na łupach zdobytych w ramach drapieżnego objęcia „fundamentalizmu rynkowego” i „neoliberalizmu”, jest tak często i szeroko powtarzane w całym ideologicznym świecie. widma, że ​​jest to fakt równie niepodważalny, jak twierdzenie, że 2+2=4.

Ale to twierdzenie na temat gospodarki jest nie tylko do zakwestionowania, ale jest całkowicie fałszywe, o czym wie każda osoba o otwartym umyśle, która zwraca uwagę na coś więcej niż tylko nagłówki, clickbaity, dźwięki i przemowy polityków. Już w połowie lat 90. ekonomista Michael Cox i jego współautor Richard Alm zaczęli obalać panujące już wówczas konwencjonalne przekonanie, że począwszy od połowy lat 70. amerykańska gospodarka zawodzi wszystkich oprócz superbogaczy. Książka Coxa i Alma z 1999 roku, Myths of Rich & Poor , jest wczesnym i wciąż aktualnym klasykiem, który obala tę konwencjonalną mądrość.

To obalanie postępowało szybko w XXI wieku dzięki starannym i dobrze udokumentowanym badaniom przeprowadzonym przez (między innymi) Williama Cline'a , Terry'ego Fitzgeralda , nieżyjącego już Steve'a Horwitza , Scotta Lincicome'a , Marka Perry'ego , Alana Reynoldsa , Stephena Rose'a , Bruce'a Sacerdote'a , Michaela Straina i Scotta WinshipaBadania te dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że biedni i średniozamożni Amerykanie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat cieszyli się znacznym wzrostem realnych dochodów i dobrobytu. Znany trop, przynajmniej w takim stopniu, w jakim można go zastosować w Ameryce, że bogaci stają się coraz bogatsi, biedni coraz biedniejsi, a klasa średnia stąpa po wodzie, został obalony przez druzgocąco dużą liczbę dowodów empirycznych.

Takich dowodów wciąż przybywa i nigdzie nie robi to większego wrażenia niż w genialnej książce Phila Gramma, Roberta Ekelunda i Johna Early'a z 2022 r., The Myth of American Inequality . (Pełne ujawnienie: Bob Ekelund w latach 80. na Auburn University nadzorował moją rozprawę doktorską. On i ja jesteśmy przyjaciółmi i wspólnie pisaliśmy artykuły .)

Ten tom jest od początku do końca wypełniony nienagannie udokumentowanymi wnioskami empirycznymi, którym towarzyszą proste wyjaśnienia, w jaki sposób zebrano dane potwierdzające te wnioski i co one oznaczają. Jest to naukowy tour de force . Polecam każdemu przeczytać każdą jego stronę. Ale dla tych z was, którzy nie przeczytają tej książki – lub aby przekonać tych z was, którzy wahają się przed jej przeczytaniem, aby rzeczywiście to zrobili – poniżej, i kontynuując w mojej następnej kolumnie, znajduje się podsumowanie niektórych artykułów Gramma, Ekelunda oraz najważniejsze ustalenia Early's (GEE's).

GEE przekonująco pokazuje, że większość nieporozumień dotyczących zmian dobrobytu ekonomicznego zarówno niezamożnych, jak i bogatych Amerykanów w czasie wynika z dwóch głównych błędów w przetwarzaniu i gromadzeniu danych ekonomicznych. Pierwszą z tych głównych wad jest to, że Census Bureau nie dodało do dochodów Amerykanów o niższych dochodach wielu korzyści ekonomicznych, które są im przekazywane przez rząd, jednocześnie nie odejmując od zgłaszanych dochodów Amerykanów o wyższych dochodach kwot, które płacić w podatkach. Drugą z tych głównych wad jest powszechna praktyka dostosowywania się do inflacji za pomocą wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych – wskaźnika znanego od prawie 30 lat ze znacznie zawyżającego stopę inflacji .

Oprócz tych głównych wad istnieją inne źródła nieporozumień, takie jak błędne wnioskowanie, że to, co dzieje się z przeciętnym pracownikiem (na przykład stawka godzinowa przeciętnego pracownika produkcyjnego), koniecznie opisuje to, co dzieje się z jednostkami z krwi i kości. Ale oczyszczenie danych z wielu błędów spowodowanych tylko tymi dwoma głównymi wadami ujawnia znacznie bardziej różowy obraz sytuacji ekonomicznej zwykłych Amerykanów.

We wstępie GEE podsumowuje swoje kluczowe ustalenia:

Co ciekawe, Biuro Spisu Ludności zdecydowało się zaliczyć tylko 0,9 biliona dolarów z tych 2,8 bilionów dolarów rządowych płatności transferowych jako dochód dla odbiorców tych przelewów, licząc tylko osiem z ponad stu federalnych programów płatności transferowych i tylko wybraną liczbę stanowych i lokalnych programy do przelewów. Z pomiaru dochodów gospodarstw domowych wyłączono około 1,9 biliona dolarów transferów rządowych – programów takich jak zwrotne ulgi podatkowe, w ramach których beneficjenci otrzymują czeki od Skarbu Państwa; bony żywnościowe, w przypadku których beneficjenci kupują żywność za pomocą rządowych kart debetowych; oraz wiele innych programów, takich jak Medicare i Medicaid, w ramach których rząd bezpośrednio opłaca rachunki beneficjentów.

