Za mało pizzy, za dużo wózków widłowych i do tego dochodzą mikrofony.
Za mało pizzy

Przedsiębiorcy zmieniają sposób, w jaki społeczeństwo wytwarza i dystrybuuje wartościowe rzeczy. Będą (i już są) ważne konsekwencje dla sposobu, w jaki pracujemy i żyjemy. Dobrą wiadomością jest to, że będziemy potrzebować dużo mniej kosztownych opakowań, produkcji, łańcucha dostaw i wydatków na transport. Zła wiadomość jest taka, że ludzie, którzy kiedyś produkowali, wytwarzali opakowania lub dystrybuowali i transportowali produkty, będą musieli znaleźć coś innego do roboty.
Ostatnio wiele moich prac poświęconych ekonomii współdzielenia , gospodarce platform i polityce antymonopolowej koncentrowało się na szczególnym rozróżnieniu, którego prawie nikt nie rozumie. Wyjaśnię to rozróżnienie tak prosto, jak tylko potrafię, a następnie przejdę do niedawnej rozmowy, która sprawiła, że w mojej głowie zapaliły się żarówki.
Wózki widłowe i mikrofony
Rozróżnienie, o którym mówię, dotyczy tego, co Ed Leamer (2007) nazwał technologiami „wózków widłowych”, a technologiami „mikrofonów”. Tradycyjna produkcja jest wysoce produktywna, a maszyny ją zwiększają. Jedna osoba z wózkiem widłowym może wykonać pracę dziesiątek osób niosących rzeczy na plecach. Mimo to, biorąc pod uwagę obecną technologię, wzrost produkcji wymaga mniej więcej liniowego wzrostu siły roboczej. Jeśli skład drewna chce podwoić ilość drewna w wiązkach, które przerabia dziennie, musi podwoić liczbę wózków widłowych i liczbę operatorów wózków widłowych. Te „dobre prace” wydają się być złotym standardem postępowych polityków, którzy nieustannie wspominają stare dobre czasy, kiedy praca polegała na wykonywaniu fizycznych rzeczy przy użyciu dużych, mocnych narzędzi.
Mikrofon jest również produktywny w tym sensie, że rejestruje i wzmacnia lub przesyła przechwycone dane. Mikrofon w teatrze może dotrzeć do 100 osób; mikrofon w telewizorze, studio muzyczne czy wydarzenie polityczne może dotrzeć do 100 milionów ludzi. Cyfrowe nagranie danych, czy to znaków, dźwięku czy wideo, może być przechowywane i używane ponownie, jakby było zupełnie nowe. Problemem i wielką zaletą technologii mikrofonowych jest to, że podwojenie „ilości” produktu wymaga jedynie wypalenia płyty CD lub przesłania informacji cyfrowych przewodami lub połączeniami 5G. Po utworzeniu i zarejestrowaniu danych koszt krańcowy zwiększenia liczby odbiorców jest bliski zeru.
Tak więc wózki widłowe są prawie liniowe, a mikrofony „chcą” być gigantami, których koszty są tak niskie, że technologie wózków widłowych nie mogą z nimi konkurować. Weźmy pod uwagę muzykę klasyczną: skompletowanie małej orkiestry kameralnej jest kosztowne i wymaga wyrafinowanej akustycznie sali. Obsłużenie dwukrotnie większej liczby osób w miastach oddalonych od siebie o 100 mil wymagałoby dwóch orkiestr kameralnych i dwóch sal. Dziesięć miast wymagałoby dziesięciu orkiestr, dziesięciu sal i tak dalej. W rzeczywistości był to kiedyś sposób na słuchanie muzyki: każde średniej wielkości miasto w Europie i każde duże miasto w Stanach Zjednoczonych miało w 1900 roku co najmniej przeciętną instytucję muzyki klasycznej.
Ale wtedy fonografy zabiły gwiazdy (lokalnej) orkiestry. Udało się nagrać i odtworzyć (choć w formie analogowej) dźwięki najlepszych orkiestr świata. A kiedy już te dane zostały zapisane, można było posłuchać nagrań sprzed kilkudziesięciu lat, najlepszych śpiewaków i muzyków ubiegłego stulecia. Zarówno przestrzeń, jak i czas są podbijane przez „technologię mikrofonową”.
Tam, gdzie kiedyś każde miasto miało trupę teatralną na żywo i małą orkiestrę, dziś nawet duże orkiestry i zespoły operowe stają w obliczu cyfrowej konkurencji ze strony najlepszych i najlepszych, jakie kiedykolwiek istniały. Próby wykorzystania form hybrydowych (jak np. nagrania muzyków na żywo w operze, odrzucone przez purystów jako „operowe karaoke” ) mogą pomóc, ale zmieniają doznania.
Wirusowy przez przypadek
Podoba mi się pomysł „wózka widłowego” jako reprezentacja liniowych technologii produkcji, ponieważ przez dwa lata jeździłem wózkiem widłowym w składzie drewna w Orlando na Florydzie. Umiejętność kierowania wózkiem widłowym lub obsługiwania ciężkich maszyn była wystarczająco warta, by zarobić na całkiem niezłe życie, nawet dla kogoś, kto miał tylko średnie wykształcenie (i to w większości opisuje moich współpracowników).
