Na zadaniach, czy na likwidacji zatrudnienia
Na zadaniach

Kwestią, w której myślenie ekonomistów najbardziej różni się od myślenia nie-ekonomistów, są miejsca pracy.
Ekonomista rozumie, że miejsca pracy są zawsze dostępne. W rzeczywistości każdy z nas ma tak wiele potencjalnych miejsc pracy, że nie jesteśmy w stanie wykonać ich wszystkich. Pomaluj dom, posprzątaj garaż, wykąp psa, skoś trawnik, skoś trawnik sąsiada. Lista jest nieskończona. Problem w tym, że niewiele z tych zawodów jest bardzo dobrze płatnych.
Ekonomista rozumie również, że miejsca pracy nie są korzyścią, ale kosztem. Oznacza to, że każdy z nas chce nie samej pracy. Nie pracujemy, ponieważ zmusza nas to do trudzenia się, pocenia i agonii. Raczej jesteśmy gotowi trudzić się, pocić i cierpieć tylko dlatego, że wystarczająco wysoko cenimy dochód, który nam za to płacą.
Krótko mówiąc, nie chcemy samych miejsc pracy , ale możliwości zarobkowania.
Ekonomista rozumie zatem, że wartość pracy najemnej zależy od produktywności gospodarki. Jeśli gospodarka produkuje wiele towarów i usług, które ludzie uważają za atrakcyjne, to każda płatna praca będzie warta więcej, niż gdyby produkcja gospodarki była skromna lub nieatrakcyjna. Nawet najlepsza praca w prymitywnym społeczeństwie zapewnia poziom dobrobytu, którego każdy współczesny Amerykanin uznałby za nieznośnie niedostateczny.
W rzeczywistości my, Amerykanie z 2023 roku, bylibyśmy okropnie niezadowoleni, gdybyśmy zostali nagle przeniesieni zaledwie o pół wieku wstecz i zatrudnieni w sektorach o wysokich zarobkach tamtej epoki. Co kupowali najlepiej opłacani amerykańscy robotnicy w 1973 roku?
Cadillaki – bez poduszek powietrznych, bezkluczykowego otwierania pojazdu, monitorów martwego pola, kamer cofania i łączności bezprzewodowej, która zapewnia dzisiejszym kierowcom dostęp do nawigacji GPS, strumieniowego przesyłania muzyki i około biliona satelitarnych stacji radiowych. Jednak te cadillaki z przeszłości były wyposażone w radia AM-FM.
Nieporęczne „odbiorniki” telewizyjne inne niż HD – odbierające trzy lub cztery kanały, z których kilka nadaje „całą dobę”. Kolory na obrazach wyświetlanych przez te telewizory nie były całkiem naturalne i często przenikały się. Te telewizory też często się psuły. Prawie żaden nie miał pilota.
Rolodeksy – które nie mieściły się wygodnie w kieszeni płaszcza czy torebce.
Gramofony i płyty LP – te drugie, odtwarzane na tych pierwszych, często zacinały się. Każdy głośnik, który dawał przyzwoity dźwięk, był w przybliżeniu wielkości autobusu szkolnego.
Usługa telefoniczna – i przywilej płacenia małej fortuny za każde połączenie międzymiastowe. Żaden z tych telefonów nie był bezprzewodowy ani nie nadawał się do zabrania ze sobą do samochodu lub na spacer po parku. A te telefony były zupełnie bezużyteczne do robienia zdjęć do udostępniania na Facebooku lub wysyłania SMS-ów do znajomych. (Bez względu na ostatnie, ponieważ w 1973 roku nie było Facebooka ani komunikatorów internetowych).
Dostajesz punkt. Zwykli Amerykanie mają dziś dostęp do szeregu i jakości towarów i usług, o których nasi rodzice nie śnili w młodości. Dziś cieszymy się tym dostępem, ponieważ nasza gospodarka jest tak dynamiczna i produktywna.
Niestety, dynamika gospodarcza jest powszechnie potępiana. Kiedy nowa iskra dynamizmu umożliwia maszynom wykonywanie zadań, które niegdyś wymagały ludzkich mięśni lub siły umysłowej, lub gdy otwiera się zagraniczne źródło zaopatrzenia, politycy, eksperci i reporterzy skupiają się na wynikającej z tego utracie miejsc pracy w kraju.
„To okropne”, płaczą niektórzy. „Potrzebujemy ceł i innych interwencji, aby powstrzymać tego rodzaju rzeczy!”
