Przejdź do głównej zawartości

O prymacie standardu dobrostanu konsumenta

 O prymacie standardu dobrostanu konsumenta

Donalda J. BoudreauxDonalda J. Boudreaux Czas czytania: minut

Wśród antymonopolowych badaczy i egzekutorów dominują dziś tak zwani „neo-brandeisianie”. Nazwany na cześć postępowego zastępcy sędziego Sądu Najwyższego, Louisa Brandeisa, głównym celem neo-brandejczyków w odniesieniu do antymonopolowości jest usunięcie standardu dobrostanu konsumentów z jego wzniosłego stanowiska jako przewodnika do określania, czy i kiedy rynki radzą sobie tak słabo, że uzasadniają antymonopolową interwencja.

Miejmy nadzieję, że w tych staraniach neo-brandejczycy poniosą porażkę.

Norma dotycząca dobrostanu konsumenta kieruje orzecznictwem antymonopolowym od połowy lat siedemdziesiątych. Zgodnie z nim, antymonopolowy ma jeden i tylko jeden cel, a mianowicie zapewnienie, aby rynki w jak największym stopniu zaspokajały żądania konsumentów. Przepisy antymonopolowe w ramach tego standardu nie dotyczą promowania  jako celu samego w sobie  dobra jednostek jako przedsiębiorców, inwestorów lub właścicieli firm. Norma dobrostanu konsumenta uznaje ważną rolę, jaką każdy z nas odgrywa w naszych zdolnościach jako producentów, ale tutaj uznano, że ważna jest zdolność każdego z nas do zaspokojenia pragnień konsumentów.

Produkcja jest środkiem; konsumpcja to koniec. Norma dobrostanu konsumenta to nic więcej ani mniej niż zrozumienie i akceptacja tej fundamentalnej rzeczywistości ekonomicznej. Ale ponieważ tę rzeczywistość łatwo jest źle zrozumieć, spędzanie czasu na jej badaniu jest produktywne.

Produkcja jest środkiem; Konsumpcja jest końcem

Ten związek między produkcją a konsumpcją nie jest kwestią wyboru ani ideologii. Nie jest to również relacja charakterystyczna dla kapitalizmu. Jest to natomiast relacja, która tkwi w naturze wszelkiej działalności gospodarczej. Samo znaczenie słowa „produkować” polega na przekształceniu danych wejściowych w produkty, które są bardziej wartościowe niż suma tych poszczególnych elementów wejściowych. Nakłady i wysiłki produkcyjne są środkami; koniec to produkt wyjściowy, który zostanie skonsumowany.

Aby ocenić, czy dany produkt jest wart nakładów i wysiłku włożonego w jego stworzenie, wymagana jest pewna wiarygodna metoda oceny wartości każdego produktu. W gospodarce takiej oceny dokonują konsumenci, którzy wydają swoje dochody według własnego uznania. Producenci, którzy osiągają zyski, faktycznie wytworzyli wartość; producenci, którzy ponieśli straty, nie. Działania, które są „udowodnione” są kontynuowane i być może rozszerzane, podczas gdy działania przynoszące straty są wstrzymywane.

Ten „społeczny” proces oceniania, czy rzeczywiście doszło do wytworzenia wartości, oraz zachęcania ludzi do wytwarzania wartości, a nie do kontynuowania marnotrawnych wysiłków, ma w dużej mierze tę samą logikę, co jednostka działająca w pojedynkę.

Weźmy pod uwagę Joe, który planuje zbudować stół na własny użytek. Zna wartość dla niego (powiedzmy) ośmiu godzin, które musi spędzić na budowaniu stołu. Zna również wartość gwoździ, drewna i każdego innego materiału, którego użyje do zbudowania stołu. Aby Joe mógł kontynuować swój plan budowy stołu, musi oczekiwać, że wartość stołu przekroczy dla niego wartość sumy wszystkich nakładów użytych do jego wytworzenia.

Niektórzy czytelnicy mogą pomyśleć, że w poprzednim akapicie powinienem zamiast tego napisać: „Aby Joe mógł kontynuować swój plan budowy stołu, musi oczekiwać, że wartość stołu będzie dla niego większa niż dwie rzeczy – a mianowicie wartość mu o sumie wszystkich nakładów użytych do jego budowy, orazwartość dla niego czegokolwiek poza stołem, co mógłby zbudować z tymi samymi danymi wejściowymi”. To stwierdzenie, choć poprawne, jest zbędne. Wartość, jaką Joe przypisuje każdemu wejściu, odzwierciedla jego ocenę tego, do czego można wykorzystać każdą z tych godzin i przedmiotów. Jeśli dla Joe kolejnym najcenniejszym zastosowaniem tych danych wejściowych jest zbudowanie krzesła, to kiedy zastanawia się, czy warto użyć tych danych wejściowych do zbudowania stołu, wartość tych danych wejściowych będzie obejmować ich wartość w konstruowaniu krzesła.

