Powołanie klasycznych badaczy liberalnych: przypomnij swojemu sąsiadowi, wróć do źródeł.
Powołanie klasycznych badaczy liberalnych: przypomnij swojemu sąsiadowi,wróć do źródeł.

Klasyczni badacze liberalni dostrzegają w swojej pracy paradoksy i dylematy, które kształtują ich poczucie powołania. Tutaj zwracam uwagę na jeden dylemat.
Odwołuję się do chrześcijańskiego apologety CS Lewisa, autora serii Narnia . Mówi coś o pracy chrześcijan, co przypomina pracę klasycznych badaczy liberalnych.
W Zwykłym chrześcijaństwie Lewis pisze:
Naprawdę wielcy nauczyciele moralności nigdy nie wprowadzają nowej moralności; robią to szarlatani i maniacy. Jak powiedział dr [Samuel] Johnson: „Ludziom trzeba częściej przypominać niż pouczać”.
Lewis kontynuuje:
Prawdziwym zadaniem każdego nauczyciela moralności jest nieustanne przywracanie nas, raz po raz, do starych, prostych zasad, których wszyscy tak bardzo pragniemy nie dostrzegać; jak przyprowadzanie konia tam iz powrotem do płotu, którego odmówiło skoku, lub przyprowadzanie dziecka tam iz powrotem do fragmentu lekcji, od którego chce się wymigać.
Lewis miał na myśli chrześcijańskie przekonania o równości dusz, stworzonych na obraz Boga lub Imago Dei i tym podobne.
Dla badaczy klasycznego liberalizmu są to takie prawdy, jak: my, ludzie, jesteśmy stworzeni jako indywidualne organizmy, z których każdy ma bardzo ograniczoną wiedzę o sprawach ludzkich, bardzo ograniczoną wiedzę o tym, co stanowi dobro, oraz o lokalnych szczegółach tego, jak faktycznie dzieje się doskonalenie człowieka.
Jak to się ma do prac badaczy klasycznego liberalizmu? Pomimo twojej bardzo ograniczonej wiedzy, twoje raporty z badań, artykuły i książki muszą sprawiać wrażenie kompetentnych.
Nawet jeśli w swoim raporcie z badań stwierdzisz, że urzędnicy państwowi nie wiedzą wystarczająco dużo, aby z pożytkiem interweniować w sprawy społeczne, musisz przekonać czytelnika, że wiesz wystarczająco dużo, aby dojść do wniosku, że oni wiedzą za mało.
Prawdziwym zadaniem każdego badacza klasycznego liberalizmu jest ciągłe przywracanie współobywateli, raz po raz, do starych prostych zasad, których wszyscy tak bardzo chcą nie widzieć. Ludziom częściej trzeba przypominać niż pouczać.
Może już to wiedziałeś. Ale pomyślałem, że ci przypomnę.
Założenie klasycznego liberalnego instytutu badawczego i zbudowanie wspaniałej trajektorii na przestrzeni dziesięcioleci jest dość kłopotliwym i dylematem. Dylemat polega na stworzeniu stałego strumienia badań, które wydają się wiedzieć, a jednocześnie naprawdę przypominają ludziom stare proste zasady o tym, jak mało wiemy i jak niegodziwie niebezpieczna jest władza rządowa w rękach ludzi, którzy wiedzą tak mało, zwłaszcza tych którzy uważają się za znacznie bardziej wiedzących niż są. Wracamy do starożytnych nauk przeciwko pychie.
Jak zacytowano powyżej z CS Lewis, jest to kwestia przypomnienia ludziom zasad, których „wszyscy tak bardzo pragniemy nie widzieć”.
Ale tu i ówdzie podtrzymywane są klasyczne badania liberalne. Chylę czoła przed rzadkimi jednostkami, które zapewniają prawdziwe przywództwo jako jawni propagatorzy klasycznego liberalizmu. Znajdują sposób, aby podtrzymać powołanie do przypominania jako coś świeżego i zachęcającego. Jako liderzy muszą przekonywać innych o wartości przypominania — w przeciwieństwie na przykład do podsycania uzależnienia od efemeryd (reklamowanych jako fakty, informacje, odkrycia lub nowe, domniemane spostrzeżenia) i rzadko powracania do słów mędrców .
Klasyczni liberałowie, którzy prowadzą badania, muszą przekonać nie tylko innych badaczy, ale także odbiorców badań, w tym antyliberalne pole minowe środowiska akademickiego. Muszą też zwrócić się do potencjalnych darczyńców i darczyńców, przekonać ich o wartości przypominania .
Ale co by się działo dzisiaj z garstką prawdziwych przywódców? Mądrość jest znacznie niedoprodukowana, nie tylko dlatego, że nie można jej wykluczyć (w tym sensie, że dostawca mądrości nie może wykluczyć z niej osób, które nie płacą), ale, co ważniejsze, wielu ludzi nie wie, że powinni w niej uczestniczyć. Ludzie — „tak bardzo pragnący nie widzieć” — nie wiedzą, że to jest dla nich dobre. A to prowadzi nas do kolejnego paradoksu klasycznych badań liberalnych.
Ale co ja wiem?
Komentarze
Prześlij komentarz