Ta reakcja pomija duży obraz. Tylko dzięki znalezieniu bardziej produktywnych sposobów wykorzystania zasobów (w tym pracy ludzkiej) nasz standard życia wzrośnie. Na przykład tylko z powodu kolosalnego wzrostu produktywności rolnej coraz mniej ludzi musi uprawiać ziemię. Dziś dzieci i wnuki rolników są szefami kuchni w restauracjach fusion, menedżerami w Target, chirurgami Lasik, zgarniającymi fortunę twórcami aplikacji na smartfony i tak bez końca. Jako konsumenci, nasz standard życia byłby znacznie niższy, gdyby żadne miejsca pracy w rolnictwie nie zostały „zniszczone”.
I tak też nasze życie jako pracowników jest lepsze. Kiedy przed dziesięcioleciami perspektywy zarabiania na gospodarstwie spadły, rolnik z niepokojem zastanawiał się, jak zarobią na życie jego wnuki. Nie mógł wiedzieć, że niektórzy będą pracować dla firm takich jak Apple, Google, FedEx i Ikea, podczas gdy inni będą niezależnymi projektantami stron internetowych pracującymi w swoich loftach w SoHo. (Pięćdziesiąt lat temu wszyscy projektanci stron internetowych czołgali się na ośmiu nogach.) Te zawody nigdy by nie istniały, gdyby ludzka kreatywność i energia nie zostały uwolnione od starszych zawodów – co prowadzi nas do najważniejszej rzeczy, jaką ekonomiści wiedzą o pracy.
W wolnej gospodarce mamy miejsca pracy, których nie chcemy stracić, tylko dlatego, że możemy stracić pracę, którą mamy.
Zdecydowana większość miejsc pracy, które przenikają współczesną gospodarkę, jest tworzona dzięki naszej wolności jako konsumentom do wydawania naszych dochodów w sposób, jaki każdy z nas uzna za stosowny – w tym naszej wolności zmiany sposobu wydawania naszych dochodów – w połączeniu z naszą swobodą jako przedsiębiorców do tworzenia nowych możliwości wydawania pieniędzy dla konsumentów.
Gdyby ten dynamiczny proces wolności konsumenckiej i przedsiębiorczych eksperymentów został zatrzymany w celu zamrożenia wszystkich istniejących miejsc pracy, sama logika naszej gospodarki zwariowałaby. Nagrody dla przedsiębiorców zniknęłyby, a konsumenci w najlepszym wypadku zostaliby na zawsze uwięzieni w niezmiennym schemacie kupowania tych samych rzeczy rok po roku, dekada po dekadzie.
Jednak znacznie bardziej prawdopodobnym rezultatem systemu regulacyjnego, który próbuje zapobiec zmianom gospodarczym, jest spadek standardu życia . Taki reżim zdusiłby przedsiębiorczość. Kreatywność gospodarcza i czujność na nowe możliwości zostałyby zabite. Powodem jest to, że przedsiębiorczość jest konieczna nawet do utrzymania gospodarki na stałym poziomie dobrobytu.
Kiedy istniejące źródła nakładów zaczynają się wyczerpywać, przedsiębiorczość musi znaleźć odpowiednie zamienniki. Kiedy zmieniają się gusta konsumentów, tylko przedsiębiorcy mogą z powodzeniem odkryć – konkurując ze sobą – jak realokować zasoby w sposób, który nie powoduje obniżenia standardu życia. Tak samo, gdy zachodzą zmiany demograficzne. Przedsiębiorczość nie może jednak budzić się tylko wtedy, gdy jest to konieczne, aby zapewnić stały poziom życia, i pozostawać w stanie śpiączki, gdy może wywołać zmiany gospodarcze, które skutkują wzrostem gospodarczym.
Zdeterminowane wysiłki rządu w celu ochrony istniejących miejsc pracy poprzez hamowanie wzrostu gospodarczego prawie na pewno okażą się wysiłkami prowadzącymi do poważnego załamania gospodarczego. A każda praca w takiej gospodarce – być może z wyjątkiem pracy biurokratów rządowych – kończyłaby się płaceniem znacznie niższych zarobków w zamian za dużo cięższą pracę.
Żadne zadanie dla ekonomistów nie jest ważniejsze niż rozpowszechnianie tej prawdy.
Komentarze
Prześlij komentarz