Ale teraz prawie cała moja praca ma charakter „mikrofonowy”. Czytasz cyfrową reprezentację niektórych słów, które napisałem w sobotni poranek pod koniec 2022 roku. Kiedy zostanie opublikowana, będzie można przeczytać te słowa w Japonii lub przeczytać je za 10 lat (prawdopodobnie) bez żadnych kosztów . Nie niski koszt, ale żaden koszt, poza połączeniem internetowym i jakimś ekranem.
Mamy nazwę dla rzeczy, które są wielokrotnie dystrybuowane i redystrybuowane w sieciach cyfrowych: wirusowe . Wirusowość nie ogranicza się do jednego rodzaju treści. Zamiast tego odnosi się do procesu samoczynnej dystrybucji do coraz większej liczby gałek ocznych. Trzy osoby coś czytają/słuchają/oglądają i każda z nich wysyła to do czterech przyjaciół. Każdy przyjaciel wysyła go do pięciu znajomych i tak dalej. W ciągu zaledwie kilku pokoleń resenderów można osiągnąć tysiące, a ostatecznie miliony wyświetleń. To technologia mikrofonowa (produkty cyfrowe dostępne za darmo) dystrybuowana przez hiperpołączoną sieć.
Najbardziej „wirusową” rzeczą, w którą byłem zaangażowany, są „rapowe” wideo Keynesa i Hayeka, autorstwa Papoli i Robertsa , które łącznie mają ponad 13 milionów wyświetleń. Kiedy przypisuję ten film do klasy 100 studentów pierwszego roku, 30 lub więcej widziało go w szkole średniej, często w Chinach. Gdy film już istnieje, zaczyna żyć własnym życiem, co jest kluczem do technologii mikrofonowej.
Być może bardziej zaskakujące było to, że niedawno dowiedziałem się, że film, który nagrałem pewnego popołudnia, mniej więcej po namyśle, stał się (według moich standardów) „wirusowy”. Film jest krótkim wykładem na temat „ Dlaczego kierunek politologia? ”, wygłoszonego w Duke we wrześniu 2016 r. Zaaranżowałem nagranie przez naszego specjalistę ds. mediów, Shauna Kinga, i kupiliśmy cztery pizze, aby przyciągnąć wystarczającą liczbę studentów, aby nadać temu charakter „wykładu na żywo”.
Shaun i ja rozmawialiśmy pewnego dnia o filmie i wspomniał, że ma ponad ćwierć miliona wyświetleń. Bez promocji, bez rekomendacji celebrytów, ale (w chwili pisania tego tekstu) 252 703 osób obejrzało przynajmniej część.
Pamiętaj, że początkowa „publiczność” studentów w pokoju została przekupiona pizzą, dobrem liczbowym selektywnych wysiłków motywacyjnych uczelni. Powiedziałem Shaunowi, że to zdumiewające, że tak wiele osób obejrzało prosty film bez grafiki i efektów specjalnych, tylko z ezoteryczną treścią akademicką. Shaun zażartował, że to dobrze, że jest na YouTube, bo „nigdy nie kupilibyśmy tyle pizzy”.
I to właśnie sprawiło, że moje mentalne żarówki się zaświeciły. Przemówienia na żywo w klasie lub audytorium to technologia wózków widłowych. Możesz dostać większy pokój, ale jeśli zamierzasz wykorzystać pizzę jako zachętę do frekwencji, technologia jest liniowa: dwa razy więcej osób, dwa razy więcej pizzy. Potrzebowalibyśmy ponad 31 000 pizz (przy założeniu ośmiu kawałków na ciasto, a ludzie biorą tylko po jednym kawałku), aby zdobyć tak wielu widzów, a my musielibyśmy wynająć stadion dla publiczności.
A nawet wtedy by się nie udało. Nie ma zbyt wielu ludzi w jednym obszarze, którzy chcą usłyszeć o specjalizacji z nauk politycznych, nawet za darmową porcję. Technologia mikrofonów w filmach online, z możliwością przeszukiwania ciągów tematycznych, pozwala nawet ezoterykom znaleźć zaskakująco dużą publiczność, z powodów, które Chris Anderson opisał w The Long Tail .
Moja przemowa była co najwyżej „w porządku”, ale jest to o wiele mniej kłopotliwe niż zorganizowanie lokalnego mówcy i lokalna impreza oraz zakup pizzy motywacyjnej dla większości wydziałów politologii. Słyszałem, że sporo uniwersytetów używa tego wykładu dla przyszłych kierunków studiów, a całkiem sporo studentów znajduje go samodzielnie, ponieważ po uzyskaniu znaczących wyświetleń pojawiało się w większej liczbie wyszukiwań.
Problem z technologiami mikrofonowymi polega na tym, że wypierają one technologie wózków widłowych, które są obarczone próbą konkurowania. Najlepsze orkiestry niszczą miejsca pracy lokalnych muzyków; oryginalny film „Hamilton” niszczy lokalne produkcje; Amazon likwiduje lokalnych sprzedawców stacjonarnych. I to jest dobre, wszystko jest dobre dla konsumentów. Jest to wzrost naszego bogactwa, którego ( jak ostatnio argumentowałem ) nie należy mylić ze wzrostem liczby miejsc pracy.
Trudno nie być smutnym z powodu przemijania starych, personalistycznych tropów kulturowych. Jednak przedsiębiorcy wykorzystujący technologie mikrofonowe na platformach cyfrowych zamierzają zlikwidować większość z nich. I dobrze, bo nigdy nie moglibyśmy zrobić takiej ilości pizzy.
Komentarze
Prześlij komentarz