Jeśli po uzupełnieniu tabeli wartość gotowego produktu dla Joe okaże się co najmniej tak wysoka, jak przewidywał, oznacza to, że jego wysiłki zakończyły się sukcesem. Dane wejściowe Joe zostały wykorzystane produktywnie. Ale oczywiście ludzie czasem się mylą. Możliwe, że po wypełnieniu tabeli Joe odkryje, że jest ona dla niego mniej wartościowa, niż się spodziewał. W potocznym języku nadal moglibyśmy powiedzieć, że „Joe wyprodukował stół”, ale pod względem ekonomicznym nie wytworzył żadnej wartości. Właściwie zniszczyłwartość. Nakłady, które mogły zostać wykorzystane do wytworzenia produktu (krzesła) bardziej wartościowego niż stół, zostały w rzeczywistości wykorzystane do zbudowania czegoś mniej wartościowego (stół). Gdyby Joe miał lepszą zdolność przewidywania, zanim zaczął budować stół, z pewnością zamiast tego zbudowałby krzesło. I chociaż mógłby zdecydować się na zatrzymanie stołu, biorąc pod uwagę, że teraz istnieje, my – znając rozczarowanie Joe stołem – nie bylibyśmy zaskoczeni, słysząc, jak opisuje swoją konstrukcję stołu jako „zmarnowany czas, wysiłek i nakłady. ”

Gdyby mógł cofnąć się w czasie, aby powtórzyć swoje wysiłki, Joe zamiast tego zbudowałby krzesło.

Błędna interwencja

Zmieńmy ten przykład na dwa małe sposoby. Po pierwsze, przed wybraniem dobra do wyprodukowania, Joe prawidłowo ocenia teraz dostępne opcje. Po drugie, Joe może poświęcić osiem godzin na zbudowanie krzesła lub – używając dokładnie tego samego drewna, gwoździ, kleju, farby i narzędzi – dziewięć godzin na zbudowanie stołu. Po rozważeniu różnych opcji Joe decyduje się zbudować krzesło. Ale tuż przed rozpoczęciem pracy Joe pojawia się jego sąsiad, Sam, z załadowanym pistoletem w dłoni i ogłasza: „Joe! Wiem, co jest dla ciebie najlepsze. Zamiast tego rozkazuję ci zbudować stół. Dodatkowy czas, który poświęcisz na zbudowanie stołu, to więcej czasu na produkcję! Więc zbuduj stół”. Nie chcąc stracić życia, Joe buduje stół.

Podobnie jak w powyższym przypadku omyłkowo zbudowanego stołu, możemy tutaj powiedzieć, że Joe „stworzył stół”. Podobnie jak w powyższym przypadku, po zbudowaniu tabeli Joe może zdecydować się ją zachować. Ale nikt z nas, a już na pewno nie Joe, nie określiłby interwencji Sama jako zwiększenia produkcji Joe. Wręcz przeciwnie. Ponieważ wynik (stół), z którym kończy Joe, daje mu mniej satysfakcji niż satysfakcja, jaką miałby z posiadania nowego krzesła, interwencja Sama zmniejsza produkcję Joe. Zmniejszyło to produkcję Joe'go, ponieważ zmniejszyło ilość pragnień konsumpcyjnych, które zostały zaspokojone dzięki wysiłkowi Joe'go.

Sam tutaj spowodował, że Joe pracował dłużej, a dodatkowa godzina, którą Joe poświęcił na zbudowanie stołu, była rzeczywiście konieczna do zbudowania tego stołu. Ale określenie „produktywnej” tej dodatkowej godziny, którą Joe spędza na konstruowaniu stołu, jest błędne. Taki opis ignoruje wartość, jaką Joe uzyskałby z czegokolwiek innego, co mógłby wyprodukować, w tym być może czasu wolnego, w ciągu tej godziny. Ponieważ satysfakcja, jaką Joe dałby sobie, gdyby wyprodukował krzesło w osiem godzin, byłaby większa niż satysfakcja, jaką odczuwa, gdyby zbudował stół w dziewięć godzin, dodatkowa godzina, którą Joe spędził, pracując nad wyprodukowaniem stołu, była marnotrawstwem, a nie produktywny.

Każdy z nas ocenia własne działania gospodarcze zgodnie ze standardem dobrostanu konsumenta

Pozostawiony bez przeszkód ze strony Sama, Joe zbudowałby sobie krzesło, a czyniąc to, poprawiłby sobie sytuację. Co ważne, Joe ocenia wynik swoich wysiłków wyłącznie na podstawie wyników: czy krzesło jest warte kosztów, które Joe poniósł, aby je zbudować? Jeśli tak, Joe był produktywny; jeśli nie, Joe był nieproduktywny. Innymi słowy, działanie jest produktywne tylko wtedy i tylko w takim stopniu, w jakim wynikiem tego działania jest wzrost netto zdolności do konsumpcji. Innym sposobem sformułowania tego wniosku jest to, że Joe ocenia swoje wysiłki na rzecz produkcji według standardu dobrostanu konsumentów.

Nic istotnego się nie zmienia, jeśli Joe pracuje nad wytwarzaniem produktów na sprzedaż innym ludziom, a następnie wykorzystuje dochody, które zarabia, aby nabywać od jeszcze innych ludzi dobra i usługi, które konsumuje. Jeśli wartość towarów i usług, które nabywa w celu konsumpcji, dla Joe przekracza koszty, które poniósł, aby uzyskać dochód wykorzystany do zakupu tych towarów i usług, Joe działał produktywnie. Krótko mówiąc, nawet w gospodarce wymiennej Joe ocenia wyniki swoich wysiłków ekonomicznych zgodnie ze standardem dobrostanu konsumentów.

Gospodarka oczywiście składa się z milionów jednostek, takich jak Joe. Każdy z nas, podobnie jak on, ocenia wynik swoich indywidualnych wysiłków ekonomicznych według standardu dobrostanu konsumenta. Polityka antymonopolowa i inne rządowe polityki gospodarcze powinny kierować się tymi samymi standardami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błyskawica w Operacji „Pedestal”,czyli największa bitwa morska w ochronie konwoju na Maltę w II Wojnie Światowej.

Jak to widzą w Ameryce. Czy niższa inflacja zatrzyma podwyżki stóp?

DOGE poważnie podchodzi do wojny z państwem administracyjnym