Amerykanie płacą rocznie 4,4 biliona dolarów podatków federalnych, stanowych i lokalnych, z których 82 procent płaci 40 procent najlepiej zarabiających gospodarstw domowych. Chociaż większość gospodarstw domowych nigdy nie widzi tych pieniędzy, ponieważ są one potrącane z ich wypłat, Urząd Spisu Ludności nie zmniejsza dochodów gospodarstw domowych o kwotę zapłaconych podatków, gdy mierzy nierówności dochodów.

Wynik netto jest taki, że w sumie Biuro Spisu Ludności decyduje się nie liczyć wpływu ponad 40 procent wszystkich dochodów, które są uzyskiwane z płatności transferowych lub utracone w podatkach. Proces zbierania danych Spisu Powszechnego jest najlepszy na świecie, ale przyjęte założenia dotyczące tego, co należy liczyć jako dochód, zniekształcają każdą miarę statystyczną, która obejmuje miarę dochodu. Biuro Spisu Ludności dokładnie mierzy to, co postanowiło mierzyć, ale nie mierzy właściwych rzeczy .

Co zatem stanie się z obrazem dochodów Amerykanów, gdy w pełni uwzględnimy transfery rządowe i podatki? Oto jeden szczęśliwy wynik:

[Kiedy policzymy wszystkie płatności transferowe jako dochód dla gospodarstw domowych, które otrzymują płatności, liczba Amerykanów żyjących w ubóstwie w 2017 r. spada z 12,3 procent, oficjalnej liczby Spisu Powszechnego, do zaledwie 2,5 procent.

A oto kolejny:

[Gdy] uwzględnisz wszystkie płatności transferowe i podatki i spojrzysz na zmiany nierówności dochodów w czasie, stwierdzisz, że nierówności dochodów nie rosną. W rzeczywistości spadła o 3,0 procent od 1947 roku w porównaniu do 22,9 procent wzrostu wykazanego w pomiarze Spisu Powszechnego.

Dalsze korygowanie dochodów gospodarstw domowych – zwłaszcza poprzez uwzględnienie wartości świadczeń wypłacanych przez pracodawcę (które Urząd Spisu Ludności błędnie wyłącza również ze swoich danych o dochodach) – prowadzi GEE do rozsądnego wniosku:

[I] o wiele trudniej jest argumentować, że górny kwintyl gospodarstw domowych dostaje za dużo, a dolny kwintyl dostaje za mało, gdy górny kwintyl dostaje 4,0 razy więcej niż oficjalna miara Spisu Powszechnego wynosząca 16,7 razy więcej.

Obraz staje się jeszcze ładniejszy, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że gospodarstwa domowe o wyższych dochodach mają na ogół więcej członków niż gospodarstwa domowe o niższych dochodach; szczególnie dzisiaj gospodarstwa domowe w górnym kwintylu dochodów mają średnio 3,10 członków, podczas gdy gospodarstwa domowe w najniższym kwintylu dochodów mają średnio tylko 1,69 członków:

W przeliczeniu na mieszkańca górny kwintyl ma tylko 2,2 razy większy dochód na osobę żyjącą w gospodarstwie domowym niż dolny kwintyl, co stanowi znacznie mniejszą różnicę niż 4,0 razy większy bez żadnego dostosowania do wielkości gospodarstwa domowego. Ale przełomowym odkryciem jest to, że w przeliczeniu na jednego mieszkańca przeciętne gospodarstwo domowe z dolnego kwintyla otrzymuje ponad 10 procent więcej niż przeciętne gospodarstwo domowe z drugiego kwintyla, a nawet 3 procent więcej niż przeciętne gospodarstwo domowe o średnich dochodach!

O tym, co nazywają „przebojowym odkryciem”, GEE słusznie argumentuje, że jest to dowód na to, że transfery rządowe osłabiają motywację wielu Amerykanów do pracy – osłabienie, które z czasem prawdopodobnie sprawia, że ​​te dane o dochodach gospodarstw domowych nie są jeszcze bardziej zachęcające niż są.

A co z absolutną biedą? GEE wyjaśniają, że w Ameryce zostało to prawie wyeliminowane:

Wśród rodzin określanych jako biedne głód został praktycznie wyeliminowany, nieodpowiednie warunki mieszkaniowe prawie zniknęły, a udogodnienia codziennego życia rozszerzyły się. Dane te stanowią ostateczną, niezależną weryfikację ogromnego historycznego zmniejszenia ubóstwa z 17,3 procent naszej populacji, gdy rozpoczęła się wojna z ubóstwem, do zaledwie 2,5 procent w 2017 roku.

Te pozytywne fakty dotyczące amerykańskiej gospodarki, takie jak te, które przedstawię w następnym felietonie, nie są mile widziane przez profesorów, ekspertów i polityków, którzy mają ochotę poddać gospodarkę większej kontroli rządu. Jeśli gospodarka ma się dobrze dla prawie wszystkich Amerykanów, a nie tylko dla superbogaczy – jeśli nierówność dochodów nie jest bardzo wysoka ani nie rośnie – jeśli absolutne ubóstwo jest prawie pokonane – argumenty przemawiające za interwencjami, takimi jak redystrybucja dochodów, polityka przemysłowa i większa państwo opiekuńcze upada. Tak więc fakty takie jak te, które obszernie opisali Phil Gramm, Bob Ekelund i John Early, muszą zostać odrzucone lub zignorowane. Odrzucenie tych faktów jest niemożliwe, ponieważ są one zebrane z naukową rzetelnością w przekonujący obraz amerykańskiego sukcesu gospodarczego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

DOGE poważnie podchodzi do wojny z państwem administracyjnym